Refleksje na dzień 25 maja

Codzienne Refleksje

..POSTĘPUJĄCA WDZIĘCZNOŚĆ

Wdzięczność należy kierować naprzód, nie wstecz.
JAK TO WIDZI BILL, STR. 29

Jestem bardzo wdzięczny mojej sile wyższej, że dała mi drugą szansę na wartościowe życie. Dzięki pomocy AA odzyskuję poczytalność i zdrowie duchowe. W moim życiu spełniają się obietnice Programu. Jestem wdzięczny za wyzwolenie mnie ze szponów alkoholu. Jestem wdzięczny za spokój ducha i umysłu oraz za możliwość rozwoju – jednak moja wdzięczność powinna kierować się naprzód nie wstecz. Nie utrzymam trzeźwości, wspominając niegdysiejsze mitingi i niesienie posłania; muszę uaktywnić moją wdzięczność dzisiaj. Jeden ze współzałożycieli Wspólnoty powiedział, że wdzięczność najlepiej można okazać przez niesienie posłania innym. Jeśli mojej wdzięczności nie towarzyszy działanie, pozostaje ona jedynie przyjemnym uczuciem. Muszę wcielić ją w czyn praktykując Krok Dwunasty – czyli niosąc posłanie i stosując zasady programu we wszystkich moich poczynaniach. Jestem wdzięczny, że mam dziś okazję zanieść komuś posłanie AA!


JAK TO WIDZI BILL– s 145

Przyjąć odpowiedzialność

Uczenie się życia w prawdziwym spokoju, zrozumieniu i braterstwie z ludźmi o najróżniejszych cechach jest wzruszającą i fascynującą przygodą.

Ale każdy Anonimowy Alkoholik sam się przekonał, że nie zajdzie daleko w tej nowej przygodzie życiowej, jeśli najpierw się nie cofnie i nie zrobi porządnego przeglądu krzywd, jakie wyrządził innym ludziom.

Gotowość przyjęcia odpowiedzialności za popełnione w przeszłości uczynki – przy jednoczesnym zachowaniu poczucia odpowiedzialności za dobro innych — stanowi duchową istotę Dziewiątego Kroku.

Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 78 i .str. 87


DZIEŃ PO DNIU

Życie w chwili obecnej
„Tylko na dziś”. „Żyj w chwili obecnej”. „To dwudziestoczterogodzinny program”. Proś o trzeźwość każdego dnia po przebudzeniu. Rób codzienną inwenturę.
Takie hasła i zalecenia pokazują, że nasi poprzednicy uważali dwudziestoczterogodzinne podejście za całkiem ważne.

Czy widzę, że to prawda? Czy praktykuję życie dzień po dniu?

Siło Wyższa, daj mi cierpliwość, bym żył dniem dzisiejszym i wgląd w lepsze jutro.
Dzisiaj będę pracować nad życiem w chwili obecnej poprzez …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Zapominanie o przeszłych porażkach – życie dniem dzisiejszym.
„Nigdy nie robisz niczego dobrze!” Niektórzy z nas noszą to stwierdzenie głęboko w umyśle, być może od dzieciństwa. Pamiętamy o błędach i porażkach z przeszłości, czasami przywołując je ponownie, gdy pojawiają się nowe niepowodzenia.
Kiedy to robimy, niepotrzebnie obciążamy się przeszłością, która powinna zostać uwolniona i zapomniana. Rezultatem błędów z przeszłości było poczucie nieudolności i bezradności, które przedłużały naszą chorobę. W tych trudnych dniach próbowaliśmy rozwiązać nasze problemy w sposób, który w rzeczywistości je pogarszał. Na tej drodze nie było nadziei na prawdziwe rozwiązanie.
Dziś nasze porażki i błędy są jedynie znakami, że jesteśmy ludźmi i wciąż brakuje nam doskonałości. Ale teraz możemy wykorzystać porażkę na swoją korzyść, a nawet wyciągnąć z niej wnioski. Nasz najlepszy postęp nastąpi, gdy oddzielimy się od błędów i porażek z przeszłości.
Dziś nie będę wierzył, że „nigdy nie zrobiłem niczego dobrze!”. Przejdę przez ten dzień ze świadomością, że jestem zdolny i skuteczny, a we wszystkim, co robię, korzystam z pomocy mojej Siły Wyższej.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Na całym świecie nie ma nikogo dokładnie takiego jak ja – Virginia Satir.
Pamiętajmy o tym: każdy z nas jest wyjątkowy na swój własny sposób. Często jesteśmy dla siebie surowi, ponieważ jesteśmy inni.
W naszych grupach Dwunastu Kroków, pomimo podobnych historii, łączą nas też nasze różnice. Słuchamy i uczymy się z naszych odmienności.
Uczymy się dostrzegać, że każdy z nas jest inny – i to jest ważne. Nasz program i Kroki pozostają dla nas żywe, ponieważ każda nowa osoba wnosi inny sposób widzenia programu i swojej rzeczywistości. Dzięki temu celebrujmy nasze różnice, zamiast starać się być tacy sami.

Modlitwa na dziś: Dziś jest dzień świętowania tego, że na całym świecie jest tylko jeden człowiek taki jak ja. Dziękuję Ci, Siło Wyższa, i pomóż mi wyraźnie zobaczyć, jak wyjątkowy jestem.

Działanie na dziś: Zrobię listę tego, co czyni mnie wyjątkowym. Podzielę się nią z przyjacielem lub moim sponsorem i moją Siłą Wyższą.


JĘZYK WYZWOLENIA

Kochać siebie bezwarunkowo
Kochaj siebie, a osiągniesz zdrowie i wartościowe, samodzielne życie.
Kochaj siebie, a doprowadzisz do związku, który sprawdzi się dla ciebie i dla drugiej osoby. Kochaj siebie, a osiągniesz spokój, szczęście, radość, sukces i zadowolenie.
Kochaj siebie, a osiągniesz wszystko, czego kiedykolwiek pragnąłeś. Możemy przestać traktować siebie tak, jak trak- towali nas inni, kiedy zachowywali się w sposób niezdrowy i niepożądany. Jeżeli nauczyliśmy się patrzeć na siebie w sposób krytyczny, warunkowy, umniejszający lub karcący, czas tego zaprzestać. Traktowali nas tak inni ludzie, lecz o wiele gorzej jest traktować siebie w ten sam sposób.
Miłość do siebie samego może wydawać się nam obca, czasem nawet głupia. Ludzie oskarżą nas o egoizm. Nie musimy im wierzyć.
Ludzie, którzy kochają siebie, są w stanie prawdziwie kochać innych i pozwolić im tę miłość odwzajemnić. Ludzie, którzy kochają siebie i mają wysokie poczucie własnej wartości są tymi, którzy najwięcej dają, najwięcej mają do zaofiarowania i najbardziej kochają.
Jak kochać siebie? Na początku trochę się do tego zmuszając; udając, jeśli to konieczne. Zachowywać się „jak gdyby”. Pracować tak usilnie nad miłością i sympatią do siebie jak kiedyś nad nielubieniem siebie.
Zgłębiaj znaczenie pojęcia miłości własnej.
Rób rzeczy, które odzwierciedlają miłość do siebie pełną współczucia i troski.
Obejmij i pokochaj całego siebie – twoją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Wybaczaj sobie tak szybko i często, jak to konieczne. Dodawaj sobie otuchy. Powiedz sobie coś miłego na własny temat.
Jeżeli powielasz negatywne przekonania, rozpraw się z nimi szybko i uczciwie, by zastąpić je pozytywnymi.
Pochwal siebie, gdy zachodzi taka potrzeba. Weź się w karby, gdy to konieczne. Proś o pomoc, o czas; proś o to, czego potrzebujesz.
Czasami wynagradzaj siebie. Nie traktuj siebie jak woła roboczego, zmuszając się do coraz cięższej pracy. Naucz się być dobrym dla siebie. Wybierz zachowania, które prowadzą do pożądanych konsekwencji – dobre traktowanie siebie jest jedną z nich.
Naucz się powstrzymywać ból, nawet jeżeli oznacza to podjęcie trudnych decyzji. Nie zubażaj siebie niepotrzebnie. Czasami daj sobie to, czego chcesz, bo tego właśnie chcesz.
Przestań się tłumaczyć i usprawiedliwiać. Jeśli popełniasz błędy, nie roztrząsaj ich; wyciągaj z nich wnioski i przechodź nad nimi do porządku dziennego. Uczymy się, rozwijamy się i dalej się uczymy. Przez cały czas towarzyszy nam miłość do siebie.
Nie przestajemy pracować nad tym. Pewnego dnia spojrzymy w lustro i zobaczymy, że miłość do siebie weszła nam w krew. Okaże się, że żyjemy z osobą, która daje i otrzymuje miłość, ponieważ kocha siebie samą. Miłość do siebie zagości w nas i stanie się siłą przewodnią w naszym życiu.

Dzisiaj będę pracował nad miłością do siebie. Będę pracował nad nią tak usilnie, jak kiedyś pracowałem nad nielubieniem siebie. Pomóż mi uwolnić się od nienawiści do siebie samego i zachowań odzwierciedlających brak aprobaty. Pomóż mi zastąpić je zachowaniami odzwierciedlającymi miłość. Dzisiaj, Boże, pomóż mi utrzymać wysokie poczucie własnej wartości. Pomóż mi uwierzyć, że jestem godny miłości i zdolny do jej dawania i otrzymywania.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio

Życie w Trzeźwości

Zaczynajmy od spraw najważniejszych


„Najpierw sprawy najważniejsze” – to stare powiedzenie ma dla nas szczególne znaczenie. Niezależnie od wszystkiego musimy pamiętać, że najważniejsze dla nas to, by nie pić.
Niepicie to dla nas kwestia życia i śmierci. Wiemy już, że alkoholizm to choroba, która zabija, doprowadzając człowieka do śmierci przeróżnymi drogami. Nie ryzykujmy nasilenia choroby przez picie.
W naszym stanie, jak stwierdza Amerykańskie Towarzystwo Lekarskie, leczenie to „przede wszystkim niepicie”. Nasze doświadczenie mówi nam to samo.
W praktyce życia codziennego oznacza to, że musimy robić wszystko co możliwe, niezależnie od kłopotów z tym związanych, żeby nie pić.
Niektórzy pytają: „Czy to oznacza, że stawiacie trzeźwość przed rodziną, pracą i opinią przyjaciół?”

Gdy patrzymy na alkoholizm jako kwestię życia lub śmierci – bo tak przecież jest – odpowiedź jest prosta. Jeśli nie uratujemy zdrowia i życia to oczywiście nie będziemy mieli ani rodziny, ani pracy, ani przyjaciół. Musimy najpierw zachować zdrowie i życie, żeby móc się tym wszystkim cieszyć. „Najpierw sprawy najważniejsze” – to powiedzenie ma także wiele innych znaczeń, które mogą być ważne w utrzymaniu naszej trzeźwości. Na przykład wielu z nas stwierdziło, że zaraz po zaprzestaniu picia podejmowanie decyzji trwało dłużej niż byśmy chcieli. Decyzje przychodziły nam z trudem, odkładaliśmy je na później i jeszcze później. Ta trudność w podejmowaniu decyzji nie ogranicza się tylko do kręgu porzucających picie alkoholików, chociaż – jak się wydaje – my właśnie martwimy się tym bardziej niż inni.

Pani domu, która właśnie zerwała z piciem, nie wie od czego zacząć porządki domowe. Urzędnik nie może się zdecydować, czy najpierw odpowiedzieć na telefony czy raczej załatwić korespondencję. Często chcielibyśmy załatwić od razu wszystko, co w każdej dziedzinie życia zaniedbaliśmy, ale rzecz jasna, nie jest to możliwe. Z pomocą znów przychodzi maksyma: „Najpierw sprawy najważniejsze”. Jeśli mamy wybierać: pić czy nie pić? to decyzja w tej sprawie będzie najważniejsza. Jeśli nie będziemy trwać w trzeźwości to nie zrobimy żadnych porządków, nie załatwimy telefonów ani nie odpiszemy na listy.

Następnie wykorzystując tę maksymę wprowadziliśmy pewien ład do naszego życia w trzeźwości. Staraliśmy się zaplanować codzienne czynności, ułożyć zadania w porządku ich ważności i unikać zbyt dokładnego planowania wielu rzeczy naraz. Cały czas mieliśmy w pamięci inną najważniejszą sprawę, czyli nasze zdrowie w ogóle, bo wiedzieliśmy, że przepracowanie i nieregularne odżywianie się może być dla nas niebezpieczne.

W okresie aktywnego alkoholizmu życie wielu z nas było kompletnie zdezorganizowane, a to z kolei często sprawiało, że byliśmy zdenerwowani i źli. Odzwyczajanie się od picia jest – jakstwierdziliśmy – łatwiejsze, jeśli wprowadzimy jakiś ład w naszym codziennym życiu – z tym. że ład ten trzeba planować realistycznie i elastycznie. Narzucony sobie ład życia uspokaja nas, a maksyma, według której należy ten ład organizować to właśnie: „Najpierw sprawy najważniejsze”.

Jak bronić się przed samotnością

O alkoholizmie mówi się, że to „choroba samotności” i niemal wszyscy niepijący alkoholicy też tak twierdzą. Tysiące alkoholików, którzy wrócili do trzeźwości stosując program AA (ocenia się, że w 1999 roku na całym świecie było około dwóch milionów członków AA), wracając myślami do ostatnich lat czy miesięcy picia, przypomina sobie jak wyizolowani czuli się nawet wśród grupy rozradowanych, świętujących jakąś uroczystość ludzi. Nawet wówczas, gdy na pozór zachowywaliśmy się w towarzystwie wesoło i swobodnie, często miewaliśmy uczucie obcości, braku przynależności do grupy, w której byliśmy.

Wielu z nas utrzymuje, że zaczęliśmy pić po to, by „należeć do jakiejś grupy”. Sądziliśmy, że musimy pić żeby stać się „swoim” i poczuć, że pasujemy do reszty rodzaju ludzkiego. Oczywiście, łatwo zauważyć, że piliśmy alkohol przede wszystkim z własnego powodu – przecież wlewaliśmy go do naszych własnych żołądków, aby uzyskać określoną reakcję własnego organizmu. Niekiedy chwilowo ułatwiało to nam przebywanie w towarzystwie lub łagodziło uczucie samotności.
Gdy jednak działanie alkoholu ustawało, zostawaliśmy z poczuciem jeszcze większego odtrącenia, oddzielenia od innych, z głębszym uczuciem „inności” i smutku.

Poczucie winy z powodu pijaństwa czy naszego zachowania się w trakcie picia pogłębiało nasze przekonanie, że jesteśmy wyrzutkami społeczeństwa. Czasem zaczynaliśmy się nawet po cichu bać czy naprawdę wierzyć, że zasługujemy na ostracyzm z powodu naszego postępowania. „Może myślało wielu z nas – naprawdę jestem poza społeczeństwem”. (Być może przypominacie sobie to uczucie z czasów ostatniego ciężkiego „kaca” czy wielkiego pijaństwa).
Samotna droga przed nami wydawała się posępna, ciemna i nie mająca końca; zbyt bolesna, by o niej mówić, toteż wkrótce znowu zaczynaliśmy pić po to, by o niej nie myśleć.

Chociaż niektórzy z nas zwykle pili w samotności nie można powiedzieć, że w okresie naszego czynnego alkoholizmu brakowało nam zupełnie towarzystwa. Wokół nas byli ludzie, widzieliśmy ich, słyszeliśmy i dotykaliśmy. Lecz naprawdę ważne rozmowy toczyliśmy przeważnie w duchu, z samym sobą. Sądziliśmy bowiem, że nikt nie potrafi nas zrozumieć. Poza tym, biorąc pod uwagę naszą opinię o sobie, wcale nie byliśmy pewni, czy chcemy, by ktokolwiek nas zrozumiał.

Nic więc dziwnego, że jesteśmy tak zaskoczeni, gdy po raz pierwszy słyszymy, jak szczerze i swobodnie mówią o sobie niepijący alkoholu w AA. Ich opowieści o pijackich eskapadach, o tajonych obawach i samotności wstrząsają nami jak grom z jasnego nieba.
Zrazu, nie wierząc własnym uszom, dochodzimy do wniosku. że nie jesteśmy sami. Że w końcu nie jesteśmy tak całkiem odmienni od wszystkich innych ludzi.
Krucha skorupa ochronnego i lękliwego egocentryzmu, w której przebywaliśmy pęka pod wpływem szczerości innych niepijących alkoholików. Jeszcze nie potrafimy tego wyrazić słowami, ale już czujemy poczucie przynależności i samotność zaczyna się szybko rozpraszać.
Ulga to zbyt słabe słowo na określenie tego pierwszego uczucia zmieszanego ze zdumieniem, a nawet z przerażeniem. Czy to możliwe? Czy tak będzie? Ci z nas, którzy trwają w trzeźwości w AA już od kilku lat mogą zapewnić każdego „nowego”, obecnego na spotkaniu AA, że to możliwe, że tak jest rzeczywiście. I że to będzie trwało. Nie jest to jeszcze jeden z wielu błędnych startów, jakie zdarzały się nam aż nazbyt często. Nie jest to jeszcze jeden wybuch radości, po którym przychodzi bolesne rozczarowanie.
W rzeczywistości, w miarę przybywania co roku ludzi, którzy wrócili do trzeźwości dzięki AA, mamy coraz bardziej przekonujący, naoczny dowód, że można naprawdę na trwale wyrwać się z samotności alkoholizmu.
Niemniej przezwyciężenie długoletniej, mocno w nas tkwiącej podejrzliwości i innych mechanizmów obronnych nie może być kwestią jednego dnia. Za bardzo jesteśmy przyzwyczajeni czuć się i postępować tak, jakbyśmy byli nierozumiani i niekochani – chociaż naprawdę wcale tak nie musiało być. Przecież przywykliśmy zachowywać się tak jak samotnicy. Toteż gdy po raz pierwszy przestajemy pić, niektórzy z nas potrzebują trochę czasu i praktyki, aby przełamać samotność, która stała się naszą drugą naturą. Chociaż zaczynamy wierzyć, że już nie jesteśmy sami, czasem czujemy się i postępujemy jak dawniej.

Nie wiemy, jak sięgać po przyjaźń, a także jak ją przyjmować, gdy jest nam ofiarowana. Nie jesteśmy pewni, jak się to robi i czy nam się to uda. W dodatku wciąż może wlec się za nami zgromadzony, przytłaczający ciężar lat pełnych obaw. Toteż, gdy zaczynamy się czuć samotni – a do tego nie musimy być samotni w dosłownym, fizycznym tego słowa znaczeniu — łatwo możemy ulec starym nawykom i mirażowi ukojenia w kieliszku.
Czasami, niektórzy z nas odczuwają pokusę, żeby się poddać i wrócić do dawnego trybu życia, do dawnej niedoli. Tamto życie i tamtą niedolę przynajmniej znamy i nie musielibyśmy zbytnio się trudzić, by wrócić do doświadczeń z czasów, kiedy piliśmy.
Ktoś komuś opowiedział w grupie AA, że od wieku nastolatka do czterdziestki picie wypełniało mu cały czas, toteż nie miał okazji nauczyć się rzeczy,jakich zazwyczaj uczy się mężczyzna dorastając.

Teraz ma czterdzieści lat i przestał pić. O ile jednak doskonale potrafił pić i „rozrabiać”, to nigdy nie nauczył się żadnego zawodu i nie miał pojęcia o wielu sprawach z życia towarzyskiego. „To okropne – mówił – ale nie wiedziałem, jak poprosić dziewczynę o spotkanie, czy jak się zachować na randce! Stwierdziłem też, że nie ma żadnych kursów na temat: «Co się robi na randce» dla czterdziestoletnich kawalerów, którzy wcześniej się tego nie nauczyli”.
Tego wieczoru spotkanie AA rozbrzmiewało wyjątkowo serdecznym śmiechem – wielu z obecnych potrafiło wczuć się w jego sytuację, bo sami doświadczyli przeżyć tego rodzaju. Gdy w wieku lat czterdziestu (a dziś nawet dwudziestu) odczuwamy takie niestosowne skrępowanie, moglibyśmy pomyśleć, że jesteśmy patetyczni a nawet groteskowi -gdyby nie te pokoje spotkań AA wypełnione członkami bractwa pełnymi zrozumienia dla nas. Bo przecież sami odczuwali takie obawy, a teraz mogą nawet pomóc nam spojrzeć na sprawę z poczuciem humoru. Możemy więc uśmiechnąć się i znowu próbować, aż nam się uda. Nie musimy już rezygnować, ukrywając wstyd przed innymi ani wracać do dawnych, beznadziejnych prób szukania pewności siebie w towarzystwie pijąc, co w rezultacie przynosiło nam samotność. Podaliśmy tu krańcowy przykład tego uczucia, kiedy nie wiemy jak się zachować, gdy weźmiemy kurs na trzeźwość. Przykład ten pokazuje jak niebezpiecznie zagubieni moglibyśmy się czuć, gdybyśmy płynęli sami – mielibyśmy jedną szansę na milion, że podróż zakończy się pomyślnie.

Ale teraz wiemy, że nie musimy płynąć samotnie. Rozsądniej, bezpieczniej i pewniej jest odbyć tę podróż w towarzystwie całej radosnej floty zmierzającej w tym samym kierunku. Nie ma się czego wstydzić, że korzystamy z pomocy, bo wszyscy pomagamy sobie wzajemnie.
Nie jest tchórzostwem korzystać z pomocy przy wydobywaniu się z alkoholizmu, tak samo, jak nie jest tchórzostwem posługiwanie się kulą, gdy ma się złamaną nogę. Dla ludzi, którzy jej potrzebują i widzą jej przydatność, kula jest wspaniałym wynalazkiem.
Czy rzeczywiście można się doszukać heroizmu w ślepcu, który potyka się i szuka drogi wyciągniętymi rękami – tylko dlatego, że odmawia on pomocy, którą mógłby łatwo otrzymać?
Niemądre ryzykanctwo – nawet wtedy, gdy jest zupełnie niepotrzebne – niekiedy zyskuje niezasłużony poklask. Chwalić i podziwiać należy raczej wzajemną pomoc ponieważ zawsze daje ona lepsze rezultaty.
Nasze własne doświadczenie w zachowaniu trzeźwości w przemożny sposób potwierdza mądrość wykorzystywania wszelkiej pomocy w wychodzeniu z nałogu picia. Mimo silnego pragnienia i potrzeby nikomu z nas nie udało się tego dokonać na własną rękę. Rzecz jasna, że gdyby to było możliwe nie mielibyśmy potrzeby zwracania się o pomoc do AA, psychiatry czy gdzie indziej. Ponieważ nikt nie może być absolutnie sam, ponieważ wszyscy w większym lub mniejszym stopniu przynajmniej w zakresie pewnych dóbr i usług – jesteśmy zależni od innych stwierdziliśmy, iż rzeczą rozsądną będzie przyjąć istniejący stan rzeczy i działać w jego ramach zdążając do realizacji tak ważnego przedsięwzięcia, jakim jest przezwyciężenie własnego czynnego alkoholizmu.

Jak się wydaje, myśli o alkoholu łatwiej i bardziej podstępnie wpełzają nam do mózgu, gdy jesteśmy sami. Gdy w samotności poczujemy ochotę wypicia czegoś, pragnienie to jest bardzo silne i pojawia się bardzo szybko.
Tego rodzaju myśli i pragnienia występują znacznie rzadziej, gdy jesteśmy w towarzystwie innych ludzi, zwłaszcza niepijących. A jeśli już występują, to w znacznie słabszym stopniu, pozwalającym je łatwiej odsunąć od siebie, gdy znajdujemy się pośród innych członków AA.
Nie zapominamy, że niemal każdy potrzebuje od czasu do czasu trochę samotności,czasu dla siebie,żeby zebrać myśli, uporządkować sprawy, coś zrobić, rozwiązać swe prywatne problemy, czy też wytchnąć od napięć dnia. Stwierdziliśmy jednak, jak niebezpiecznie jest zbytnio ulegać chęci pozostawania w samotności.
Rzecz jasna, że chęć wypicia kieliszka może przyjść nawet na spotkaniu AA, tak jak można poczuć się samotnym w tłumie. Lecz znacznie łatwiej będzie nam odeprzeć to pragnienie, gdy jesteśmy w towarzystwie innych członków AA, niż gdy siedzimy sami w pokoju czy ustronnym kącie spokojnego, pustego baru.
Gdy za towarzysza rozmowy mamy tylko siebie, wówczas zaczynamy mówić jakby w kółko to samo. Nie ma nikogo, kto wniósłby do rozmowy element rozsądku. Usiłowanie odwiedzenia siebie od chęci wypicia kieliszka przypomina próbę autohipnozy. Często jest równie bezskuteczne jak próba wyperswadowania klaczy, żeby nie urodziła źrebięcia, gdy nadejdzie czas porodu.
Dlatego też, radząc unikać uczucia zmęczenia i głodu,często przypominamy jeszcze o innym niebezpieczeństwie, łącząc trzy przestrogi: „Nie dopuszczaj do zbytniego zmęczenia, głodu i samotności”.

Sprawdźcie tę radę!

Gdy tylko przyjdzie chętka wypicia, zastanów się przez chwilę. Najprawdopodobniej właśnie stwierdzisz, że jesteś w jednej z trzech wysoce ryzykownych sytuacji: przemęczenia, głodu i samotności.
A wówczas natychmiast odezwij się do kogoś. W ten sposób przestaniesz przynajmniej czuć się samotnie.