CODZIENNE REFLEKSJE
POZYTYWNE ASPEKTY NEGATYWNYCH DOŚWIADCZEŃ
Nasze duchowe i emocjonalne dojrzewanie w AA bardziej niż na sukcesach opiera się na porażkach i przeszkodach. Jeśli będziesz miał to na uwadze, twoje zapicie, zamiast ściągać cię w dół, może wywindować cię w górę.
Jak to widzi Bill, str. 184
Znosząc ból i przeciwności, jakie Współzałożyciele Wspólnoty napotykali i przezwyciężali, Bill W. pozostawił nam w spadku jasne przesłanie, nawrót i zapicie mogą przerodzić się w pozytywne doświadczenie, które przybliża nas do abstynencji i zdrowienia na całe życie. “Wpadka” potwierdza ostrzeżenie, które bez przerwy słyszymy na mityngach “NIE sięgaj po pierwszy kieliszek!” Umacnia ona naszą wiarę w postępujący charakter choroby alkoholowej i uzmysławia nam zarówno potrzebę, jak i niezwykłe piękno pokory, którą przesycony jest Program. Gdy zaczyna mną rządzić moje ego, proste prawdy muszą docierać do mnie w skomplikowany sposób.
JAK TO WIDZI BILL– s 176
Dominacja i żądania
Przede wszystkim nie chcieliśmy i nie mogliśmy uznać tego, że całkowicie brak nam było zwykłej umiejętności nawiązania partnerstwa z drugim człowiekiem. Nasz egocentryzm zastawia na nas dwie katastrofalne pułapki. Albo usiłujemy uzależnić od siebie bliskich nam ludzi, albo sami popadamy w nadmierną od nich zależność.
Jeśli zbyt mocno opieramy się na innych, to wcześniej lub później muszą nas zawieść, bo także są przecież tylko ludźmi i nie będą mogli sprostać naszym stale rosnącym żądaniom. A wtedy wzmaga się w nas i jątrzy poczucie zagrożenia.
Kiedy natomiast próbujemy stale manipulować innymi według własnego „widzimisię”, wywołujemy reakcję buntu i zdecydowanego oporu. A wtedy czujemy się zranieni a nawet prześladowani i budzi się w nas pragnienie zemsty.
Moje uzależnienie równało się żądaniu – żądaniu posiadania i kontrolowania innych ludzi oraz otaczających mnie uwarunkowań.
1.Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 54
2.Grapeyine, styczeń 1958
DZIEŃ PO DNIU
Słuchanie przez czytanie
Musimy słuchać wolnych od używek członków programu, aby dowiedzieć się, czego potrzeba, aby pozostać trzeźwym. Ale „słuchanie” nie ogranicza się do spotkań: istnieje wiele literatury, która omawia program i sposoby jego skuteczniejszej realizacji.
Kiedy po raz pierwszy przystępujemy do programu, mądrze jest trzymać usta zamknięte, a oczy i uszy otwarte. Czytanie wiarygodnej literatury – książek, czasopism, broszur, źródeł internetowych – jest ważnym sposobem słuchania. To dar od naszych uzależnionych przyjaciół, że mamy tak wiele możliwości słuchania.
Czy jestem dobrze oczytany w programie?
Siło Wyższa, pomóż mi „słuchać” na wszystkie dostępne mi sposoby.
Dzisiaj przeczytam …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Niech to się stanie. To proste.
Studenci-piloci uczą się prostej metody wyprowadzania samolotu z przeciągnięcia: Puść drążek do przodu, a samolot sam się wyprostuje. Dalsze trzymanie drążka do tyłu spowoduje fatalny w skutkach obrót.
Wiele razy zbyt kurczowo trzymamy się warunków, które mogłyby się same naprawić, gdybyśmy tylko odpuścili. Sytuacje często same się rozwiązują, gdy przestajemy zbyt mocno naciskać i ciągnąć.
Jeśli żyjemy zgodnie z zasadami duchowymi i postępujemy zgodnie z naszym programem 12 Kroków, wiele nieprzyjemnych sytuacji ustąpi bez żadnego wysiłku czy walki z naszej strony. Sekret polega więc na tym, by robić swoje i działać rozważnie, ale także być gotowym na to, by pozwolić rzeczom po prostu się wydarzać.
Będę dziś pamiętał, by nie naciskać ani nie ciągnąć zbyt mocno, by postawić na swoim. Sprawy mogą same się ułożyć, jeśli po prostu pozwolę naturalnym siłom działać prawidłowo w każdej sytuacji.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Czym jest szczęście jeśli nie prostą harmonią między człowiekiem a życiem, które prowadzi. – Albert Camus
Czasami wydaje nam się, że nasze życie toczy się razem. Z czym? Z samym sobą. Dwanaście Kroków pomaga nam posprzątać bałagan, który zrobiliśmy. Naprawiamy nasze błędy. Przyglądamy się sobie uważnie – temu, w co wierzymy, co czujemy, co lubimy robić, kim jesteśmy. Prosimy naszą Siłę Wyższą, by pomogła nam być najlepszymi.
Nic dziwnego, że nasze życie zaczyna się układać! Nic dziwnego, że czujemy więcej spokoju, harmonii i szczęścia!
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi pamiętać, że najlepsza harmonia pojawia się, gdy śpiewam korzystając z Twojego śpiewnika.
Działanie na dziś: Dziś dokonam wyborów zgodnych z tym, kim jestem.
JĘZYK WYZWOLENIA
Przetrzymywanie dołków
Dołek może trwać kilka dni. Jesteśmy wtedy niemrawi, rozproszeni i niekiedy przygniecieni uczuciami, których nie możemy uporządkować. Zdarza się, że nie mamy pojęcia, co się z nami dzieje. Nawet nasze próby stosowania zdrowych zachowań zdają się nie przynosić żadnych rezultatów. W dalszym ciągu nie czujemy się emocjonalnie, umysłowo i duchowo tak dobrze, jakbyśmy chcieli.
Gdy jesteśmy w dołku, może się zdarzyć, że instynktownie wracamy do starych sposobów myślenia, odczuwania i zachowania, nawet, jeżeli zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to dla nas zgubne.
Być może gorączkowo szukamy wtedy towarzystwa innych ludzi, aby poczuć się lepiej, zdając sobie cały czas sprawę z tego, że nasze szczęście i dobre samopoczucie nie zależą od nich.
Być może bierzemy do siebie rzeczy, które nas nie dotyczą i reagujemy w dobrze znany sposób, który nie zdaje egzaminu.
Jesteśmy w dołku. Dołek nie trwa wiecznie. Dołki są normalne, nawet konieczne. Kiedy jesteśmy w dołku, musimy skoncentrować się na przebrnięciu przez niego. W takich chwilach musimy skupić się na zdrowych zachowaniach, bez względu na to, czy nagroda będzie natychmiastowa czy nie.
Czasami są to dni, kiedy musimy pozwolić sobie być tym, kim jesteśmy i kochać siebie tak bardzo, jak tylko możemy.
Nie musimy wstydzić się gorszych dni, niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy zaawansowani w procesie zdrowienia. Nie musimy irracjonalnie spodziewać się po sobie czegoś „więcej”. Nigdy nie musimy oczekiwać od siebie, że będziemy potrafili żyć w sposób doskonały.
Przebrnij przez dołek. Wkrótce się skończy. Czasami dołek ciągnie się całymi dniami i nagle, w ciągu godziny wychodzimy z niego i zaczynamy czuć się lepiej. Czasami ciągnie się trochę dłużej.
Powtarzaj jedno zdrowe zachowanie na niewielkim od- cinku i próbuj gramolić się z dołka pod górę. Wkrótce dołek zniknie. Nigdy nie możemy przesądzać, gdzie będziemy jutro na podstawie tego, gdzie jesteśmy dzisiaj.
Dzisiaj skupię się na powtarzaniu jednego zachowania dotyczącego jakiegoś problemu, wierząc, że to ćwiczenie posunie mnie do przodu. Będę pamiętał, że akceptacja, wdzięczność i oderwanie się są dobrą pozycją wyjściową.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Życie w Trzeźwości
Bądźmy dobrzy dla siebie
Gdy ktoś nam drogi albo nasz bliski przyjaciel wraca do zdrowia po ciężkiej chorobie, staramy się zawsze otaczać go jak najtroskliwszą opieką. Rozpieszczamy chore dziecko, dostarczając mu przysmaków do jedzenia i rozrywek, żeby przyspieszyć wyzdrowienie.
Rekonwalescencja w chorobie alkoholowej trwa pewien czas, a każdy, kto przez nią przechodzi! też powinien być otoczony czułą opieką.
W dawnych czasach wierzono, że ludzie zdrowiejący po pewnych chorobach zasługują na cierpienie, gdyż uważano, że to oni sami, świadomie i samolubnie, wpędzili się w tę chorobę.
Ze względu na to, że ludzie nie znający natury choroby alkoholowej łączą ją z winą i piętnują chorych (sami tak robiliśmy zanim dowiedzieliśmy się więcej o tej chorobie), wielu z nas niezbyt dobrze obchodziło się ze sobą wówczas, gdy bywaliśmy „w kleszczach kaca”. Po prostu cierpieliśmy uważając, że jest to słuszne – kara za nasze złe czyny.
Teraz, gdy wiemy już, że alkoholizm nie jest przejawem niemoralnego postępowania, uważamy za konieczną zmianę naszego stosunku do tej choroby. Zauważyliśmy, że jedną z wielu osób najmniej skłonnych do traktowania alkoholika jako chorego jest, ku naszemu zaskoczeniu, sam alkoholik. Raz jeszcze zbieramy owoce naszych dawnych nawyków umysłowych.
Często się mówi, że nałogowo pijący to zwykle perfekcjoniści, których niecierpliwią wszelkie niedoskonałości, szczególnie ich własne. Stawiając sobie nierealistyczne cele, walczymy mimo to wściekle o ich – faktycznie niemożliwą – realizację.
Co więcej, skoro żadna istota ludzka nie jest w stanie utrzymywać się na niezwykle wysokim poziomie, a taki cel często sobie stawiamy – okazuje się, że nie dajemy rady, co jest normalne wówczas, gdy ludzie stawiają przed sobą nierealistyczne cele. W rezultacie ogarnia nas zniechęcenie i depresja. Gniewnie karzemy siebie za to. że nie jesteśmy superdoskonali.
Właśnie wtedy możemy zacząć być dobrzy – a przynajmniej rozsądni – w stosunku do siebie samych.
Od chorego dziecka czy osoby kalekiej nie żądalibyśmy więcej, niż nakazuje rozsądek. Wydaje się. że podobnie nie możemy traktować siebie samych, alkoholików, którzy weszli na drogę zdrowienia.
Zniecierpliwieni, by całkowicie wyzdrowieć do wtorku -w środę stwierdzamy, że czujemy się nadal chorzy i zaczynamy mieć do siebie pretensje. Właśnie wówczas dobrze jest spojrzeć na siebie, jakby z pewnej perspektywy, w możliwie bezstronny, obiektywny sposób. Co zrobilibyśmy, gdyby ktoś kogo kochamy, albo nasz drogi przyjaciel, zniechęcony powolnym cofaniem się choroby, zaczął odmawiać przyjmowania leków?
Sprawę ułatwia przypomnienie sobie, że alkoholizm bardzo niszczy organizm doprowadzając do stanu, na którego przezwyciężenie potrzeba miesięcy, a nawet lat. Nikt (a przynajmniej prawie nikt) nie staje się alkoholikiem w ciągu kilku tygodni. Nie możemy więc oczekiwać wyleczenia się z tej choroby w magicznie krótkim czasie.
Gdy nadchodzi moment zwątpienia, powinniśmy sami dodać sobie otuchy. Wielu z nas stwierdziło, że dobrze robi nam wtedy „poklepanie się po plecach” – pochwała za już osiągnięty postęp, oczywiście bez wpadania w samozachwyt czy niebezpiecznie egoistyczny stosunek do własnych osiągnięć.
Zróbmy remanent. Czy nie sięgnęliśmy po kieliszek przez ostatnie 24 godziny? Nie sięgnęliśmy, a to już zasługuje na naszą pochwałę. Czy zjedliśmy dziś porządny posiłek? Czy próbowaliśmy wypełnić nasze dzisiejsze obowiązki? Czy krótko mówiąc, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy i w możliwie najlepszy sposób?
Jeżeli tak, to nic więcej nie powinniśmy żądać od siebie. Być może nie na wszystkie te pytania możemy odpowiedzieć twierdząco. Może w jakiejś sprawie nie stanęliśmy na wysokości zadania, coś zrobiliśmy czy pomyśleliśmy nie tak, jak powinniśmy byli, chociaż wiedzieliśmy jak należało postąpić. No to co? Nie jesteśmy istotami doskonałymi. Powinniśmy nastawić się raczej na powolny postęp, niż na opłakiwanie braku doskonałości.
Co możemy zrobić w tej chwili, żeby podnieść się na duchu? Cokolwiek, z wyjątkiem wypicia kieliszka. W każdym rozdziale naszej książki znajdują się porady na ten temat.
Ale może jest jeszcze coś więcej. Czy ostatnio cieszyłeś się życiem? Czy też może byłeś tak zaabsorbowany leczeniem się, tak bardzo trudziłeś się, żeby stać się lepszy, że nie miałeś czasu cieszyć się zachodem słońca? Wschodem księżyca? Dobrym posiłkiem? Koniecznym odpoczynkiem od „pilnowania siebie”? Dobrym dowcipem? Jakimś objawem uczucia?
Twój organizm sam chce już wrócić do normy, toteż może zasługiwać na potrzebny mu odpoczynek. Nie żałuj sobie leniwych drzemek czy długich nocy spokojnego snu. A może masz nadmiar energii, który możesz przeznaczyć na rozrywkę i zabawę? Podobnie jak inne aspekty życia, rozrywka i zabawa wydają się niezbędne dla zrealizowania naszych wszystkich zamierzeń.
A właśnie teraz jest na to czas, jedyny czas. Jeśli nie będziemy już teraz dobrzy dla siebie, to nie będziemy mieli prawa oczekiwać względów od innych.
Okazuje się, że żyjąc w trzeźwości możemy nie tylko cieszyć się tym wszystkim, czym cieszyliśmy się pijąc, ale także mnóstwem innych rzeczy. Potrzeba do tego trochę praktyki, lecz wysiłek opłaci się z nawiązką. Takie postępowanie nie jest samolubne, lecz uzasadnione ochroną siebie. Jeśli nie będziemy się cieszyć swoim powrotem do zdrowia, nie dożyjemy chwili, gdy będziemy mogli żyć życiem ludzi nie samolubnych, etycznych i odpowiedzialnych.
Uważajmy, gdy jesteśmy w świetnym nastroju
Wielu pijących (nie tylko alkoholicy) zmienia swój nastrój z przygnębienia na radosny przez prostą czynność wypicia kieliszka. Tę metodę przechodzenia od cierpienia do radości nazywamy „piciem eskapicznym” – ucieczką w alkohol.
Jednakże większość z nas często sięgała po kieliszek będąc w dobrym nastroju. Faktycznie, gdy spojrzymy wstecz na naszą historię picia stwierdzamy, że często piliśmy, żeby jeszcze bardziej wzmóc swój już i tak radosny nastrój.
Z tych doświadczeń wypływa nasza następna rada: bądź szczególnie ostrożny w momentach radosnych lub gdy po prostu czujesz się wyjątkowo dobrze.
Gdy wszystko idzie idealnie, gdy już się czujesz prawie tak, jakbyś nigdy nie był alkoholikiem uważaj!
W takich chwilach (nawet po kilku latach trzeźwości) myśl o kieliszku może się wydać całkiem naturalna, a pamięć o cierpieniach towarzyszących kiedyś pijaństwu ulatuje na jakiś czas. Jeden, jedyny kieliszek znów przestaje wydawać się niebezpieczny; zaczynamy myśleć, że nic tragicznego się nie stanie, nic nam nie zaszkodzi, jeśli go wypijemy.
Oczywiście, że jeden nie zaszkodzi – ale zwykłemu człowiekowi. Lecz nasze doświadczenie z piciem mówi nam, co taki jeden, pozornie nieszkodliwy, fatalny kieliszek może znaczyć dla nas, ludzi niezwykłych. Prędzej czy później wmówimy sobie, że jeszcze jeden też nam nie zaszkodzi. A może jeszcze kilka?
Szczególną pokusą jest dla nas picie z okazji świątecznych czy okolicznościowych, gdy mamy istotny powód do świętowania i jesteśmy wśród rozradowanych, pijących krewnych i przyjaciół, którzy mogą pić bezpiecznie. Widok tych ludzi wywiera na nas, jak się wydaje, towarzyską presję, aby wypróbować tego samego.
Może dzieje się tak dlatego, że przez tak wiele stuleci wypicie dawki etanolu (alkoholu etylowego) ściśle kojarzyło się w naszej kulturze z zabawą i z wesołym spędzaniem czasu (a także ze smutnymi, żałobnymi zdarzeniami). W naszym umyśle skojarzenia te mogą się utrzymywać nawet długo potem, gdy przekonaliśmy się, że nie musimy pić wcale. Wiemy teraz, że istnieje wiele sposobów odsuwania od siebie tego towarzyskiego nacisku, żeby pić. Krótko mówiąc, zapamiętajmy tylko, że żadna sytuacja nie daje nam „dyspensy” od naszego alkoholizmu – choroby, która odżywa zawsze, gdy wypijemy alkohol, w jakimkolwiek czasie, z jakiegokolwiek powodu czy też całkiem bez powodu.
Dla niektórych z nas jeszcze bardziej zdradziecką rzeczą jest wypicie kieliszka wówczas, gdy czujemy się szczególnie dobrze, a nie mamy specjalnego powodu do świętowania ani nie jesteśmy pod naciskiem towarzystwa, żeby pić. Taka chęć może przyjść na nas w najmniej oczekiwanej chwili, z powodów, których nigdy nie będziemy w stanie zrozumieć.
Nauczyliśmy się już nie wpadać w panikę, gdy przyjdzie nam do głowy myśl wypicia kieliszka. Ostatecznie w dzisiejszych czasach jest to myśl naturalna dla każdego, zwłaszcza dla ludzi, którzy mieli w tej mierze dużą praktykę.
Lecz myśl o kieliszku to jeszcze nie to samo, co chęć wypicia go i nie musi pogrążyć nas w smutku czy obawie. Jedno i drugie można uznać za dzwonek ostrzegawczy, przypominający nam o niebezpieczeństwach alkoholizmu. Niebezpieczeństwa te istnieją zawsze, nawet gdy czujemy się tak dobrze, że zastanawiamy się czy naprawdę jest w porządku czuć się tak świetnie, jak czujemy się teraz.