CODZIENNE REFLEKSJE
STOIMY I UPADAMY RAZEM
…żadna społeczność mężczyzn i kobiet nie miała bardziej palącej potrzeby ciągłej efektywności i stałej jedności. My, alkoholicy, widzimy, że musimy działać i trzymać się razem; w przeciwnym wypadku większość z nas w końcu umrze samotnie.
Anonimowi Alkoholicy, str.182
Tak jak Dwanaście Kroków nie bez powodu napisane jest w określonej kolejności, podobnie rzecz ma się z Dwunastoma Tradycjami. Pierwszy Krok i Pierwsza Tradycja maja wpoić mi dość pokory, ażebym miał szansę przeżyć. Razem stanowią podstawę, na której oparte są pozostałe Kroki i Tradycje. Proces ukrócania ego pozwala mi wzrastać jako jednostce za pomocą Kroków i jako członkowi grupy – za pomocą Tradycji. Pełna akceptacja Tradycji Pierwszej pozwala mi odłożyć na bok osobiste ambicje, lęk i złość, kiedy kolidują one z naszym wspólnym dobrem, pozwalając mi tym samym pracować z innymi na rzecz wzajemnego wspierania się w przetrwaniu. Bez Pierwszej Tradycji miałbym niewielkie szanse na utrzymanie jedności, jakiej trzeba, by skutecznie pracować z innymi; bez niej rozsypałyby się też pozostałe Tradycje, cała Wspólnota i moje życie.
JAK TO WIDZI BILL – s 258
Wady ukryte pod powierzchnią
Niektórzy będą mieli zastrzeżenia do wielu postawionych pytań, na które powinniśmy odpowiedzieć sporządzając obrachunek moralny, ponieważ uważają, że ich wady nie są aż tak jaskrawe. Warto im zwrócić uwagę, że skrupulatna analiza najprawdopodobniej ujawni te wady charakteru, o których jest mowa w pytaniach rzekomo zupełnie ich nie dotyczących.
Z uwagi na to, że na zewnątrz prezentowaliśmy się nie najgorzej, często byliśmy całkowicie zaskoczeni odkryciem, że zachowaliśmy niezłą opinię tylko dlatego, że najbardziej wstydliwe wady ukrywaliśmy, z wielkim nakładem energii, za grubą zasłoną samousprawiedliwień i wykrętów. Jakiekolwiek były to wady, to one wpędziły nas w potrzask alkoholizmu i nieszczęść.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 55
DZIEŃ PO DNIU
Pozbycie się poczucia winy
Kiedy wpadliśmy w nałóg, używaliśmy substancji zmieniających nastrój nie dlatego, że „chcieliśmy”, ale dlatego, że byliśmy uzależnieni. Krzywdziliśmy siebie i innych nie dlatego, że tego chcieliśmy, ale dlatego, że byliśmy uzależnieni. Czuliśmy się winni, a wraz z postępem choroby poczucie winy nas przytłaczało.
W procesie zdrowienia musimy pozbyć się tego paraliżującego poczucia winy. Aby to zrobić, używamy Kroków Czwartego i Piątego. Pracując nad tymi oczyszczającymi duszę Krokami, wybaczamy sobie. Przebaczając sobie, zaczynamy kochać samych siebie i dzięki temu jesteśmy w stanie kochać innych.
Czy uwalniam się od poczucia winy?
Siło Wyższa, pomóż mi przepracować Kroki i wybaczyć sobie.
Jeśli dzisiaj poczuję się winny, będę praktykował wybaczanie sobie poprzez …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Świat odzyska równowagę. Wiara
Jeśli nasz program zdrowienia działa prawidłowo, może wydarzyć się coś niesamowitego. Zamiast być złymi aktorami społeczeństwa, stajemy się ludźmi, których można uznać za solidnych obywateli pod każdym względem. Do tego stopnia, że możemy mieć nawet ostre rogi.
Możemy wtedy zacząć krytycznie podchodzić do świata w ogóle. „Wyzdrowiałem, więc dlaczego reszta świata musi być taka, jaka jest?”
Ktoś może powiedzieć. „Dlaczego inni ludzie nie zrobią czegoś ze swoimi urazami i lękami, tak jak ja to zrobiłem?”.
Zadając takie pytanie, narażamy się na niebezpieczeństwo, że staniemy się zadufani w sobie.
Możemy jednak pamiętać, że nasza Siła Wyższa ma taką samą troskę o innych, jaką okazała nam. Dzięki łasce Bożej i w odpowiednim czasie świat może i wyzdrowieje.
Będę dziś pamiętał, że Bóg jest odpowiedzialny za świat i wszystko naprawi, tak jak ja wyzdrowiałem.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Oto moja złota zasada: Bądź uczciwy wobec innych, ale potem ścigaj ich, dopóki nie będą uczciwi wobec ciebie. – Alan Alda
Często w naszej chorobie wstydziliśmy się, więc pozwalaliśmy ludziom nas wykorzystywać. Zachowywaliśmy się tak, jakbyśmy nie mieli żadnych praw. W okresie zdrowienia ciężko pracujemy, by być uczciwymi wobec innych. Zasługujemy też na sprawiedliwe traktowanie. Jeśli ludzie są dla nas niemili, rozmawiamy z nimi o tym. Jeśli ludzie nas oszukują, prosimy ich, by to naprawili. W procesie zdrowienia żyjemy zgodnie z naszymi prawami człowieka.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi bronić sprawiedliwości. Pomóż mi szanować siebie i innych.
Działanie na dziś: Dzisiaj wymienię osoby, które mnie skrzywdziły. Zaplanuję rozmowę z tymi, którzy mnie wysłuchają. Pozwolę miłości, a nie wstydowi czy strachowi, kontrolować moje działania.
JĘZYK WYZWOLENIA
Odwet
Nieważne, jak długo zdrowiejemy; nieważne, jak solidne są nasze duchowe podstawy – w dalszym ciągu może nas czasami prześladować obezwładniająca chęć ukarania drugiej osoby lub wyrównania z nią rachunku krzywd.
Pragniemy zemsty. Chcemy, żeby druga osoba cierpiała tak, jak myśmy przez nią cierpieli. Chcemy, żeby sprawiedliwości stało się zadość i żeby życie odpłaciło jej z nawiązką. Mało tego, chcielibyśmy życiu w tym dopomóc.
Są to normalne uczucia, lecz nie musimy wcielać ich w życie. Uczucia te są częścią złości, lecz nie do nas należy wymierzanie kary.
Możemy pozwolić sobie na przeżywanie złości. Dobrze nam również zrobi pójście krok dalej i wyrażenie zgody na doświadczenie pozostałych uczuć – krzywdy, bólu i cierpienia. Nie zapominajmy jednak, że naszym celem jest uwolnienie się od tych uczuć i zamknięcie za nimi drzwi.
Możemy uznać kogoś odpowiedzialnym za to, co się stało. Możemy obarczyć kogoś winą. Lecz nie do nas należy bycie sędzią i ławą przysięgłych w jednej osobie. Szukanie zemsty w niczym nie pomoże. Zablokuje nas i zatrzyma w miejscu.
Nie wchodźmy w to. Nie bawmy się w tę grę. Zerwijmy się z haczyka. Zapamiętajmy wnioski z tej lekcji. Podziękujmy danej osobie, że nauczyła nas czegoś cennego i zakończmy na tym. Zostawmy za sobą doświadczenie, lecz nie zmarnujmy lekcji.
Akceptacja pomaga. Pomaga również wybaczenie. Wybaczenie nie tego rodzaju, które zachęca drugą osobę, by nas ponownie wykorzystała, lecz wybaczenie, które pozwala jej odejść własną drogą. Wybaczenie, które umożliwi nam uwolnienie się od gniewu i urazy. Wybaczenie, które uczyni nas wolnymi, abyśmy mogli kroczyć swoją ścieżką.
Dzisiaj pozwolę sobie na tyle złości, ile potrzebuję, aby móc zakończyć swoje sprawy z innymi ludźmi. Gdy uwolnię się od poczucia krzywdy i złości, będę dążył do zdrowego wybaczenia – wybaczenia mającego granice. Będę pamiętał, że granice w połączeniu z wybaczeniem i współczuciem pozwolą mi pójść do przodu.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DZIEWIĄTA
„Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą”
PIERWSZA wersja Tradycji Dziewiątej mówiła o tym, że „W AA powinno być jak najmniej organizacji”. Z biegiem lat zmieniliśmy pogląd na ten temat. Dzisiaj możemy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że Anonimowi Alkoholicy – czyli AA jako całość – nigdy nie powinni posiadać żadnej struktury organizacyjnej. Następnie, jakby temu zaprzeczając, przystępujemy do tworzenia biur usługowych i komisji, które same w sobie są zorganizowane. Jak zatem może istnieć niezorganizowany ruch, który ma prawo organizować i organizuje wiele własnych służb. Zastanawiając się nad tym rebusem, ludzie pytają: „Co oni rozumieją pod pojęciem organizacji?”
A więc przyjrzyjmy się temu. Czy ktoś kiedyś słyszał o państwie, Kościele, partii politycznej czy nawet towarzystwie dobroczynnym, które nie miałoby zasad członkostwa? Czy ktokolwiek słyszał o związku, który nie miałby jakiejś możliwości karania swych członków i wymuszania posłuszeństwa wobec podstawowych zasad i regulaminów? Czy to nie prawda, że niemal każda społeczność na świecie daje władzę wybranym członkom po to, by utrzymać w posłuszeństwie pozostałych oraz karać lub usuwać ze społeczności złoczyńców? Toteż każdy naród, a także każda inna społeczność, musi być zarządzana i kierowana przez ludzi. Władza jest istotą wszelkiej organizacji.
A jednak Anonimowi Alkoholicy są wyjątkiem, który nie pasuje do schematu. Ani Konferencja Służb Ogólnych AA, ani Rada Fundacji ani osoby pełniące funkcje w grupie nie mogą wydać najprostszego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA, nie mówiąc już o tym, by kogokolwiek w jakiś sposób karać.
Próbowaliśmy tego niejednokrotnie, ale zawsze kończyło się to całkowitym fiaskiem. Grupy próbowały usuwać swoich członków, ale ci przychodzili z powrotem na spotkania twierdząc: „Dla nas to kwestia życia i śmierci; nie możecie nas odrzucać”. Zalecano niektórym członkom, by zaprzestali pracy z chronicznymi wpadkowiczami, słysząc w odpowiedzi: „To co robię w ramach Dwunastego Kroku, jest wyłącznie moją własną sprawą. Jakim prawem się wtrącacie?” Nie oznacza to, że żaden Anonimowy Alkoholik nie korzysta z rad i sugestii bardziej doświadczonych członków wspólnoty, ale z pewnością nie będzie on słuchać rozkazów. Najbardziej nie lubianą postacią w AA jest przepełniony mądrością weteran, który po przeniesieniu się do nowej grupy zaczyna wszystkich pouczać, co mają robić. On i wszyscy jemu podobni, którzy „biorą na siebie brzemię odpowiedzialności za dobro AA’, najczęściej wzbudzają zaciekły opór albo jeszcze gorzej – śmiech.
Można by pomyśleć, że nowojorska centrala AA stanowi wyjątek. Owszem, ludzie tam pracujący mają pewną władzę. Jednak już dawno temu, zarówno powiernicy, jak i pracownicy etatowi doszli do wniosku, że nie powinni robić niczego poza wysuwaniem sugestii i to też bardzo umiarkowanych. Wymyślili oni nawet zdanie, które po dziś dzień znajduje się w co najmniej połowie pisanych przez nich listów: „Oczywiście masz całkowite prawo zrobić, co tylko zechcesz, jednakże większość dotychczasowych doświadczeń AA wydaje się sugerować, że…” Czy taka postawa nie jest bardzo daleka od wszelkiej władzy centralnej? My uznajemy fakt, że tak indywidualnym alkoholikom, jak i grupie, nie sposób czegokolwiek nakazywać.
W tym miejscu słyszymy zdziwiony okrzyk księdza: „Oni z nieposłuszeństwa czynią cnotę”. Dołączy się do niego psychiatra, twierdząc: „Zbuntowani smarkacze! Nigdy nie dojrzeją i nie podporządkują się społecznym zwyczajom”. Przypadkowo zapytany przechodzień zareaguje: „Nic z tego nie rozumiem. Z nimi musi być coś nie tak!” Jednakże wszyscy ci krytycy przeoczyli pewien unikalny aspekt AA. Przecież każdy członek AA stosuje najlepiej jak potrafi wskazania Dwunastu Kroków, bo nieprzestrzeganie tych zasad jest niemal równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego.
Ta sama groźba wisi również nad grupą. W przypadku zaniedbania wskazań Dwunastu Tradycji także i grupa może się zdegradować i rozpaść. Tak więc my w AA
w praktyce skrupulatnie przestrzegamy zasad duchowych. Przede wszystkim dlatego, że jest to dla nas absolutna konieczność, a także dlatego, że bardzo nam odpowiada życie będące rezultatem ich przestrzegania. Wielkie cierpienie i wielkie szczęście są najlepszymi strażnikami zasad AA i innych już nam nie trzeba.
Jest dziś oczywiste, że nigdy nie powinniśmy powoływać zarządów, które by nami rządziły, ale jest również oczywiste, że będziemy musieli dawać naszym pracownikom uprawnienia, by nam służyli. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy duchem władzy a duchem służby, a przecież te dwa ideały często krańcowo różnią się od siebie. I właśnie w tym duchu służby wybieramy na krótkie kadencje osoby pełniące funkcje w grupach, intergrupach czy regionach oraz Światową Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików dla całego AA. Nawet nasza Fundacja, która niegdyś byłą niezależną radą, obecnie jest odpowiedzialna bezpośrednio przed naszą wspólnotą. Jej członkowie są stróżami i wykonawcami naszych służb na całym świecie.
Tak samo jak celem każdego z naszych członków jest wytrwanie w osobistej trzeźwości, zadaniem naszych służb jest dotarcie z trzeźwością do każdego, kto może jej potrzebować. Jeśli nikt nie wykona niezbędnej pracy w grupach, nikt nie będzie odbierać telefonu w regionalnym biurze, nikt nie odpowie na listy to AA w swej obecnej formie przestanie istnieć. Nasze linie komunikacji z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy, zostaną zerwane.
AA musi skutecznie funkcjonować. Ale jednocześnie musi unikać bogactwa, prestiżu i władzy, które zawsze są utrapieniem wszelkich innych społeczności. I chociaż na pierwszy rzut oka Tradycja Dziewiąta wydaje się dotyczyć spraw bardzo praktycznych, jej rezultatem jest istnienie społeczności bez struktury organizacyjnej; społeczności ożywianej tylko i wyłącznie duchem służby, czyli wspólnoty w najgłębszym sensie.