CODZIENNE REFLEKSJE
PRZERWIJ TO, CO ROBISZ I POPROŚ O WSKAZÓWKI.
Jeśli w ciągu dnia poczujemy zdenerwowanie lub ogarną nas wątpliwości, przerwijmy na chwilę nasze zajęcia. Prośmy o właściwą myśl lub kierunek działania.
Anonimowi Alkoholicy, str. 75-76
Z pokorą proszę dziś moją Siłę Wyższą o łaskę, która pozwoli mi oddzielić namysłem pierwszy impuls od działania: która ostudzi chłodnym powiewem moją potencjalnie rozgorączkowaną reakcję; która ukróci obcesowość łagodnym spokojem; która da mi czas na przekucie osądu w bezstronny opis; która powstrzyma mój język i uciszy mnie w porę, nim zdążę przystąpić do ataku lub obrony.
Przyrzekam wypatrywać każdej okazji pozwalającej mi zwrócić się o przewodnictwo do mojej Siły Wyższej. Wiem, gdzie znajduje się ta moc; spoczywa ona we mnie i jest czysta niczym wijący się między wzgórzami strumień, są to moje własne wewnętrzne zasoby, których istnienia nawet nie podejrzewałem. Dziękuję swojej Sile Wyższej za świat rozjaśniony światłem i przesycony prawdą, który widzę, gdy pozwalam, by to Ona kształtowała moją wizję. Ufam dziś mojej Sile Wyższej i mam nadzieję, że Ona także ufa, iż zdobędę się dziś na cały konieczny wysiłek, aby znaleźć właściwą myśl bądź kierunek działania.
JAK TO WIDZI BILL – str. 20
Światło modlitwy
Boże, użycz nam pogody ducha, abyśmy godzili się z tym, czego nie możemy zmienić; odwagi, abyśmy zmieniali to, co możemy zmienić; i mądrości, abyśmy odróżniali jedno od drugiego.
Wysoko sobie cenimy naszą „Modlitwę o pogodę ducha”, ponieważ wraz z nią spływa na nas nowe światło – światło zdolne rozproszyć ciemności, w jakich tkwiliśmy, kiedy kurczowo trzymaliśmy się niemal śmiertelnego w skutkach nawyku oszukiwania siebie.
Płynące z tej modlitwy oświecenie pozwala nam zrozumieć, że porażka – jeśli ją zaakceptujemy – nie musi oznaczać katastrofy. Wiemy już, że w obliczu daremnych usiłowań i pokrzyżowanych planów wcale nie ma potrzeby uciekać; i że przeciwnych nam sił nigdy więcej nie powinniśmy próbować pokonać za pomocą rosnącej siły natarcia z naszej strony – to bowiem prędzej spiętrzy przeszkody niż je obali.
DZIEŃ PO DNIU
Unikanie obwiniania się
Nierzadko można usłyszeć w grupie: „Dlaczego te rzeczy zawsze mi się przytrafiają?”. Jeśli te rzeczy zawsze nam się przytrafiają, oczywistą odpowiedzią jest to, że w jakiś sposób sami je na siebie sprowadzamy. Jesteśmy w dużej mierze nieświadomi tego, co robimy (źle), dopóki powoli, w końcu, nie uda nam się odgrzebać z rezultatów. Wydaje się niewiarygodne, że w rzeczywistości staramy się być ofiarami, ale w pewnym sensie wielu z nas robi to regularnie. Ale obwinianie innych za nasze problemy i użalanie się nad sobą nie posuwa nas naprzód w naszym programie.
Czy nadal obwiniam innych?
Siło Wyższa, pomóż mi wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje czyny, ponieważ obwinianie innych sprawi, że utknę w martwym punkcie.
Wezmę dziś większą odpowiedzialność za siebie poprzez . . .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Najpierw rzeczy najważniejsze – porządek
Zapracowani ludzie często deklarują, z pewną irytacją, że nie mogą robić wszystkiego naraz. Ludzie z problemami emocjonalnymi, do których zalicza się wielu alkoholików, często czują, że starają się robić wszystko naraz. Dość często presja ta oznacza, że tracimy czas na zamartwianie się wszystkimi sprawami, które stoją przed nami, przez co stajemy się całkowicie nieefektywni.
Proste hasło „Najpierw rzeczy najważniejsze” pokazuje nam, jak w uporządkowany sposób ustalać priorytety. W każdej sytuacji lub problemie zawsze istnieje jeden krok, który możemy wykonać, a który jest ważniejszy od pozostałych. Następnie znajdujemy krok o drugim znaczeniu, kolejny o trzecim znaczeniu i tak dalej. Czasami pewne działanie jest na pierwszym miejscu po prostu dlatego, że inne rzeczy od niego zależą.
Używając zasady „Najpierw rzeczy najważniejsze” jako przewodniej zasady w naszym życiu, możemy żyć w uporządkowany, zdyscyplinowany sposób. Jeśli musimy ograniczyć nasze działania, możemy zdecydować, które z nich powinniśmy zachować. Po podjęciu tych decyzji możemy być spokojni o nasze wybory. Nie możemy robić wszystkiego naraz i nie musimy czuć się z tego powodu winni.
Wiedząc, że porządek jest pierwszym prawem Nieba, zrobię dziś wszystko w uporządkowany sposób.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
SŁUŻBA – piękne słowo, które pada w złe dni – Claude McKay
Służba to naprawdę piękne słowo. Służba oznacza szacunek. Kiedy służymy innym, stajemy się częścią rasy ludzkiej. Wszyscy musimy sobie pomagać. Służba to pewny sposób na zachowanie trzeźwości. Pomaganie innym w zachowaniu trzeźwości pomaga nam zachować trzeźwość. Służba uwalnia nas od samowoli. Uczy nas, jak dbać o siebie i innych. Uczy nas, że jesteśmy wartościowi. Uczy nas, że robimy coś ważnego. Służba sprawia, że czujemy się dobrze. Czy jestem cicho, gdy na spotkaniach pojawia się temat służby? Jeśli tak, to jak mogę to zmienić?
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pokaż mi, gdzie mogę być pomocny. Daj mi odwagę, by coś zmienić. Daj mi odwagę, by naprawdę służyć innym w potrzebie.
Działanie na dziś: Wymienię pięć sposobów, w jakie służba uczyniła lub może uczynić moje życie lepszym.
JĘZYK WYZWOLENIA
Nowe początki
Uraza blokuje miłość do nas samych i do innych. Nie karze osoby, przeciwko której jest wymierzona, tylko nas. Staje się barierą uniemożliwiającą dobre samopoczucie i radość życia. Stoi na przeszkodzie bycia w harmonii ze światem. Uraza jest stwardniałym kawałkiem złości. Rozmiękcza się i rozpuszcza, kiedy przebaczamy i zwalniamy jej uścisk.
Odpuszczenie urazy nie oznacza, że pozwalamy drugiej osobie traktować nas tak, jak jej się żywnie podoba. Oznacza, że akceptujemy przeszłość i wyznaczamy przyszłe granice. Możemy zapomnieć o urazie, dbając jednocześnie o zachowanie naszych granic.
Staramy się dostrzec dobro w drugim człowieku albo też dobro, które jest ostatecznym wynikiem wydarzenia, budzącego naszą urazę. Staramy się dostrzec w nim naszą rolę.
Następnie przechodzimy do naszego życia, zostawiając je za sobą.
Modlitwa za tych, do których żywimy urazę, pomaga. Pomaga również zwrócenie się do Boga z prośbą, aby uwolnił nas od urazy.
Jak lepiej rozpocząć nowy rok, niż wyrzucając stare żale i wkraczając weń z czystym sumieniem?
Siło Wyższa, pomóż mi stać się gotowym, aby uwolnić się od urazy. Spraw, aby głęboko ukryta we mnie i blokująca mnie uraza wypłynęła na powierzchnię. Pokaż mi, co powinienem zrobić, aby uwolnić się od niej w trosce o samego siebie, a potem pomóż mi to osiągnąć.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI
Tradycja Pierwsza
„Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików”
JEDNOŚĆ Anonimowych Alkoholików jest najcenniejszą wartością naszej wspólnoty. Wyłącznie od niej zależy nasze życie, a także tych, którzy do nas dołączą. Jeśli nie będziemy trzymać się razem, Wspólnota AA umrze. Bez jedności serce AA przestałoby bić, a nasze – oplatające cały świat – arterie przestałyby dostarczać życiodajną łaskę Bożą. Jego dar dla nas zostałby roztrwoniony. Pogrążeni na powrót w samotności alkoholicy czyniliby nam wyrzuty mówiąc: „Szkoda tego AA, bo przecież to mogłoby być naprawdę wspaniałe!”
„Czy to oznacza – spyta ktoś z obawą – że w AA pojedynczy człowiek się nie liczy, że jest zdominowany przez grupę i całkowicie pochłonięty przez nią?”
Na to pytanie możemy zdecydowanie odpowiedzieć gromkim „Nie!”
Jesteśmy przekonani, że żadna wspólnota na świecie nie otacza równą naszej troską każdego z jej członków, a już na pewno żadna nie strzeże równie dobrze prawa jednostki do niezależności myśli, słowa i czynu. Żaden Anonimowy Alkoholik nie może zmusić drugiego do czegokolwiek, nikt nie może być karany ani wykluczony ze wspólnoty. Nasze Dwanaście Kroków to tylko sugestie, a Dwanaście Tradycji, które strzegą jedności naszej wspólnoty, nie zawierają ani jednego zakazu w rodzaju: „Nie czyń tego”.
Często występuje tu zwrot: „Powinniśmy…”, nigdy natomiast „Musisz!”
Wielu ludzi sądzi, że tak daleko posunięta swoboda jednostki jest równoznaczna z anarchią. Każdy nowicjusz, w ogóle każdy, kto po raz pierwszy spotyka się z AA, jest głęboko zdumiony. Widzi swobodę graniczącą z anarchią, a jednocześnie natychmiast przekonuje się, że Wspólnota AA posiada niezwykłą jasność celu i moc działania. „Jak to się dzieje – pytają niektórzy – że taka gromada anarchistów w ogóle funkcjonuje? Czy możliwe, by potrafili oni stawiać wspólne dobro na pierwszym miejscu? Co na Boga trzyma ich razem?”
Ci, którzy przyjrzą się uważnie, po chwili dostrzegą sens w tym dziwnym paradoksie. Członek AA musi podporządkować się regułom, dzięki którym może wrócić do zdrowia. W istocie jego życie uzależnione jest od przestrzegania duchowych zasad wspólnoty. Jeśli zbyt daleko od tych zasad odejdzie, zostanie szybko i skutecznie ukarany, pogrąża się w nałóg i umiera. Początkowo stosuje się więc do tych zasad z konieczności, ale później dostrzega w nich sposób życia, który mu bardzo odpowiada. Stwierdza ponadto, że nie może utrzymać tego bezcennego daru, jeśli nie podzieli się nim z innymi. Ani on sam, ani nikt inny W AA nie przetrwa, jeżeli nie będzie niósł dalej posłania AA. W chwili, gdy dzięki Dwunastemu Krokowi powstaje grupa, alkoholik dokonuje kolejnego odkrycia: większość ludzi nie może zdrowieć bez grupy. Stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest jedynie częścią większej całości, że zachowanie wspólnoty jest warte nawet największych poświęceń osobistych. Uczy się również tłumić te spośród własnych pragnień i ambicji, które mogłyby zaszkodzić grupie. Staje się dlań oczywiste, że istnienie grupy jest nieodzownym warunkiem przetrwania poszczególnych jej członków.
Tak więc od samego początku naszej wspólnoty najważniejszym problemem było to, by jak najlepiej współżyć i współdziałać. W świecie wokół nas widzieliśmy owładnięte ambicją jednostki, które niszczyły całe narody. Walka o władzę, bogactwa i prestiż rozdzielała ludzkość jak nigdy przedtem. Nawet potężnym tego świata nie udawało się osiągnąć pokoju i harmonii, cóż więc może zdziałać gromadka zbłąkanych alkoholików. Jak poprzednio, na samym początku walczyliśmy i modliliśmy się o nasze własne wyzdrowienie, tak niedługo potem podjęliśmy równie gorliwe starania, by znaleźć zasady, dzięki którym sama Wspólnota AA mogłaby przetrwać. Na kowadle licznych doświadczeń wykute zostały zręby naszej wspólnoty.
Wielokrotnie, w niezliczonych miejscach, odtwarzaliśmy historię Eda Rickenbackera i jego dzielnych towarzyszy po katastrofie lotniczej nad Pacyfikiem. Podobnie jak my, cudownym trafem uszli z życiem, ale wciąż jeszcze ich tratwa była otoczona groźnym bezmiarem oceanu. Jakże doskonale zdawali sobie oni sprawę z tego, że ich wspólne dobro jest najważniejsze. Nikt nie mógł domagać się większej porcji chleba czy wody. Każdy musiał mieć wzgląd na innych. Wszyscy wiedzieli, że muszą znaleźć prawdziwą siłę w niezachwianej wierze. I znaleźli ją w stopniu, który pozwolił im znieść każdą próbę wytrzymałości ich kruchej tratwy, przetrwać wszystkie chwile niepewności, bólu, strachu, desperacji, a nawet śmierć jednego z nich.
Podobnie jest z Wspólnotą AA. Dzięki wierze i pracy zdołaliśmy budować na fundamencie naszych niezwykłych doświadczeń naszą wspólnotę. Doświadczenia te żyją dziś nadal w Dwunastu Tradycjach Anonimowych Alkoholików. Tradycjach, które – z Bożą pomocą – będą nas utrzymywać w jedności tak długo, jak tylko Bóg będzie nas potrzebować.