CODZIENNE REFLEKSJE
WOLA TWOJA, NIE MOJA
…nawet po przedłożeniu …konkretnej prośby nie zapomnijmy dodać: “Jeśli taka jest Twoja Wola”.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 102
Codziennie po prostu proszę Boga, aby umożliwił mi jak najlepsze zrozumienie Jego woli na dany dzień i użyczył mi łaski potrzebnej do wypełniania jej. W ciągu dnia zawsze mogę zatrzymać się na moment, stając w obliczu jakiejś sytuacji lub decyzji, i ponowić tę prośbę: “Niech się dzieje wola Twoja, a nie moja”. Zawsze muszę pamiętać, że w każdych okolicznościach ja jestem odpowiedzialny za wysiłek, rezultat zaś zależy od Boga. Mogę “puścić to i pozwolić działać Bogu”, z pokorą powtarzając słowa: “Niech się dzieje wola Twoja , a nie moja”. Cierpliwość i wytrwałość w poszukiwaniu Jego woli wobec mnie uwolnią mnie od bólu i egoistycznych oczekiwań.
JAK TO WIDZI BILL– s 324
Duchowość i pieniądze
Niektórzy z nas wciąż pytają: „O co właściwie chodzi w tym całym Trzecim Legacie? I jakich konkretnie spraw owa służba ma dotyczyć?”
Zacznijmy od początku, od mego sponsora, Ebby’ego. Gdy Ebby usłyszał, jak zaawansowane jest moje pijaństwo, postanowił mnie odwiedzić. Znajdował się wówczas w Nowym Jorku, ja zaś byłem w Brooklynie. Samo postanowienie Ebby’ego nie wystarczało; musiał jeszcze podjąć działanie oraz wydać pieniądze.
Zatelefonował do mnie, a następnie wsiadł do metra; całkowity koszt wyniósł 10 centów. Na poziomie budki telefonicznej i bramki wejściowej do metra duchowość oraz pieniądze zaczęły się łączyć. Jedno bez drugiego nie przyniosłoby żadnego rezultatu.
Zatem już wtedy, na samym początku, Ebby faktycznie ustanowił zasadę, że AA w działaniu wymaga, aby poświęcić wiele czasu i trochę pieniędzy.
Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 181; 182
DZIEŃ PO DNIU
Życie we wspólnocie
Bez naszej wspólnoty wielu ludzi nie byłoby w stanie przekroczyć granicy zdrowia psychicznego. Listy i wizyty utrzymują nas blisko tych, którzy są daleko od miejsc spotkań. Wspólnota jest radością i koniecznością, a wielu z nas wierzy, że jest to boski dar od naszej Siły Wyższej.
Możliwe, że nie istnieje nic innego, co mogłoby tak bardzo pomnożyć wszystkie nasze radości i podzielić wszystkie nasze smutki.
Czy dałem dziś wspólnocie to, co mogłem?
Siło Wyższa, pozwól mi zrobić dziś jeden uczynek, który zwiększy piękno naszej wspólnoty.
Dzisiaj będę cieszyć się wspólnotą, dzieląc się … .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Rozstania. Zmiany.
Wielu alkoholików zraża się do członków swojej rodziny. Czasami te rozdźwięki trwają w trzeźwości i stają się źródłem urazy.
Tam, gdzie doszło do rozstania, zawsze jesteśmy odpowiedzialni za wszelkie krzywdy które powstały z naszej winy. Musimy uważnie sprawdzać, czy duma i rozgoryczenie z naszej strony nie przedłużają rozłąki.
Ale niektóre z tych rozstań zostały wybrane przez naszych bliskich. Musimy je zaakceptować, jeśli zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by naprawić ten problem. Uczciwość będzie naszym przewodnikiem, gdy będziemy uważnie przyglądać się wszelkim separacjom w naszym życiu. Jedyne, co jest konieczne, to stosowanie naszych najlepszych zasad w radzeniu sobie z wszelkimi konfliktami.
Jeśli dzisiaj stwierdzę, że jakieś konflikty przeszkadzają mi lub innym uczestnikom programu, dokładnie je przeanalizuję, myśląc, że konieczne może być naprawienie sytuacji lub akceptacja.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Człowiek zbyt często zapomina, że na tym świecie nie może mieć wszystkiego. Wybór jest wszystkim, co jest mu dane. – H. Mathews.
Trzeźwość polega na wyborze. Każdego dnia, gdy decydujemy się pozostać trzeźwi, uczymy się, jak dokonywać lepszych wyborów.
Życie to wybór. Aby być duchowymi ludźmi, musimy dokonywać duchowych wyborów. Uczciwość jest duchowym wyborem. Praca nad Krokami jest duchowym wyborem.
Nasze życie jest sumą naszych wyborów. Jesteśmy to sobie winni, by wybierać mądrze. Możemy to zrobić teraz, dzięki programowi.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi wybrać duchowy sposób życia. Pomóż mi postrzegać wybór jako drogę do lepszej relacji z Tobą.
Działanie na dziś: Dzisiaj będę świadomy wielu wyborów, których dokonuję. Pod koniec dnia pomyślę o wszystkich dokonanych przeze mnie wyborach. Czy jestem dumny z moich wyborów?
JĘZYK WYZWOLENIA
Pragnienia i potrzeby
Wielu z nas zrobiono wodę z mózgu, wmawiając że nie możemy mieć w życiu tego, czego chcemy. To jest przekonanie cierpiętnika zrodzone z poczucia niedostatku i strachu.
Określenie tego, czego chcemy i potrzebujemy, a następnie zapisanie tego na kartce papieru puszcza w ruch potężny łańcuch wydarzeń. Wskazuje na to, że bierzemy odpowiedzialność za siebie, jednocześnie dając Bogu i wszechświatu sygnał, że jesteśmy gotowi na to, aby zaspokoili nasze pragnienia i potrzeby.
Przekonanie, że zasługujemy na to, aby się zmienić, aby zmienić związek, w którym jesteśmy, aby nadać istniejącemu związkowi nowy wymiar, aby posiąść coś na własność, aby osiągnąć pewien poziom zdrowia, życia, miłości czy sukcesu jest potężnym czynnikiem przybliżającym realizację pragnienia.
Często bywa tak, że uświadomienie sobie swojego pragnienia oznacza, że Bóg przygotowuje nas na jego spełnienie.
Słuchaj. Ufaj. Wzmacniaj to, co dobre w twoim życiu poprzez zwracanie uwagi na swoje pragnienia i potrzeby. Spisz je na kartce papieru. Afirmuj je. Módl się o nie. Następnie odpuść je sobie. Oddaj je Bogu i zobacz, co się wtedy stanie.
Wyniki mogą okazać się lepsze, niż przypuszczasz.
Dzisiaj zwrócę uwagę na swoje pragnienia i potrzeby. Poświęcę czas, aby je zapisać na kartce papieru i następnie pozwolę im odpłynąć. Zacznę wierzyć, że zasługuję na wszystko, co w życiu najlepsze.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA 11
„Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu”
AA nigdy nie osiągnęłoby swych obecnych rozmiarów, gdyby nie całe legiony sympatyków ruchu. Jak świat długi i szeroki, znaczna część alkoholików trafia do wspólnoty dzięki przychylnym artykułom i komentarzom we wszystkich możliwych środkach przekazu. W biurach AA, a także w domach członków wspólnoty telefon nigdy nie milknie. Rozmowa zwykle zaczyna się od słów: „Czytałem o was w gazecie…” albo „Słyszałam o was w radiu…”, czy też „Widziałam w telewizji program o AA…” albo jeszcze „Widziałem wzruszający film…” Bez przesady można powiedzieć, że połowa z nas trafiła do AA tą drogą.
Nie wszyscy, którzy telefonują są alkoholikami czy też członkami ich rodzin. Lekarze czytają fachowe artykuły na temat Anonimowych Alkoholików i poszukują dodatkowych informacji. To samo dotyczy duchownych. Pracodawcy dowiadują się, że największe przedsiębiorstwa przemysłowe wyrażają się o nas z uznaniem, pragną więc dowiedzieć się co można zrobić w sprawie alkoholizmu w ich własnych firmach.
Tak więc spoczęła na nas wielka odpowiedzialność za wypracowanie możliwie najlepszej polityki informacyjnej. W rezultacie wielu bolesnych doświadczeń doszliśmy, jak sądzimy, do tego, jak powinna ona wyglądać. Pod wieloma względami jest ona odwrotnością tradycyjnej praktyki reklamowej. Zrozumieliśmy bowiem, że musimy stosować zasadę przyciągania, a nie reklamowania czy lansowania.
Przyjrzyjmy się, jak dwie przeciwstawne metody: przyciągania i lansowania działają. Partia polityczna pragnie wygrać wybory, toteż reklamuje zalety swych przywódców, by pozyskać głosy. Godne szacunku towarzystwo dobroczynne pragnie zebrać fundusze. W tym celu w nagłówku firmowej papeterii umieszcza nazwisko każdej wybitnej osobistości, której poparcie zdoła uzyskać. Znaczna część życia gospodarczego, politycznego i religijnego zależy od popularności przywódców. Ludzie, którzy symbolizują ideały lub sprawy, zaspokajają jakąś głęboką ludzką potrzebę. AA temu nie zaprzecza. Musimy jednak mieć pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze niemal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać. Biorąc pod uwagę takie niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że musimy wykazać powściągliwość.
Aż trudno uwierzyć, jakie efekty przyniosła ta powściągliwość. Jej rezultatem była taka przychylność opinii wobec Anonimowych Alkoholików, jakiej zapewne nie zdołaliby osiągnąć, nawet największym wysiłkiem, najlepsi spece od reklamy w AA. Oczywiście, ludzie musieli skądś wiedzieć o istnieniu AA. Wpadliśmy jednak na pomysł, że lepiej będzie pozostawić to zadanie naszym sympatykom i przyjaciołom spoza AA. Dokładnie tak się stało i to w niewiarygodnym stopniu. Doświadczeni dziennikarze, którzy są przecież zawodowymi sceptykami, z zapałem nieśli posłanie AA. Dla nich stanowiliśmy coś więcej niż temat ciekawego artykułu. Bo niemal wszyscy przedstawiciele prasy, którzy mieli z nami do czynienia, deklarowali nam swoją przyjaźń.
Początkowo dziennikarze nie mogli zrozumieć, dlaczego unikamy jakiegokolwiek osobistego rozgłosu. Byli autentycznie zakłopotani uporem, z jakim obstawaliśmy przy anonimowości. Później jednak zrozumieli, w czym rzecz. Mieli do czynienia z czymś wyjątkowym na tym świecie, ze stowarzyszeniem, które chciało popularyzować swe zasady i działalność, ale nie swoich poszczególnych członków. Prasa była oczarowana tą postawą. Odtąd nasi przyjaciele zawsze prezentowali nas z entuzjazmem, któremu nawet najgorliwsi członkowie AA z trudem mogliby dorównać.
Był nawet taki okres, kiedy prasa amerykańska poważniej traktowała naszą anonimowość niż niektórzy członkowie. Pewnego razu, blisko stu członków naszej wspólnoty złamało zasadę publicznej anonimowości. W jak najlepszej intencji oświadczyli oni, że anonimowość, na pewno dobra w pionierskich czasach AA, teraz się już przeżyła. Byli przekonani, że AA zajdzie dalej i szybciej, korzystając ze współczesnych metod zdobywania rozgłosu, zwłaszcza, że było wśród nas wielu ludzi cieszących się lokalną, krajową a nawet międzynarodową sławą. Gdyby wyrazili zgodę – a wielu było do tego skłonnych – czemuż by nie ogłosić publicznie ich przynależności do AA? Wszak mogłoby to zachęcić innych, by się do nas przyłączyli. Były to rzeczowe argumenty, jednakże na szczęście zaprzyjaźnieni z nami dziennikarze nie przyjęli ich do wiadomości.
Fundacja wystosowała listy do niemal wszystkich ośrodków rozpowszechniania informacji w Ameryce Północnej jasno określające naszą zasadę przyciągania, a nie reklamowania oraz podkreślając rolę osobistej anonimowości, jako najlepszego środka ochrony interesów AA. Od tego czasu redaktorzy naczelni i sekretarze redakcji konsekwentnie usuwają nazwiska i zdjęcia członków AA z tekstów na temat naszej wspólnoty, czasem przypominając ambitnym jednostkom o stosowanej w AA zasadzie anonimowości. Często rezygnowali nawet z druku bardzo dobrych artykułów, by tylko nie złamać tej zasady. Ich zrozumienie i współpraca okazały się bardzo pomocne. Dziś już tylko bardzo nieliczni członkowie AA z wyrachowaniem łamią zasadę anonimowości publicznej.
Tak pokrótce przedstawia się droga, którą doszliśmy do Jedenastej Tradycji AA. Dla nas jest jednak ona czymś więcej niż rozsądną zasadą polityki informacyjnej. Jest ona również czymś więcej niż wyrzeczeniem się własnego egotyzmu. Tradycja ta stale i w bardzo praktyczny sposób przypomina nam, że w AA nie ma miejsca dla osobistych ambicji. Dzięki niej każdy członek AA stoi na straży naszej wspólnoty.