Refleksje na dzień 14 lutego

CODZIENNE REFLEKSJE

OCZEKIWANIA, A NIE ŻĄDANIA

wbij do głowy każdemu alkoholikowi te prawdę, iż zdrowieć może on niezależnie od kogoś czy czegoś. Jedynym warunkiem zdrowienia jest zaufanie Bogu i uporządkowanie własnego życia.
Anonimowi Alkoholicy, str. 85

Częstym tematem mitingów jest kwestia radzenia sobie z oczekiwaniami. Nie ma nic złego w spodziewaniu się postępów we własnym rozwoju, oczekiwaniu czegoś dobrego od życia lub liczeniu na przyzwoite traktowanie ze strony innych. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy moje oczekiwania zmieniają się w żądania. Nie zawsze dostanę to, czego sobie życzę, i nie zawsze sprawy potoczą się po mojej myśli – ponieważ od czasu do czasu ludzie mogą mnie zawieść. Tak więc, pytanie brzmi: Jak na to zareaguję?
Czy będę użalał się nad sobą lub złościł?
Czy odpłacę pięknym za nadobne i jeszcze pogorszę sytuację?
Czy może zaufam mocy Boga i uwierzę, że moje pozorne niepowodzenia obróci On w dobrodziejstwa?
Może zapytam Go, czego mam się na tych doświadczeniach nauczyć?
Może – choćby nie wiem co – będę wciąż robił to, co uważam za słuszne?
Może znajdę czas na to, aby moją wiarą i spotykanymi mnie błogosławieństwami podzielić się z innymi?


JAK TO WIDZI BILL – str. 45

Nasi sprzymierzeńcy

Obecnie większość z nas z radością wita każdy nowy promyk światła, jaki różne dziedziny nauki i wiedzy mogą rzucić na zagadkową i nie zbadaną chorobę alkoholową. Chętnie przyjmujemy wszelkie cenne nowinki – niezależnie od tego, czy pochodzą z laboratorium, z gabinetu psychiatry czy z auli uniwersyteckiej. Cieszymy się, że społeczeństwo jest coraz bardziej należycie informowane o alkoholizmie, dzięki czemu może ono zmienić swój utarty przez wieki stosunek do alkoholika.

Wszystkich, którzy tak lub inaczej zajmują się alkoholizmem, uważamy coraz bardziej za naszych sprzymierzeńców – wraz z nami maszerujących z ciemności ku światłu. Rozumiemy bowiem, że wspólnie możemy osiągnąć coś, czego nigdy nie osiągnęlibyśmy działając oddzielnie czy nawzajem rywalizując ze sobą.

Grapevine, marzec 1958


DZIEŃ PO DNIU

Miłość naszej Siły Wyższej

Dzięki miłości naszej Siły Wyższej nasze życie może stać się całością.
Jeśli kochamy siebie i nie niszczymy naszego ciała alkoholem i innymi narkotykami.
Jeśli kochamy siebie, nie znęcając się nad naszymi umysłami nienawiścią.
Jeśli kochamy siebie i nie traktujemy naszych bliźnich w niemiły sposób.
Kiedy naprawdę wiemy, że nasza Siła Wyższa jest miłością – miłością, która obejmuje cierpienie i ból, a także blask i światło – nigdy więcej nie musimy być sami w rozpaczy.

Czy czuję głębię i wielkość miłości mojej Siły Wyższej?

Siło Wyższa, modlę się, abym poznał znaczenie i moc Twojej miłości.
Postaram się dziś poznać miłość mojej Siły Wyższej poprzez ….


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Uwolnienie od przeszłości – życie teraźniejszością.
Niektórzy z nas tracą czas na rozpamiętywanie przeszłych niepowodzeń i utraconych możliwości. Ponieważ przeszłość jest poza naszym zasięgiem, nie możemy zmienić niczego, co się wydarzyło. Mamy jednak możliwość zmiany sposobu, w jaki postrzegamy teraźniejszość. Możemy zacząć od uświadomienia sobie, że nasze przeszłe kłopoty naprawdę mogły być cennymi lekcjami.
Możemy również uzyskać lepszą perspektywę, uwalniając się od pomysłu, że cokolwiek z przeszłości kontroluje naszą przyszłość. Prawdziwym znaczeniem powiedzenia „z Bogiem wszystko jest możliwe” jest to, że nasza Siła Wyższa może przekształcić wszystko, co wydarzyło się w naszej przeszłości. AA miało swój udział w cudownych zmianach, które przyszły do ludzi, którzy pozornie stracili wszelką nadzieję. Zmiany te obejmowały cudowne przywrócenie zdrowia, finansów i związków.
Nowe powiedzenie mówi, że coś lub ktoś, kto przeszkadzał nam w przeszłości, jest historią, jeśli chodzi o nas. Odłóżmy historię tam, gdzie jej miejsce – na półkę, z dala od naszych codziennych myśli i działań.
Dziś i każdego dnia mogę być nową osobą. Przeszłość nie może mnie kontrolować ani ograniczać, ale mogę korzystać z jej lekcji.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

W niektóre rzeczy trzeba uwierzyć, aby je zobaczyć. – Ralph Hodgson
W procesie zdrowienia uczymy się ufać. Ufamy, że nasza Siła Wyższa jest po naszej stronie. Może nie widzimy naszej Siły Wyższej, ale kiedy zaczynamy jej ufać, wszystko się zmienia. Krok Drugi mówi: „Uwierzyłem. . . „Kiedy już uwierzymy, zaczynamy dostrzegać działanie naszej Siły Wyższej na wiele sposobów. Poznajemy nowych programowych przyjaciół. Odnajdujemy nowy spokój. Nasza rodzina i przyjaciele znów nam ufają. Życie nie zawsze będzie sprawiedliwe. Nie dostaniemy wszystkiego, czego chcemy. Ale znajdziemy miłość i opiekę, których potrzebujemy. Jeśli jesteśmy otwarci na wiarę w miłość, łatwe chwile będą łatwiejsze, a trudniejsze nieco łagodniejsze. Czy wierzę w miłość?
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi wierzyć, zwłaszcza w trudnych chwilach. Pomóż mi nie obwiniać Cię za ciężkie chwile.
Działanie na dziś: Napiszę, czego (według mnie) program i moja Siła Wyższa chcą dla mnie.


JĘZYK WYZWOLENIA

Walentynki

Dla dzieci dzień św. Walentego oznacza czekoladki w kształcie serca, zabawne kartki z życzeniami i atmosferę podniecenia. Dla nas dorosłych dzień ten może mieć jakże inne zabarwienie. Dzień Miłości może oznaczać, że nie otrzymaliśmy jeszcze takiej miłości, o jakiej marzymy. Może być również
symbolem czegoś innego, czegoś lepszego.
Jesteśmy w trakcie odzyskiwania siebie. Rozpoczęliśmy proces uzdrawiania. Zrozumieliśmy, że nasze najbardziej bolesne związki towarzyszyły nam w drodze do uzdrowienia, w tym chociażby, że rzuciły światło na nasze problemy, czy uświadomiły nam, na co się w życiu nie godzimy.
Rozpoczęliśmy proces, mający nauczyć nas pokochać samych siebie. Rozpoczęliśmy proces otwierania naszych serc na miłość, na prawdziwą miłość płynącą od nas do innych i z powrotem. Zrób coś dobrego dla siebie. Zrób coś dobrego, niosącego radość przyjaciołom, dzieciom, komukolwiek.
Dzisiejszy dzień jest Dniem Miłości. Nieważne, gdzie jesteśmy na drodze do uzdrowienia – możemy czerpać z tego dnia tyle radości, ile zechcemy. Bez względu na okoliczności, powinniśmy być wdzięczni, że nasze serca otwierają się na miłość.

Dzisiaj otworzę się na miłość innych ludzi, wszechświata i Siły Wyższej. Dzisiaj pozwolę sobie na dawanie i przyjmowanie miłości, jakiej pragnę. Jestem wdzięczny, że moje serce goi się i uczy się kochać.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Życie w trzeźwości

Pamiętajmy, że alkoholizm to choroba nieuleczalna, postępująca i śmiertelna.

Wielu ludzi na całym świecie zdaje sobie sprawę z tego, że nie mogą przyjmować pewnych pokarmów – na przykład jeść ostryg, truskawek, jajek albo ogórków czy cukru albo też innych rzeczy – jeśli nie chcą czuć się bardzo źle, bądź nawet poważnie chorować. Taki człowiek cierpiący na alergię pokarmową może chodzić po świecie bardzo sobie współczując, skarżąc się każdemu, że bez powodu jest czegoś pozbawiony i wciąż narzekając, że nie wolno mu zjeść czegoś dobrego. Rzecz jasna, że choćbyśmy nawet czuli się pokrzywdzeni, nie możemy ignorować wymogów naszej fizjologii. Lekceważenie naszych ograniczeń może spowodować bardzo przykre samopoczucie albo chorobę. Żeby zachować zdrowie i czuć się w miarę szczęśliwym, trzeba nauczyć się życia z takim organizmem, jaki mamy.
Jeden z nowych nawyków myślenia, jaki alkoholik wracający do trzeźwości może w sobie rozwinąć, to spokojne traktowanie siebie jako osoby zmuszonej do unikania pewnych chemikaliów (alkoholi i innych produktów stanowiących jego substytut), jeżeli chce zachować dobry stan zdrowia. Potwierdzają to dni, kiedy sami piliśmy, a także setki zsumowanych lat spędzonych przez mężczyzn i kobiety na piciu ponad miarę. Wiemy, że z biegiem lat zmarnowanych na pijaństwie nasze, związane z piciem, problemy stale pogarszają się. Alkoholizm jest progresywny. Och, wielu z nas miewało oczywiście okresy, gdy wydawało się przez miesiące czy nawet lata, że nasze picie jakby się „uregulowało” Sądziliśmy, że bez szkody dla zdrowia możemy konsumować sporą ilość alkoholu. Zachowywaliśmy trzeźwość z wyjątkiem nocy, od czasu do czasu spędzanych na piciu i wydawało się nam, że z naszym piciem nie jest gorzej. Nie działo się nic dramatycznego czy strasznego.
Teraz jednak wiemy, że czy pije się długo czy krótko, problemy wiążące się z piciem muszą się zaostrzać.
Niektórzy lekarze specjalizujący się w zagadnieniach alkoholizmu mówki nam, iż nie ulega wątpliwości, że w miarę jak nam lat przybywa alkoholizm staje się coraz poważniejszą chorobą. (A czy znamy kogoś, komu lat nie przybywa?) Przekonaliśmy się też, po niezliczonych próbach dowiedzenia czegoś przeciwnego, że – podobnie jak niektóre inne choroby – alkoholizm jest nieuleczalny. Nie możemy się z niego „wyleczyć”, bo nie jesteśmy w stanie zmienić chemii naszego organizmu i stać się na powrót normalnymi, umiarkowanie, towarzysko pijącymi ludźmi, jakimi zdawaliśmy się być w młodości. Niektórzy z nas mówią, że zmiana taka jest równie niemożliwa jak przekształcenie się ogórka marynowanego w świeży ogórek. Żadne leki ani kuracje psychologiczne, jakim nas poddano, nie „wyleczyły” nikogo z alkoholizmu. Co więcej na podstawie obserwacji tysięcy alkoholików, którzy nie zaprzestali picia, jesteśmy głęboko przekonani, że alkoholizm to choroba śmiertelna. Nic tylko znaliśmy wielu alkoholików, którzy zapili się na śmierć – umierających po odstawieniu alkoholu na delirium tremens (D.T.), konwulsje, czy leż marskość wątroby bezpośrednio związaną z piciem – lecz wiemy również o wielu zgonach oficjalnie nie przypisywanych alkoholowi, chociaż był on faktycznie ich przyczyną. Często, gdy jako bezpośredni powód zgonu podaje się wypadek samochodowy, utonięcie, pożar, samobójstwo, zabójstwo, atak serca, zapalenie płuc czy zawal, właśnie ciężkie pijaństwo doprowadziło do śmierci czy wypadku.
Oczywiście, w czasie gdy piliśmy, wielu z nas uważało, że nic takiego nam nie groziło. Prawdopodobnie też większość z nas nigdy nie doszła do tych strasznych końcowych stadiów chronicznego alkoholizmu.
Wiemy dziś jednak, że mogłoby to nastąpić, gdybyśmy pili dalej. Jeśli wsiadamy do autokaru jadącego do miasta odległego o tysiąc kilometrów to dojedziemy tam, chyba żebyśmy wysiedli i ruszyli w innym kierunku.
W porządku. Co robimy, jeśli dowiadujemy się, że jesteśmy chorzy na nieuleczalną, postępującą, śmiertelną chorobę, czy to na alkoholizm czy też na jakąś inną, na przykład chorobę serca czy na raka? Wielu ludzi nie przyjmuje tego do wiadomości, ignorując swój stan, nie leczy się, cierpi i umiera. Lecz jest też i inna droga.
Można zaakceptować „diagnozę” postawioną przez lekarza, przyjaciela czy samego siebie. A potem można pomyśleć, co dałoby się zrobić, jeśli coś zrobić można, aby utrzymać swój stan „pod kontrolą” i móc żyć przez jeszcze wiele lat szczęśliwie i wydajnie. Zdrowych lat pod warunkiem, że będziemy odpowiednio dbali o siebie. W pełni uznajemy powagę naszego stanu i robimy to, co dyktuje rozsądek, aby nadal żyć zdrowo.
Jeśli idzie o alkoholizm, to jest to zadziwiająco łatwe, jeśli rzeczywiście chcemy być zdrowi. A ponieważ w AA nauczyliśmy się tak bardzo cieszyć się życiem, naprawdę chcemy pozostać zdrowi. Staramy się nigdy nie tracić z oczu nie dającego się zmienić faktu, że jesteśmy alkoholikami, lecz uczymy się nie rozczulać nad sobą, nie współczuć sobie ani nie mówić ciągle o tym. Przyjmujemy to jako cechę naszego organizmu, taką jak nasz wzrost, czy konieczność używania okularów, czy jak jakieś uczulenie, które moglibyśmy mieć. Potem łatwiej już nam sobie wyobrazić, jak żyć pogodnie, bez żółci, z tą świadomością, dopóki będziemy zwyczajnie unikać pierwszego kieliszka (pamiętacie?) tylko dziś.
Pewien niewidomy człowiek, aowiec porównał swój alkoholizm do ślepoty. „Gdy już pogodziłem się z faktem utraty wzroku – mówił – poddałem się dostępnym zabiegom rehabilitacyjnym. Odkryłem, że rzeczywiście mogę przy pomocy laski albo psa iść wszędzie gdzie chcę, całkiem bezpiecznie, o ile tylko nie zapominam albo nie ignoruję faktu, że jestem niewidomy. Kiedy natomiast zachowuję się tak, jakbym nie wiedział, że nie widzę, zawsze wówczas coś mi się przytrafia, albo popadam w kłopoty”. Jeśli chcesz zdrowieć – powiedziała pewna kobieta z AA — to po prostu trzeba stosować kurację, postępować zgodnie ze wskazówkami i można żyć dalej. To przychodzi łatwo, jeśli tylko pamięta się o stanie zdrowia. Kto ma czas na ponure wyrzekania albo na rozczulanie się nad sobą, gdy doświadcza tylu przyjemnych rzeczy związanych ze szczęśliwym życiem bez obawy przed swą chorobą?” Podsumowując, powiemy tak: pamiętamy, że jesteśmy chorzy na nieuleczalną, potencjalnie śmiertelną chorobę zwaną alkoholizmem. I zamiast pić dalej wolimy znajdować i stosować przyjemne sposoby życia bez alkoholu. Nie musimy się wstydzić, że jesteśmy chorzy. Nie dyskwalifikuje to nas. Nikt nie wie dokładnie, czemu jedni ludzie stają się alkoholikami, a inni nie. Nie chcieliśmy stać się alkoholikami. Nie staraliśmy się zachorować na tę chorobę. W końcu nie dlatego jesteśmy alkoholikami, że sprawia nam to przyjemność. Nie zaczęliśmy przecież świadomie, złośliwie wyczyniać rzeczy, których później musieliśmy się wstydzić. Robiliśmy to wbrew swemu rozsądkowi i instynktowi, gdyż byliśmy rzeczywiście chorzy, w dodatku nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Wiemy już, że nic dobrego nie wychodzi z bezużytecznych żalów i zamartwiania się, jak mogło do tego dojść. Pierwszy krok w kierunku zdrowienia i pokonania naszej choroby to po prostu niepicie. Spróbujmy ocenić sytuację z takiej strony: czy nie wolelibyście przyznać, że zdrowie wasze jest w stanie nadającym się do pomyślnego leczenia niż spędzać czas na żałosnym zastanawianiu się nad swoim stanem. Uważamy, że mając taki stosunek do siebie wyglądamy lepiej i czujemy się lepiej, niż gdybyśmy nadal byli takimi cierpiętnikami jak dawniej. Ten nasz obraz jako chorych, którzy mogą się leczyć, jest także prawdziwy. Wiemy o tym. Dowodem na to jest sposób, w jaki obecnie czujemy, działamy i myślimy. Każdy, kto zechce przyjść na „bezpłatny okres próbny”, by wypróbować tę
nową koncepcję siebie samego, będzie mile widziany. A jeśli potem ktoś zechce znów iść dawną drogą, nikt go nie będzie zatrzymywał. Każdy ma prawo wrócić do swego nieszczęścia, jeśli ma takie życzenie.
Jeśli natomiast będziecie woleli utrzymać nowe podejście do siebie samego, to nic nie stoi na przeszkodzie. Do tego też macie prawo.