Refleksje na każdy dzień – pozwalają lepiej zrozumieć siebie, swoje uczucia i myśli,
dostarczają motywacji i pomagają w samodoskonaleniu, są formą medytacji
.

  • Refleksje na dzień 19 czerwca

    CODZIENNE REFLEKSJE

    REGENERACJA WEDŁUG RECEPTY AA

    Taki to jest paradoks regeneracji według recepty AA: siła rodząca się z całkowitej klęski i słabości oraz utrata dotychczasowego życia jako warunek odnalezienia nowego.
    Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 60

    Tysiące razów wymierzonych przez alkohol nie zachęciło mnie do tego, abym przyznał się do klęski. Za swój moralny obowiązek uważałem pokonanie mojego wroga i przyjaciela w jednej osobie. Już na pierwszym mityngu AA dane mi było poczuć, że nie ma nic złego w przyznaniu się do bycia pokonanym przez chorobę, która nie ma nic wspólnego z moim “trzonem moralnym”. Gdy tylko przekroczyłem próg Wspólnoty, instynktownie dotarło do mnie, że znalazłem się w kręgu wielkiej miłości. Bez żadnego wysiłku z mojej strony, uświadomiłem sobie, że nie ma nic złego w kochaniu siebie – bo tego właśnie chciał Bóg. O ile moje myśli zniewalały mnie, o tyle moje uczucia mnie wyzwoliły. I jestem za to wdzięczny.


    JAK TO WIDZI BILL– s 170

    Czyja wola?

    Spotkaliśmy Anonimowych Alkoholików, którzy z zupełną szczerością i wiarą prosili Boga o konkretne rady w najróżniejszych kwestiach – od dramatycznego kryzysu rodzinnego czy finansowego do kłopotów z jakąś drobną wadą charakteru np. spóźnialstwem. Człowiek, który próbuje sztywno kierować swoim życiem przez tego rodzaju modlitwy, czyli przez powoływanie się na głos Boga na każde swoje żądanie, jest bardzo trudną osobą. Na wszelkie wątpliwości co do jego postępowania zawsze odpowiada, że we wszystkich sprawach, wielkich i małych, kieruje się uzyskanym dzięki modlitwie przewodnictwem.

    Nie przychodzi mu na myśl, że jego własne pobożne życzenia i ludzka skłonność do racjonalizacji mogły wypaczyć to co uważa za przewodnictwo. W najlepszej wierze stara się narzucić swoją wolę w każdej sytuacji, żywiąc wygodne przekonanie, że postępuje według szczególnych wskazówek Boga.

    Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 102-103


    DZIEŃ PO DNIU

    Wykonywanie pracy
    Często prosimy naszą Siłę Wyższą o dobra duchowe, nie zdając sobie sprawy z pracy, jaką musimy wykonać, by je otrzymać. Aby rosnąć w siłę, musimy nauczyć się nosić ciężary; aby zyskać cierpliwość, musimy nauczyć się radzić sobie ze stresem; aby podążać za wolą naszej Siły Wyższej, musimy być gotowi odpuścić. Aby być odważnym, musimy praktykować wiarę w obliczu strachu; aby mieć rację, musimy nauczyć się przyznawać do krzywd; aby być kochanym, musimy nauczyć się kochać.
    Nasza Siła Wyższa daje nam możliwości rozwoju. Wszystko zależy od nas.

    Czy wykonuję swoją część pracy?

    Siło Wyższa, pomóż mi rozpoznać i wykonać moją część w procesie zdrowienia.
    Dzisiaj wykonam pracę niezbędną do ….


    SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

    Otwarty umysł – odpowiedzialność.
    Otwartość umysłu to cecha, która pomaga nam przyciągać nowe pomysły dla naszego rozwoju osobistego. Co dziwne, wielu z nas uważało się za otwartych na długo przed tym, zanim w ogóle zaczęliśmy brać pod uwagę program 12 Kroków.
    Dowiedzieliśmy się, że to, co uważaliśmy za otwartość, było tak naprawdę obojętnością opartą na samousprawiedliwieniu. Wynika z tego, że ludzie, którzy są głęboko pogrążeni w samolubnym, kompulsywnym zachowaniu, wydają się być otwarci, a nawet bardzo tolerancyjni. Taka postawa jest tak naprawdę wynikiem pragnienia bycia akceptowanym pomimo wątpliwego zachowania. Nie odzwierciedla ona troski o innych.
    Żyjąc zgodnie z programem, staramy się kultywować prawdziwą otwartość umysłu. Oznacza to otwartość na nowe pomysły i możliwości, ale także troskę o innych i dbanie o to, by ich nie skrzywdzić.
    Dziś będę otwarty na to, co ludzie myślą i mówią. Będę uważać, by moje własne uprzedzenia nie powstrzymały mnie przed poglądami, które pomogą mi i innym.


    ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

    Jeśli mówisz prawdę, nie musisz niczego pamiętać – Mark Twain
    Jedna rzecz w życiu jest teraz o wiele łatwiejsza – możemy zachować prostą wersję naszej historii! Uczymy się, że istnieje jeden naprawdę dobry sposób na dogadanie się z ludźmi. Zachowaj prostotę. Po prostu mów prawdę.
    Na początku jest to trudne. Możemy myśleć: „Co się stanie, jeśli ludzie zobaczą mnie prawdziwego?”. Możemy obawiać się tego, co się stanie, jeśli nie będziemy kłamać lub szukać wymówek.
    Ale mówienie prawdy działa! Przekonujemy się, że i tak nigdy nikogo nie oszukaliśmy!

    Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, uczyń mnie uczciwym.

    Działanie na dziś: Wymienię wszystkie sposoby, w jakie uczciwość pomoże mi w zdrowieniu. Pójdę na spotkanie poświęcone uczciwości.


    JĘZYK WYZWOLENIA

    Ułatwić sobie życie
    Życie nie musi być ciężkie.
    Owszem, są momenty, kiedy musimy wiele znosić, walczyć z przeciwnościami i polegać na naszych umiejętnościach przetrwania. Lecz nie musimy traktować życia, rozwoju, zdrowienia, naszych codziennych spraw jak wiecznej mordęgi.
    Utrudnianie sobie życia do takiego stopnia jest pozostałością okresu męczennictwa, resztką naszego starego sposobu myślenia, odczuwania i przekonań. Pozostajemy wartościowymi ludźmi, nawet wtedy gdy życie nie jest aż tak ciężkie. Nasza wartość i zasługi nie zależą od tego, z jakim trudem walczymy z przeciwnościami.
    Kiedy tak bardzo utrudniamy sobie życie, prawdopodobnie staramy się na wyrost – powiedziała pewna kobieta. Pozwólmy rzeczom rozwijać się w sposób łatwy i naturalny. Niech zdarzenia i nasz udział w nich mają swoje miejsce. Teraz może być łatwiej. Łatwiej, niż kiedyś. Możemy płynąć wraz z prądem, zdjąć ciężar całego świata z naszych ramion pozwolić Sile Wyższej, aby poprowadziła nas tam, gdzie powinniśmy się znaleźć.
    Dzisiaj przestanę tak usilnie walczyć z przeciwnościami. Uwolnię się od przekonania, że życie i zdrowienie muszą być trudne.
    Zamienię to na przekonanie, że mogę odbyć tę podróż z łatwością i spokojem. Czasem może nawet z radością.


    Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


    Tradycja Szósta
    „Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu”

    KIEDY przekonaliśmy się już, że dysponujemy receptą na alkoholizm, mieliśmy prawo sądzić (lub tak przynajmniej wtedy nam się zdawało), iż poradzimy sobie także z różny mi innymi problemami. Wielu z nas uważało, że grupy AA mogłyby zająć się interesami, mogłyby na przykład finansować wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia w dziedzinie zwalczania alkoholizmu. Czuliśmy się wręcz zobowiązani, by wspierać autorytetem AA każde cenne przedsięwzięcie w tej dziedzinie.
    A oto niektóre z naszych dawnych marzeń. Ponieważ szpitale były niechętne alkoholikom, myśleliśmy o wybudowaniu całej sieci własnych szpitali. Należało wyjaśnić ludziom, czym jest alkoholizm, zamierzaliśmy więc uświadamiać społeczeństwo oraz przerobić podręczniki szkolne i medyczne. Myśleliśmy o tym, by pozbierać wszystkich pijaczków z rynsztoków, wybrać spośród nich tych, którzy rokowaliby nadzieję wyzdrowienia, a pozostałym zapewnić możliwość zarabiania na utrzymanie w specjalnych ośrodkach odosobnienia. Może nawet ośrodki te przynosiłyby spore dochody, z których można by finansować inne cenne inicjatywy. Poważnie myśleliśmy o doprowadzeniu do ustawowego uznania alkoholików za ludzi chorych.
    Nie można by już było ich więzić, sędziowie zawieszaliby im wyroki, przekazując ich pod naszą opiekę. Zamierzaliśmy wkroczyć z działalnością AA w mroczne rejony narkomanii i przestępczości. Stworzylibyśmy grupy dla ludzi z depresją i paranoją; im bardziej ktoś byłby znerwicowany, tym bardziej by nam odpowiadał. Wydawało się oczywiste, że skoro można było poradzić sobie z alkoholizmem, można sobie również poradzić z każdym innym problemem.
    Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy dotrzeć z naszą ideą do fabryk i sprawić, by robotnicy pokochali kapitalistów, a kapitaliści robotników. Nasza kryształowa uczciwość mogłaby również szybko oczyścić z brudów życie polityczne. Obejmując jednym ramieniem religię, a drugim medycynę, mogliśmy pokonać dzielące je bariery. Nauczywszy się szczęśliwego życia, chcieliśmy przekazywać innym naszą receptę na szczęście. Dlaczegóż by – myśleliśmy – nasza Wspólnota Anonimowych Alkoholików nie miała stanąć na czele duchowej odnowy? Moglibyśmy przecież zmienić świat.
    Tak, marzyły się nam w AA takie rzeczy. Było to zupełnie naturalne, zważywszy, że większość alkoholików to (zbankrutowani idealiści) Niemal każdy z nas pragnął kiedyś działać na rzecz dobra, dokonywać wielkich czynów i urzeczywistniać szczytne ideały. Wszyscy jesteśmy perfekcjonistami, którzy nie osiągnąwszy perfekcji popadli w drugą skrajność zamroczenia alkoholowego i przerw w życiorysie, Opatrzność, dzięki AA, znów otwarła przed nami możliwość urzeczywistniania najszczytniejszych ideałów, dla czegóż więc nie mielibyśmy podzielić się naszym sposobem życia z wszystkimi ludźmi?
    Tak więc zaczęliśmy zakładać szpitale AA. Wszystkie jednak upadły, bo przecież grupa AA nie może prowadzić interesu. Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Grupy AA rzuciły się też na kształcenie społeczeństwa, kiedy jednak zaczęto wychwalać publicznie poszczególne aspekty działalności AA, ludzie zaczęli się gubić. Czy AA pomaga alkoholikom, czy też jest to jakiś program edukacyjny? Czy AA jest programem duchowym, czy gałęzią medycyny? A może jest to jakiś ruch reformatorski? W tym zamieszaniu angażowaliśmy się w najróżniejsze inicjatywy, niektóre korzystne, inne znów niezbyt udane. Widząc jak bez większych ceregieli zamyka się alkoholików w więzieniach i domach wariatów, podnieśliśmy wrzask: ,,Trzeba zmienić prawo!” – waląc pięścią w stoły w lokalach komisji ustawodawczych nawoływaliśmy do reformy prawnej. To nadawało się na dobry tytuł w gazecie ale poza tym nic z tego nie wynikło. Zorientowaliśmy się, że zaraz zacznie my babrać się polityką. Uznaliśmy za konieczne, by nawet wewnątrz Wspólnoty AA przestać firmować nazwą AA kluby i schroniska dla alkoholików.
    Te doświadczenia zaszczepiły nam głębokie przekonanie, że w żadnym razie nie możemy popierać żadnych przedsięwzięć związanych z alkoholizmem, nawet gdyby były one najbardziej chwalebne. My, Anonimowi Alkoholicy, nie możemy być panaceum na wszystkie problemy wszystkich ludzi i nie powinniśmy nawet tego próbować.
    Wiele lat temu ta właśnie zasada: „Nikogo nie popiera my” została poddana decydującej próbie. Niektóre z wielkich firm produkujących trunki wyraziły chęć udziału w edukacji społeczeństwa na temat alkoholu. Sądzili, że byłoby dobrze gdyby producenci alkoholu wykazali się poczuciem odpowiedzialności społecznej. Chcieli oni głosić, że trunkami należy się delektować, a nie upijać, że nad używający go powinni pić mniej, alkoholicy zaś w ogóle zaprzestać picia.
    W jednej ze spółek zastanawiano się, jak najlepiej przeprowadzić taką kampanię. Oczywiście, należało wykorzystać do tego prasę, radio i film. Ale kto powinien tym wszystkim kierować? Natychmiast przyszło im do głowy AA. Gdyby w naszych szeregach znalazł się dobry rzecznik, byłby to na pewno idealny kandydat. Z pewnością rozumiałby problem, jego koneksje z AA też by się przydały, bo przecież wspólnota cieszyła się powszechnym szacunkiem i nie miała żadnych wrogów.
    Wkrótce znaleźli w AA człowieka o potrzebnych kwalifikacjach i doświadczeniu. Natychmiast pojawił się w nowojorskiej siedzibie AA z pytaniem: „Czy cokolwiek W Tradycjach AA sugerowałoby, że nie powinienem przy jąć tej propozycji? Tego typu działalność uświadamiająca wydaje mi się pożyteczna i nie budzi szczególnych wątpliwości. Czy wy nie widzicie w tym żadnych pułapek?”
    Na pierwszy rzut oka, rzeczywiście wyglądało to nieźle. Lecz zaraz pojawiły się wątpliwości. Producenci alkoholu chcieli przedstawić go pełnym imieniem i nazwiskiem jako dyrektora reklamy i członka Wspólnoty AA. Oczywiście nie byłoby najmniejszego problemu, gdyby producenci alkoholu zatrudnili członka AA wyłącznie ze względu na jego kwalifikacje zawodowe i znajomość problemu alkoholizmu. Na tym się jednak sprawa nie kończyła, bo przecież w tym przypadku, członek AA nie tylko miał publicznie złamać zasadę anonimowości, ale również miał utrwalić w świadomości milionów ludzi związek pomiędzy nazwą Anonimowi Alkoholicy a tą właśnie konkretną kampanią edukacyjną. Musiałoby wyjść na to, że AA popiera akcje uświadamiające prowadzone przez stowarzyszenia producentów alkoholu.
    Gdy tylko zdaliśmy sobie z tego sprawę, zapytaliśmy potencjalnego dyrektora reklamy, co on sam myśli o tak rażącym odejściu od naszych zasad. „Ale bym się wrobił. Oczywiście, że na to nie pójdę – odpowiedział – po czym dodał: – Jeszcze atrament by nie wysechł na pierwszym ogłoszeniu, a zwolennicy całkowitej prohibicji już podnieśliby wrzask. Zaczęliby natychmiast szukać wśród nas uczciwych członków AA, którzy poparliby ich stanowisko. Wtedy AA jako całość, znalazłoby się dokładnie pośrodku kontrowersji między zwolennikami a przeciwnikami prohibicji. Część ludzi w kraju sądziłaby, ze jesteśmy za prohibicją, inni zaś, że jesteśmy jej przeciwnikami. Ale kocioł!”
    Niemniej – wyjaśniliśmy – masz wszelkie prawo, by przy jąć tę posadę.
    „Wiem o tym – odpowiedział – ale tu przecież nie chodzi o prawne szczegóły. AA uratowało mi życie i zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu. Nie mam zamiaru być tym, kto przysporzy AA poważnych kłopotów, a ta propozycja to właśnie gwarantuje!”
    Nasz przyjaciel powiedział wszystko, co było do powiedzenia na temat popierania czegokolwiek. Przekonaliśmy się, jak nigdy przedtem, że nie możemy pozwolić, by używano imienia AA do jakichkolwiek innych celów niż nasz własny.