Refleksje na dzień 17 czerwca

CODZIENNE REFLEKSJE

GŁĘBOKO W NAS SAMYCH

Głęboko w nas samych znaleźliśmy Wspaniałą Rzeczywistość.
Bo tylko w Niej można coś znaleźć… wejrzyjcie wewnątrz samych siebie… Z takim nastawieniem, świadomość wiary na pewno do was nadejdzie.
Anonimowi Alkoholicy, str. 46-47

Poszukałem pomocy AA, ponieważ zaznałem głębi rozpaczy, samotności i przygnębienia. Gdy zacząłem zdrowieć i zmierzyłem się z pustką i ruiną mojego życia, z wolna otworzyłem się na możliwość uleczenia, jaką oferuje program AA. Chodzenie na mityngi, zachowywanie trzeźwości i praca nad Krokami pozwoliły mi z rosnącą uwagą wsłuchiwać się w tłumiony dotąd głos własnej duszy. Co dzień z nadzieją i wdzięcznością czekałem na pewność swojej wiary i niezawodną miłość, której zawsze tak bardzo pragnąłem w życiu. Proces ten doprowadził mnie do spotkania z Bogiem – takim, jakim ja Go pojmuję.


JAK TO WIDZI BILL– s 168

Przyjmowanie darów Boga

Choć wielu teologów utrzymuje, że gwałtowne przeżycie duchowe jest szczególnym wyróżnieniem – jeśli nie wręcz swego rodzaju Boskim namaszczeniem – ja osobiście nie podzielam tego poglądu. Każdy człowiek – niezależnie od swych lepszych czy gorszych predyspozycji moralnych -jest częścią Boskiej kalkulacji duchowej. Każdy zatem ma w Bożym planie swoje miejsce – i nie sądzę, by życzeniem Boga było wywyższanie jednych ponad drugich.

Toteż wszyscy musimy z głęboką pokorą przyjąć ofiarowywane nam pozytywne dary; zawsze musimy też pamiętać, że nasze niegdysiejsze postawy negatywne były środkiem koniecznym do tego, by doprowadzić nas do stanu, w którym staliśmy się gotowi na przyjęcie darów pozytywnych – drogą przemiany i nawrócenia. Twój własny alkoholizm i wynikłe zeń radykalne poskromienie własnego JA są w istocie fundamentem, na którym opiera się twoje doświadczenie duchowe.

List, 1964


DZIEŃ PO DNIU

Rośniemy w siłę
Od powrotu do nałogu dzieli nas tylko jeden drink, pigułka lub narkotyk. Ale każdy dzień abstynencji czyni nas silniejszymi. Z czasem, gdy dążymy do duchowego postępu, poznajemy nasze opory i mocne strony.
Ralph Waldo Emerson napisał, że „taka osoba zwiększa swoje umiejętności i siłę oraz uczy się sprzyjających momentów i sprzyjających wypadków. Jest swoim własnym uczniem, a więcej czasu daje wielki dodatek siły, tak jak spadające ciało nabiera rozpędu z każdym metrem upadku”.

Czy mój powrót do zdrowia jest coraz stabilniejszy i silniejszy?

Siło Wyższa, niech moje dążenie do duchowego rozwoju przyniesie samozrozumienie i siłę do mojego powrotu do zdrowia.
Wzmocnię dziś mój powrót do zdrowia poprzez ….


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Czy Złota Reguła ma zastosowanie?
Niektórzy twierdzą, że Złota Reguła jest niepraktyczna lub wierzą, że może działać tylko wtedy, gdy wszyscy zaczną jej przestrzegać w tym samym czasie.
W programie 12 Kroków uczymy się, że Złota Reguła działa. Zaczynamy od przeprowadzenia własnego bilansu, niezależnie od tego, czy inni też to robią. Naprawiamy wyrządzone krzywdy, nawet jeśli nie są one naprawiane wobec nas. Myślimy właściwie o innych, bez względu na to, jak oni myślą o nas.
Od czasu do czasu otrzymujemy również kosmiczną wskazówkę, że Złota Reguła jest czymś więcej niż tylko ludzkim ideałem wyrażonym w starożytnych czasach. Wydaje się, że jest to jeden ze sposobów sformułowania prawa życia. Powinniśmy traktować innych tak, jak sami chcemy być traktowani, ponieważ z czasem właśnie tak będziemy traktowani.
Nic nie pomoże mi bardziej w moim dzisiejszym programie niż praktykowanie Złotej Reguły, nawet w obliczu trudnych sytuacji. To pokaże mi, bardziej niż słowa, że Bóg naprawdę kieruje moim życiem.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Każdy dzień ma swoje własne dary. – Ruth D. Freedman
Życie jest pełne wspaniałych darów. Powrót do zdrowia jest dla nas największym darem od życia. Jeśli nie jesteśmy podekscytowani trzeźwością, musimy sprawdzić samych siebie. Czy trzymamy coś w tajemnicy? Czy jest jakiś smutek, o którym musimy porozmawiać? Czy tłumimy w sobie złość? Te rzeczy odbierają nam radość życia.
Wielu uzależnionych nigdy nie otrzymuje daru zdrowienia. Ci z nas, którzy są na drodze do wyzdrowienia, są wyjątkowi. Otrzymaliśmy nowe życie. Owszem, będą ciężkie chwile. Ale radość z otrzymania drugiej szansy będzie silniejsza. Czy jestem wdzięczny za to, że mam szansę na powrót do zdrowia?
Modlitwa na dziś: Siło wyższa, pomóż mi postrzegać zdrowienie jako dar. Zasługuję na ten dar, ponieważ jestem człowiekiem. Pomóż mi zawsze przyjmować ten dar.
Działanie na dziś: Pod koniec dnia wymienię trzy dary, które otrzymałem w tym dniu.


JĘZYK WYZWOLENIA

Poddanie się
Naucz się dobrze lekcji płynących z obecnej sytuacji. Nie posuniemy się do przodu, opierając się temu, co jest nieprzyjemne w naszym życiu obecnie. Idziemy do przodu, rozwijamy się i zmieniamy dzięki akceptacji. Wzbranianie się i opór nie są kluczem; kluczem, który otwiera zamknięte drzwi jest poddanie się. Posłuchaj tej prawdy: każdy z nas jest w danej sytuacji z jakiegoś powodu. Musimy nauczyć się każdej cennej lekcji, nim będziemy mogli posunąć się do przodu. Coś ważnego musi dokonać się w nas i w ludziach, którzy nas otaczają. Być może nie jesteśmy w stanie rozpoznać tego w tej chwili, lecz możemy mieć świadomość, że jest to ważne. Możemy mieć świadomość, że jest to dla nas dobre.
Pokonaj przeciwności nie poprzez użycie siły – pokonaj je poprzez poddanie się. Walka toczy się i jest wygrywana wewnątrz nas samych. Musimy przez to przejść dopóki nie przyswoimy sobie lekcji, dopóki nie zaakceptujemy swojej sytuacji, dopóki nie odczujemy wdzięczności, dopóki nie staniemy się wolni.
Dzisiaj otworzę się na lekcje płynące z obecnej sytuacji. Nie muszę kategoryzować, wiedzieć, ani rozumieć tego, czego się uczę. Stanie się to dla mnie jasne we właściwym czasie. Dzisiaj wystarczy ufność i wdzięczność.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Tradycja Szósta
„Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu”

KIEDY przekonaliśmy się już, że dysponujemy receptą na alkoholizm, mieliśmy prawo sądzić (lub tak przynajmniej wtedy nam się zdawało), iż poradzimy sobie także z różny mi innymi problemami. Wielu z nas uważało, że grupy AA mogłyby zająć się interesami, mogłyby na przykład finansować wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia w dziedzinie zwalczania alkoholizmu. Czuliśmy się wręcz zobowiązani, by wspierać autorytetem AA każde cenne przedsięwzięcie w tej dziedzinie.
A oto niektóre z naszych dawnych marzeń. Ponieważ szpitale były niechętne alkoholikom, myśleliśmy o wybudowaniu całej sieci własnych szpitali. Należało wyjaśnić ludziom, czym jest alkoholizm, zamierzaliśmy więc uświadamiać społeczeństwo oraz przerobić podręczniki szkolne i medyczne. Myśleliśmy o tym, by pozbierać wszystkich pijaczków z rynsztoków, wybrać spośród nich tych, którzy rokowaliby nadzieję wyzdrowienia, a pozostałym zapewnić możliwość zarabiania na utrzymanie w specjalnych ośrodkach odosobnienia. Może nawet ośrodki te przynosiłyby spore dochody, z których można by finansować inne cenne inicjatywy. Poważnie myśleliśmy o doprowadzeniu do ustawowego uznania alkoholików za ludzi chorych.
Nie można by już było ich więzić, sędziowie zawieszaliby im wyroki, przekazując ich pod naszą opiekę. Zamierzaliśmy wkroczyć z działalnością AA w mroczne rejony narkomanii i przestępczości. Stworzylibyśmy grupy dla ludzi z depresją i paranoją; im bardziej ktoś byłby znerwicowany, tym bardziej by nam odpowiadał. Wydawało się oczywiste, że skoro można było poradzić sobie z alkoholizmem, można sobie również poradzić z każdym innym problemem.
Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy dotrzeć z naszą ideą do fabryk i sprawić, by robotnicy pokochali kapitalistów, a kapitaliści robotników. Nasza kryształowa uczciwość mogłaby również szybko oczyścić z brudów życie polityczne. Obejmując jednym ramieniem religię, a drugim medycynę, mogliśmy pokonać dzielące je bariery. Nauczywszy się szczęśliwego życia, chcieliśmy przekazywać innym naszą receptę na szczęście. Dlaczegóż by – myśleliśmy – nasza Wspólnota Anonimowych Alkoholików nie miała stanąć na czele duchowej odnowy? Moglibyśmy przecież zmienić świat.
Tak, marzyły się nam w AA takie rzeczy. Było to zupełnie naturalne, zważywszy, że większość alkoholików to (zbankrutowani idealiści) Niemal każdy z nas pragnął kiedyś działać na rzecz dobra, dokonywać wielkich czynów i urzeczywistniać szczytne ideały. Wszyscy jesteśmy perfekcjonistami, którzy nie osiągnąwszy perfekcji popadli w drugą skrajność zamroczenia alkoholowego i przerw w życiorysie, Opatrzność, dzięki AA, znów otwarła przed nami możliwość urzeczywistniania najszczytniejszych ideałów, dla czegóż więc nie mielibyśmy podzielić się naszym sposobem życia z wszystkimi ludźmi?
Tak więc zaczęliśmy zakładać szpitale AA. Wszystkie jednak upadły, bo przecież grupa AA nie może prowadzić interesu. Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Grupy AA rzuciły się też na kształcenie społeczeństwa, kiedy jednak zaczęto wychwalać publicznie poszczególne aspekty działalności AA, ludzie zaczęli się gubić. Czy AA pomaga alkoholikom, czy też jest to jakiś program edukacyjny? Czy AA jest programem duchowym, czy gałęzią medycyny? A może jest to jakiś ruch reformatorski? W tym zamieszaniu angażowaliśmy się w najróżniejsze inicjatywy, niektóre korzystne, inne znów niezbyt udane. Widząc jak bez większych ceregieli zamyka się alkoholików w więzieniach i domach wariatów, podnieśliśmy wrzask: ,,Trzeba zmienić prawo!” – waląc pięścią w stoły w lokalach komisji ustawodawczych nawoływaliśmy do reformy prawnej. To nadawało się na dobry tytuł w gazecie ale poza tym nic z tego nie wynikło. Zorientowaliśmy się, że zaraz zacznie my babrać się polityką. Uznaliśmy za konieczne, by nawet wewnątrz Wspólnoty AA przestać firmować nazwą AA kluby i schroniska dla alkoholików.
Te doświadczenia zaszczepiły nam głębokie przekonanie, że w żadnym razie nie możemy popierać żadnych przedsięwzięć związanych z alkoholizmem, nawet gdyby były one najbardziej chwalebne. My, Anonimowi Alkoholicy, nie możemy być panaceum na wszystkie problemy wszystkich ludzi i nie powinniśmy nawet tego próbować.
Wiele lat temu ta właśnie zasada: „Nikogo nie popiera my” została poddana decydującej próbie. Niektóre z wielkich firm produkujących trunki wyraziły chęć udziału w edukacji społeczeństwa na temat alkoholu. Sądzili, że byłoby dobrze gdyby producenci alkoholu wykazali się poczuciem odpowiedzialności społecznej. Chcieli oni głosić, że trunkami należy się delektować, a nie upijać, że nad używający go powinni pić mniej, alkoholicy zaś w ogóle zaprzestać picia.
W jednej ze spółek zastanawiano się, jak najlepiej przeprowadzić taką kampanię. Oczywiście, należało wykorzystać do tego prasę, radio i film. Ale kto powinien tym wszystkim kierować? Natychmiast przyszło im do głowy AA. Gdyby w naszych szeregach znalazł się dobry rzecznik, byłby to na pewno idealny kandydat. Z pewnością rozumiałby problem, jego koneksje z AA też by się przydały, bo przecież wspólnota cieszyła się powszechnym szacunkiem i nie miała żadnych wrogów.
Wkrótce znaleźli w AA człowieka o potrzebnych kwalifikacjach i doświadczeniu. Natychmiast pojawił się w nowojorskiej siedzibie AA z pytaniem: „Czy cokolwiek W Tradycjach AA sugerowałoby, że nie powinienem przy jąć tej propozycji? Tego typu działalność uświadamiająca wydaje mi się pożyteczna i nie budzi szczególnych wątpliwości. Czy wy nie widzicie w tym żadnych pułapek?”
Na pierwszy rzut oka, rzeczywiście wyglądało to nieźle. Lecz zaraz pojawiły się wątpliwości. Producenci alkoholu chcieli przedstawić go pełnym imieniem i nazwiskiem jako dyrektora reklamy i członka Wspólnoty AA. Oczywiście nie byłoby najmniejszego problemu, gdyby producenci alkoholu zatrudnili członka AA wyłącznie ze względu na jego kwalifikacje zawodowe i znajomość problemu alkoholizmu. Na tym się jednak sprawa nie kończyła, bo przecież w tym przypadku, członek AA nie tylko miał publicznie złamać zasadę anonimowości, ale również miał utrwalić w świadomości milionów ludzi związek pomiędzy nazwą Anonimowi Alkoholicy a tą właśnie konkretną kampanią edukacyjną. Musiałoby wyjść na to, że AA popiera akcje uświadamiające prowadzone przez stowarzyszenia producentów alkoholu.
Gdy tylko zdaliśmy sobie z tego sprawę, zapytaliśmy potencjalnego dyrektora reklamy, co on sam myśli o tak rażącym odejściu od naszych zasad. „Ale bym się wrobił. Oczywiście, że na to nie pójdę – odpowiedział – po czym dodał: – Jeszcze atrament by nie wysechł na pierwszym ogłoszeniu, a zwolennicy całkowitej prohibicji już podnieśliby wrzask. Zaczęliby natychmiast szukać wśród nas uczciwych członków AA, którzy poparliby ich stanowisko. Wtedy AA jako całość, znalazłoby się dokładnie pośrodku kontrowersji między zwolennikami a przeciwnikami prohibicji. Część ludzi w kraju sądziłaby, ze jesteśmy za prohibicją, inni zaś, że jesteśmy jej przeciwnikami. Ale kocioł!”
Niemniej – wyjaśniliśmy – masz wszelkie prawo, by przy jąć tę posadę.
„Wiem o tym – odpowiedział – ale tu przecież nie chodzi o prawne szczegóły. AA uratowało mi życie i zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu. Nie mam zamiaru być tym, kto przysporzy AA poważnych kłopotów, a ta propozycja to właśnie gwarantuje!”
Nasz przyjaciel powiedział wszystko, co było do powiedzenia na temat popierania czegokolwiek. Przekonaliśmy się, jak nigdy przedtem, że nie możemy pozwolić, by używano imienia AA do jakichkolwiek innych celów niż nasz własny.