CODZIENNE REFLEKSJE
NAUCZ SIĘ KOCHAĆ SIEBIE
Alkoholizm był samotną walką, nawet jeśli otaczali nas kochający ludzie….. usiłowaliśmy znaleźć poczucie bezpieczeństwa uczuciowego w dominacji nad innymi lub w zależności od nich…. bezskutecznie próbowaliśmy znaleźć zaczepienie w jakiejś niezdrowej formie dominacji lub zależności.
Jak to widzi Bill, str. 252
Sporządzając inwenturę, odkryłem, że moje relacje z większością ludzi z mego życia są chore – na przykład, z przyjaciółmi czy rodziną. Zawsze czułem się wyobcowany i osamotniony. Piłem po to, by zagłuszyć w sobie ból emocjonalny.
Dzięki zachowywaniu trzeźwości, posiadaniu dobrego sponsora i pracy nad Dwunastoma Krokami udało mi się zbudować zdrowe poczucie własnej wartości. Najpierw kroki nauczyły mnie, jak być swoim najlepszym przyjacielem, a później, gdy udało mi się pokochać siebie, stałem się zdolny do wychodzenia na przeciw innym ludziom i kochania ich.
JAK TO WIDZI BILL– str. 114
Osobista bezsilność
Na początku lekarstwo, które rozwiązało moje problemy, wydawało się tak oczywiste, że nie wyobrażałem sobie, by jakikolwiek alkoholik mógł je odrzucić – o ile tylko propozycja była odpowiednio przedstawiona. Mocno wierząc, że Chrystus może dokonać wszystkiego, w swym zarozumialstwie nieświadomie ubzdurałem sobie, że będzie On działał zawsze i wyłącznie poprzez mnie – wtedy, gdy będę chciał, i w taki sposób, jaki wybiorę. Po sześciu długich miesiącach musiałem wszakże przyznać, że ani jedna zbolała dusza nie zbliżyła się do Pana – mnie samego zresztą nie wyłączając.
To pouczające doświadczenie pomogło mi trzeźwo uświadomić sobie, że jest na tym świecie mnóstwo sytuacji, wobec których ja osobiście jestem bezsilny – że swą bezsilność, którą gotów byłem uznać w odniesieniu do alkoholu, muszę też ogłosić wobec wielu innych rzeczy, ludzi i spraw. Przyszło mi więc zamilknąć i pamiętać, że to On jest Bogiem, nie ja.
List, 1940
DZIEŃ PO DNIU
Radzenie sobie z codziennymi problemami
Dla wielu z nas używki były ucieczką od problemów tego świata. Czuliśmy do nich głęboką niechęć i usilnie szukaliśmy ucieczki. Samo wytrzeźwienie nie wymazało wszystkich naszych problemów. Teraz jednak mamy okazję poradzić sobie z nimi w konstruktywny sposób.
Jeśli nie weźmiemy pierwszej pigułki, drinka czy narkotyku, nasze problemy mogą zostać rozwiązane, a przeszkody mogą stać się kamieniami prowadzącymi do lepszego życia.
Czy uczę się, jak radzić sobie z codziennymi problemami?
Siło Wyższa, modlę się o zaakceptowanie moich codziennych problemów i o Twoją pomoc w radzeniu sobie z nimi.
Jedną rzeczą, którą zrobię dzisiaj, aby konstruktywnie poradzić sobie z moimi problemami, jest … .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Czy wywołuję plotki? Inwentura osobista.
Jest takie powiedzenie, że „słuchanie plotek to plotkowanie”. Jakże prawdziwe! Gdyby nie było słuchaczy, nigdy nie byłoby plotek.
Niektórzy z nas, którzy szczycą się tym, że powstrzymują się od plotek, mogą nadal mieć z tym problem. Możliwe, że wciąż mamy uszy otwarte na wszelkie soczyste plotki, które mogą spaść na naszą drogę. Możemy również „potrząsać drzewem”, jeśli uważamy, że inna osoba ma jakieś plotki, którymi chce się z nami podzielić. Odbywa się to w pozornie niewinny sposób, czasami po prostu poprzez wymienienie imienia osoby, o której chcemy posłuchać.
Szkodliwość plotek polega na tym, co sami sobie robimy, gdy się w nie angażujemy. Nie ma możliwości, byśmy kontynuowali duchowy rozwój, jeśli praktykujemy plotkowanie, nawet jako bierni słuchacze. Duchowy wzrost ma miejsce wewnątrz nas i potrzebuje środowiska całkowicie wolnego od złej woli.
Wystrzegajmy się wszelkich tendencji do mówienia rzeczy, które skłaniają innych do plotkowania. Jednocześnie odrzućmy plotki, które wydają się pojawiać spontanicznie. Plotkowanie jest wrogiem rozwoju, którego pragniemy.
To prawdziwa ulga wiedzieć, że dziś nie mam ochoty rozpowszechniać plotek ani ich słuchać. Dotyczy to również rzeczy, które mogę przeczytać w czasopismach lub internecie.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Najtrudniejszą rzeczą do nauczenia się w życiu jest to, który most przekroczyć, a który spalić. – David Russell
Podejmowanie ważnych decyzji jest jak przekraczanie mostów. Czasami te decyzje zmieniają nasze życie. Przekonujemy się, że zawrócenie będzie bardzo trudne. Dlatego musimy być bardzo ostrożni, gdy decydujemy się spalić mosty. Kiedy decydujemy się na zmiany, działamy ostrożnie. Nie chcemy podejmować decyzji ze złości lub zazdrości. Zamiast tego możemy pomyśleć o tym, czego chcemy i jak nasz program może pomóc nam w podejmowaniu mądrych decyzji.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi przejść przez te mosty, które są na mojej drodze.
Działanie na dziś: Czego naprawdę chcę w życiu? Jakie decyzje muszę podjąć, aby to osiągnąć?
JĘZYK WYZWOLENIA
Sytuacje zawodowe
Często lekcje związane z naszym zdrowieniem, jakie spotykają nas w miejscu pracy odzwierciedlają lekcje, których uczymy się w innych sferach naszego życia.
Często systemy, w które wchodzimy w sytuacjach zawodowych są podobne do systemów, w których funkcjonujemy w życiu i w miłości. Są to systemy, które odzwierciedlają nasze problemy i pomagają zastosować płynącą z nich naukę.
Czy powoli zaczynamy ufać sobie w sytuacjach zawodowych? W domowych? Czy powoli zaczynamy dbać o siebie w miejscu pracy? W domu? Czy powoli zaczynamy poznawać własne granice i uczyć się szacunku do samych siebie, pokonując strach i radząc sobie z własnymi uczuciami?
Jeżeli sięgniemy pamięcią wstecz do historii naszej pracy, prawdopodobnie zobaczymy, że była ona odbiciem naszych problemów i rozwoju. I prawdopodobnie jest nim również teraz.
Dzisiaj możemy zaufać, że jesteśmy dokładnie w miejscu, w którym powinniśmy się znajdować – w domu i w pracy.
Dzisiaj zaakceptuję aktualną sytuację w pracy. Zastanowię się nad tym, w jaki sposób to, czego się uczę w życiu prywatnym, ma się do tego, czego się uczę w pracy. Jeżeli tego nie wiem, poddam się temu doświadczeniu, dopóki nie stanie się ono dla mnie jasne. Boże, pomóż mi zaakceptować pracę, jaką dostałem do wykonania na dzisiaj. Pomóż mi otworzyć się i nauczyć się lekcji, jaką przede mną postawiłeś. Pomóż mi uwierzyć, że wszystko może być i będzie dobrze.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Życie w Trzeźwości
Jak korzystać z pomocy sponsora
Nie każdy w AA ma sponsora. Ale tysiące spośród nas przyznają, że nie żyliby już, gdyby nie szczególna pomoc ze strony jednego trzeźwego alkoholika w ciągu pierwszych miesięcy i lat naszej trzeźwości.
W pierwszym okresie istnienia AA w słownictwie tego bractwa nie było słowa „sponsor”. W tym czasie niektóre szpitale w Akron, Ohio i Nowym Yorku zaczęły przyjmować pacjentów, u których diagnoza brzmiała: „alkoholizm” pod warunkiem, że trzeźwy członek AA podejmował się sponsorowania choremu. Sponsor przywoził pacjenta do szpitala, odwiedzał go regularnie, był obecny przy wypisywaniu go ze szpitala, zabierał go do domu, a potem na spotkanie AA. Tam przedstawiał nowego innym, szczęśliwie niepijącym alkoholikom. Przez pierwsze miesiące trzeźwości był zawsze na usługi „eksalkoholika”, gotów odpowiadać na pytania lub słuchać, jeśli była taka potrzeba.
Sponsorowanie okazało się tak dobrym sposobem pomagania ludziom we wciąganiu się w życie AA, że stało się zwyczajem w całym światku AA, nawet w przypadkach, gdy nie zachodziła potrzeba leczenia szpitalnego.
Często sponsorem zostaje pierwsza osoba odwiedzająca nałogowo pijącego, kiedy ten szuka pomocy albo pierwszy trzeźwiejący alkoholik, z którym rozmawia on przybywszy do AA, czy też członek AA dobrowolne zgadzający się sponsorować alkoholikowi, który ma być zwolniony z zakładu odwykowego czy rehabilitacyjnego, ze szpitala lub zakładu poprawczego.
Na spotkaniach AA często zaleca się, aby początkujący członek AA postarał się o sponsora i jeśli ten odczuwa taką potrzebę, wybór pozostawia się jemu samemu.
Jedną z korzyści posiadania sponsora jest fakt, że w ten sposób ma się przyjaznego przewodnika w ciągu pierwszych dni i tygodni, gdy AA wydaje się czymś nowym i obcym zanim człowiek nie poczuje się tam u siebie.
Ponadto sponsor może spędzać z nowym członkiem AA znacznie więcej czasu i poświęcać mu znacznie więcej uwagi, niż to jest w stanie uczynić zawodowy opiekun społeczny. Sponsorzy odwiedzają swego „podopiecznego” w domu, nawet w nocy.
Jeśli masz sponsora, to możesz skorzystać z poniższych wskazówek. Są one oparte na doświadczeniu tysięcy członków AA w ciągu wielu, wielu lat.
Po pierwsze:
Lepiej jest, jeśli sponsorem mężczyzny jest mężczyzna, a kobiety – kobieta. Pomaga to uniknąć ewentualności romansu – czegoś co może bardzo skomplikować, a nawet zniszczyć stosunki między sponsorem a nowym członkiem AA. Drogą prób i błędów przekonaliśmy się, że seks i sponsorowanie bardzo trudno godzą się ze sobą.
Po drugie:
Sponsorzy mogą tylko doradzać (nie wolno im zmuszać nikogo do robienia lub nierobienia czegoś) – sponsor dłużej od nas trwa w trzeźwości i lepiej wie, jakich pułapek należy unikać.
Po trzecie:
Sponsor nie jest zawodowym pracownikiem socjalnym czy jakimkolwiek doradcą. Nie pożycza się od niego pieniędzy, nie dostaje ubrań ani żywności. Nie załatwia też pracy. Nie jest specjalistą w zakresie medycyny, nie ma też kwalifikacji do udzielania porad z zakresu religii, prawa, gospodarstwa domowego i rodziny czy psychoterapii, chociaż dobry sponsor zwykle jest skłonny dyskretnie rozmawiać na te tematy i często potrafi doradzić, gdzie szukać właściwej fachowej porady.
Sponsor to po prostu niepijący alkoholik, który może pomóc w rozwiązaniu tylko jednego problemu jak zachować trzeźwość. Do tego celu ma on tylko jeden instrument – własne doświadczenie a nie wiedzę naukową. Sponsorzy przechodzili przez to samo co my i często bardziej się nami przejmują, mają więcej współczucia, nadziei i zaufania do nas niż my sami. Niewątpliwie mają więcej doświadczenia, a pamiętając, w jakiej sami byli sytuacji, wychodzą naprzeciw, żeby nam pomagać, a nie szkodzić.
Ktoś powiedział, że alkoholicy nigdy nie powinni mieć tajemnic na swój temat, szczególnie w sprawach powodujących poczucie winy. Otwartość pomaga przezwyciężyć skłonność do trzymania swoich spraw w tajemnicy i może być dobrym sposobem na skłonność do przesadnego koncentrowania się na sobie i własnych problemach oraz nieśmiałość i roztrząsanie na wszystkie strony własnych problemów. Dobry sponsor, to ktoś komu możemy się zwierzyć ze swoich wszystkich sekretnych kłopotów.
Po czwarte:
Dobrze jest, gdy sponsor to osoba pokrewna nam duchem, ktoś kto poza sprawami trzeźwości ma jeszcze inne zainteresowania, podobne do naszych i podobny poziom umysłowy. Ale nie jest to konieczne. W wielu przypadkach najlepszym sponsorem jest ktoś całkiem odmienny od nas. Najmniej prawdopodobne zestawienia sponsora i podopiecznego często dają najlepsze wyniki.
Po piąte:
Sponsor, jak każdy człowiek, może mieć zobowiązania wobec rodziny i pracy. Chociaż niekiedy sponsor zostawi pracę albo dom, żeby pomóc nowemu członkowi w prawdziwej potrzebie, może oczywiście się zdarzyć, że będzie on nieosiągalny. Taka sytuacja będzie okazją do pobudzenia naszej pomysłowości i znalezienia jakiegoś środka zastępczego. Jeśli naprawdę potrzebujemy pomocy, nie możemy pozwolić, aby choroba sponsora czy niemożność dotarcia do niego z innej przyczyny nie pozwoliła tej pomocy uzyskać.
Możemy spróbować poszukać, czy w pobliżu nie odbywa się właśnie spotkanie AA. Lub przeczytać literaturę AA czy coś innego, co nam wyda się pomocne. Możemy też zatelefonować do jakiegoś innego niepijącego alkoholika, nawet jeśli go dobrze nie znamy. Albo zadzwonić czy pójść do najbliższego biura AA czy miejsca, gdzie spotkamy członków AA.
Nawet jeśli jedyną dostępną osobą będzie ktoś nam nie znany, możemy być pewni, że spotkamy się ze szczerym zainteresowaniem i pragnieniem pomocy ze strony każdego członka AA, do którego się zwrócimy. Gdy szczerze opowiemy o naszych trudnościach na pewno spotkamy się ze zrozumieniem. Czasem pomoc przyjdzie do nas ze strony trzeźwych alkoholików, o których nie mamy zbyt dobrego zdania. Nawet jeśli oni myślą tak samo o nas, to kiedy ktoś usiłujący nie pić prosi innego niepijącego alkoholika o pomoc wówczas wszystkie drobne, powierzchowne niechęci znikają.
Po szóste:
Niektórzy sądzą, że dobrze jest mieć więcej niż jednego sponsora, aby zawsze można było dotrzeć przynajmniej do jednego z nich. Ma to swoją dobrą stronę, ale również jest nieco ryzykowne.
Korzyść jest taka. że trzej czy czterej sponsorzy mają w sumie więcej doświadczenia i wiedzy niż mogłaby mieć kiedykolwiek jedna osoba.
Ryzyko posiadania niejednego a kilku sponsorów wiąże się z umiejętnością, jaką posiedliśmy w okresie picia, kiedy to – chcąc się osłaniać i nie pozwalać, aby krytykowano nasz alkoholizm opowiadaliśmy różnym osobom różne historyjki. Nauczyliśmy się nawet tak manipulować ludźmi, że nasze otoczenie darowywało nam pijaństwo, a nawet je pobudzało. Zazwyczaj nie czyniliśmy tego w złej wierze, a nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, postępowanie takie było w czasie, gdy piliśmy częścią naszej osobowości.
Toteż niektórzy z nas, mając kilku sponsorów, próbowali wygrać jednego przeciw innemu, mówiąc każdemu co innego. Nie zawsze to się udaje, bo sponsora niełatwo wyprowadzić w pole. Bardzo szybko wykrywa sztuczki każdego, kto chce nadal pić, bo przecież sam stosował prawie wszystkie te wykręty. Czasami jednak próbujemy tak długo, aż doprowadzamy do tego, że jeden sponsor powie zupełnie coś innego niż drugi. Niekiedy udaje nam się wydusić z któregoś z nich to, co chcemy usłyszeć. Albo przynajmniej interpretujemy słowa sponsora w taki sposób, jaki nam odpowiada.
Takie zachowanie jest raczej objawem naszej choroby niż uczciwą próbą szukania pomocy w wyrwaniu się z niej. A kiedy to się powiedzie, my, początkujący, najbardziej na tym tracimy. Może więc, jeśli mamy kilku sponsorów warto być czujny i pilnować się, czy nie zaczynamy się uciekać do takich gier, zamiast iść prosto naprzód do celu, którym jest nasze zdrowienie z alkoholizmu.
Po siódme:
Będąc niepijącymi alkoholikami, również i sponsorzy mają swoje słabostki i mocne strony. O ile wiemy, nigdy jeszcze nie było sponsora (czy w ogóle człowieka) bez żadnej skazy czy słabości.
Może się więc zdarzyć – chociaż należy to do rzadkości -że wskutek błędnej sugestii sponsora możemy zostać wprowadzeni w błąd lub skierowani w niewłaściwą stronę. Sami robiąc głupstwa przekonaliśmy się, że i sponsorzy mogą postąpić niemądrze, nawet gdy mają najlepsze intencje. Chyba już się domyślacie o czym będzie mowa w następnym zdaniu… Niewłaściwe zachowanie się sponsora nie jest żadną wymówką usprawiedliwiającą sięgnięcie po kieliszek, bo nic nie może być taką wymówką. Ręka, która wlewa ci trunek do gardła jest ciągle twoja. Zamiast więc obwiniać sponsora znaleźliśmy co najmniej 30 innych sposobów powstrzymania się od wypicia. Oczywiście sposoby te są wyłożone w innych rozdziałach naszej książki.
Po ósme:
Nie masz obowiązku odpłacać w jakikolwiek sposób sponsorowi za świadczoną ci pomoc. On czy ona czynią to, ponieważ pomaganie innym jest pomocne w utrzymywaniu własnej trzeźwości. Możesz przyjąć pomoc lub ją odrzucić. Jeśli przyjmiesz, nie oznacza to, że masz jakikolwiek dług do spłacenia.
Sponsorzy są mili – ale i nieustępliwi – nie po to, by mieć zasługę, ani nie dlatego, że lubią „robić dobre uczynki”. Dobremu sponsorowi pomaganie innym pomaga tak samo, jak jego pomoc podopiecznemu. Przekonasz się o tym, gdy sam lub sama zostaniesz po raz pierwszy czyimś sponsorem. Któregoś dnia zechcesz okazać komuś taką samą pomoc. To jedyna forma twojego podziękowania.
Po dziewiąte:
Jak dobry rodzic, mądry sponsor zostawia, gdy trzeba, swego podopiecznego w spokoju; dopuszcza, aby zrobił jakiś błąd; nie gniewa się ani nie odsuwa z pogardą, gdy nowy odrzuci jego radę. Dobry sponsor stara się nie dopuszczać w swej pracy z podopiecznym do głosu próżności ani uraz.
Dobrzy sponsorzy bardzo się cieszą, gdy ich nowy podopieczny nie musi dłużej korzystać z ich pomocy. Nie dlatego, że chce zostawiać kiedykolwiek kogokolwiek bez opieki. Przychodzi jednak czas, gdy nawet młody ptak musi spróbować lotu na własnych skrzydłach i założyć własne gniazdo.