CODZIENNE REFLEKSJE
POWIERZENIE
Każdy, kto przyszedł do AA i ma zamiar tu pozostać, bezwiednie zrobił już początek Trzeciego Kroku. Czyż nie jest bowiem prawdą, że w odniesieniu do wszystkich spraw mających związek z alkoholem każdy z nowicjuszy postanowił powierzyć swoje życie opiece, ochronie i przewodnictwu Anonimowych Alkoholików?… Każdy nowicjusz z dobrymi chęciami czuje się w AA jak skołatana łódka w bezpiecznej przystani. Czymże to jest, jeśli nie powierzeniem własnej woli i własnego życia opiece nowo odnalezionej Opatrzności.
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 37
Poddanie się Bogu było krokiem mojego zdrowienia. Uważam, że nasza Wspólnota poszukuje duchowości otwartej na nową wieź z Bogiem. Gdy dokładam starań, aby podążać drogą Dwunastu Kroków, zyskuję poczucie wolności, która czyni mnie zdolnym do samodzielnego myślenia. Mój nałóg bezlitośnie mnie ograniczał i uniemożliwiał mi wyrwanie się z zamknięcia w samym sobie – ale AA zapewnia mi drogę, która pozwala mi wyjść poza te granice. Dzielenie się, troska i opieka to naturalne dary, które na wzajem sobie ofiarujemy; a moja własna zdolność do dawania umacnia się wraz z przemianą mojej postawy wobec Boga. Uczę się w życiu, jak poddawać się woli Boga i szanować samego siebie, i jak zachowywać te wartości poprzez rozdawanie tego, co otrzymuję.
JAK TO WIDZI BILL – str. 67
Tysiące „założycieli”
Chociaż dziękuję Bogu, że miałem zaszczyt być uczestnikiem AA od samego początku szczerze pragnąłbym, aby słowo „założyciel” zostało usunięte ze słownika wspólnoty.
Jak się nad tym dobrze zastanowić, okazuje się, że każdy, kto wystarczająco często i z powodzeniem niósł posłanie Dwunastego Kroku, niejako automatycznie sam stał się „założycielem” – w tym sensie, że pomagał innym alkoholikom stworzyć i zbudować nowe życie.
AA nie zostało „wynalezione”! Na podstawy wspólnoty składa się mądrość i doświadczenie wielu naszych wspaniałych przyjaciół. My tylko zapożyczyliśmy od nich pewne rozwiązania i dostosowaliśmy je do własnych celów.
Na szczęście przyjęliśmy pełną poświęcenia pomoc wielu niealkoholików. Zawdzięczamy życie rozmaitym lekarzom i duchownym. Zaś co do doktora Boba i mnie, to z wdzięcznością oświadczam, że żaden z nas nie dożyłby początków AA, gdyby nie nasze żony – Anne i Lois.
List, 1945
List, 1966
List, 1966
DZIEŃ PO DNIU
Pójście na całość
Zanim znaleźliśmy pomoc, byliśmy bardzo chorzy – fizycznie, psychicznie i duchowo. Nie mogliśmy znieść patrzenia na siebie w lustrze. Musieliśmy sięgnąć dna, zanim daliśmy sobie szansę na pomoc. Ale kiedy już to zrobiliśmy, byliśmy gotowi spróbować wszystkiego i zrobić wszystko.
Nigdy nie możemy zapomnieć, skąd pochodzimy i w jakim stanie się znaleźliśmy. Nie wolno nam zapomnieć, że jesteśmy uzależnieni. Jeśli o tym zapomnimy, nasza gotowość do „pójścia na całość” zaniknie.
Czy nadal jestem gotów posunąć się do wszystkiego?
Siło Wyższa, modlę się, abym zawsze pamiętał, skąd pochodzę i w jakim stanie dotarłem do tego programu.
Dzisiaj posunę się do wszystkiego co przywraca mnie do zdrowia …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Co planuję? – Relacje osobiste.
Czy kiedykolwiek powiedziano nam, że nasze problemy z innymi ludźmi tak naprawdę zaczynają się w nas samych? Jeśli na przykład mamy problemy z dogadaniem się z inną osobą, czy dzieje się tak dlatego, że wysyłamy w jej kierunku mieszane sygnały strachu i podejrzliwości? Mamy tendencję do zbierania tego, co siejemy – otrzymujemy z powrotem postawy, które sami prezentujemy.
Jednocześnie jednak nie możemy brać całkowitej odpowiedzialności za sposób, w jaki inni nas traktują lub zachowują się wobec nas. Nie możemy reformować ani kontrolować trudnych ludzi. Gdy mamy do czynienia z trudnymi ludźmi, mamy kontrolę nad własnymi uczuciami i reakcjami. Pomaga nam to uniknąć potencjalnych kłopotów i umożliwia radzenie sobie z trudnymi sytuacjami.
Ale zasada siania tego, co zbieramy….., czyli otrzymywania z powrotem tego, co sami dajemy… może być naprawdę udowodniona przez osobę, której urazy i gorycz odepchnęły większość jej przyjaciół. Prosta zmiana nastawienia z naszej strony może przynieść zaskakującą zmianę na lepsze w reakcjach innych. W praktyce zasada ta ma również zastosowanie do szerokiego obszaru relacji międzyludzkich na wiele sposobów. Dlatego w celu dokonania inwentury powinniśmy zawsze najpierw przyjrzeć się sobie oraz własnym myślom i uczuciom, gdy znajdziemy się w złej sytuacji z innymi.
……. Zadbam dziś o to, by moje myśli i uczucia wobec innych odzwierciedlały to, czego chcę w moim własnym życiu.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Przestajemy bać się podejmowania decyzji, wielkich i małych, ponieważ zdajemy sobie sprawę, że jeśli nasz wybór okaże się błędny, możemy, jeśli zechcemy, uczyć się z doświadczenia —Bill W.
W miarę rozwoju naszej choroby często czuliśmy, że każda podjęta przez nas decyzja jest zła. Czuliśmy się ludźmi niegodnymi zaufania. Straciliśmy szacunek do samych siebie, ponieważ w głębi duszy wiedzieliśmy, że alkohol i inne używki są dla nas złe. Postąpiliśmy wbrew naszemu duchowi. Teraz idziemy z naszym duchem. Podążamy za tym, czego naszym zdaniem chce dla nas nasza Siła Wyższa. Teraz uczymy się na własnych błędach. Otrzymaliśmy kolejny wspaniały dar: dar uczenia się. Dzięki temu darowi przestajemy bawić się w Boga. Jakie to uczucie wolności!
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, zabrałaś moją chorobę i zastąpiłaś ją wieloma wspaniałymi darami. Dziękuję Ci za wszystko, nawet za moje błędy.
Działanie na dziś: Dzisiaj podzielę się z przyjacielem moimi błędami z ostatniego tygodnia.
JĘZYK WYZWOLENIA
Poddanie się
Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy. – Trzeci Krok AA
Oddanie się opiece Siły większej niż my sami, jest sposobem na zwiększenie swojej siły.
Stajemy się silniejsi w nowy, lepszy, bardziej skuteczny sposób, niż kiedykolwiek przedtem zdawało się to możliwe.
Otwierają się drzwi. Otwierają się horyzonty. Pojawiają się nowe możliwości. Nasza energia w końcu zostaje ukierunkowana tak, aby nam służyła. Nasze życie zaczyna pokrywać się z naszym Planem życiowym i miejscem we wszechświecie.
Dzieje się tak, ponieważ istnieje plan i miejsce nam przeznaczone. Ujrzymy to. Zrozumiemy to. Wszechświat otwo- rzy swoje podwoje i zrobi dla nas miejsce, w którym będzie wszystko, czego nam potrzeba.
Będzie dobrze. Teraz też jest dobrze, zrozum to.
Umiejętność skorzystania ze swojej siły nadejdzie, jeżeli będziemy na nią otwarci. Nie musimy poprzestawać na poczuciu bezsilności i bezradności.
Ta pozycja jest tymczasowym przystankiem, który daje nam czas potrzebny na przegrupowanie i zebranie siły wtedy, kiedy jej nie mamy.
Po poddaniu się przychodzi czas na wzmocnienie. Pozwól, by siła nadeszła w sposób naturalny. Ona istnieje i należy do ciebie.
Dzisiaj postaram się zrozumieć, co znaczy wykorzystać swoją siłę. Zaakceptuję bezsilność, kiedy nie starcza mi siły. Zaakceptuję również silę, jaka do mnie należy.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Krok Trzeci
„Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”
STOSOWANIE Kroku Trzeciego można porównać do otwarcia drzwi, które wciąż jeszcze wydają nam się mocno zaryglowane. Potrzebny jest tylko klucz. No i decyzja, żeby wreszcie te drzwi otworzyć. Istnieje tylko jeden klucz: jest nim nasza gotowość. Odryglowane dzięki naszej dobrej chęci drzwi otwierają się same, ukazując ścieżkę i stojący przy niej drogowskaz: „Tędy droga do wiary, która skutku je”. Pierwsze Dwa Kroki ograniczają się do naszego myślenia. Dostrzegliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, a także uświadomiliśmy sobie, że wiara, jeśli nawet byłaby to tylko wiara w samo AA, jest dostępna dla każdego. Wnioski te trzeba było przyjąć do wiadomości, a nie wymagały one od nas działania.
Natomiast Krok Trzeci, jak wszystkie pozostałe, wzywa nas do konkretnego działania, ponieważ tylko w działaniu możemy ukrócić samowolę uniemożliwiającą Bogu – lub jeśli ktoś woli, Sile Wyższej – dostęp do naszego życia. Wiara z pewnością jest konieczna, ale sama wiara nic nie zdziała. Możemy wierzyć i jednocześnie być bardzo daleko od Boga. Toteż musimy teraz zastanowić się, w jaki sposób możemy umożliwić Mu przyjście do nas. Trzeci Krok jest pierwszą próbą na tej drodze. Skuteczność całego programu AA zależy od tego, czy rzeczywiście rzetelnie i szczerze „postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmujemy”.
Podjęcie tego Kroku wydaje się trudne, a nawet niemożliwe, każdemu nowocześnie i praktycznie myślącemu nowicjuszowi w AA. Bez względu na to, jak bardzo tego pragnie, nowicjusz nie potrafi sobie wyobrazić, w jaki sposób może powierzyć swoją wolę i życie opiece jakiegokolwiek Boga, którego istnienie przyjmuje do wiadomości. Na szczęście my, którzy z podobnymi obawami przeszliśmy już tę próbę, możemy zaświadczyć, że każdy, absolutnie każdy może ją podjąć. Możemy też dodać, że potrzebny do tego jest tylko początek, nawet najmniejszy początek. Z chwilą, kiedy włożyliśmy klucz dobrych chęci do zamka i uchyliliśmy choć trochę drzwi, przekonaliśmy się, że zawsze można je otworzyć jeszcze szerzej. I choć często się zdarza, że nasza samowola znów je zatrzaskuje, zawsze otwierają się one z powrotem, gdy tylko bierzemy do ręki klucz dobrych chęci.
Być może wszystko to brzmi tak tajemniczo i odlegle, jak teoria względności Einsteina lub jakieś twierdzenie fizyki jądrowej. Zaraz się przekonamy, że w gruncie rzeczy jest to bardzo praktyczne. Przecież każdy, kto przyszedł do AA i ma zamiar tu pozostać, bezwiednie już zrobił początek Trzeciego Kroku. Czyż nie jest bowiem prawdą, że w odniesieniu do wszystkich spraw mających związek z alkoholem każdy z nowicjuszy postanowił powierzyć swoje życie opiece, ochronie i przewodnictwu Anonimowych Alkoholików? A więc każdy już okazał gotowość wyrzeczenia się samowoli oraz własnych wyobrażeń na temat problemu alkoholowego i przyjęcia poglądów sugerowanych przez AA. Każdy nowicjusz z dobrymi chęciami czuje się w AA jak skołatana łódka w bezpiecznej przystani. Czymże to jest, jeśli nie powierzeniem własnej woli i własnego życia opiece nowo odnalezionej Opatrzności?
Przypuśćmy jednak, że nasz instynkt nadal protestuje, co wcale nie będzie niespodzianką. „W porządku. Gdy w grę wchodzi alkohol, muszę podporządkować się AA, ale we wszystkich innych sprawach chcę zachować niezależność. W żadnym przypadku nie pozwolę zredukować się do zera. Jeśli nieustannie będę oddawał swoje życie i wolę opiece Czegoś lub Kogoś, co stanie się ze mną? Będę wyglądać jak dziura w całym. Oczywiście, jest to rozumowanie, w którym instynkt i logika zawsze wzmacniają samouwielbienie, utrudniają rozwój duchowy. Rzecz w tym, że tego rodzaju rozumowanie nie bierze pod uwagę oczywistych faktów. Faktem bowiem jest to, że im bar dziej jesteśmy gotowi podporządkować się Sile Wyższej, tym bardziej stajemy się niezależni. Toteż taka zależność, jaka istnieje w AA, w rzeczywistości jest środkiem do osiągnięcia prawdziwej niezależności ducha.
Przyjrzyjmy się nieco uważniej, jak ta sprawa zależności wygląda w naszym codziennym życiu. Będziemy zdumieni, jak bardzo zależni, a jednocześnie jak nieświadomi tej zależności jesteśmy na każdym kroku. Każdy nowoczesny dom jest wyposażony w przewody elektryczne doprowadzające energię elektryczną. Z tej zależności jesteśmy bardzo zadowoleni i mamy nadzieję, że nikt nas nigdy nie odetnie od źródła prądu. W pełni akceptując zależność od tego cudownego wynalazku, czujemy się dzięki niemu bardziej niezależni osobiście. Zresztą elektryczność zapewnia nam nie tylko większą niezależność, ale także wygodę i bezpieczeństwo. Siła prądu wykonuje to wszystko, czego od niej potrzebujemy. Elektryczność, ta dziwna energia, niezrozumiała dla większości ludzi, bezgłośnie i niezawodnie zaspokaja zarówno nasze najprostsze codzienne potrzeby, jak i takie, od których zależy ludzkie życie. Spytajmy chorego – każdy podłączony do sztucznego płuca chory opowie o tym, z jak bezgraniczną ufnością akceptuje zależność od maszyny, która podtrzymuje jego oddech i życie.
Lecz w chwili, gdy ktoś ośmiela się postawić pod znakiem zapytania naszą niezależność umysłową i uczuciową zachowujemy się zupełnie inaczej. Z jakim uporem rości my sobie prawo do wyłącznej decyzji, gdy w grę wchodzą nasze poglądy i postępowanie. Ależ oczywiście, zawsze rozważymy wszystkie argumenty za i przeciw. Uprzejmie wysłuchamy dobrych rad, ale w końcu sami podejmiemy decyzję. Nie pozwolimy nikomu naruszyć naszej osobistej niezależności. A poza tym to przecież – jak nam się wydaje – do nikogo nie możemy mieć pełnego zaufania. Jesteśmy pewni, że nasza inteligencja wsparta siłą woli, zapewnia nam kontrolę nad własnym samopoczuciem oraz gwarantuje sukcesy w otaczającym nas świecie. Ta śmiała filozofia, w myśl, której każdy jest własnym Bogiem, może imponować w słowach, ale czy zdaje ona surowy egzamin skuteczności życiowej? Jedno uważne spojrzenie w lustro powinno wystarczyć za odpowiedź każdemu alkoholikowi.
Jeśli to lustrzane odbicie okaże się zbyt nieprzyjemne (a takie zazwyczaj jest), można najpierw spróbować przyjrzeć się rezultatom samowystarczalności ludzi normalnych, nie dotkniętych chorobą alkoholową. Wszędzie wokół nas widzimy ludzi pełnych złości i lęku, społeczeństwo podzielone na wojujące ze sobą grupy i grupki. Każda z tych grup mówi innym: „To my, a nie wy, mamy rację”. Każda z tych grup nacisku, jeśli tylko jest dostatecznie silna, arogancko narzuca swoją wolę pozostałym. Tak samo dzieje się w stosunkach między pojedynczymi ludźmi. Sumą tych wszystkich zawziętych zmagań jest coraz mniej pokoju i braterstwa na świecie. Filozofia samowystarczalności nie daje pożytku. Jest jak niszczycielski moloch, którego zwycięstwo oznacza powszechną ruinę.
Dlatego też my, alkoholicy możemy czuć się prawdziwie uprzywilejowani. Każdy z nas przeszedł przez własne, nie omal śmiertelne starcie z molochem samowoli i każdy wycierpiał pod jego razami wystarczająco wiele, by zapragnąć czegoś lepszego. Tak więc raczej wskutek okoliczności niż własnej zasługi trafiliśmy do AA, przyznaliśmy się do porażki, wznieciliśmy w sobie pierwsze iskry wiary, a teraz pragniemy powierzyć naszą wolę i życie Sile Wyższej.
Zdajemy sobie sprawę z tego, że słowo „zależność” brzmi równie odstręczająco dla wielu psychiatrów i psychologów, jak i dla alkoholików. Podobnie jak nasi koledzy z dyplomami, jesteśmy świadomi istnienia szkodliwych form zależności. Doświadczaliśmy wielu z nich. Ludzie dorośli, na przykład, nie powinni pozostawać w nadmiernej zależności uczuciowej od rodziców. Jeśli nie wyszli w sensie emocjonalnym spod skrzydeł rodzicielskich w odpowiednim czasie, powinni przebudzić się i zrobić to teraz. Ten właśnie rodzaj niewłaściwej zależności doprowadził wielu buntowniczo nastawionych alkoholików do wniosku, że wszelka zależność musi być nieznośnie szkodliwa. Ale zależność od grupy AA lub od Siły Wyższej nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Pierwszą wielką próbą skuteczności tej zasady duchowej była druga wojna światowa. Anonimowi Alkoholicy wstępowali do wojska i zostali rozrzuceni po całym świecie. Nikt nie wiedział czy będą zdolni poddać się dyscyplinie, czy nie załamią się pod obstrzałem, czy zniosą monotonię i koszmar wojny. Czy ten rodzaj zależności, jakiego nauczy li się w AA pomoże im przetrwać? Pomógł. Zdarzało się im mniej wpadek alkoholowych i załamań emocjonalnych niż tym AA, którzy bezpiecznie pozostali w domu. W wytrwałości i męstwie nie ustępowali innym żołnierzom. Czy to na Alasce, czy na przyczółkach Salerno, ich zależność od Siły Wyższej zdawała egzamin. I nie tylko nie była ona słabością; zależność ta była głównym źródłem ich siły.
W jaki więc konkretnie sposób ktoś pełen dobrych chęci może wytrwale powierzać swoją wolę i życie Sile Wyższej? Jak wspominaliśmy, początek zrobił już wtedy, gdy zdał się na pomoc AA przy rozwiązywaniu swego problemu alkoholowego. Później jednak najprawdopodobniej przekonał się, że alkohol nie był jego jedynym problemem oraz że na wiele spośród dręczących go komplikacji życiowych nie pomagają nawet największa determinacja i odwaga, na jakie go stać. Po prostu kłopoty te nie ustępują, męczą go i zagrażają jego nowo odnalezionej trzeźwości. Nadal pogrąża się w goryczy, gdy myśli o ludziach, którym wciąż jeszcze czegoś zazdrości, lub których nienawidzi. Zamartwia się kłopotami pieniężnymi i popada w panikę na myśl o wszystkich bezpiecznych mostach, które alkohol za nim spalił. Czy kiedykolwiek uda mu się wydostać z tego strasznego rumowiska, na którym znalazł się rozstając się z rodziną i tracąc jej miłość? Samotna odwaga i nie wsparta czyjąś pomocą wola, nic tu nie zdziałają. Z całą pewnością musi teraz oprzeć się o Coś lub o Kogoś innego.
Początkowo tym „kimś” będzie najprawdopodobniej naj bliższy przyjaciel w AA. Nowicjusz będzie polegać na jego zapewnieniu, że liczne problemy, jeszcze bardziej dotkliwe obecnie, po odstawieniu uśmierzającego ból kieliszka dadzą się jednak rozwiązać. Oczywiście opiekun zwróci mu także uwagę na to, że mimo trzeźwości zdolność nowicjusza do kierowania własnym życiem jest bardzo ograniczona, wszak jest on zaledwie początkującym adeptem programu AA. Trzeźwość umocniona w rezultacie uznania swojego alko holizmu i uczestnictwa w kilku spotkaniach AA jest wprawdzie niezwykle ważna, ale do trwałej trzeźwości i pogodne go, pożytecznego życia, droga jeszcze daleka. Właśnie teraz trzeba podjąć pozostałe Kroki programu AA. Jedynie systematyczne stosowanie tych Kroków jako nowy sposób życia, może przynieść tak bardzo pożądane rezultaty.
Po to jednak, by skutecznie stosować kolejne Kroki AA, najpierw musimy z całą determinacją i wytrwałością spróbować Trzeciego Kroku. Stwierdzenie to może zaskoczyć nowicjuszy, którzy dopiero co się przekonali o swojej bez silności i zaczęli stopniowo nabierać przekonania, że wola jednostki jest nic nie warta. Zostali przekonani, i słusznie, że w samotnych zapasach z wieloma innymi problemami nie związanymi bezpośrednio z piciem, także nie dadzą sobie rady. A teraz okazuje się, że są pewne rzeczy, których człowiek może dokonać tylko sam. Sam jeden, stosownie do swojej własnej sytuacji, musi rozwinąć w sobie postawę gotowości. A kiedy już uzyska taką gotowość, tylko on sam może zdecydować się na podjęcie wysiłku. Taka próba jest aktem własnej woli. Cały program Dwunastu Kroków wymaga stałego i osobistego wysiłku w stosowaniu się do jego zasad i – jak ufamy – do woli Bożej.
Dopiero bowiem wtedy, kiedy próbujemy pogodzić naszą wolę z wolą Boga, zaczynamy używać jej właściwie Było to dla nas wszystkich prawdziwie cudownym objawieniem.
Cały nasz problem polegał na niewłaściwym korzystaniu z siły woli. Uderzaliśmy nią jak głową w mur naszych problemów, zamiast starać się pogodzić naszą wolę z Bożymi zamiarami wobec nas.
Stopniowe dążenie do tego jest celem Dwunastu Kroków AA, a Trzeci Krok wprowadza nas na tę drogę.
Gdy tylko uznamy tę prawdę, podjęcie Trzeciego Kroku okaże się całkiem łatwe. We wszelkich chwilach wzburzenia emocjonalnego czy niezdecydowania, spróbujmy się skupić, pomodlić o spokój i w ciszy powiedzieć po prostu:
Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić, odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym odróżniał jedno od drugiego.
Niech się dzieje wola Twoja, nie moja.