Refleksje na dzień 21 stycznia

CODZIENNE REFLEKSJE

SŁUŻYĆ MEMU BRATU

Uczestnik AA przemawia do nowicjusza nie w duchu władzy czy potęgi, lecz w duchu pokory i słabości.
Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 358

Wraz z upływem czasu, od jakiego należę do AA, proszę Boga, aby użyczał przewodnictwa moim myślom i słowom, które wypowiadam. Wysiłek, jakim jest nieustanne uczestnictwo w życiu Wspólnoty, daje mi wiele okazji do zabrania głosu. Dlatego też często proszę Boga, aby pomógł mi zważać na moje myśli i słowa, tak by były one zgodne z prawdą i właściwie odzwierciedlały nasz Program: proszę Go też, by wciąż wzmagał moje pragnienie poszukiwania Jego przewodnictwa i aby dopomógł mi być osobą przychylną ludziom i światu i pełna miłości, pomocną, uczynną i niosącą uzdrowienie, a zarazem pokorną wolną od najlżejszego choćby śladu arogancji. Być może zetknę się dziś z nieprzyjemnymi zachowaniami i wypowiedziami, postawami typowymi dla alkoholików, którzy wciąż jeszcze cierpią. Jeśli miałoby się tak zdarzyć, to pozwolę sobie na chwile skupienia w Bogu, tak abym do postaw tych umiał się odnieść z opanowaniem, siłą i nadzieją.


JAK TO WIDZI BILL – str. 21

Odzyskani obywatele

W pierwszych latach trzeźwienia każdy z nas po kolei – mam na myśli tych, którzy najbardziej korzystają z Programu – poświęca mnóstwo czasu na niesieni posłania w ramach Dwunastego Kroku. Tak było i w moim przypadku, i kto wie, być może gdybym miał mniej roboty, nie udałoby mi się zachować trzeźwości.

Jednakże, prędzej czy później, większość z nas musi też sprostać innym powinnościom – wobec rodzin przyjaciół, kraju. Jak zapewne pamiętasz, w Dwunastym Kroku jest mowa o „stosowaniu tych zasad we wszystkich naszych poczynaniach”. Dlatego też uważam, że decyzję o każdorazowym niesieniu posłań musisz podejmować w zgodzie z własnym sumieniem Nikt inny nie jest w stanie powiedzieć ci, co w jaki konkretnym momencie na pewno powinieneś zrobić

Wiem, że nadchodzi taki czas, gdy trzeba robić coś więcej, niż jedynie nieść posłanie innym alkoholikom. W AA zmierzamy nie tylko do trzeźwości – próbujmy też na powrót stać się obywatelami świata, który kiedyś odrzuciliśmy i który odrzucił nas. To jest ostateczny cel i wzór postępowania, do którego niesie posłania jest pierwszym, lecz nie ostatnim krokiem.

List, 1959


DZIEŃ PO DNIU

Szczerość naszych motywów
Motywy są ważne w kontaktach z innymi ludźmi. Jeśli jesteśmy z kimś szczerzy, a ta osoba się denerwuje, możemy pomyśleć, że po prostu nie radzi sobie z naszą bezpośredniością, naszą szczerością. Ale „szczerość” bez miłości to raczej brutalna szczerość. Jeśli chcemy być konfrontacyjni, musimy ponieść tego konsekwencje.
Ale jaki jest prawdziwy powód bycia konfrontacyjnym („szczerym”), wskazywania wad innych? Czy może boimy się, że nasze własne wady zostaną odkryte? Czy chronimy siebie, skupiając uwagę na innych?

Czy moje motywy są zawsze szczere?

Siło Wyższa, pomóż mi zobaczyć, gdzie moje motywy są samolubne, podłe lub małostkowe, tak abym pozostał uczciwy w moim programie.
Dzisiaj zbadam swoje motywy dotyczące … .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Mądre dawanie jest bezpieczne – pomaganie innym.
Większość z nas przyznaje, że kiedy piliśmy, byliśmy egoistami. Nawet gdy przynosiliśmy drinki innym, robiliśmy to albo po to, by uzyskać ich aprobatę, albo w oczekiwaniu, że się odwdzięczą.
Naszą potrzebą w trzeźwości jest stać się bezinteresownym poprzez dawanie siebie w sposób otwarty i radosny. To również ma swoje pułapki. Czując się winnymi z powodu wcześniejszego egoizmu, możemy przesadzić z pomaganiem innym w robieniu rzeczy, które powinni sami dla siebie zrobić. Może to prowadzić jedynie do porażki i rozczarowania. Często słyszy się narzekania członków AA na ludzi, którzy nie wyzdrowieli pomimo pomocy udzielonej im w znalezieniu pracy, mieszkania i innych niezbędnych rzeczy.
Ale w dawaniu nie zawsze należy szukać „guid pro quo”… czegoś w zamian…. nawet dla wyzdrowienia i dobrego samopoczucia drugiej osoby. Najlepiej jest pozwolić, aby samo dawanie było nagrodą. Jeśli czujemy się dobrze z tym, co zrobiliśmy, prawdopodobnie robimy właściwe rzeczy. Później, gdy przyjdą do nas dodatkowe i nieoczekiwane nagrody, możemy zaakceptować je jako bonusy.
Mogę poczynić postępy w przezwyciężaniu egoizmu i egocentryzmu, jeśli będę bezinteresownie dawać innym i szczerze interesować się ich problemami.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Czym jest porażka?… Niczym innym jak pierwszym krokiem do czegoś lepszego. – Wendell Phillips
Mężczyzna wchodzi na spotkanie. Mówi: „Poddaję się. Nie mogę pić jak inni ludzie”. Uśmiechamy się i witamy go. Znamy to uczucie. Wszyscy w programie musimy przyznać się do porażki. Nasza choroba jest potężniejsza od nas. Zaczynamy zdrowieć, gdy się poddajemy. Przyznanie się do porażki to nasz pierwszy krok do pięknego świata. Jak wszystkie pierwsze kroki, jest to trudne. Ale w jakim świecie się znajdujemy! Świat, w którym się liczymy. Świat, w którym wszyscy są naprawdę równi! Ten pierwszy krok wprowadza nas w Boży świat troski. Otrzymujemy miłość. Dajemy miłość. Pozostajemy trzeźwi, ponieważ codziennie przyznajemy się do porażki.

Modlitwa na dziś: Poddając się, nie mogę pić i używać innych narkotyków. Jestem inny. Siło wyższa, pomóż mi codziennie się poddawać.

Działanie na dziś: Co jakiś czas muszę przyznać się do porażki i porozmawiać o tym, jak to było, co się stało i gdzie jestem teraz.


JĘZYK WYZWOLENIA

Pragnienia i potrzeby

Branie odpowiedzialności za siebie oznacza również branie odpowiedzialności za własne pragnienia i potrzeby. Oznacza także uświadomienie sobie, że nie ma w tym nic złego.
Sztuką jest umiejętność bycia w kontakcie z samym sobą, wsłuchania się we własny wewnętrzny głos. Wymaga to praktyki. Możemy wykorzystać swoją zdolność odgadywania pragnień i potrzeb innych i zastosować ją do siebie.
Jak nazwać to, czego pragniemy i potrzebujemy? Co pomogłoby nam poczuć się lepiej? Co mówią nam nasze uczucia? Nasze ciało? Nasz umysł? Nasza intuicja?
Jeżeli zapytamy i będziemy uważnie słuchać, usłyszymy odpowiedź.
Jesteśmy mądrzejsi, niż nam się wydaje. Zaufajmy sobie. To, czego pragniemy i potrzebujemy jest ważne i wiarygodne. Nie ma nic złego w zdobyciu umiejętności zaspokajania własnych potrzeb.
Możemy nauczyć się identyfikować nasze pragnienia i potrzeby, a w trakcie tej nauki wykazać się cierpliwością wobec siebie.

Dzisiaj zwrócę uwagę na swoje pragnienia i potrzeby. Nie zlekceważę samego siebie.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI

Tradycja Pierwsza

„Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików”
JEDNOŚĆ Anonimowych Alkoholików jest najcenniejszą wartością naszej wspólnoty. Wyłącznie od niej zależy nasze życie, a także tych, którzy do nas dołączą. Jeśli nie będziemy trzymać się razem, Wspólnota AA umrze. Bez jedności serce AA przestałoby bić, a nasze – oplatające cały świat – arterie przestałyby dostarczać życiodajną łaskę Bożą. Jego dar dla nas zostałby roztrwoniony. Pogrążeni na powrót w samotności alkoholicy czyniliby nam wyrzuty mówiąc: „Szkoda tego AA, bo przecież to mogłoby być naprawdę wspaniałe!”
„Czy to oznacza – spyta ktoś z obawą – że w AA pojedynczy człowiek się nie liczy, że jest zdominowany przez grupę i całkowicie pochłonięty przez nią?”
Na to pytanie możemy zdecydowanie odpowiedzieć gromkim „Nie!”
Jesteśmy przekonani, że żadna wspólnota na świecie nie otacza równą naszej troską każdego z jej członków, a już na pewno żadna nie strzeże równie dobrze prawa jednostki do niezależności myśli, słowa i czynu. Żaden Anonimowy Alkoholik nie może zmusić drugiego do czegokolwiek, nikt nie może być karany ani wykluczony ze wspólnoty. Nasze Dwanaście Kroków to tylko sugestie, a Dwanaście Tradycji, które strzegą jedności naszej wspólnoty, nie zawierają ani jednego zakazu w rodzaju: „Nie czyń tego”.
Często występuje tu zwrot: „Powinniśmy…”, nigdy natomiast „Musisz!”
Wielu ludzi sądzi, że tak daleko posunięta swoboda jednostki jest równoznaczna z anarchią. Każdy nowicjusz, w ogóle każdy, kto po raz pierwszy spotyka się z AA, jest głęboko zdumiony. Widzi swobodę graniczącą z anarchią, a jednocześnie natychmiast przekonuje się, że Wspólnota AA posiada niezwykłą jasność celu i moc działania. „Jak to się dzieje – pytają niektórzy – że taka gromada anarchistów w ogóle funkcjonuje? Czy możliwe, by potrafili oni stawiać wspólne dobro na pierwszym miejscu? Co na Boga trzyma ich razem?”
Ci, którzy przyjrzą się uważnie, po chwili dostrzegą sens w tym dziwnym paradoksie. Członek AA musi podporządkować się regułom, dzięki którym może wrócić do zdrowia. W istocie jego życie uzależnione jest od przestrzegania duchowych zasad wspólnoty. Jeśli zbyt daleko od tych zasad odejdzie, zostanie szybko i skutecznie ukarany, pogrąża się w nałóg i umiera. Początkowo stosuje się więc do tych zasad z konieczności, ale później dostrzega w nich sposób życia, który mu bardzo odpowiada. Stwierdza ponadto, że nie może utrzymać tego bezcennego daru, jeśli nie podzieli się nim z innymi. Ani on sam, ani nikt inny W AA nie przetrwa, jeżeli nie będzie niósł dalej posłania AA. W chwili, gdy dzięki Dwunastemu Krokowi powstaje grupa, alkoholik dokonuje kolejnego odkrycia: większość ludzi nie może zdrowieć bez grupy. Stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest jedynie częścią większej całości, że zachowanie wspólnoty jest warte nawet największych poświęceń osobistych. Uczy się również tłumić te spośród własnych pragnień i ambicji, które mogłyby zaszkodzić grupie. Staje się dlań oczywiste, że istnienie grupy jest nieodzownym warunkiem przetrwania poszczególnych jej członków.
Tak więc od samego początku naszej wspólnoty najważniejszym problemem było to, by jak najlepiej współżyć i współdziałać. W świecie wokół nas widzieliśmy owładnięte ambicją jednostki, które niszczyły całe narody. Walka o władzę, bogactwa i prestiż rozdzielała ludzkość jak nigdy przedtem. Nawet potężnym tego świata nie udawało się osiągnąć pokoju i harmonii, cóż więc może zdziałać gromadka zbłąkanych alkoholików. Jak poprzednio, na samym początku walczyliśmy i modliliśmy się o nasze własne wyzdrowienie, tak niedługo potem podjęliśmy równie gorliwe starania, by znaleźć zasady, dzięki którym sama Wspólnota AA mogłaby przetrwać. Na kowadle licznych doświadczeń wykute zostały zręby naszej wspólnoty.
Wielokrotnie, w niezliczonych miejscach, odtwarzaliśmy historię Eda Rickenbackera i jego dzielnych towarzyszy po katastrofie lotniczej nad Pacyfikiem. Podobnie jak my, cudownym trafem uszli z życiem, ale wciąż jeszcze ich tratwa była otoczona groźnym bezmiarem oceanu. Jakże doskonale zdawali sobie oni sprawę z tego, że ich wspólne dobro jest najważniejsze. Nikt nie mógł domagać się większej porcji chleba czy wody. Każdy musiał mieć wzgląd na innych. Wszyscy wiedzieli, że muszą znaleźć prawdziwą siłę w niezachwianej wierze. I znaleźli ją w stopniu, który pozwolił im znieść każdą próbę wytrzymałości ich kruchej tratwy, przetrwać wszystkie chwile niepewności, bólu, strachu, desperacji, a nawet śmierć jednego z nich.
Podobnie jest z Wspólnotą AA. Dzięki wierze i pracy zdołaliśmy budować na fundamencie naszych niezwykłych doświadczeń naszą wspólnotę. Doświadczenia te żyją dziś nadal w Dwunastu Tradycjach Anonimowych Alkoholików. Tradycjach, które – z Bożą pomocą – będą nas utrzymywać w jedności tak długo, jak tylko Bóg będzie nas potrzebować.