CODZIENNE REFLEKSJE
TAJEMNICZE PARADOKSY
Taki to jest paradoks regeneracji według recepty AA: siła rodząca się z całkowitej klęski i słabości oraz utrata dotychczasowego życia jako warunek odnalezienia nowego.
Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 60
Jakaż cudowną tajemnicą są paradoksy! Niby pełno w nich sprzeczności, a jednak gdy się je uzna i zaakceptuje, to potwierdzają coś, co istnieje we wszechświecie, mimo ze wymyka się ludzkiej logice.
Gdy mierze się z lękiem, zostaje mi zesłana odwaga; gdy udzielam wsparcia innym, wzrasta moja zdolność do kochania siebie samego; gdy akceptuje ból jako nieodzowny składnik rozwoju w życiu, uświadamiam sobie możliwość większego szczęścia; gdy przypatruje się swojej ciemnej stronie, pomaga mi to zobaczyć wszystko w nowym świetle; gdy uznaję swoją łatwość zranienia i poddaję się Sile Wyższej, zostaję obdarzony łaską niewyobrażalnej mocy. Poniżony i załamany, na chwiejnych nogach przekroczyłem próg AA, nie spodziewając się już niczego od życia – a tymczasem obdarowano mnie nadzieją i godnością.
Jakimś cudem tak się dzieje, że aby zachować dary Programu, trzeba je przekazywać dalej.
JAK TO WIDZI BILL – str. 54
Wejrzeć głębiej
Ważne jest to, by z analizy stosunków z innymi ludźmi, wydobyć możliwie każdy skrawek informacji o sobie, o naszych własnych najtrudniejszych problemach. Ponieważ ułomne związki z innymi ludźmi niemal zawsze były bezpośrednią przyczyną wszystkich naszych bolączek, łącznie z alkoholizmem, żadna dziedzina poszukiwań nie może przynieść większych korzyści niż właśnie ta.
Spokojna, przemyślana refleksja nad stosunkami z ludźmi pogłębi naszą wiedzę o sobie. Możemy wejrzeć głęboko pod powierzchowny obraz naszych wad i dostrzec te ułomności, które tkwiły u samych podstaw zła. Bardzo często ułomności te przesądziły o całym biegu naszego życia. Przekonaliśmy się, że wnikliwość popłaca, i to z nawiązką.
Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, str. 81
DZIEŃ PO DNIU
Bycie chorym i zmęczonym
Mamy dość obwiniania innych za nasze błędy. Mamy dość prowadzenia show. Mamy dość prób zaimponowania innym. Mamy dość bycia chorymi i zmęczonymi.
Musimy tylko pamiętać, że kiedy cokolwiek staje się zbyt duże, kiedy mamy dość czegokolwiek, nasza Siła Wyższa jest zawsze gotowa pomóc nam to zabrać.
Czy czuję się teraz chory i zmęczony czymkolwiek?
Siło Wyższa, pomóż mi zwrócić się do Ciebie, zanim poczuję się chory i zmęczony.
Dzisiaj poproszę moją Siłę Wyższą o przejęcie dwóch problemów. Są to ….
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Zawsze mamy wybór – podejmowanie decyzji
Użalanie się nad sobą jest często zakorzenione w silnym poczuciu, że ludzie lub sytuacje nas pokrzywdziły. „Nigdy nie miałem szansy” i „Oszukałeś mnie!” to powszechne skargi, które ujawniają użalanie się nad sobą. Zdumiewające i pokorne jest nauczenie się, że zawsze mamy wybór, nawet gdy inni ludzie lub złe warunki nas niszczą. Jednym z wielkich odkryć ruchu Dwunastu Kroków jest to, że alkoholicy mogą zacząć zdrowieć bez względu na to, jak bardzo stali się bezradni, bez względu na to, jak bardzo pogrążyli się w porażce i rozpaczy. Po podjęciu decyzji o dążeniu do trzeźwości jako głównego celu, możliwe stały się inne wybory i decyzje. To my wybieramy nasze postawy i reakcje. Nie mamy ani mocy, ani prawa do kontrolowania innych, ale możemy złagodzić nasze nastawienie do nich, możemy wybaczyć i uwolnić ludzi, których nie lubimy. Zawsze możemy wybrać, jak chcemy myśleć i czuć. Przełamanie nawyku czucia się ofiarą i użalania się nad sobą może wymagać wysiłku, ale nasza siła wyższa wskaże nam drogę, jeśli zdecydujemy, że tego właśnie chcemy.
Nikt nie może dziś potargać moich piór ani sprawić, że poczuję się uciskany i pokrzywdzony. Zawsze mogę dokonywać wyborów, które wzmocnią moją trzeźwość i zapewnią mi lepszą pozycję na nadchodzące dni.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Zaprzęgnij swój wóz do gwiazdy. – Ralph Waldo Emerson
Miliony ludzi są trzeźwi i mają spokój umysłu dzięki Dwunastu Krokom. Podobnie jak gwiazdy, Kroki są zawsze obecne. Czasami chmury zasłaniają nam widok na gwiazdy, ale wiemy, że one wciąż tam są. Spójrzmy na Dwanaście Kroków w ten sam sposób.
Mówi się, że gwiazdy są bramą do nieba, że przechodzimy przez ich piękno, by przygotować się do wejścia do nieba. Dwanaście Kroków jest bramą do duchowości tutaj na ziemi. Podróżujemy przez ich piękno w drodze do duchowego przebudzenia. Zaprzęgnij swój wóz do Kroków i przygotuj się na przejażdżkę życia.
Modlitwa na dziś: Modlę się, abym pamiętał, że Kroki utrzymują mnie w trzeźwości. Modlę się, abym podążał tam, gdzie prowadzą mnie Kroki.
Działanie na dziś: Spojrzę dziś wieczorem na gwiazdy. Pomyślę o nich jako o symbolach mojego życia dotkniętego Dwunastoma Krokami.
JĘZYK WYZWOLENIA
Siła
Nie zawsze siła polega na okazywaniu siły. Czasami siła przejawia się w okazaniu słabości. Czasami musimy ponieść porażkę, aby przegrupować naszą energię lub utrzymać wytyczony kurs.
Wszyscy mamy dni, kiedy nie jesteśmy zbyt przebojowi; kiedy nie jesteśmy w stanie odegnać wątpliwości; nie przestajemy skupiać się na obawach i lękach; kiedy nie jesteśmy w stanie być silni.
Są takie dni, kiedy nie możemy skupić się na byciu odpowiedzialnym. Czasami nie chce się nam nawet wyjść z piżamy. Czasami wybuchamy płaczem w obecności innych ludzi. Okazujemy zmęczenie, poirytowanie lub złość. To nic złego mieć takie dni. Takie dni są normalne.
Przejawem troski o siebie jest pozwolenie sobie na słabość
kiedy jest to konieczne. Nie musimy cały czas być niewzruszoną opoką. Jesteśmy silni – już to udowodniliśmy. Nasza siła utrzyma się, jeżeli zdobędziemy się na odwagę okazania słabości, strachu, bezradności wtedy, kiedy powinniśmy doświadczyć tych uczuć.
Dzisiaj, Boże, pomóż mi zrozumieć, że nie ma nic złego w pozwalaniu sobie na człowieczeństwo. Pomóż mi, abym nie czuł się winny, ani nie karał siebie za okazywanie słabości.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Życie w trzeźwości
„Żyj i daj żyć”
Stare powiedzenie „Żyj i daj żyć” wydaje się tak banalne, że łatwo można nie dostrzec jego wartości. Ale właśnie dlatego ciągle powtarzano je przez lata, że okazało się dobroczynne pod wieloma względami.
My, w AA wykorzystujemy je w szczególny sposób szukając w nim pomocy w niepiciu. W szczególności pozwala nam współżyć z ludźmi działającymi nam na nerwy.
Spoglądając raz jeszcze wstecz na dzieje naszego picia wielu z nas dostrzega, jak bardzo często nasze problemy alkoholowe wydawały się w jakiś sposób powiązane z innymi ludźmi. Eksperymentowanie z winem czy piwem we wczesnych latach młodości wydawało się rzeczą naturalną, skoro robiło to tylu innych, a nam zależało na ich aprobacie. A potem zaczęły się śluby, wypady do barów, chrzty, urlopy, mecze piłkarskie, przyjęcia i załatwianie interesów w restauracjach… listę możemy długo ciągnąć. Przy wszystkich tych okazjach piliśmy, przynajmniej częściowo, także dlatego, że pili wszyscy inni i wydawało się, że tego samego oczekują od nas.
Ci z nas, którzy zaczęli pić bez towarzystwa, czy ukradkiem wypijać kieliszek od czasu do czasu, robili to tak, aby inni nie zorientowali się, ile i jak często piliśmy. Rzadko kto lubił słuchać, jak się mówiło o jego piciu, a gdy już do tego dochodziło, to często podawaliśmy „powody”, dla których pijemy, jakby chcąc zasłonić się przed krytyką czy skargami.
Niektórzy z nas po wypiciu alkoholu stawali się kłótliwi a nawet wojowniczy wobec innych. Lecz byli i tacy, którzy uważali, że naprawdę łatwiej nam porozumieć się z ludźmi po kieliszku czy dwóch – na przyjęciach towarzyskich, przy załatwianiu trudnych interesów, w rozmowie w sprawie nowej pracy czy nawet w stosunkach miłosnych. Picie skłoniło wielu z nas do wybierania przyjaciół w zależności od tego, ile piją. Zmienialiśmy ich nawet, gdy dochodziliśmy do wniosku, że wyrośliśmy z ich sposobu picia. Woleliśmy takich, co piją „naprawdę” od ludzi wychylających kieliszek czy dwa. I staraliśmy się unikać abstynentów.
Wielu z nas miało poczucie winy, ale równocześnie gniewał nas sposób, w jaki rodzina reagowała na nasze picie. Niektórzy utracili pracę, gdyż szef albo kolega miał obiekcje do naszego picia. Chcieliśmy, żeby ludzie pilnowali swoich spraw, a nas zostawili w spokoju!
Często odczuwaliśmy złość i obawę wobec tych, którzy nas krytykowali. Poczucie winy czyniło nas przewrażliwionymi wobec otoczenia, toteż zaczęliśmy żywić urazy w stosunku do ludzi. Czasem zmienialiśmy bary, miejsce pracy czy zamieszkania tylko dlatego, żeby nie być w pobliżu pewnych osób.
Tak więc nie tylko my sami, ale i wielu innych ludzi było w jakiś sposób, w takim czy innym stopniu, wplątanych w nasze picie.
Gdy tylko przestaliśmy pić, z wielką ulgą stwierdziliśmy, że ci których poznaliśmy w AA – alkoholicy są jakby zupełnie innymi ludźmi. Odnosili się do nas nie krytycznie i podejrzliwie, lecz ze zrozumieniem i troską.
Jest jednak rzeczą całkowicie naturalną, że nadal spotykamy ludzi działających nam na nerwy i to zarówno w AA, jak i poza obrębem naszej wspólnoty. Może okazać się, że nasi bliscy spoza AA, współpracownicy czy rodzina, wciąż będą nas traktowali jak pijaków… (mogą potrzebować pewnego czasu, aby uwierzyć, że naprawdę przestaliśmy pić. Ostatecznie tyle razy w przeszłości byli świadkami, jak zrywaliśmy z piciem i znowu do niego wracaliśmy).
Aby zacząć realizować zasadę „żyj i daj żyć” musimy pogodzić się z następującym faktem: zarówno w AA, jak i gdzie indziej zawsze są ludzie mówiący rzeczy, z którymi my się nie zgadzamy lub zachowujący się w sposób, jaki nam się nie podoba. Dla naszego własnego spokoju trzeba koniecznie nauczyć się współżycia z nimi. Właśnie w takich przypadkach bardzo przydatne okazuje się hasło i powiedzenie sobie: „Och, żyjmy i dajmy żyć innym”.
Właśnie w AA kładziemy duży nacisk na naukę tolerancji – tolerowanie zachowań innych ludzi. Jeśli postępowanie ich budzi w nas odrazę, to na pewno nie jest powód, żeby pić. Zbyt ważny jest nasz powrót do zdrowia. Pamiętajmy, że alkohol potrafi zabijać i zabija.
Nauczyliśmy się, że warto podjąć bardzo duży wysiłek, aby spróbować zrozumieć innych ludzi, zwłaszcza tych, którzy nas drażnią. Dla naszego zdrowienia znacznie ważniejsze jest zrozumieć niż być zrozumiany. Nie przyjdzie nam to zbyt trudno, jeśli sobie uświadomimy, że i inni członkowie Wspólnoty AA podobnie jak my, starają się zrozumieć.
Skoro już o tym mowa, to zarówno w AA jak i gdzie indziej, będziemy spotykać ludzi, którym z kolei my nie będziemy się zbyt podobać. Dlatego też wszyscy staramy się respektować prawo innych do postępowania tak jak chcą (albo muszą). Możemy wówczas oczekiwać, że i oni odwzajemnią się nam tym samym. W AA tak się zazwyczaj dzieje.
W miarę upływu czasu przestajemy się bać po prostu odejść od tych, którzy nas drażnią, zamiast skrywać irytację albo próbować ustawiać ich tak, żeby oni nam bardziej odpowiadali.
Nikt z nas nie przypomina sobie, aby został zmuszony do picia alkoholu. Nikogo z nas nigdy nie związano po to, aby siłą wlać nam coś mocnego do gardła. Tak jak nikt nas nie zmuszał do picia fizycznie, teraz staramy się, aby nie doprowadzono nas do tego również psychicznie.
Bardzo łatwo jest wykorzystać postępowanie innych jako alibi do picia. Umieliśmy to robić doskonale. Lecz wróciwszy do trzeźwości nauczyliśmy się nowej metody: nie dopuszczamy w ogóle, aby żywić do kogokolwiek tak wielką urazę, żeby fakt ten dawał tej osobie możliwość wpływania na nasze życie zwłaszcza na to, że zaczniemy znowu pić. Stwierdziliśmy, że nie mamy chęci, aby ktokolwiek panował nad naszym życiem albo je rujnował.
Stare powiedzenie mówi, żeby nie krytykować nikogo, dopóki nie przejdzie się mili w jego butach. Pamiętając o tej radzie możemy zacząć odczuwać większe współczucie dla innych, a stosując je w praktyce będziemy mieli dużo lepsze samopoczucie niż na „kacu”.
„Daj żyć” – w porządku. Ale dla niektórych ważna jest pierwsza część tego hasła: „Żyj!”
Wypracowawszy sobie sposoby cieszenia się tym, że sami żyjemy pełnym życiem, chętnie pozwalamy innym żyć w ich własny sposób. Jeśli nasze własne życie jest ciekawe i efektywne, naprawdę nie mamy powodów i chęci, żeby doszukiwać się win w innych albo martwić się ich postępowaniem. Czy teraz, w tej chwili, możesz przypomnieć sobie kogoś, kto cię naprawdę dręczy? Jeśli tak, to spróbuj czegoś takiego. Odłóż myślenie o tej osobie i o tym, co cię u niej drażni. Jeśli zechcesz, później będziesz mógł powściekać się w duszy na tę osobę. Ale czemu by nie odsunąć od siebie myśli o tym właśnie w tej chwili, gdy będziesz czytać następne zdania z tego rozdziału?
Żyj! Zajmuj się własnym życiem. Naszym zdaniem trzeźwość otwiera drogę do życia w szczęściu. Warto dla tego celu poświecić jakąś urazę czy kłótnię. Nawet, jeśli nie potrafisz całkiem oderwać się myślą od tamtej osoby. Zobaczmy więc, czy nie pomoże ci to, co powiemy dalej.