CODZIENNE REFLEKSJE
KRAINA DUCHA
Wkroczyliśmy w sferę życia duchowego. naszym następnym zadaniem w tym nowym życiu jest pogłębianie go i wzbogacenia. Nie da się tego osiągnąć w ciągu jednego dnia. To długoplanowe działanie.
Anonimowi Alkoholicy, str. 73
Słowa : „Wkroczyliśmy w sferę życia duchowego” są niezwykle ważne. Oznaczają one działanie, początek, wejście – i stanowią warunek konieczny do tego, bym podtrzymywał swój rozwój duchowy; słowo” Duch” zaś oznacza niematerialna cząstkę mnie. Przeszkodami w moim rozwoju duchowym są egocentryzm i materialistyczne skupianie się na rzeczach ziemskiej. Duchowość równa oddaniu sprawom duchowym, z nie ziemskim, oraz posłuszeństwu wobec przewidzianej dla mnie woli Boga, oto, co uważam za sprawy duchowe: bezwarunkową miłość, radość, cierpliwość, życzliwość, dobroć, wierność, panowanie nad sobą i pokorę. Ilekroć dopuszczam do siebie egoizm, nieuczciwość, urazę i lęk, tylekroć odgradzam się od sfery duchowej. Wraz z zachowywaniem trzeźwości, wzrost i rozwój duchowy staje się procesem trwającym całe życie. Akceptując fakt, że nigdy nie osiągnę duchowej doskonałości, swoim celem czynię nieprzerwany rozwój.
JAK TO WIDZI BILL – str. 72
Zależność — zdrowa lub niezdrowa
Nic bardziej nie demoralizuje niż odbierające nam odrębność i godność uzależnienie od drugiego człowieka. Przejawia się ono często tym, że domagamy się dla siebie takiej ochrony i miłości, jakiej nikt nie jest w stanie nam zapewnić. Przerażeni ogromem naszych żądań opiekunowie w końcu od nas uciekają, tak że znów pozostajemy sami – i wówczas możemy albo dojrzeć, albo zginąć.
Zdaliśmy sobie sprawę, że najlepszym źródłem równowagi uczuciowej jest sam Bóg. Przekonaliśmy się, że zależność od Niego, od Jego doskonałej sprawiedliwości i miłosierdzia jest zależnością zdrową i sprawdza się, gdy wszystko inne zawodzi.
Znajdując prawdziwe oparcie w Bogu nie odgrywamy Jego roli w stosunku do otoczenia, ani też nie mamy potrzeby, by całkowicie polegać na opiece i ochronie innych ludzi.
1.List, 1966
2.Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 116
DZIEŃ PO DNIU
Zmiana naszego postępowania
Musimy być gotowi rozwijać się w zrozumieniu. Kiedy braliśmy używki, rozumieliśmy wszystko w jeden sposób, który powodował ból i cierpienie. Kiedy przestaliśmy pić lub zażywać inne narkotyki, zaczęliśmy postrzegać rzeczy w inny sposób. Ten nowy sposób postrzegania rzeczy oznacza, że musieliśmy dokonać pewnych zmian w naszym sposobie życia, a każdy nowy sposób myślenia oznacza nowy sposób bycia. Czy jesteśmy gotowi dokonać zmian w naszym życiu, które odpowiadają naszemu nowemu sposobowi myślenia?
Czy zmieniam swój sposób życia?
Siło Wyższa, daj mi odwagę, wiarę i chęć, których potrzebuję, aby pozwolić zmianom zajść w moim życiu.
Jednym ze sposobów życia, który dziś zmienię, jest … .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Wiara w sprawiedliwość
„Co się odwlecze, to nie uciecze” to popularne powiedzenie. Jest ono często używane, aby zasugerować, że pewni aroganccy, pozbawieni zasad ludzie w końcu otrzymają swoją karę. Przekazuje ono ideę, że w ludzkich sprawach działa ukryta sprawiedliwość, która zapewnia, że wszelka niesprawiedliwość zostanie ostatecznie ukarana.
Ale jeśli ta ukryta sprawiedliwość działa w celu ukarania, to nagradza również właściwe działania, a to jest ważniejsze w naszej pracy z programem. Jeśli działamy z dobrych pobudek, zawsze przekonamy się, że nasza praca jest w jakiś sposób nagradzana. Żaden alkoholik, który pełni służbę we wspólnocie, nie pozostaje bez nagrody. Dość często nagrodą jest po prostu dobre samopoczucie i rozwój charakteru, które mogą być ważniejsze niż pieniądze czy uznanie.
Sprawiedliwość jest jedną z cnót kardynalnych – boskim atrybutem, który ludzie starają się zrozumieć. Wiara w sprawiedliwość jest wiarą w Ukrytą Moc, która zarządza sprawiedliwością we wszystkich rzeczach.
Postrzegam dziś mój świat jako coś, co jest kontrolowane i uporządkowane przez sprawiedliwą Moc. Nagroda i odpłata są wbudowane w schemat rzeczy, ale skupię się bardziej na działaniach, które przynoszą właściwe nagrody.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Bóg kocha świat przez nas – Matka Teresa
W Kroku Trzecim oddajemy naszą wolę i nasze życie pod opiekę Boga. Jak odczuwamy Bożą opiekę, Bożą miłość? Czujemy Bożą opiekę i miłość poprzez to, jak ludzie nas traktują. Nasza Siła Wyższa działa poprzez ludzi, którzy kochają nas i przywracają do życia. Z czasem zaczynamy odwzajemniać tę troskę i miłość innym. Czujemy, jak ta ciepła miłość przepływa przez nas i dociera do innych. Jesteśmy mili, nie starając się specjalnie takimi być. Uśmiechamy się do innych bez powodu. Pocieszamy tych, którzy cierpią, po prostu ich przytulając.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, użyj mnie, by Twoja miłość stała się dziś dla kogoś prawdziwa.
Działanie na dziś: Strach czasami powstrzymuje mnie od kochania. Wymienię trzy rzeczy, których obawiam się, że się wydarzą, jeśli będę „kochać” ludzi. Podzielę się tymi obawami z moim sponsorem.
JĘZYK WYZWOLENIA
Jasność i poczucie kierunku
Wbrew usilnym zmaganiom, aby stosować się do zaleceń programu i polegać na przewodnictwie Boga, czasami nie rozumiemy, co dzieje się w naszym życiu.
Ufamy, czekamy, modlimy się, słuchamy innych, słuchamy siebie, a odpowiedź wciąż nie nadchodzi.
Musimy zrozumieć, że miejsce, w którym się znaleźliśmy, jest dokładnie tym miejscem, w którym mieliśmy się znaleźć, chociaż może się ono wydawać krępujące i niewygodne. Na- sze życie ma cel i kierunek.
Ulegamy przemianom i zdrowieniu głębszemu niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. Niewyobrażalne dobro będzie nam dane. Jesteśmy prowadzeni.
Możemy się uspokoić. Po to, by złagodzić uczucie dyskomfortu albo znaleźć odpowiedź na dręczące nas pytanie, nie musimy działać w pośpiechu ani w nerwach.
Możemy poczekać, aż nasz umysł się wyciszy. Możemy poczekać na pojawienie się wyraźnie zarysowanego kierunku. Jasność nadejdzie.
Nadejdzie odpowiedź i będzie ona dobra dla nas i dla tych, którzy nas otaczają.
Dzisiaj, Boże, pomóż mi zrozumieć, że jestem prowadzony ku temu, co dobre w życiu szczególnie wtedy, kiedy mam zamęt w głowie i brak poczucia kierunku. Pomóż mi ufać na tyle, żebym doczekał się chwili, kiedy mój umysł i wizja będą przejrzyste. Pomóż mi uwierzyć, że jasność nadejdzie.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
ŻYCIE W TRZEŹWOŚCI
Zacząć żyć aktywnie
Bardzo trudno jest siedzieć spokojnie, starając się nie robić czegoś, czy nawet nie myśleć o tym. Znacznie łatwiej jest być aktywny i robić co innego – coś innego niż to, czego chcemy unikać.
Tak samo jest z piciem. Wydaje się, że nie wystarczy po prostu starać się unikać kieliszka jako takiego albo nie myśleć o nim. Im więcej myślimy o kieliszku, którego nie chcemy wypić, tym bardziej, oczywiście, zaprząta on nasze myśli. A to jest niedobrze. Lepiej zająć się czymś, wszystko jedno czym, co zajmie nam myśl i skieruje naszą energię w innym kierunku.
Tysiące spośród nas zastanawiało się, co zrobimy z czasem, jaki będziemy mieli do dyspozycji, gdy przestaniemy pić. Rzecz jasna, że kiedy zerwaliśmy z piciem, wszystkie godziny, które kiedyś spędzaliśmy na obmyślaniu, skąd wziąć na kieliszek, na piciu, na dochodzeniu do siebie po bezpośrednich skutkach pijaństwa, nagle stały się wielkimi przerwami w czasie, które jakoś trzeba było zapełnić.
Większość z nas miała pracę. Ale mimo to pozostawały nam długie, puste minuty i godziny, z którymi trzeba było coś zrobić. Potrzebne nam były nowe nawyki działania, żeby wypełnić tę próżnię i wykorzystać energię nerwowo poprzednio absorbowaną przez naszą obsesję picia.
Każdy, kto próbował zerwać z jakimś nawykiem wie doskonale, że łatwiej to zrobić zastępując ten nawyk jakąś nową, odmienną działalnością, niż po prostu przestać robić to, co dotąd robiliśmy, nie zajmując się niczym innym. Zdrowiejący alkoholicy często powiadają, że „nie wystarczy tylko przestać pić”. Samo niepicie jest czymś negatywnym i bezpłodnym. Przekonuje nas o tym własne doświadczenie.
Aby trwać w niepiciu musimy zastąpić picie jakimś programem pozytywnego działania. Musimy nauczyć się żyć w trzeźwości. Wielu lęk zmusił do uświadomienia sobie, że mamy problem z piciem. I przez krótki okres tenże lęk może niektórym z nas pomóc w powstrzymaniu się od picia. Ale lęk nie jest stanem przyjemnym, który powinien utrzymać się przez dłuższy czas.
Staramy się więc wykształcić w sobie zdrowy respekt wobec potęgi alkoholu, tak jak ma się zdrowy respekt przed cyjankiem, jodyną czy innymi truciznami. Nie umierając wciąż ze strachu przed tymi truciznami większość ludzi stara się dbać o swoje zdrowie i ma dość rozsądku, żeby tych trucizn nie łykać. My, w AA wiemy już teraz, co znaczy alkohol i mamy dość rozsądku, żeby go nie pić. Ale ten nasz stosunek oparty jest na doświadczeniu z pierwszej ręki nie zaś na widoku trupiej czaszki na etykiecie butelki.
Skoro lęk nie potrafi nam podpowiedzieć, co robić z tymi pustymi godzinami bez picia, to co możemy zrobić?
Znaleźliśmy wiele różnych pożytecznych i korzystnych rodzajów działalności. Niektóre są lepsze od innych. Opiszemy tu dwa ich rodzaje. Na pierwszym miejscu to, co wydaje się nam korzystniejsze.
Po pierwsze – Działalność w AA i wokół AA
Gdy doświadczeni członkowie AA mówią, że aktywność pomogła im w zdrowieniu z alkoholizmu, zazwyczaj mają na myśli działalność w AA i wokół AA.
Jeśli macie na to chęć, możecie taką działalność rozpocząć nawet przed zdecydowaniem czy staniecie się członkami AA, czy też nie. Na to nie trzeba niczyjej zgody ani zaproszenia.
W gruncie rzeczy zanim zdecydujemy, co zrobić z problemem picia, warto pobyć jakiś czas wśród członków AA. Nie trzeba nic robić — tylko siedzieć i przyglądać się. Przebywanie na spotkaniach AA nie spowoduje, że zostaniemy uznani za alkoholików, czy że będziemy musieli stać się uczestnikami tej wspólnoty, tak jak przebywanie w kurniku nie zrobi z nas kury.
Zanim „przyłączymy się” do AA, możemy spróbować czegoś w rodzaju „suchej zaprawy” czy próby generalnej.
Rzeczy, które robimy na początku w AA, mogą wydawać się całkiem nieważne, ale ich skutki są cenne. Możemy te czynności nazwać „przełamywaniem lodów”, ponieważ dzięki nim raźniej czujemy się wśród nieznajomych nam ludzi.
Zauważycie, że po zakończeniu spotkania AA niektórzy z obecnych zwykle zabierają się do odstawiania składanych krzeseł, opróżniania popielniczek czy odnoszenia do kuchni filiżanek po kawie i herbacie.
Dołączcie do nich. Zdziwi was, jaki wpływ wywrze na was uczestniczenie w tak wydawałoby się drobnych zajęciach. Możecie pomagać w pozmywaniu naczyń, ułożeniu literatury czy pozamiataniu podłogi. Pomaganie w tych drobnych pracach fizycznych nie oznacza bynajmniej, że człowiek staje się woźnym czy dozorcą lokalu grupy. Nic z tych rzeczy. Po latach takiego postępowania i przyglądania się przyjaciołom, którzy postępowali podobnie, wiemy że praktycznie każda osoba szczęśliwie zdrowiejąca w AA przez jakiś czas zajmowała się czynnościami porządkowymi czy przygotowaniem poczęstunku i zmywaniem po nim. Wyniki tych zajęć są w naszym odczuciu konkretne, dobroczynne i zazwyczaj zaskakujące.
Faktycznie wielu z nas zaczęło czuć się dobrze w środowisku AA dopiero wtedy, gdy zaczęliśmy pomagać w tych drobnych czynnościach. Czuliśmy się swobodniej i mniej myśleliśmy o piciu, gdy podejmowaliśmy odpowiedzialność za wykonanie jakichś drobnych, regularnych zadań – na przykład dostarczanie napojów orzeźwiających i kanapek, ich przygotowanie i podawanie, pełnienie roli witającego nowych w grupie czy innych rzeczy, które trzeba było robić. Po prostu obserwując innych możemy zorientować się, co musi być zrobione, żeby przygotować spotkanie AA i zrobić po nim porządek.
Rzecz jasna, nikt nie musi robić tego wszystkiego. W AA nie żąda się nigdy od nikogo, żeby coś robił, albo czegoś nie robił. Ale te proste, drobne usługi i zobowiązanie się (przed samym sobą) do ich rzetelnego pełnienia miały – i nadal mają – nieoczekiwanie dobry wpływ na wielu z nas. Pomagają nadać naszej trzeźwości trochę więcej fizycznej zaprawy.
Obracając się w grupie AA dostrzeżesz też inne zadania czekające na wykonanie. Usłyszysz, jak rzecznik podaje różne informacje a skarbnik zbiera datki do kapelusza. Podjęcie się tych czynności po pewnym okresie niepicia (w większości grup wymaga się 90 dni), to dobry sposób wypełnienia czasu niegdyś spędzanego na piciu. Gdy te zajęcia was zainteresują, warto zajrzeć do broszurki zatytułowanej „Grupa AA”, gdzie znajdziemy wyjaśnienie, co robią i jak są wybierani „funkcjonariusze” grupy. W AA nikt nie jest „nad” ani „pod” nikim. Wśród członków nie ma klas ani warstw czy hierarchii, ani funkcjonariuszy mających jakieś prawa kierownicze czy władcze. AA nie jest organizacją w zwykłym tego słowa znaczeniu, lecz bractwem ludzi równych.
Wszyscy zwracają się do siebie po imieniu i kolejno wykonują czynności konieczne przy organizowaniu spotkań grupy, czy inne niezbędne funkcje.
Nie jest wymagane jakieś wykształcenie czy specjalne kwalifikacje zawodowe. Nawet jeśli nigdy nie lubiłeś włączać się do grupy ani nie byłeś nigdzie przewodniczącym albo rzecznikiem, dojdziesz do wniosku – o czym przekonało się wielu z nas – że w grupie AA łatwo wykonywać zadania i że czynią one dla nas cuda, stwarzając mocny kościec dla naszego zdrowienia.
A teraz opowiemy o innego rodzaju działalności pomagającej nam powstrzymać się od picia.
Po drugie – Zajęcia nie związane z AA
Rzecz ciekawa, choć prawdziwa, że zrywając z piciem niektórzy z nas początkowo przeżywają jakby okres zaniku wyobraźni. Ciekawe, bo przecież w okresie picia wykazywaliśmy nieraz niezwykłą wyobraźnię. W ciągu tygodnia potrafiliśmy błyskawicznie wymyślić więcej powodów (usprawiedliwień?) do picia niż większość ludzi wymyśli przez całe życie dla wszystkich innych celów. (Przy okazji, w praktyce panuje zasada, że ludzie pijący normalnie – nie-alkoholicy – nigdy nie muszą usprawiedliwiać się, że piją, czy nie piją).
Gdy ustaje potrzeba wymyślania powodów do picia często odnosimy wrażenie, że nasze mózgi zastrajkowały. Niektórzy z nas stwierdzają, że nie potrafią wymyślić niczego, co robiliby bez picia! Może dzieje się tak dlatego, że rozstaliśmy się właśnie z nawykiem. A może umysłowi potrzebny jest spokojny okres rekonwalescencji – po ustaniu aktywnego alkoholizmu. W obu przypadkach stan taki nie trwa długo. Już po miesiącu trzeźwości wielu z nas zauważa różnicę, a po trzech miesiącach nasze umysły stają się jeszcze jaśniejsze. W drugim roku po porzuceniu picia zmiana jest uderzająca. Mamy wrażenie, że nasza energia fizyczna i umysłowa jest większa niż kiedykolwiek. Lecz to właśnie, w pozornie niekończącym się pierwszym okresie niepicia, niektórzy z nas mówią: „Co by tu robić?”
Na taką ewentualność podajemy tutaj krótką listę czynności, od których w początkowym okresie można zacząć. Lista nie wygląda, być może, interesująco czy podniecająco, lecz obejmuje czynności, jakie wielu z nas wykonywało, żeby wypełnić pierwsze puste godziny w czasie, gdy nie byliśmy w pracy czy z naszymi niepijącymi przyjaciółmi. Wiemy, że daje to efekty. Zajmowaliśmy się na przykład takimi rzeczami, jak:
- Spacery – szczególnie do nie znanych nam miejsc, w parku czy za miastem. Spokojne, łatwe przechadzki, nie żadne uciążliwe marsze.
- Czytanie – chociaż niektórzy z nas zaczynali się niecierpliwić przy czytaniu czegoś, co wymagało większego skupienia.
- Zwiedzanie muzeów i galerii sztuki.
- Ćwiczenia fizyczne – pływanie, gra w golfa, jogging, joga czy inny rodzaj ćwiczeń zalecany przez lekarza.
- Zabranie się do od dawna zaniedbanych czynności – zrobienie porządku w szufladzie biurka w miejscu pracy czy w domu, posortowanie gazet i papierów, odpisanie na listy, powieszenie obrazów czy inne zajęcia, które wciąż odkładaliśmy na potem.
Jednakże, jak stwierdziliśmy, ważną rzeczą jest, żeby nie przesadzić z żadnym z zajęć. Projekt uporządkowania wszystkich szaf (albo całego strychu, garażu, piwnicy czy mieszkania) brzmi prosto. Ale po jednym dniu ciężkiej pracy fizycznej przy porządkach możemy zmęczeni, brudni, nie skończywszy pracy rozczarować się, zniechęcić i mieć jej dość. Nasza rada jest taka: trzeba planować rzeczy, które można wykonać. Nie zaczynać od uporządkowania całej kuchni albo wszystkich naszych archiwów, lecz jednej szuflady czy jednego dużego segregatora albo teczki. Następną zrobimy nazajutrz.
- Próba znalezienia nowego hobby – nic kosztownego czy męczącego: jakaś miła, leniwa rozrywka, coś, w czym nie musimy celować ani zwyciężać, a tylko przeżywać odświeżająco odmienne chwile. Wielu z nas znalazło sobie hobby o jakim nawet nie śniło, na przykład brydż, makrama, opera, ryby tropikalne, stolarka, szycie, piłka (ręczna czy nożna), pisanie, śpiewanie, rozwiązywanie krzyżówek, gotowanie potraw, podglądanie życia ptaków, teatr amatorski, wyroby ze skóry, ogródek, żeglarstwo, gitara, kino, taniec, gra w kulki, bonsai (japońska sztuka nadawania karłowatym krzewom czy drzewkom przyjemnych form zewnętrznych) czy kolekcjonowanie czegokolwiek. Wielu z nas stwierdza, że obecnie z prawdziwą przyjemnością zajmujemy się rzeczami, których przedtem nie wzięlibyśmy w ogóle pod uwagę.
- Powrót do jakiegoś dawnego sposobu spędzania czasu – z wyjątkiem, sami wiecie, czego. Może, gdzieś upchany leży nie tknięty od lat komplet akwareli albo przybory do szydełkowania, akordeon, stół pingpongowy z rakietkami, warcaby lub kości, a może kolekcja taśm magnetofonowych, czy notatki do powieści. Niektórym z nas zrobiło dobrze „dokopanie” się do tych rzeczy, odkurzenie ich i ponowne zajęcie się nimi. Jeśli zdecydujecie, że na nic wam się nie przydadzą pozbądźcie się ich.
- Zapisanie się na jakiś kurs – czy nie myśleliście zawsze. że dobrze byłoby mówić po rosyjsku czy językiem Suahili? Zająć się dla przyjemności historią czy matematyką? Zdobyć wiedzę z zakresu archeologii czy antropologii? Prawie wszędzie organizowane są kursy korespondencyjne czy telewizyjne albo kursy dla dorosłych — dla przyjemności, niekoniecznie dla dyplomu, które odbywają się raz w tygodniu. Czemu nie spróbować? Wielu z nas przekonało się. że kursy nie tylko poszerzają naszą wiedzę o życiu, ale mogą również doprowadzić do podjęcia pracy w zupełnie nowej dziedzinie.
Jeśli jednak nauka ma nam ciążyć, to zrezygnujmy z niej bez wahania. Każdy z nas ma prawo zmienić pogląd i zarzucić zajęcie wymagające większego wysiłku, niż warto w nie wkładać. „Porzucenie” czegoś może wymagać odwagi i być rzeczą sensowną, jeśli to, co rzucamy nie jest dla nas dobre, albo nie nadaje naszemu życiu pozytywnego, przyjemnego czy zdrowego aspektu.
- Dobrowolne podjęcie się jakiejś pożytecznej usługi.
Bardzo wiele szpitali, zakładów opieki nad dziećmi. Kościołów i innych organizacji desperacko poszukuje ochotników do różnego rodzaju działalności. Wybór jest szeroki, od czytania niewidomemu, do klejenia kopert dla potrzeb Kościoła czy zbierania podpisów pod polityczną petycją. Sprawdź w pobliskim szpitalu, kościele, urzędzie czy klubie jakie prace ochotnicze są w waszej społeczności.
Przekonaliśmy się, że samopoczucie bardzo się nam poprawia, gdy świadczymy nawet drobne usługi dla dobra naszych braci. Nawet samo szukanie możliwości świadczenia takich usług daje dużo i jest interesujące.
- Zadbanie o swój wygląd – wielu z nas niezbyt dba o to. A przecież zmiana fryzury czy coś nowego z ubrania, nowe okulary czy nawet nowe uzębienie doskonale wpływa na nasze samopoczucie. Często postanawialiśmy sobie, że musimy coś zrobić w tym względzie, a pierwsze miesiące trzeźwości są dobrym na to okresem.
- Pozwolenie sobie na coś lżejszego. Nie wszystko, co robimy, musi być poważnym wysiłkiem w kierunku poprawy samego siebie, chociaż każdy taki wysiłek jest wart podjęcia i podnosi nasze mniemanie o sobie. Wielu z nas uważa, że ważną rzeczą jest przeplatanie spraw poważnych z rzeczami, które robimy dla zabawy. Lubicie balony? Ogród zoologiczny? Balonową gumę do żucia? Filmy z braćmi Marx? Muzykę soul? Czytanie science fiction czy powieści detektywistycznych? Opalanie się? Saneczkowanie? Jeśli nie, to sami znajdziecie jakieś zajęcie bez alkoholu, które nic wam nie da poza czystą zabawą. Spróbujcie. Zasługujecie na to.
- I w końcu ostatni punkt – Ten punkt niech każdy wypełni sam. Mamy nadzieję, że nasza lista pobudziła waszą wyobraźnię i że zrodził się w niej inny pomysł, niż te które my proponujemy… Czy tak? Świetnie! No to do dzieła.
Ale na koniec słówko przestrogi. Wielu z nas potrafi przesadzić z entuzjazmem i zabrać się do zbyt wielu rzeczy naraz. Na tę okoliczność mamy doskonały hamulec, o czym przeczytacie / posłuchacie w rozdziale 18 pod tytułem „Śpiesz się powoli”.