CODZIENNE REFLEKSJE
MASZ PRAWO BYĆ TAKI JAKI JESTEŚ
Wiele razy zdarzyło się, że nowi członkowie AA starali się niektóre fakty ze swojego życia zachować tylko dla siebie. Starali się… pójść łatwiejszą drogą, „na skróty”… jedynie wydawało im się, że się ukorzyli
Anonimowi Alkoholicy, str. 62-63
Pokorę zbyt często myli się z upokorzeniem; a przecież tak naprawdę oznacza ona zdolność do wejrzenia w siebie i uczciwego zaakceptowania tego, co tam widzę. Nie muszę już być „najmądrzejszy” ani „najgłupszy”, ani w ogóle żadnym „naj”. Wreszcie wiem, że mogę być takim jakim jestem. Łatwiej mi przychodzi zaakceptowanie siebie, kiedy szczerze dziele się całym swoim życiem. Jeśli nie mogę lub nie chce robić tego na mitingach, to powinienem znaleźć sobie sponsora – kogoś, komu mógłbym opowiedzieć o tych sprawach z mojego życia, które mogą zaprowadzić mnie z powrotem do picia, czyli poprowadzić do śmierci. Musze przyjąć Program w całości. Krok Piąty jest mi potrzebny do nauczenia się prawdziwej pokory. Droga „na skróty” wiedzie do donikąd.
JAK TO WIDZI BILL– s 165
„Sukces” w niesieniu posłania
Rozumiemy już, że przy pracy w ramach Dwunastego Kroku natychmiastowe efekty nie są aż tak ważne. Niektórzy aowcy odnoszą sukces, ledwie rozpoczną pracę z innymi alkoholikami – i często rozbudza to ich próżność. A wówczas ci z nas, których pomocne wysiłki nie przyniosły rezultatu, wpadają w przygnębienie.
W gruncie rzeczy jednak, ten, któremu wiedzie się w niesieniu posłania, różni się od tego, któremu się nie wiedzie, jedynie tym, że ma więcej szczęścia co do osoby podopiecznego. Po prostu trafia on na nowicjuszy obdarzonych większą gotowością do szybkiego zaprzestania picia. Gdyby ów pozorny „nieudacznik” miał szansę pracować z takim nowicjuszem, zapewne osiągnąłby podobne rezultaty. Trzeba pracować z całym mnóstwem nowicjuszy, zanim da się ustalić jakiś miarodajny poziom „przeciętnej wydajności”.
Każde prawdziwe porozumienie musi zasadzać się na wzajemnym poszanowaniu potrzeb. Przekonaliśmy się, że sponsor musi z pokorą uznać zarówno swoje własne potrzeby, jak i potrzeby podopiecznego.
1.List, 1942
2.A. A. Today, org. str. 10
DZIEŃ PO DNIU
Chodzenie na spotkania
Wielu z nas ma wiele problemów: finansowych, prawnych i emocjonalnych. Gdybyśmy poprosili innych członków wspólnoty o radę, mogliby powiedzieć: „Idź na miting”. Chodzenie na spotkania to nie tylko coś, co robimy w wolnym czasie. Spotkania są sposobem na znalezienie odpowiedzi, uzyskanie wsparcia i ogólnie utrzymanie naszego zdrowienia.
Co to za rada – „idź na miting” – w przypadku praktycznych problemów? Ale to działa! W przypadku innych ludzi to by nie zadziałało, ale dla tych z nas, którzy są w trakcie zdrowienia, jest to początek rozwiązywania naszych problemów. Mitingi to nie „czas wolny”; to krytyczny „czas życia”.
Czy w pełni wykorzystuję spotkania?
Siło Wyższa, pomóż mi rozwinąć wiarę we wspólnotę i głęboki szacunek dla mitingów.
Dzisiaj zaplanuję udział w spotkaniu w ….
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Prawdziwa satysfakcja
Prawdziwa satysfakcja nigdy nie pochodzi z karmienia się na zapas. Nic nigdy nie jest wystarczające. Jedynym możliwym rezultatem dla tych, którzy nie szukają uzdrowienia od swoich uzależnień, będzie całkowite załamanie i przedwczesna śmierć.
Św. Augustyn wyjaśnił, dlaczego ludzie nie mogą znaleźć prawdziwej satysfakcji w dążeniu do przyjemności. „Stworzyłeś nas dla siebie, a nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Tobie” – napisał, odnosząc się do Boga.
Gdy zrozumiemy, że prawdziwa satysfakcja pochodzi od Duchowości, o dziwo, będziemy czerpać więcej satysfakcji z rzeczy doczesnych, których używamy. Zaczniemy spoglądać na nasze dobra raczej pod kątem ich użyteczności, niż jako na rzeczy, które powinny nas uszczęśliwiać. Nowy samochód powinien zapewnić nam wygodny i satysfakcjonujący transport, ale nie może dać nam spokoju i prawdziwego poczucia własnej wartości. Nowe ubrania mogą nas cieszyć, ale nie zrobią nic dla naszej duchowej depresji.
Dlaczego nie wiedzieliśmy o tym przez cały czas? Prawdopodobnie dlatego, że fałszywie wierzyliśmy, że pewne rzeczy materialne przyniosą nam spełnienie. Nie mogą tego zrobić, ale kiedy myślimy właściwie, nasze docenienie wszystkiego powinno wzrosnąć.
Nie będę oczekiwał prawdziwej satysfakcji z rzeczy materialnych, chociaż będę czerpał z nich więcej, jeśli uporządkuję rzeczy we właściwy sposób.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Czas jest sposobem natury na to, by wszystko nie działo się naraz – Anonim.
Czas zawsze wydaje nam się płynąć zbyt wolno lub zbyt szybko. Chcemy, aby przyjemne chwile trwały dłużej. Chcemy, aby nudne lub bolesne chwile mijały szybciej. Ale czas płynie we właściwym tempie. Gdyby był szybszy, nie mielibyśmy wystarczająco dużo czasu na naukę. Gdyby było wolniej, stracilibyśmy zainteresowanie. W naszym programie uczymy się szanować tempo czasu. Odpuszczamy i pozwalamy czasowi płynąć we własnym tempie. Nazywamy to cierpliwością.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, dziękuję Ci za cierpliwość. Pomóż mi patrzeć w przyszłość bez pośpiechu. Pomóż mi żyć w pełni tu i teraz. Pomóż mi uczynić dzisiejszy dzień dobrym, wypełniając Twoją wolę.
Działanie na dziś: Wymienię pięć sposobów, w jakie mogę wykorzystać czas, aby być zdrowszym – na ciele, umyśle i duchu. Które z tych pięciu rzeczy mogę zrobić dzisiaj?
JĘZYK WYZWOLENIA
Odpuszczenie przewidywania
„Wszystko w swoim czasie, dziecko. Wszystko w swoim czasie”. Jakże często słyszeliśmy te słowa – od przyjaciela, sponsora, od Siły Wyższej?
Chcemy czegoś z całej siły – konkretną pracę, pieniądze, relację, rzecz. Chcemy, żeby nasze życie zmieniło się.
Czekamy więc – czasami cierpliwie, czasami z niepokojem, zastanawiając się cały czas: kiedy życie przyniesie mi to, czego tak bardzo pragnę? Czy będę wtedy szczęśliwy?
Staramy się przepowiedzieć przyszłość, zaznaczając daty w kalendarzu, zadając pytania. Zapominamy, że nie znamy odpowiedzi. Odpowiedzi pochodzą od Boga. Jeżeli będziemy uważnie słuchać, poznamy odpowiedź.
Wszystko w swoim czasie, dziecko. Wszystko w swoim czasie. Właśnie w tej chwili bądź szczęśliwy.
Dzisiaj zrelaksuję się. Jestem przygotowywany. Mogę zapomnieć o przewidywaniu. Mogę przestać manipulować rezultatami. Dobre rzeczy zdarzą się, kiedy przyjdzie na nie czas i zdarzą się w sposób niewymuszony.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Wystrzeganie się gniewu i uraz
O gniewie była już mowa w naszej książce. Jednakże bolesne, świeże doświadczenia przekonały nas, że uczucie to jest tak ważne, że zasługuje na specjalną uwagę ze strony każdego, kto pragnie wyzwolić się z alkoholizmu.
Wrogość, niechęć, złość – obojętnie jak nazwiemy to uczucie – ma, jak się wydaje, ścisły związek z upojeniem alkoholowym i chyba jeszcze głębszy z alkoholizmem.
Na przykład naukowcy zadali kiedyś dużej liczbie alkoholików pytanie, dlaczego piją?
Wielu z nich odpowiedziało: „Po to, żebym mógł kogoś zwymyślać”. Innymi słowy, uważali oni, że gdy są pijani czują się na tyle silni i swobodni. że mogą okazać gniew, na co nie zdobyliby się tak łatwo w stanie trzeźwym.
Sugerowano, że może istnieć pewna subtelna, nieokreślona zależność biochemiczna między alkoholem i reakcjami organizmu, towarzyszącymi uczuciu gniewu lub złości.
W pewnym doświadczalnym studium nad alkoholikami wysunięto przypuszczenie, że urazy i złość mogą powodować we krwi alkoholików jakieś niekorzystne zmiany, likwidowane przez wypicie alkoholu.
Znany psycholog powiedział ostatnio, że pijaków może cieszyć uczucie siły wobec innych, jakie rodzi się w nich pod wpływem alkoholu.
Liczne fakty świadczą o ścisłej korelacji między piciem a napadami i zabójstwami.
Jak się wydaje, w niektórych krajach znaczna ich część wydarza się wówczas, gdy napastnik lub ofiara (czy obydwoje) znajdują się pod wpływem alkoholu.
Nadmiernemu piciu często przypisuje się także przypadki zgwałceń, kłótni domowych prowadzących do rozwodów, złego traktowania dzieci, czy rabunku z bronią w ręku. Nawet ci spośród nas, którzy nie mają takich doświadczeń z łatwością potrafią zrozumieć, że pijany pod wpływem niepohamowanego gniewu może zacząć myśleć o takich gwałtownych postępkach.
Uznajemy zatem potencjalne niebezpieczeństwo uczucia gniewu.
Bez wątpienia, występujący od czasu do czasu gniew jest naturalnym stanem człowieka. Podobnie jak lęk może on mieć pewną wartość dla przetrwania gatunku ludzkiego. Gniew skierowany przeciwko takim zjawiskom jak nędza, głód, choroba i niesprawiedliwość niewątpliwie przyczynił się w wielu kulturach do zmiany na lepsze. Trudno jednak również zaprzeczyć, że okaleczenia ciała czy nawet napaści słowne popełnione we wzburzeniu i gniewie są godne pożałowania i przynoszą szkodę zarówno jednostkom, jak i całemu społeczeństwu.
Dlatego też wiele religii i filozofii skłania nas do uwolnienia się od gniewu po to, by żyć szczęśliwym życiem.
Jednakże wielu ludzi uważa, że tłumienie w sobie gniewu jest bardzo szkodliwe dla zdrowia psychicznego i że powinniśmy w jakiejś formie dać ujście naszej wrogości.
W przeciwnym razie ona „zatruje” naszą psychikę, zwracając się przeciw nam i prowadząc do głębokiej depresji.
Gniew, we wszystkich jego aspektach, jest uniwersalnym problemem ludzkim.
Jest on jednak szczególnie groźny w przypadku alkoholików, gdyż nasz własny gniew może nas zabić. Niemal wszyscy niepijący alkoholicy zgadzają się, że wrogość, uraza czy niechęć mogą często wzbudzać w nas chęć do picia, toteż musimy się strzec tych uczuć. Na szczęście znamy lepsze od picia sposoby radzenia sobie z tymi uczuciami.
Ale do tego wrócimy później. Na razie popatrzmy, w jakich formach i barwach może się objawiać nasz gniew: – – – – nietolerancja napięcie pogarda sarkazm – zawiść – – – – – – – – – – – rozczulanie się nad sobą nienawiść złośliwość snobizm nieufność surowość niepokój cynizm podejrzliwość niezadowolenie zazdrość
W okresie trzeźwości wielu członków AA potrafiło prześledzić związek tych wszystkich uczuć z jakąś ukrytą złością. Ale wtedy, gdy wciąż jeszcze piliśmy, nie mieliśmy czasu na zastanawianie się nad tym.
Przeważnie dumaliśmy nad nimi, niekiedy nawet nadmiernie, dopiero po tym, gdy kolejny kieliszek spowodował agresję.
Może na naszej liście powinien znaleźć się również strach, gdyż zdaniem wielu z nas gniew często wyrasta na gruncie lęku. Nie zawsze wiemy na pewno, czego się obawiamy; czasem jest to po prostu niejasna, ogólna, nie znana obawa przed czymś. Może ona jednak nagle wywołać równie silny skonkretyzowany gniew skupiony na kimś lub na czymś.
Gniew może również zrodzić się z uczucia frustracji. Nałogowo pijący są znani ze stosunkowo niskiego progu tolerancji w obliczu frustracji, rzeczywistej czy wyimaginowanej. Kieliszek bywał naszym ulubionym „rozpuszczalnikiem” tego niestrawnego uczucia.
Najtrudniej zapewne jest radzić sobie z „usprawiedliwioną” niechęcią. Będąc końcowym produktem „słusznego” gniewu może osłabić naszą obronę przed kieliszkiem, jeśli tylko będziemy ją nosić w sobie zbyt długo.
Nawet jeśli rzeczywiście potraktowano nas źle i niesprawiedliwie, to uczucie niechęci jest luksusem na jaki my, alkoholicy, nie możemy sobie pozwalać.
Dla nas każdy gniew grozi samozniszczeniem, gdyż może nas znowu skłonić da picia.
(W książkach zatytułowanych „Anonimowi Alkoholicy” i „Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji” dokładniej omówiono, jak sobie radzić z uczuciem niechęci i urazy). Nie chcemy pretendować do pozycji ekspertów w zakresie psychologii, toteż powinniśmy najpierw skoncentrować się nie na szukaniu przyczyn nieprzyjemnego uczucia gniewu, lecz na znalezieniu sposobów jego rozładowania i to niezależnie od tego, czy gniew uważamy za uzasadniony czy nie.
Koncentrujemy się na tym, co robić, aby tego rodzaju uczucia nie ogłupiły nas do tego stopnia, że sięgamy po kieliszek.
Ciekawe, że niektóre z metod unikania picia, o jakich mówiliśmy poprzednio, doskonale pomagają przezwyciężyć przykre uczucia doświadczone przez nas pod wpływem gniewu. Gdy na przykład zaczynamy „gotować się w środku”, często pomocne może się okazać sięgnięcie po coś dobrego do jedzenia czy po szklankę słodzonego napoju bezalkoholowego.
Bardzo skutecznym środkiem bywa również skupienie uwagi na czymś innym, sięgnięcie po słuchawkę i rozmowa na ten temat z naszym sponsorem czy innym niepijącym alkoholikiem.
Warto też zastanowić się przez chwilę, czy nie jesteśmy przypadkiem zmęczeni, a jeśli tak, to odpocząć. Stwierdziliśmy, że odpoczynek często rozprasza gniew. Przypomnienie sobie maksymy: „Żyj i daj żyć innym” niemal zawsze nas uspokaja. Innym na to sposobem jest zajęcie się szybko czymś, co nie ma żadnego związku z przyczyną naszego gniewu na przykład jakimś energicznym ćwiczeniem gimnastycznym; można też posłuchać naszej ulubionej muzyki.
W wielu przypadkach rozważanie „Modlitwy o pogodę ducha” rozwiewa naszą wrogość. Wściekamy się na coś, czego nie możemy zmienić ani na to wpłynąć (na przykład zator na drodze, zła pogoda, długa kolejka w sklepie).
A wtedy jedyną rozsądną, dojrzałą reakcją jest przyjąć rzecz za taką jaka jest, a nie gotować się wewnątrz ze złości czy sięgać po alkohol.
Czasem, rzecz jasna, złości nas jakaś sytuacja w naszym życiu, która może i powinna ulec zmianie. Być może powinniśmy zmienić pracę na lepszą, rozwieść się czy przeprowadzić się wraz z rodziną w inne miejsce zamieszkania. Jeśli tak, to tego rodzaju decyzje powinny być podejmowane ostrożnie: nie w pośpiechu i gniewie.
Powinniśmy więc najpierw ochłonąć, a wówczas będziemy mogli przemyśleć sprawę spokojnie i konstruktywnie, aby stwierdzić czy nasza złość spowodowana jest czymś, co możemy zmienić.
Aby raz jeszcze to sprawdzić radzimy zajrzeć do rozdziału mówiącego o „Modlitwie o pogodę ducha”.
Czasem nie mamy do czynienia z długotrwałą urazą, lecz z nagłym niebezpiecznym dla nas atakiem gniewu. W takich przypadkach wielu pomogło stosowanie się do planu 24-godzinnego oraz kierowanie się zasadą „Najpierw sprawy najważniejsze”.
Chociaż wydawałoby się. że nie ma to specjalnego związku i nie wierzyliśmy, że to może pomóc, kiedy spróbowaliśmy, wyniki okazały się zaskakująco dobre.
Innym skutecznym środkiem jest podejście typu „jak gdyby”.
Wyobraźmy sobie, w jaki sposób dojrzała, zrównoważona osoba postąpiłaby w sprawie, która nas złości i potem postępujemy „jak gdyby” my bylibyśmy tą właśnie osobą. Spróbujcie kilka razy, naprawdę skutkuje.
Podobnie dobroczynny skutek miewa dla wielu z nas zawodowa porada jakiegoś dobrego doradcy czy lekarza albo i osoby duchownej.
Możemy też znaleźć ujście dla gniewu w jakiejś nieszkodliwej czynności fizycznej. Może to być, jak już wspomnieliśmy, gimnastyka, głęboki oddech, ciepła kąpiel, czy – w samotności! „tłuczenie” pięściami o krzesło albo o poduszkę, czy nawet wrzask – takie zachowanie rozprasza gniew u wielu ludzi. Tłumienie w sobie złości, fałszywe jej interpretowanie czy hamowanie, raczej nie jest wskazane.
Zamiast tego staramy się nie działać w gniewie, lecz coś z tym gniewem zrobić.
W przeciwnym bowiem razie ogromnie zwiększamy niebezpieczeństwo sięgnięcia po alkohol.
Będąc laikami, których wiedza o alkoholizmie opiera się na własnym doświadczeniu, my, niepijący alkoholicy, nie posiadamy wiedzy laboratoryjnej ani nie znamy żadnych teorii naukowych na temat picia i trzeźwości.
Niemal każdy jednak, kto chociaż raz miał kaca, pamięta jak bardzo jest się wówczas bezpodstawnie poirytowanym. Czasem wyładowywaliśmy się na domownikach, kolegach w pracy, przyjaciołach czy nawet obcych ludziach, którzy z pewnością na to nie zasłużyli. Skłonność do takiego zachowania może trwać jeszcze przez pewien okres po rzuceniu picia, tak jak dym kłębi się w zamkniętym pomieszczeniu, przypominając nam o dniach pijaństwa – do czasu, aż nie przewietrzymy porządnie naszych umysłów.