CODZIENNE REFLEKSJE
UWOLNIENIE SPOD WŁADZY „KRÓLA ALKOHOLU”
……ani na moment nie dajmy się zwieść przekonaniu, że nie podlegamy żadnej presji….. Król Alkohol, który niegdyś nami władał, wciąż czyha, aby złapać nas w swoje szpony. Dlatego też wolność od alkoholu jest „musem”, który trzeba osiągnąć – inaczej stracimy zmysły albo umrzemy.
Jak to widzi Bill, str. 134
Gdy piłem, żyłem w przestrzeni ograniczonej – pod względem duchowym, emocjonalnym, a niekiedy i fizycznym. Zbudowałem sobie więzienie, w którym kratami była moja samowola i pobłażanie sobie – i nie mogłem z niego uciec. Okazjonalne okresy „suchości”, które wydawały się obiecywać wolność, były w istocie niczym więcej, jak tylko nadzieją na odroczenie wyroku. Prawdziwe wyzwolenie się wymagałoby odpowiedniego działania, które pozwoliłoby otworzyć zasuwę. Gdy znalazłem w sobie gotowość i podjąłem odpowiednie działanie, kraty zniknęły, a zasuwa się otworzyła. Nieprzerwana gotowość i wciąż ponawiane działanie utrzymują mnie na wolności – na swego rodzaju co dzień przedłużanej przepustce której nie ma końca.
JAK TO WIDZI BILL– str. 99
„ Wpadkowicz ” potrzebuje zrozumienia
Zapicie jest często wyrazem buntu, jako że niektórzy z nas mają naturę bardziej buntowniczą od innych. Kiedy indziej znów do zapicia prowadzi złudne przeświadczenie, że z alkoholizmu można się „wyleczyć”. Zapicie bywa też efektem lekkomyślności i samozadowolenia. Wielu z nas nie daje rady przetrwać tych ryzykownych okresów w trzeźwości. Wszystko idzie dobrze przez pierwsze dwa lub trzy lata, a potem nagle jakiś uczestnik przestaje się pokazywać na mityngach. Niektórzy z nas przeżywają okropne poczucie winy z powodu swoich wad albo powtarzających się zachowań, których nie potrafią czy też nie chcą się wyzbyć. Niezdolność do przebaczenia sobie plus niedostatek modlitwy – ta właśnie kombinacja bardzo często prowadzi do „wpadek”.
Poza tym, niektórzy z nas są szczególnie dotkliwie spustoszeni przez alkohol. Jeszcze innym przytrafia się nieraz seria nieszczęść, którym nie umieją sprostać, ponieważ brak im siły ducha. Są też tacy, którzy cierpią na różne schorzenia i dolegliwości. Albo tacy, którzy niemal nieprzerwanie narażeni są na wyczerpanie, niepokój, depresję. Wszystkie te uwarunkowania mogą jakoś przyczynić się do zapicia – i czasem ich wpływ jest przemożny, wręcz obezwładniający.
Prelekcja, 1960
DZIEŃ PO DNIU
Przepisywanie programu
Osoby nadużywające substancji zmieniających nastrój dzielą się na trzy kategorie w odniesieniu do programu Dwunastu Kroków: ci, którzy całkowicie zaniedbują program, ci, którzy próbują naprawić program i ci, którzy chcą, aby program naprawił ich. Nie trzeba dodawać, że osoby należące do dwóch pierwszych kategorii nie robią dla siebie nic dobrego.
Jeśli oczekujemy, że wyzdrowiejemy wyłącznie na własną rękę lub czujemy potrzebę przepisania Kroków, egocentryzm i arogancja będą nas blokować za każdym razem. Ale kiedy zaakceptujemy fakt, że coś większego od nas może nam pomóc, jesteśmy na dobrej drodze do wyzdrowienia.
Czy realizuję program zgodnie z zaleceniami?
Siło Wyższa, pomóż mi uwierzyć, że jeśli ja nie mogę, to Ty możesz, a jeśli Ci na to pozwolę, to Ty to zrobisz.
Dzisiaj będę ćwiczyć akceptowanie programu poprzez …..
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Zrozumienie kompulsji – ochrona trzeźwości
Alkoholizm, często nazywany „chorobą kompulsywną”, wciąż stanowi zagadkę dla większości ludzi. Wszystko, co naprawdę wiemy, to to, że pojedynczy drink, przyjemny napój dla wielu, staje się śmiertelnym wyzwalaczem dla alkoholików. Możemy nawet uważać, że to niesprawiedliwe, że nie jesteśmy w stanie cieszyć się przyjemnymi zwyczajami towarzyskiego picia. Jeśli stracimy czujność, możemy nawet pomyśleć, że w jakiś sposób wyleczyliśmy się z przymusu picia.
Nie musimy jednak rozumieć dokładnej natury przymusu, aby zdać sobie sprawę, że jesteśmy jego ofiarami. Gorzkie doświadczenie i tragiczne przykłady innych powinny nam powiedzieć, że nasz przymus istnieje i jest aktywowany przez pierwszego drinka. To naprawdę wszystko, czego potrzebujemy, by żyć w trzeźwości.
Jeśli jest coś, co powinniśmy kwestionować, to nie to, czy mamy przymus, ale dlaczego mielibyśmy mieć jakiekolwiek wątpliwości po tak wielu złych doświadczeniach z alkoholem. W końcu, gdybyśmy zawsze źle reagowali na jakiekolwiek inne jedzenie lub napoje, szybko byśmy z nich zrezygnowali. Dlaczego tak uparcie zaprzeczamy, że jesteśmy kompulsywnie przywiązani do alkoholu?
Być może nadal próbujemy przekonać samych siebie, że możemy bezpiecznie wypić drinka, a to złudzenie jest kolejnym sposobem działania przymusu. Musimy tylko zrozumieć, że jeden drink prowadzi do naszego zniszczenia.
Będę dziś pamiętał, że zaakceptowałem fakt, że jestem alkoholikiem i że pierwszy drink może doprowadzić mnie do katastrofy. Będę dziś żył ze świadomością, że muszę tylko zrozumieć, że mam przymus picia.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
„Być może najlepszą rzeczą w przyszłości jest to, że przychodzi tylko jeden dzień na raz”. – Abraham Lincoln
Abraham Lincoln dokonał wielkich rzeczy dla Stanów Zjednoczonych. Podchodził do życia „jeden dzień na raz”. Podzielił przyszłość na łatwe do opanowania kawałki. Możemy zrobić to samo. Możemy żyć teraźniejszością i skupić się na wykonywanym zadaniu.
Duchowość pojawia się, gdy skupiamy się w ten sposób. Kiedy pozostajemy w teraźniejszości, znajdujemy wybór. I mniej martwimy się o przyszłość. Mimo to musimy mieć cele.
Musimy planować przyszłość.
Cele i plany pomagają nam bardziej doceniać teraźniejszość niż przyszłość. A kiedy czujemy się dobrze z teraźniejszością, czujemy się dobrze z przyszłością.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi się skupić. Pomóż mi utrzymać energię w teraźniejszości. Pozwól mi żyć jeden dzień na raz.
Działanie na dziś: Kiedy zauważę, że odpływam w przyszłość, będę pracować nad powrotem do teraźniejszości.
JĘZYK WYZWOLENIA
Dawanie
Nauczyć się dawać w zdrowy sposób jest wyzwaniem.
Wielu z nas wpadło w pułapkę kompulsywnego dawania – wykonywania dobroczynnych gestów opartych na niedo- broczynnym poczuciu winy, wstydu, zobowiązania, litości i moralnej wyższości.
Teraz rozumiemy, że nadopiekuńczość i kompulsywne dawanie nie sprawdzają się, lecz przynoszą odwrotny do zamierzonego skutek.
Zachowania nadopiekuńcze powodują, że nie przestajemy czuć się wykorzystywani.
Wielu z nas dało z siebie zbyt wiele, uważając, że tak powinniśmy się zachować. Potem byliśmy zdumieni, że rozpadały się nasze związki i komplikowało się życie. Niektórzy z nas przez lata dawali Z siebie zbyt wiele, sądząc, że wypełniają, wolę Boga, by później w trakcie zdrowienia na jakiś czas zupełnie tego zaprzestać.
Nic w tym strasznego. Być może potrzebowaliśmy odpocząć od dawania. Lecz zdrowe dawanie jest częścią zdrowego życia. Celem zdrowienia jest równowaga. Przejawia się ona troską motywowaną prawdziwą potrzebą dawania, opierającą się na szacunku dla siebie i innych.
Celem zdrowienia jest dokonywanie wyboru, co chcemy dać, komu i ile. Celem zdrowienia jest dawać i nie czuć się wykorzystanym z tego powodu.
Czy dajemy ponieważ chcemy, czy dlatego, że to nasza powinność? Czy akt dawania wypływa z poczucia obowiązku, winy, wstydu lub wyższości? Czy dajemy, ponieważ boimy się odmówić?
Czy metody wsparcia, jakie oferujemy innym ludziom, są dla nich przydatne, czy też powstrzymują ich od wzięcia odpowiedzialności za siebie?
Czy dajemy po to, aby nas lubili i mieli wobec nas dług wdzięczności? Czy dajemy, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że jesteśmy wartościowymi ludźmi? Czy dajemy, ponieważ chcemy dawać i czujemy się z tym dobrze?
Proces zdrowienia obejmuje cykl dawania i brania. Utrzymuje przepływ zdrowej energii między nami, Silą Wyższą a innymi ludźmi. Trzeba czasu, aby nauczyć się, jak dawać w zdrowy sposób. Trzeba czasu, aby nauczyć się przyjmować. Bądź cierpliwy. Równowaga nadejdzie.
Dzisiaj, Boże, kieruj moim dawaniem i pobudkami, jakie mną powodują.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Życie w Trzeźwości
Zjedzenie lub wypicie czegoś— zwykle czegoś słodkiego
Czy można sobie wyobrazić wypicie kieliszka alkoholu zaraz po zjedzeniu czekolady? Albo piwa po ciastku z kremem?
Jeśli nie zrobiło się wam niedobrze na samą myśl, to i tak przyznacie, że jedno nie pasuje do drugiego.
W pewnym sensie jest to jedno z naszych doświadczeń. Wielu z nas stwierdziło, że coś słodkiego, a nawet każde pożywne jedzenie czy przekąska jakby trochę hamują w nas pragnienie picia. Toteż od czasu do czasu przypominamy sobie nawzajem, by nigdy nie dopuszczać do zbyt silnego uczucia głodu.
Może się tylko tak wydaje, ale pragnienie alkoholu jest jakby ostrzejsze przy pustym żołądku. A przynajmniej bardziej zauważalne.
Niniejsza książka nie jest oparta na badaniach naukowych lecz na naszym osobistym doświadczeniu. Nie potrafimy więc wyjaśnić dokładnie, przy użyciu specjalistycznych terminów, dlaczego tak jest. Możemy tylko przekazać informacje. że tysiące spośród nas – nawet ci, którzy nie lubili słodyczy przekonało się. że zjedzenie czegoś słodkiego łagodzi intensywność pragnienia picia.
Ponieważ nie jesteśmy lekarzami ani specjalistami od żywienia, nie możemy zalecić, aby każdy miał przy sobie tabliczkę czekolady i zjadał kawałeczek, gdy tylko zacznie myśleć o piciu. Wielu tak postępuje, ale inni mają poważne powody zdrowotne, by unikać słodyczy. Są jednak dostępne świeże owoce i dietetyczne namiastki słodkich rzeczy dojedzenia i picia, toteż zasada zjadania w takich chwilach czegoś o słodkim smaku może stosować się do każdego.
Niektórzy uważają, że nie tylko słodki smak pomaga przełamać impuls sięgnięcia po kieliszek. Być może wchodzi tu także w grę zastąpienie dawnych czynności fizycznych nowymi: sięgnięcie po napój bezalkoholowy, szklankę mleka oraz po kilka ciasteczek czy lodów, następnie picie lub żucie i połykanie. Oczywiście wielu alkoholików, natychmiast po zaprzestaniu picia, jest dużo bardziej niedożywionych niż mogliby przypuszczać (i to niezależnie od ich materialnej sytuacji). Toteż lekarze zalecają im zazwyczaj przyjmowanie dużej ilości witamin. Być może więc większość z nas musi zacząć odżywiać się racjonalnie i każdy dobry pokarm sprawia, że naprawdę lepiej się czujemy fizycznie. Może to być melon, trochę miodu, orzeszki ziemne, surowe jarzyny, ser, orzechy, krewetki, galaretka owocowa, cukierek miętowy – wszystko, co ci smakuje i co ci służy.
Alkoholicy, którzy właśnie rzucili picie, zastanawiając się nad propozycją jedzenia zamiast picia alkoholu, mówią: „Przecież mogę od tego utyć”. Naszym zdaniem zdarza się to dość rzadko. Wielu z nas traci nawet na wadze jedząc zdrowe potrawy zamiast przyjmowania czystych kalorii w postaci alkoholu etylowego, inni zaś, zbyt szczupli dotąd, zyskują na wadze. Niektórzy amatorzy słodyczy czy lodów stwierdzają, że w pierwszych miesiącach trzeźwości, tu i tam, pojawiają się im wałeczki i zgrubienia. Ale to chyba niewielka cena za uwolnienie się od czynnego alkoholizmu. Chyba lepiej być osobą tłuściutką czy przyjemnie zaokrągloną niż pijakiem, prawda? Czy słyszeliście, żeby kogoś kiedykolwiek zamknięto za to, że prowadził samochód w „stanie otyłym”?
Tak czy inaczej, doświadczenie wskazuje, że przy odrobinie cierpliwości i rozsądku nasza waga zwykle sama wraca do normy. Jeśli nie, jeśli cierpicie na chroniczną poważną otyłość czy niedowagę, powinniście zwrócić się do lekarza, ale do takiego, który orientuje się nie tylko w problemach otyłości czy niedowagi, ale także rozumie, co to jest alkoholizm. Nigdy nie spotkaliśmy się z jakimkolwiek konfliktem między doświadczeniami AA i rozsądnymi radami lekarza znającego problemy alkoholizmu.
Tak więc, następnym razem, gdy poczujemy pokusę wypicia kieliszka, zjedzmy coś czy wypijmy jakiś smaczny napój. W ten sposób przynajmniej opóźnimy picie o godzinę albo dwie, a w tym czasie możemy przedsięwziąć jakiś następny krok chroniący naszą trzeźwość – być może jeden z sugerowanych w następnym rozdziale.
Jak korzystać z „terapii telefonicznej”
Gdy tylko zaczęliśmy podejmować próby zachowania trzeźwości, wielu z nas sięgało po kieliszek nie mając wcale takiego zamiaru. Czasem nawet mieliśmy wrażenie, że staje się to bez naszej wiedzy. Nie było świadomej decyzji picia, nie myśleliśmy wcale o jego konsekwencjach. Wcale nie zamierzaliśmy rozpocząć kolejnego okresu picia.
Obecnie wiemy, że zwykle odłożenie na później pierwszego kieliszka, zrobienie czegoś innego zamiast jego wypicia, stwarza szansę pomyślenia o naszym alkoholizmie, o chorobie alkoholowej oraz o ewentualnych skutkach rozpoczęcia picia.
Na szczęście możemy zrobić coś więcej niż tylko myśleć. I tak robimy. Telefonujemy do kogoś.
Gdy przerwaliśmy picie dostaliśmy numery telefonów członków AA; wielokrotnie też nam powtarzano, aby dzwonić do nich, zamiast sięgać po kieliszek. Początkowo myśl o telefonowaniu do kogoś świeżo poznanego, kogo prawic nie znamy, wydawała się nam dziwna i większość z nas wahała się, czy to zrobić. Lecz członkowie AA, mający za sobą dłuższy okres trzeźwości, nalegali. Mówili, że rozumieją nasze wahania, bo sami też je odczuwali, ale mimo to – twierdzili powinniśmy spróbować chociaż raz.
W końcu większość z nas uległa namowom. I z ulgą przekonała się, że nie było to wcale takie trudne, że rozmowy okazały się przyjemne i co więcej, skuteczne.
Zanim spróbujemy zatelefonować do kogoś, może najłatwiej będzie zrozumieć nam jak to działa, jeśli postawimy się na miejscu osoby, do której ktoś dzwoni. Czuje się ona jakby nagrodzona czyimś zaufaniem i jest za to wdzięczna, okazuje to i reaguje prawie zawsze w sposób przyjemny, czarujący nawet – wcale nie jest zaskoczona, że dzwonimy, a raczej ucieszona tym faktem.
Co więcej, wielu z nas stwierdziło, że gdy budziła się w nas chęć wypicia mogliśmy zatelefonować do kogoś bardziej „doświadczonego” w trzeźwości, nawet nie wspominając, że chcemy się napić. Często było to rozumiane bez słów. I naprawdę było wszystko jedno, o jakiej porze dnia lub nocy zdecydowaliśmy się dzwonić!
Czasem, pozornie bez powodu, miewaliśmy nagły, nie wyjaśniony niczym napad lęku, strachu czy nawet paniki, którego nie byliśmy w stanie wytłumaczyć. (Zdarza się to oczywiście wielu ludziom, nie tylko alkoholikom).
Kiedy przyznawaliśmy się do tego w rozmowie, kiedy mówiliśmy jak się czujemy, co robimy i co chcemy zrobić spotykaliśmy się z pełnym zrozumieniem a nie tylko ze współczuciem. Należy pamiętać, że każdy do kogo mogliśmy zadzwonić przeszedł dokładnie przez to samo co my i miał wszystko żywo w pamięci.
Przeważnie kilka chwil rozmowy wystarczało, żebyśmy zapomnieli o chęci picia. Czasem otrzymywaliśmy praktyczne, użyteczne, otwierające nam oczy informacje albo delikatną, pośrednią radę czy twarde, bezpośrednie słowa otuchy, takie od serca.
Niekiedy w czasie takiej rozmowy potrafiliśmy się roześmiać.
Ludzie obserwujący alkoholików, którzy zdołali zaprzestać picia, stwierdzają istnienie gęstej, nieformalnej sieci kontaktów towarzyskich między członkami AA, nawet poza spotkaniami grup, a także wówczas, gdy nikt wcale nie mówi ani nie myśli o piciu. Okazało się, że możemy prowadzić bogate życie towarzyskie, robiąc wspólnie to co zwykle robią przyjaciele – to znaczy słuchając muzyki, gawędząc, chodząc do kina i teatru, do restauracji czy zapraszając się wzajemnie na kolację do domu albo wybierając się na wycieczkę pod namiotem, łowiąc ryby, zwiedzając czy też kontaktując się osobiście, listownie lub telefonicznie i wszystko to odbywa się bez potrzeby wypicia nawet jednego kieliszka.
Takie znajomości i przyjaźnie mają ogromne znaczenie dla tych spośród nas, którzy zdecydowali się nie pić.
Możemy być wśród ludzi pragnących, żeby nam się udało żyć szczęśliwie w trzeźwości, nie będąc przy tym fanatycznymi przeciwnikami picia w ogóle.
Można oczywiście zachować trzeźwość wśród ludzi nie będących powracającymi do zdrowia alkoholikami, a nawet wśród takich, którzy piją dużo, chociaż w ich towarzystwie możemy czuć się nieswojo. Jednak wśród trzeźwych alkoholików możemy mieć pewność, że nasze leczenie się z alkoholizmu jest wysoko cenione i głęboko rozumiane, że znaczy wiele dla naszych niepijących przyjaciół, tak samo, jak cieszy nas ich powrót do zdrowego życia.
Często zaczynamy się cieszyć trzeźwością wówczas, gdy dopiero co ją odzyskawszy pozostajemy w kontakcie z innymi, równie krótko powstrzymującymi się od picia. W początkowym okresie nawiązanie przyjaźni z ludźmi od lat przestrzegającymi trzeźwości wydaje się nam trudne. Łatwiej nam to zwykle przychodzi z ludźmi, którzy – tak samo jak my – właśnie weszli na drogę zdrowienia. Dlatego tak często nasz pierwszy telefon w sprawie niepicia kierujemy do naszych „rówieśników” w AA.
„Terapia telefoniczna” działa nawet wtedy, gdy nie znamy nikogo, do kogo moglibyśmy zadzwonić. W Polsce istnieje Biuro Służby Krajowej AA, które posiada infolinię 801 033 242. Wystarczy tylko zatelefonować, żeby od razu nawiązać kontakt z kimś, kto nas naprawdę dobrze zrozumie. Może to być ktoś całkiem nieznajomy, lecz zawsze znajdziemy to samo zrozumienie.
Gdy raz odważymy się zadzwonić będzie nam dużo, dużo łatwiej uczynić znów to samo w razie potrzeby. W końcu pragnienie picia zagadamy całkowicie. A wtedy stwierdzamy, że wpadliśmy w nawyk prowadzenia od czasu do czasu rozmów telefonicznych z przyjaciółmi, toteż prowadzimy je nadal dla przyjemności.
Lecz ten etap zazwyczaj przychodzi później. Początkowo celem „terapii telefonicznej” jest pomaganie nam w zachowaniu trzeźwości. Sięgamy po telefon zamiast po kieliszek, nawet jeśli nie jesteśmy przekonani, że to nam pomoże.
I nawet wówczas, gdy nie bardzo mamy na to ochotę.