Refleksje na każdy dzień – pozwalają lepiej zrozumieć siebie, swoje uczucia i myśli,
dostarczają motywacji i pomagają w samodoskonaleniu, są formą medytacji.
- Refleksje na dzień 31 maja
Codzienne Refleksje
..GOTOWOŚĆ DO SŁUŻENIA INNYM
Wspólnota doszła do wniosku, że ma tylko jedno i wyłącznie jedno szczytne zadanie: nieść posłanie AA tym wszystkim, którzy nie wiedzą, że mają wyjście.
12 KROKÓW I 12 TRADYCJI, STR. 151“Światło” wiodące do wolności świeci jasnym promieniem na moich braci alkoholików, kiedy nawzajem twórczo wspomagamy się w rozwoju. “Kroki” prowadzące do doskonalenia siebie nie miały spektakularnych początków – a jednak każdy Krok składa się na ”drabinę”, dzięki której wydobywamy się z otchłani rozpaczy, uzyskując nową nadzieję. Uczciwość staje się “narzędziem”, za pomocą którego rozrywam krępujące mnie “okowy”. Sponsor – będący uważnym słuchaczem – pomaga mi naprawdę usłyszeć przesłanie które pozwoli mi się wyzwolić. Proszę Boga o odwagę potrzebną mi do życia w taki sposób, ażeby Wspólnota AA świadczyła na Jego korzyść. Powołanie to daje mi wolność dzielenia się moim darem zdrowia, co mogę czynić, krzesząc w sobie ducha gotowości do służby.
JAK TO WIDZI BILL– s 151
Zacznij od wybaczenia
Gdy tylko zaczynamy myśleć o zerwanym lub zachwianym związku z drugą osobą nasze emocje przyjmują postawę samoobronną. Aby uniknąć spojrzenia na wyrządzoną komuś krzywdę, koncentrujemy się z urazą na złych uczynkach popełnionych przez tę osobę wobec nas. Z tryumfem wytykamy jej, czy jego, błędy po to, by pomniejszyć własne lub w ogóle o nich zapomnieć.
Z miejsca powinniśmy się na tym przyłapać. Pamiętajmy, że alkoholicy wcale nie mają monopolu na chore emocje. W wielu przypadkach mamy do czynienia z towarzyszami niedoli, których cierpienia pogłębialiśmy naszym zachowaniem.
Jeśli teraz zamierzamy zwrócić się o wybaczenie czemu nie zacząć od wybaczenia innym – wszystkim razem i każdemu z osobna.
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 79
DZIEŃ PO DNIU
Dobrze przeżyć dzień dzisiejszy
Wola naszej Siły Wyższej jest dla nas zawsze lepsza niż nasza własna, ale nie możemy dostrzec tej prawdy, dopóki nie odpuścimy na tyle, by wkroczyć w nowe obszary, do których jesteśmy prowadzeni. Aby doświadczyć wzrostu, musimy porzucić stare idee. (Nasze stare idee pasują tylko do naszego świata skoncentrowanego na używkach).
Każdy dobrze przeżyty dzień przybliża nas do tego, czego szukamy. Musimy stać się bardziej pomocni i bardziej chętni do korzystania z tego, co mamy dzisiaj.Czy dobrze przeżywam dzisiejszy dzień?
Siło Wyższa, pomóż mi zaakceptować Twoją dzisiejszą wolę.
Dobrze przeżyję dzisiejszy dzień
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Czy daty trzeźwości są ważne? Praktyczne myślenie.
Obchodzenie rocznic wytrzeźwienia stało się uświęconym zwyczajem w AA. Wiele list imiennych grup zawiera daty trzeźwości poszczególnych członków. W wielu grupach zwyczajem jest również świętowanie rocznic tortami i wręczanie monet z cyframi oznaczającymi lata trzeźwości.
Dla osób z zewnątrz zwyczaj ten może wydawać się niepoważny. Jaka jest korzyść ze świętowania dnia, w którym wypiło się ostatniego drinka lub z sumowania liczby trzeźwych lat?
Świętowanie dat trzeźwości w rzeczywistości podkreśla ważny cel, jakim jest zachowanie ciągłej trzeźwości. Być może znamy alkoholików, którzy od czasu do czasu „wracali do nałogu”, a potem w ogóle do niego nie wracali. Członkowie, którzy poślizgnęli się i wrócili, mówią nam, że było to bolesne doświadczenie i że obawiali się, że nie będą mieli kolejnej szansy na prowadzenie trzeźwego życia. Słyszymy też, jak ludzie mówią: „Być może mam w sobie jeszcze jednego pijaka, ale nie jestem pewien, czy znajdę jeszcze jednego trzeźwego”.
Przesłanie jest jasne: wytrzeźwiej, zaznacz tę datę i kontynuuj ją. Podkreślamy znaczenie trzeźwości, gdy uznajemy znaczenie dat trzeźwości.
Dzisiaj pozostanę trzeźwy. Niezależnie od tego, jak długo będę trzeźwy, chcę to uszanować i budować na tym.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Dorastasz w dniu, w którym po raz pierwszy naprawdę śmiejesz się z samego siebie. – Ethel Barrymore
Był czas, kiedy nie pozwalaliśmy nikomu śmiać się z nas – nawet z samych siebie. Mieliśmy za dużo wstydu. Zbyt wiele bólu. Traktowaliśmy świat zbyt poważnie. Jeśli się śmialiśmy, to z innych, a nie z samych siebie. Z czasem powraca do nas prawdziwy, szczery śmiech. Śmiech jest sposobem na zaakceptowanie siebie jako człowieka. Bycie człowiekiem oznacza, że możemy popełniać błędy. Oznacza to, że możemy się rozluźnić. Oznacza to również dorastanie. A dorastanie oznacza bycie szczęśliwym z tym, kim jesteśmy – nawet z tymi aspektami nas samych, które mogą wydawać się dziwne lub śmieszne. Jeśli nie potrafimy śmiać się z samych siebie, odcinamy się od świata. Odcinamy się od tych części nas samych, które musimy zaakceptować. Czy jestem gotów zaakceptować fakt, że jestem człowiekiem?Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, Ty stworzyłaś śmiech. Pomóż mi używać go, aby uczynić moje życie łatwiejszym. Pomóż mi zaakceptować wszystkie moje zabawne błędy, które popełniłem.
Działanie na dziś: Dzisiaj podzielę się z kimś bliskim zabawnym błędem, który popełniłem.
JĘZYK WYZWOLENIA
Co, jeśli?
Rozmawiałam z przyjacielem o pewnym swoim zamiarze. W zasadzie martwiłam się reakcją pewnej osoby na to, co zamierzałam zrobić.
– Co, jeśli nie zachowa się właściwie? – zapytałam.
– Wtedy ty będziesz musiała zachować się właściwie – odpowiedział przyjaciel.
Pytanie „Co, jeśli…” może doprowadzić nas do obłędu, gdyż oddaje kontrolę nad naszym życiem w obce ręce. „Co, jeśli…” jest sygnałem, że wróciliśmy do myślenia uzależniającego nasze działania od reakcji innych ludzi.
„Co, jeśli…” jest również wskazówką, że mamy ograniczone zaufanie do siebie i Siły Wyższej, że wystąpi w obronie naszych najlepszych interesów. Są to pozostałości współuzależnieniowego myślenia, odczuwania i zachowania, które sygnalizują strach.
Reakcje, uczucia, upodobania i awersje innych ludzi nie muszą kontrolować naszych zachowań, uczuć i obranego kierunku. Nie musimy kontrolować tego, jak inni reagują na nasze decyzje. Możemy uwierzyć, że z pomocą Siły Wyższej poradzimy sobie z wszelkimi konsekwencjami, nawet tymi najbardziej przykrymi. Możemy również uwierzyć, że z powodzeniem damy sobie z nimi radę.
Dzisiaj nie będę martwił się o reakcje innych ludzi czy wydarzenia, które są poza moją kontrolą. Zamiast tego skoncentruję się na własnych reakcjach. Z powodzeniem poradzę sobie dzisiaj z życiem i uwierzę, że jutro będę mógł uczynić to samo.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Życie w Trzeźwości
Zaczynajmy od spraw najważniejszych
„Najpierw sprawy najważniejsze” – to stare powiedzenie ma dla nas szczególne znaczenie. Niezależnie od wszystkiego musimy pamiętać, że najważniejsze dla nas to, by nie pić.
Niepicie to dla nas kwestia życia i śmierci. Wiemy już, że alkoholizm to choroba, która zabija, doprowadzając człowieka do śmierci przeróżnymi drogami. Nie ryzykujmy nasilenia choroby przez picie.
W naszym stanie, jak stwierdza Amerykańskie Towarzystwo Lekarskie, leczenie to „przede wszystkim niepicie”. Nasze doświadczenie mówi nam to samo.
W praktyce życia codziennego oznacza to, że musimy robić wszystko co możliwe, niezależnie od kłopotów z tym związanych, żeby nie pić.
Niektórzy pytają: „Czy to oznacza, że stawiacie trzeźwość przed rodziną, pracą i opinią przyjaciół?”Gdy patrzymy na alkoholizm jako kwestię życia lub śmierci – bo tak przecież jest – odpowiedź jest prosta. Jeśli nie uratujemy zdrowia i życia to oczywiście nie będziemy mieli ani rodziny, ani pracy, ani przyjaciół. Musimy najpierw zachować zdrowie i życie, żeby móc się tym wszystkim cieszyć. „Najpierw sprawy najważniejsze” – to powiedzenie ma także wiele innych znaczeń, które mogą być ważne w utrzymaniu naszej trzeźwości. Na przykład wielu z nas stwierdziło, że zaraz po zaprzestaniu picia podejmowanie decyzji trwało dłużej niż byśmy chcieli. Decyzje przychodziły nam z trudem, odkładaliśmy je na później i jeszcze później. Ta trudność w podejmowaniu decyzji nie ogranicza się tylko do kręgu porzucających picie alkoholików, chociaż – jak się wydaje – my właśnie martwimy się tym bardziej niż inni.
Pani domu, która właśnie zerwała z piciem, nie wie od czego zacząć porządki domowe. Urzędnik nie może się zdecydować, czy najpierw odpowiedzieć na telefony czy raczej załatwić korespondencję. Często chcielibyśmy załatwić od razu wszystko, co w każdej dziedzinie życia zaniedbaliśmy, ale rzecz jasna, nie jest to możliwe. Z pomocą znów przychodzi maksyma: „Najpierw sprawy najważniejsze”. Jeśli mamy wybierać: pić czy nie pić? to decyzja w tej sprawie będzie najważniejsza. Jeśli nie będziemy trwać w trzeźwości to nie zrobimy żadnych porządków, nie załatwimy telefonów ani nie odpiszemy na listy.
Następnie wykorzystując tę maksymę wprowadziliśmy pewien ład do naszego życia w trzeźwości. Staraliśmy się zaplanować codzienne czynności, ułożyć zadania w porządku ich ważności i unikać zbyt dokładnego planowania wielu rzeczy naraz. Cały czas mieliśmy w pamięci inną najważniejszą sprawę, czyli nasze zdrowie w ogóle, bo wiedzieliśmy, że przepracowanie i nieregularne odżywianie się może być dla nas niebezpieczne.
W okresie aktywnego alkoholizmu życie wielu z nas było kompletnie zdezorganizowane, a to z kolei często sprawiało, że byliśmy zdenerwowani i źli. Odzwyczajanie się od picia jest – jakstwierdziliśmy – łatwiejsze, jeśli wprowadzimy jakiś ład w naszym codziennym życiu – z tym. że ład ten trzeba planować realistycznie i elastycznie. Narzucony sobie ład życia uspokaja nas, a maksyma, według której należy ten ład organizować to właśnie: „Najpierw sprawy najważniejsze”.
Jak bronić się przed samotnością
O alkoholizmie mówi się, że to „choroba samotności” i niemal wszyscy niepijący alkoholicy też tak twierdzą. Tysiące alkoholików, którzy wrócili do trzeźwości stosując program AA (ocenia się, że w 1999 roku na całym świecie było około dwóch milionów członków AA), wracając myślami do ostatnich lat czy miesięcy picia, przypomina sobie jak wyizolowani czuli się nawet wśród grupy rozradowanych, świętujących jakąś uroczystość ludzi. Nawet wówczas, gdy na pozór zachowywaliśmy się w towarzystwie wesoło i swobodnie, często miewaliśmy uczucie obcości, braku przynależności do grupy, w której byliśmy.
Wielu z nas utrzymuje, że zaczęliśmy pić po to, by „należeć do jakiejś grupy”. Sądziliśmy, że musimy pić żeby stać się „swoim” i poczuć, że pasujemy do reszty rodzaju ludzkiego. Oczywiście, łatwo zauważyć, że piliśmy alkohol przede wszystkim z własnego powodu – przecież wlewaliśmy go do naszych własnych żołądków, aby uzyskać określoną reakcję własnego organizmu. Niekiedy chwilowo ułatwiało to nam przebywanie w towarzystwie lub łagodziło uczucie samotności.
Gdy jednak działanie alkoholu ustawało, zostawaliśmy z poczuciem jeszcze większego odtrącenia, oddzielenia od innych, z głębszym uczuciem „inności” i smutku.Poczucie winy z powodu pijaństwa czy naszego zachowania się w trakcie picia pogłębiało nasze przekonanie, że jesteśmy wyrzutkami społeczeństwa. Czasem zaczynaliśmy się nawet po cichu bać czy naprawdę wierzyć, że zasługujemy na ostracyzm z powodu naszego postępowania. „Może myślało wielu z nas – naprawdę jestem poza społeczeństwem”. (Być może przypominacie sobie to uczucie z czasów ostatniego ciężkiego „kaca” czy wielkiego pijaństwa).
Samotna droga przed nami wydawała się posępna, ciemna i nie mająca końca; zbyt bolesna, by o niej mówić, toteż wkrótce znowu zaczynaliśmy pić po to, by o niej nie myśleć.Chociaż niektórzy z nas zwykle pili w samotności nie można powiedzieć, że w okresie naszego czynnego alkoholizmu brakowało nam zupełnie towarzystwa. Wokół nas byli ludzie, widzieliśmy ich, słyszeliśmy i dotykaliśmy. Lecz naprawdę ważne rozmowy toczyliśmy przeważnie w duchu, z samym sobą. Sądziliśmy bowiem, że nikt nie potrafi nas zrozumieć. Poza tym, biorąc pod uwagę naszą opinię o sobie, wcale nie byliśmy pewni, czy chcemy, by ktokolwiek nas zrozumiał.
Nic więc dziwnego, że jesteśmy tak zaskoczeni, gdy po raz pierwszy słyszymy, jak szczerze i swobodnie mówią o sobie niepijący alkoholu w AA. Ich opowieści o pijackich eskapadach, o tajonych obawach i samotności wstrząsają nami jak grom z jasnego nieba.
Zrazu, nie wierząc własnym uszom, dochodzimy do wniosku. że nie jesteśmy sami. Że w końcu nie jesteśmy tak całkiem odmienni od wszystkich innych ludzi.
Krucha skorupa ochronnego i lękliwego egocentryzmu, w której przebywaliśmy pęka pod wpływem szczerości innych niepijących alkoholików. Jeszcze nie potrafimy tego wyrazić słowami, ale już czujemy poczucie przynależności i samotność zaczyna się szybko rozpraszać.
Ulga to zbyt słabe słowo na określenie tego pierwszego uczucia zmieszanego ze zdumieniem, a nawet z przerażeniem. Czy to możliwe? Czy tak będzie? Ci z nas, którzy trwają w trzeźwości w AA już od kilku lat mogą zapewnić każdego „nowego”, obecnego na spotkaniu AA, że to możliwe, że tak jest rzeczywiście. I że to będzie trwało. Nie jest to jeszcze jeden z wielu błędnych startów, jakie zdarzały się nam aż nazbyt często. Nie jest to jeszcze jeden wybuch radości, po którym przychodzi bolesne rozczarowanie.
W rzeczywistości, w miarę przybywania co roku ludzi, którzy wrócili do trzeźwości dzięki AA, mamy coraz bardziej przekonujący, naoczny dowód, że można naprawdę na trwale wyrwać się z samotności alkoholizmu.
Niemniej przezwyciężenie długoletniej, mocno w nas tkwiącej podejrzliwości i innych mechanizmów obronnych nie może być kwestią jednego dnia. Za bardzo jesteśmy przyzwyczajeni czuć się i postępować tak, jakbyśmy byli nierozumiani i niekochani – chociaż naprawdę wcale tak nie musiało być. Przecież przywykliśmy zachowywać się tak jak samotnicy. Toteż gdy po raz pierwszy przestajemy pić, niektórzy z nas potrzebują trochę czasu i praktyki, aby przełamać samotność, która stała się naszą drugą naturą. Chociaż zaczynamy wierzyć, że już nie jesteśmy sami, czasem czujemy się i postępujemy jak dawniej.Nie wiemy, jak sięgać po przyjaźń, a także jak ją przyjmować, gdy jest nam ofiarowana. Nie jesteśmy pewni, jak się to robi i czy nam się to uda. W dodatku wciąż może wlec się za nami zgromadzony, przytłaczający ciężar lat pełnych obaw. Toteż, gdy zaczynamy się czuć samotni – a do tego nie musimy być samotni w dosłownym, fizycznym tego słowa znaczeniu — łatwo możemy ulec starym nawykom i mirażowi ukojenia w kieliszku.
Czasami, niektórzy z nas odczuwają pokusę, żeby się poddać i wrócić do dawnego trybu życia, do dawnej niedoli. Tamto życie i tamtą niedolę przynajmniej znamy i nie musielibyśmy zbytnio się trudzić, by wrócić do doświadczeń z czasów, kiedy piliśmy.
Ktoś komuś opowiedział w grupie AA, że od wieku nastolatka do czterdziestki picie wypełniało mu cały czas, toteż nie miał okazji nauczyć się rzeczy,jakich zazwyczaj uczy się mężczyzna dorastając.Teraz ma czterdzieści lat i przestał pić. O ile jednak doskonale potrafił pić i „rozrabiać”, to nigdy nie nauczył się żadnego zawodu i nie miał pojęcia o wielu sprawach z życia towarzyskiego. „To okropne – mówił – ale nie wiedziałem, jak poprosić dziewczynę o spotkanie, czy jak się zachować na randce! Stwierdziłem też, że nie ma żadnych kursów na temat: «Co się robi na randce» dla czterdziestoletnich kawalerów, którzy wcześniej się tego nie nauczyli”.
Tego wieczoru spotkanie AA rozbrzmiewało wyjątkowo serdecznym śmiechem – wielu z obecnych potrafiło wczuć się w jego sytuację, bo sami doświadczyli przeżyć tego rodzaju. Gdy w wieku lat czterdziestu (a dziś nawet dwudziestu) odczuwamy takie niestosowne skrępowanie, moglibyśmy pomyśleć, że jesteśmy patetyczni a nawet groteskowi – gdyby nie te pokoje spotkań AA wypełnione członkami bractwa pełnymi zrozumienia dla nas. Bo przecież sami odczuwali takie obawy, a teraz mogą nawet pomóc nam spojrzeć na sprawę z poczuciem humoru. Możemy więc uśmiechnąć się i znowu próbować, aż nam się uda. Nie musimy już rezygnować, ukrywając wstyd przed innymi ani wracać do dawnych, beznadziejnych prób szukania pewności siebie w towarzystwie pijąc, co w rezultacie przynosiło nam samotność. Podaliśmy tu krańcowy przykład tego uczucia, kiedy nie wiemy jak się zachować, gdy weźmiemy kurs na trzeźwość. Przykład ten pokazuje jak niebezpiecznie zagubieni moglibyśmy się czuć, gdybyśmy płynęli sami – mielibyśmy jedną szansę na milion, że podróż zakończy się pomyślnie.Ale teraz wiemy, że nie musimy płynąć samotnie. Rozsądniej, bezpieczniej i pewniej jest odbyć tę podróż w towarzystwie całej radosnej floty zmierzającej w tym samym kierunku. Nie ma się czego wstydzić, że korzystamy z pomocy, bo wszyscy pomagamy sobie wzajemnie.
Nie jest tchórzostwem korzystać z pomocy przy wydobywaniu się z alkoholizmu, tak samo, jak nie jest tchórzostwem posługiwanie się kulą, gdy ma się złamaną nogę. Dla ludzi, którzy jej potrzebują i widzą jej przydatność, kula jest wspaniałym wynalazkiem.
Czy rzeczywiście można się doszukać heroizmu w ślepcu, który potyka się i szuka drogi wyciągniętymi rękami – tylko dlatego, że odmawia on pomocy, którą mógłby łatwo otrzymać?
Niemądre ryzykanctwo – nawet wtedy, gdy jest zupełnie niepotrzebne – niekiedy zyskuje niezasłużony poklask. Chwalić i podziwiać należy raczej wzajemną pomoc ponieważ zawsze daje ona lepsze rezultaty.
Nasze własne doświadczenie w zachowaniu trzeźwości w przemożny sposób potwierdza mądrość wykorzystywania wszelkiej pomocy w wychodzeniu z nałogu picia. Mimo silnego pragnienia i potrzeby nikomu z nas nie udało się tego dokonać na własną rękę. Rzecz jasna, że gdyby to było możliwe nie mielibyśmy potrzeby zwracania się o pomoc do AA, psychiatry czy gdzie indziej. Ponieważ nikt nie może być absolutnie sam, ponieważ wszyscy w większym lub mniejszym stopniu przynajmniej w zakresie pewnych dóbr i usług – jesteśmy zależni od innych stwierdziliśmy, iż rzeczą rozsądną będzie przyjąć istniejący stan rzeczy i działać w jego ramach zdążając do realizacji tak ważnego przedsięwzięcia, jakim jest przezwyciężenie własnego czynnego alkoholizmu.Jak się wydaje, myśli o alkoholu łatwiej i bardziej podstępnie wpełzają nam do mózgu, gdy jesteśmy sami. Gdy w samotności poczujemy ochotę wypicia czegoś, pragnienie to jest bardzo silne i pojawia się bardzo szybko.
Tego rodzaju myśli i pragnienia występują znacznie rzadziej, gdy jesteśmy w towarzystwie innych ludzi, zwłaszcza niepijących. A jeśli już występują, to w znacznie słabszym stopniu, pozwalającym je łatwiej odsunąć od siebie, gdy znajdujemy się pośród innych członków AA.
Nie zapominamy, że niemal każdy potrzebuje od czasu do czasu trochę samotności, czasu dla siebie,żeby zebrać myśli, uporządkować sprawy, coś zrobić, rozwiązać swe prywatne problemy, czy też wytchnąć od napięć dnia. Stwierdziliśmy jednak, jak niebezpiecznie jest zbytnio ulegać chęci pozostawania w samotności.
Rzecz jasna, że chęć wypicia kieliszka może przyjść nawet na spotkaniu AA, tak jak można poczuć się samotnym w tłumie. Lecz znacznie łatwiej będzie nam odeprzeć to pragnienie, gdy jesteśmy w towarzystwie innych członków AA, niż gdy siedzimy sami w pokoju czy ustronnym kącie spokojnego, pustego baru.
Gdy za towarzysza rozmowy mamy tylko siebie, wówczas zaczynamy mówić jakby w kółko to samo. Nie ma nikogo, kto wniósłby do rozmowy element rozsądku. Usiłowanie odwiedzenia siebie od chęci wypicia kieliszka przypomina próbę autohipnozy. Często jest równie bezskuteczne jak próba wyperswadowania klaczy, żeby nie urodziła źrebięcia, gdy nadejdzie czas porodu.
Dlatego też, radząc unikać uczucia zmęczenia i głodu,często przypominamy jeszcze o innym niebezpieczeństwie, łącząc trzy przestrogi: „Nie dopuszczaj do zbytniego zmęczenia, głodu i samotności”.Sprawdźcie tę radę!
Gdy tylko przyjdzie chętka wypicia, zastanów się przez chwilę. Najprawdopodobniej właśnie stwierdzisz, że jesteś w jednej z trzech wysoce ryzykownych sytuacji: przemęczenia, głodu i samotności.
A wówczas natychmiast odezwij się do kogoś. W ten sposób przestaniesz przynajmniej czuć się samotnie.