Refleksje na dzień 15 czerwca

CODZIENNE REFLEKSJE

AA JAKO TWOJA SIŁA WYŻSZA

Jeśli chcesz, możesz postawić w miejsce Siły Wyższej samo AA. Oto istnieje bardzo duża grupa ludzi, którzy przezwyciężyli swój problem alkoholowy… właśnie w ten sposób przekroczyli próg… ich wiara rozszerzyła się i pogłębiła… po zupełnie niewytłumaczalnym przekształceniu ich życia – uwierzyli w Siłę Wyższą.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 29-30

Kiedy piłem, nie było osoby wspanialszej ode mnie – a przynajmniej ja sam tak siebie widziałem. Mimo to jednak, nie mogłem uśmiechnąć się do siebie w lustrze – i dlatego przyszedłem do AA, gdzie wraz z innymi, usłyszałem o Sile Wyższej. Nie potrafiłem przyjąć tej koncepcji, ponieważ uważałem, że Bóg jest surowy i okrutny. W desperacji, moją Siłą Wyższą uczyniłem po kolei stół, drzewo i grupę AA. Czas mijał i moje życie polepszyło się; toteż ponownie zacząłem się zastanawiać nad Siłą Wyższą. Stopniowo – dzięki cierpliwości, pokorze i wielu postawionym pytaniom – uwierzyłem w Boga. Teraz moja więź z Siłą Wyższą pozwala mi wieść szczęśliwe i trzeźwe życie.


JAK TO WIDZI BILL– s 166

Nie lękaj się zła

Choć nam, uczestnikom AA, przyszło żyć w świecie, który cechują lęki tak destrukcyjne jak nigdy przedtem w historii, to nie umykają nam także ogromne obszary wiary i godne podziwu wysiłki zmierzające do zaprowadzenia sprawiedliwości i braterstwa między ludźmi. Żaden wszakże prorok nie jest w stanie przewidzieć, czy nasz świat z hukiem wyleci w powietrze, czy też – zgodnie z Bożymi zamiarami – stanie się zaczątkiem najwspanialszej ery w dziejach ludzkości.

Jestem pewien, że my, aowcy, dogłębnie pojmujemy tę sytuację. Każdy z nas – tyle że w mniejszej skali – doświadczył w swym życiu identycznego stanu paraliżującej niepewności. Choć bez pychy, ale możemy zatem powiedzieć, że nie obawiamy się ostatecznych losów świata – jakkolwiek się one potoczą. Jest to możliwe dlatego, że dane nam było głęboko poczuć prawdę wypowiadanych przez nas słów: „Nie ulękniemy się zła – niech się dzieje wola Twoja, a nie nasza”.

Grapevine, styczeń 1962


DZIEŃ PO DNIU

Bycie innym
Niektórzy z nas czują się tak odmienni, że uważają, że żadna osoba ani grupa nie może im pomóc ani nawet zrozumieć. Czujemy się samotni i odizolowani. Bez względu na to, jakie są te różnice, można je zmniejszyć, koncentrując się na celu wspólnym dla nas wszystkich: uczymy się żyć bez alkoholu i innych używek, łącząc się z siłą większą niż my sami.
Nasza Siła Wyższa nie chce, byśmy byli sami. Wszyscy jesteśmy bardziej podobni niż różni. Musimy rozpoznać miłość, która jest dla nas dostępna. Czy szukamy tego, co nas łączy, czy też szukamy sposobów na bycie samotnym i innym?

Czy zdaję sobie sprawę, że nasz wspólny cel może pokonać wszelkie różnice?

Siło Wyższa, pomóż mi poczuć się połączonym, szukając tego, co dzielę z innymi członkami wspólnoty.
Dzisiaj pominę wszelkie różnice i poszukam tego, co nas łączy ….


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Utrzymywanie trzeźwości – ciągłe dążenie do celu.
Dziecko uczące się jeździć na rowerze odkrywa, że wystarczy delikatnie pedałować, aby utrzymać rower w ruchu. Trudniejszym zadaniem było wsiadanie na rower i utrzymywanie prostego kursu we właściwym kierunku.
Zachowanie trzeźwości w AA wydaje się być tym samym. Osiągnięcie trzeźwości może wymagać wiele wysiłku i uczciwości, ale rutyna prostych kroków może pomóc w utrzymaniu trzeźwości na co dzień. Dla większości ludzi codzienne medytacje i regularne uczęszczanie na mitingi wystarczą, by utrzymać prosty kurs we właściwym kierunku.
Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy ludzie stają się zbyt leniwi lub nieostrożni, by podjąć nawet te proste kroki. Wówczas, niczym rower tracący pęd do przodu, mogą się zachwiać i upaść.
Nawet w momencie zachwiania się, można ponownie rozpędzić rower i zyskać stabilność. Warto o tym pamiętać, gdy nasza trzeźwość zaczyna się chwiać.
Nic nie może być dziś tak ważne, że powstrzymuje mnie od robienia prostych rzeczy potrzebnych do ciągłej trzeźwości. Będę pamiętał o rowerze.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Kto się śmieje, ten żyje – Mary Pettibone Poole
Dobrze jest znów się śmiać! Choroba odebrała nam poczucie humoru. Powrót do zdrowia je przywraca. To dlatego na naszych spotkaniach jest tyle śmiechu. Widząc zabawną stronę rzeczy, rozluźniamy się.
Pewna osoba na terapii mówiła o Sile Wyższej, w którą zaczęła wierzyć. Terapeutka zapytała: „Czy Bóg ma poczucie humoru?”. Grupa dobrze się bawiła, rozmawiając przez chwilę o tym pomyśle. Następnego dnia terapeutka przyszła do pracy i znalazła kartkę na swoich drzwiach. Brzmiała ona następująco: „Oczywiście, że Bóg ma poczucie humoru. On cię stworzył, prawda? Śmiech pomaga nam się leczyć”.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi dziś wyluzować. Pozwól mi dostrzec zabawną stronę rzeczy.

Działanie na dziś: Dziś pozwolę sobie na śmiech.


JĘZYK WYZWOLENIA

Rywalizacja pomiędzy męczennikami
„No tak, wiem, twój mąż jest alkoholikiem. Mój syn też jest alkoholikiem, ale to zupełnie coś innego. To znacznie gorsze!”.
Mój ból jest większy od twojego!
Czeka na nas wspaniała pułapka. Udowadniamy innym, jak bardzo byliśmy pokrzywdzeni, jak bardzo cierpimy, jak niesprawiedliwe jest życie i jakimi wspaniałymi męczennikami jesteśmy. Nie będziemy szczęśliwi, dopóki tego nie dowiedziemy!
Nie musimy nikomu udowadniać naszego bólu i cierpienia. Wiemy, że nas boli. Wiemy, że cierpieliśmy. Większość z nas była naprawdę wykorzystywana. Wielu z nas miało trudne, bolesne lekcje do przerobienia.
Celem zdrowienia nie jest obnoszenie się tym, jak bardzo cierpimy lub cierpieliśmy. Celem jest zaprzestanie cierpienia i dzielenie się tą umiejętnością z innymi. Jeżeli ktoś usiłuje udowodnić nam, jak bardzo cierpi, możemy po prostu powiedzieć: „Wygląda na to, że czujesz się zraniony”. Być może tej osobie chodzi przede wszystkim o uwiarygodnienie swojego bólu.
Jeżeli złapiemy się na tym, że usiłujemy udowodnić komuś, jak bardzo byliśmy zranieni lub zaczynamy licytować się na cierpienie, powinniśmy natychmiast tego zaprzestać i zastanowić się, dlaczego to robimy. Być może naszym celem jest uświadomić sobie ile wycierpieliśmy lub w dalszym ciągu cierpimy.
Nie czeka nas żadna nagroda specjalna za cierpienie, jak wielu z nas błędnie wmówiło sobie w kulminacyjnym momencie współuzależnienia. Stawką jest nauczenie powstrzymywania bólu i zastąpienie go radością, spokojem i spełnieniem.
To jest dar zdrowienia, który jest dostępny w równej mierze każdemu z nas, bez względu na to, czyj ból był większy, a czyj mniejszy.
Boże, pomóż mi być wdzięcznym za wszystkie lekcje, nawet za te, które sprawiły mi najwięcej bólu i cierpienia. Pomóż mi nauczyć się tego, czego muszę się nauczyć, abym mógł powstrzymać ból w moim życiu. Pomóż mi skupić się na celu zdrowienia, a nie na bólu, który skłonił mnie do leczenia.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Tradycja Szósta
„Grupa AA nigdy nie powinna popierać, finansować ani użyczać nazwy AA żadnym pokrewnym ośrodkom ani jakimkolwiek przedsięwzięciom, ażeby problemy finansowe, majątkowe lub sprawy ambicjonalne nie odrywały nas od głównego celu”

KIEDY przekonaliśmy się już, że dysponujemy receptą na alkoholizm, mieliśmy prawo sądzić (lub tak przynajmniej wtedy nam się zdawało), iż poradzimy sobie także z różny mi innymi problemami. Wielu z nas uważało, że grupy AA mogłyby zająć się interesami, mogłyby na przykład finansować wszelkiego rodzaju przedsięwzięcia w dziedzinie zwalczania alkoholizmu. Czuliśmy się wręcz zobowiązani, by wspierać autorytetem AA każde cenne przedsięwzięcie w tej dziedzinie.
A oto niektóre z naszych dawnych marzeń. Ponieważ szpitale były niechętne alkoholikom, myśleliśmy o wybudowaniu całej sieci własnych szpitali. Należało wyjaśnić ludziom, czym jest alkoholizm, zamierzaliśmy więc uświadamiać społeczeństwo oraz przerobić podręczniki szkolne i medyczne. Myśleliśmy o tym, by pozbierać wszystkich pijaczków z rynsztoków, wybrać spośród nich tych, którzy rokowaliby nadzieję wyzdrowienia, a pozostałym zapewnić możliwość zarabiania na utrzymanie w specjalnych ośrodkach odosobnienia. Może nawet ośrodki te przynosiłyby spore dochody, z których można by finansować inne cenne inicjatywy. Poważnie myśleliśmy o doprowadzeniu do ustawowego uznania alkoholików za ludzi chorych.
Nie można by już było ich więzić, sędziowie zawieszaliby im wyroki, przekazując ich pod naszą opiekę. Zamierzaliśmy wkroczyć z działalnością AA w mroczne rejony narkomanii i przestępczości. Stworzylibyśmy grupy dla ludzi z depresją i paranoją; im bardziej ktoś byłby znerwicowany, tym bardziej by nam odpowiadał. Wydawało się oczywiste, że skoro można było poradzić sobie z alkoholizmem, można sobie również poradzić z każdym innym problemem.
Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy dotrzeć z naszą ideą do fabryk i sprawić, by robotnicy pokochali kapitalistów, a kapitaliści robotników. Nasza kryształowa uczciwość mogłaby również szybko oczyścić z brudów życie polityczne. Obejmując jednym ramieniem religię, a drugim medycynę, mogliśmy pokonać dzielące je bariery. Nauczywszy się szczęśliwego życia, chcieliśmy przekazywać innym naszą receptę na szczęście. Dlaczegóż by – myśleliśmy – nasza Wspólnota Anonimowych Alkoholików nie miała stanąć na czele duchowej odnowy? Moglibyśmy przecież zmienić świat.
Tak, marzyły się nam w AA takie rzeczy. Było to zupełnie naturalne, zważywszy, że większość alkoholików to (zbankrutowani idealiści) Niemal każdy z nas pragnął kiedyś działać na rzecz dobra, dokonywać wielkich czynów i urzeczywistniać szczytne ideały. Wszyscy jesteśmy perfekcjonistami, którzy nie osiągnąwszy perfekcji popadli w drugą skrajność zamroczenia alkoholowego i przerw w życiorysie, Opatrzność, dzięki AA, znów otwarła przed nami możliwość urzeczywistniania najszczytniejszych ideałów, dla czegóż więc nie mielibyśmy podzielić się naszym sposobem życia z wszystkimi ludźmi?
Tak więc zaczęliśmy zakładać szpitale AA. Wszystkie jednak upadły, bo przecież grupa AA nie może prowadzić interesu. Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. Grupy AA rzuciły się też na kształcenie społeczeństwa, kiedy jednak zaczęto wychwalać publicznie poszczególne aspekty działalności AA, ludzie zaczęli się gubić. Czy AA pomaga alkoholikom, czy też jest to jakiś program edukacyjny? Czy AA jest programem duchowym, czy gałęzią medycyny? A może jest to jakiś ruch reformatorski? W tym zamieszaniu angażowaliśmy się w najróżniejsze inicjatywy, niektóre korzystne, inne znów niezbyt udane. Widząc jak bez większych ceregieli zamyka się alkoholików w więzieniach i domach wariatów, podnieśliśmy wrzask: ,,Trzeba zmienić prawo!” – waląc pięścią w stoły w lokalach komisji ustawodawczych nawoływaliśmy do reformy prawnej. To nadawało się na dobry tytuł w gazecie ale poza tym nic z tego nie wynikło. Zorientowaliśmy się, że zaraz zacznie my babrać się polityką. Uznaliśmy za konieczne, by nawet wewnątrz Wspólnoty AA przestać firmować nazwą AA kluby i schroniska dla alkoholików.
Te doświadczenia zaszczepiły nam głębokie przekonanie, że w żadnym razie nie możemy popierać żadnych przedsięwzięć związanych z alkoholizmem, nawet gdyby były one najbardziej chwalebne. My, Anonimowi Alkoholicy, nie możemy być panaceum na wszystkie problemy wszystkich ludzi i nie powinniśmy nawet tego próbować.
Wiele lat temu ta właśnie zasada: „Nikogo nie popiera my” została poddana decydującej próbie. Niektóre z wielkich firm produkujących trunki wyraziły chęć udziału w edukacji społeczeństwa na temat alkoholu. Sądzili, że byłoby dobrze gdyby producenci alkoholu wykazali się poczuciem odpowiedzialności społecznej. Chcieli oni głosić, że trunkami należy się delektować, a nie upijać, że nad używający go powinni pić mniej, alkoholicy zaś w ogóle zaprzestać picia.
W jednej ze spółek zastanawiano się, jak najlepiej przeprowadzić taką kampanię. Oczywiście, należało wykorzystać do tego prasę, radio i film. Ale kto powinien tym wszystkim kierować? Natychmiast przyszło im do głowy AA. Gdyby w naszych szeregach znalazł się dobry rzecznik, byłby to na pewno idealny kandydat. Z pewnością rozumiałby problem, jego koneksje z AA też by się przydały, bo przecież wspólnota cieszyła się powszechnym szacunkiem i nie miała żadnych wrogów.
Wkrótce znaleźli w AA człowieka o potrzebnych kwalifikacjach i doświadczeniu. Natychmiast pojawił się w nowojorskiej siedzibie AA z pytaniem: „Czy cokolwiek W Tradycjach AA sugerowałoby, że nie powinienem przy jąć tej propozycji? Tego typu działalność uświadamiająca wydaje mi się pożyteczna i nie budzi szczególnych wątpliwości. Czy wy nie widzicie w tym żadnych pułapek?”
Na pierwszy rzut oka, rzeczywiście wyglądało to nieźle. Lecz zaraz pojawiły się wątpliwości. Producenci alkoholu chcieli przedstawić go pełnym imieniem i nazwiskiem jako dyrektora reklamy i członka Wspólnoty AA. Oczywiście nie byłoby najmniejszego problemu, gdyby producenci alkoholu zatrudnili członka AA wyłącznie ze względu na jego kwalifikacje zawodowe i znajomość problemu alkoholizmu. Na tym się jednak sprawa nie kończyła, bo przecież w tym przypadku, członek AA nie tylko miał publicznie złamać zasadę anonimowości, ale również miał utrwalić w świadomości milionów ludzi związek pomiędzy nazwą Anonimowi Alkoholicy a tą właśnie konkretną kampanią edukacyjną. Musiałoby wyjść na to, że AA popiera akcje uświadamiające prowadzone przez stowarzyszenia producentów alkoholu.
Gdy tylko zdaliśmy sobie z tego sprawę, zapytaliśmy potencjalnego dyrektora reklamy, co on sam myśli o tak rażącym odejściu od naszych zasad. „Ale bym się wrobił. Oczywiście, że na to nie pójdę – odpowiedział – po czym dodał: – Jeszcze atrament by nie wysechł na pierwszym ogłoszeniu, a zwolennicy całkowitej prohibicji już podnieśliby wrzask. Zaczęliby natychmiast szukać wśród nas uczciwych członków AA, którzy poparliby ich stanowisko. Wtedy AA jako całość, znalazłoby się dokładnie pośrodku kontrowersji między zwolennikami a przeciwnikami prohibicji. Część ludzi w kraju sądziłaby, ze jesteśmy za prohibicją, inni zaś, że jesteśmy jej przeciwnikami. Ale kocioł!”
Niemniej – wyjaśniliśmy – masz wszelkie prawo, by przy jąć tę posadę.
„Wiem o tym – odpowiedział – ale tu przecież nie chodzi o prawne szczegóły. AA uratowało mi życie i zawsze będzie u mnie na pierwszym miejscu. Nie mam zamiaru być tym, kto przysporzy AA poważnych kłopotów, a ta propozycja to właśnie gwarantuje!”
Nasz przyjaciel powiedział wszystko, co było do powiedzenia na temat popierania czegokolwiek. Przekonaliśmy się, jak nigdy przedtem, że nie możemy pozwolić, by używano imienia AA do jakichkolwiek innych celów niż nasz własny.