Refleksje na dzień 15 stycznia

CODZIENNE REFLEKSJE

WEWNĘTRZNE ZASOBY

Z niewieloma wyjątkami nasi członkowie stwierdzają, że zaczerpnęli z wewnętrznych zasobów, których istnienia nawet nie podejrzewali i które obecnie identyfikują ze swoim własnym pojęciem Siły Większej od nich samych.
Anonimowi Alkoholicy, str. 187

Od moich pierwszych dni w AA, gdy zmagałem się o swoją trzeźwość, znajdowałem nadzieję w powyższych słowach, wypowiedzianych przez założycieli naszej Wspólnoty. Często zastanawiałem się nad sformułowaniem: “… zaczerpnęli z wewnętrznych zasobów, których istnienia nawet nie podejrzewali … ”
Jakże mam – pytałem sam siebie – znaleźć w sobie siłę, skoro jestem taki bezsilny? Zgodnie z obietnicą założycieli Wspólnoty, zrozumiałem to w swoim czasie i znalazłem ją: zawsze przecież miałem wybór pomiędzy dobrem i złem, bezinteresowną miłością i egoistyczną interesownością, pogodą ducha i lękiem. Siła Wyższa niż ja sam to pierwotny i niezwykły dar, którego nie umiałem rozpoznać, dopóki nie osiągnąłem trzeźwości przez codzienne wprowadzenie w życie Dwunastu Kroków AA.


„Jak to widzi Bill” – str. 15

Odwieczne wartości

Wielu ludzi nie chce nawet słyszeć o doskonałych wartościach duchowych. Ich zdaniem, perfekcjoniści albo wpadają w zarozumialstwo, wyobrażając sobie, że osiągnęli jakiś rzekomo niewykonalny cel, albo pogrążają się w samopotępieniu, ponieważ nie udało im się tego dokonać.

Ja jednak uważam, że nie powinniśmy patrzeć na to w ten sposób. Wina nie leży przecież po stronie szczytnych ideałów, lecz po stronie tych, którzy robią z nich niewłaściwy użytek – wykorzystując je jako łatwe wytłumaczenie dla własnej pychy, buntu lub poczucia winy. Jestem zdania, że nieustanne zgłębianie odwiecznych wartości duchowych to podstawowy warunek naszego wzrostu i rozwoju.

Dzień po dniu próbujemy chociaż odrobinę przybliżyć się do Bożej doskonałości. A zatem nie ma powodu płaczliwie się skarżyć ani obwiniać za to, że w ciągu tygodnia nie jesteśmy w stanie udoskonalić siebie na obraz i podobieństwo Stwórcy. Naszym prawdziwym celem jest ciągłe czynienie postępów – podążanie za drogowskazem Bożej doskonałości, która niczym oddalona o wiele lat świetlnych latarnia morska przyciąga nas ku sobie i prowadzi.

1 Grapvine, czerwiec 1961
2 List, 1966


DZIEŃ PO DNIU

Dzielenie się uczuciami
Wielu z nas robiło to, co inni: braliśmy narkotyki. Ale czuliśmy się tak różni od „normalnych” ludzi. Dlaczego? Z powodu sposobu, w jaki braliśmy narkotyki i dlatego, że narkotyki były dla nas tak mało satysfakcjonujące. Tak bardzo staraliśmy się wyglądać normalnie!
Osoby nieuzależnione nie znały naszej udręki, nie wiedziały, że żyjemy w innym świecie. Będąc na haju, odczuwaliśmy chwile euforii i fałszywego dobrego samopoczucia. Kiedy narkotyki się skończyły, cierpieliśmy nędzę.
We wspólnocie dzielimy się wszystkimi naszymi uczuciami, ponieważ wiemy, że jesteśmy wśród przyjaciół; w końcu jesteśmy w domu.

Czy dzielę się moimi prawdziwymi uczuciami z innymi?

Siło Wyższa, modlę się o gotowość do wyraźniejszego postrzegania moich prawdziwych uczuć i dzielenia się sobą z innymi uzależnionymi.
Uczucia, którymi się dzisiaj podzielę, to …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Nigdy nie jest za późno – wyrażanie siebie
Wielu z nas ubolewa nad faktem, że zmarnowaliśmy lata młodości, kiedy powinniśmy zdobywać stopnie naukowe lub doskonalić jakieś umiejętności. Wielu z nas po prostu nie czuje, że może zająć się czymś nowym, ponieważ przegapiło okazję, by spróbować, gdy byliśmy młodsi.
Teraz uczymy się, że wiek jest mentalny, a nie fizyczny. Niektórzy ludzie wydają się starzy i pokonani w wieku dwudziestu pięciu lat, podczas gdy inni zachowują się sprężyście i młodo w wieku lat sześćdziesięciu. Co więcej, możemy znaleźć wspaniałe przykłady ludzi, którzy rozkwitają w nowych aktywnościach, nie myśląc ani nie martwiąc się o bariery wiekowe. Nigdy nie jest za późno na naukę, podjęcie nowego zawodu, podążanie za nowymi zainteresowaniami naukowymi lub artystycznymi, czy też rozpoczęcie innych zajęć.
Jeśli używamy wieku jako powodu, dla którego nie podążamy za pragnieniami naszego serca, powinniśmy zadać sobie pytanie, czy naprawdę szukamy sposobów na uniknięcie odpowiedzialności za własne osiągnięcia w życiu. Być może szukamy wymówek, aby oszczędzić sobie walki i wysiłku, które zawsze są wymagane, gdy robimy coś nowego lub wymagającego.
Nigdy nie jest za późno, by stać się ludźmi, jakimi Bóg chce, byśmy byli.
Dziś zastanowię się nad wymówkami, których używam, by nie wykorzystywać lepiej swoich talentów i możliwości.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Zdradzę ci wielki sekret, mój przyjacielu. Nie czekaj na sąd ostateczny, on odbywa się każdego dnia. – Albert Camus

„Później”. Jak często to powtarzamy? Ta sztuczka pomaga nam uniknąć zadań dnia dzisiejszego. Życie jest pełne zadań – wiele zabawnych, niektóre nudne, inne trudne. Czy mogę zaakceptować zadanie, które daje mi moja Siła Wyższa, łatwe lub trudne?
Kiedy używaliśmy alkoholu lub innych narkotyków, unikaliśmy zadań, jeśli stawały się dla nas trudne. Wierzyliśmy, że mamy większą kontrolę niż w rzeczywistości. Zaczęliśmy wierzyć, że możemy kontrolować wyniki. Tak naprawdę przygotowywaliśmy się na wielki upadek. Musieliśmy zmierzyć się z faktem, że kiedy nasza Wyższa Siła dała nam zadanie, powiedzieliśmy „nie” i odwróciliśmy się. W ten sposób odwróciliśmy się od przewodnictwa naszej Siły Wyższej.

Modlitwa na dziś: Boże, pomóż mi stawić czoła Tobie i zadaniom, które mi dajesz. Uczyń mnie wdzięcznym uczniem życia.

Działanie na dziś: Dzisiaj porozmawiam z przyjaciółmi. Powiem im, nad jakimi zadaniami pracuję.


JĘZYK WYZWOLENIA

Stań w swojej obronie

Wiemy, że niektóre nasze zachowania są autodestrukcyjne, natomiast inne mają skutki konstruktywne. Uczymy się tego, że posiadamy wybór.

Ponad współuzależnieniem

Łatwo przychodzi nam stanąć w obronie innych. Jest dla nas oczywiste, kiedy ktoś inny może być wykorzystywany, kontrolowany, manipulowany lub krzywdzony. Łatwo przychodzi nam toczyć walkę w jego imieniu, pałać świętym oburzeniem, przychodzić z pomocą i zachęcać do zwycięstwa.
„Masz swoje prawa – mówimy mu – i te prawa są teraz gwałcone. Stań w ich obronie bez poczucia winy”.
Dlaczego tak ciężko przychodzi nam występować we własnej obronie? Dlaczego nie dostrzegamy, że ktoś nas wykorzystuje, krzywdzi, okłamuje, manipuluje nami czy zadaje nam gwałt w jakikolwiek inny sposób? Dlaczego jest nam tak ciężko walczyć o siebie?
Są momenty w życiu, kiedy stąpanie łagodną ścieżką ugody jest dobre. Są również takie momenty, gdy musimy stanąć we własnej obronie – kiedy stąpanie ścieżką ugody i pokory spycha nas głębiej w ręce tych, którzy nas źle traktują.
Czasami lekcją, którą musimy przyswoić, jest ustanowienie własnych granic. Czasami tą lekcją jest konieczność walki o siebie i swoje prawa.
Czasami lekcje te będą się powtarzać, dopóki nie przestaniemy powielać tych samych błędów.

Dzisiaj stanę we własnej obronie. Będę pamiętał, że słusznie jest walczyć o swoje, kiedy jest to stosowne. Pomóż mi, Boże, uwolnić się od potrzeby bycia ofiarą. Pomóż mi walczyć o siebie z przekonaniem i w sposób właściwy.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI

Tradycja Pierwsza

„Nasze wspólne dobro powinno być najważniejsze, wyzdrowienie każdego z nas zależy bowiem od jedności Anonimowych Alkoholików”
JEDNOŚĆ Anonimowych Alkoholików jest najcenniejszą wartością naszej wspólnoty. Wyłącznie od niej zależy nasze życie, a także tych, którzy do nas dołączą. Jeśli nie będziemy trzymać się razem, Wspólnota AA umrze. Bez jedności serce AA przestałoby bić, a nasze – oplatające cały świat – arterie przestałyby dostarczać życiodajną łaskę Bożą. Jego dar dla nas zostałby roztrwoniony. Pogrążeni na powrót w samotności alkoholicy czyniliby nam wyrzuty mówiąc: „Szkoda tego AA, bo przecież to mogłoby być naprawdę wspaniałe!”
„Czy to oznacza – spyta ktoś z obawą – że w AA pojedynczy człowiek się nie liczy, że jest zdominowany przez grupę i całkowicie pochłonięty przez nią?”
Na to pytanie możemy zdecydowanie odpowiedzieć gromkim „Nie!”
Jesteśmy przekonani, że żadna wspólnota na świecie nie otacza równą naszej troską każdego z jej członków, a już na pewno żadna nie strzeże równie dobrze prawa jednostki do niezależności myśli, słowa i czynu. Żaden Anonimowy Alkoholik nie może zmusić drugiego do czegokolwiek, nikt nie może być karany ani wykluczony ze wspólnoty. Nasze Dwanaście Kroków to tylko sugestie, a Dwanaście Tradycji, które strzegą jedności naszej wspólnoty, nie zawierają ani jednego zakazu w rodzaju: „Nie czyń tego”.
Często występuje tu zwrot: „Powinniśmy…”, nigdy natomiast „Musisz!”
Wielu ludzi sądzi, że tak daleko posunięta swoboda jednostki jest równoznaczna z anarchią. Każdy nowicjusz, w ogóle każdy, kto po raz pierwszy spotyka się z AA, jest głęboko zdumiony. Widzi swobodę graniczącą z anarchią, a jednocześnie natychmiast przekonuje się, że Wspólnota AA posiada niezwykłą jasność celu i moc działania. „Jak to się dzieje – pytają niektórzy – że taka gromada anarchistów w ogóle funkcjonuje? Czy możliwe, by potrafili oni stawiać wspólne dobro na pierwszym miejscu? Co na Boga trzyma ich razem?”
Ci, którzy przyjrzą się uważnie, po chwili dostrzegą sens w tym dziwnym paradoksie. Członek AA musi podporządkować się regułom, dzięki którym może wrócić do zdrowia. W istocie jego życie uzależnione jest od przestrzegania duchowych zasad wspólnoty. Jeśli zbyt daleko od tych zasad odejdzie, zostanie szybko i skutecznie ukarany, pogrąża się w nałóg i umiera. Początkowo stosuje się więc do tych zasad z konieczności, ale później dostrzega w nich sposób życia, który mu bardzo odpowiada. Stwierdza ponadto, że nie może utrzymać tego bezcennego daru, jeśli nie podzieli się nim z innymi. Ani on sam, ani nikt inny W AA nie przetrwa, jeżeli nie będzie niósł dalej posłania AA. W chwili, gdy dzięki Dwunastemu Krokowi powstaje grupa, alkoholik dokonuje kolejnego odkrycia: większość ludzi nie może zdrowieć bez grupy. Stopniowo zaczyna zdawać sobie sprawę, że jest jedynie częścią większej całości, że zachowanie wspólnoty jest warte nawet największych poświęceń osobistych. Uczy się również tłumić te spośród własnych pragnień i ambicji, które mogłyby zaszkodzić grupie. Staje się dlań oczywiste, że istnienie grupy jest nieodzownym warunkiem przetrwania poszczególnych jej członków.
Tak więc od samego początku naszej wspólnoty najważniejszym problemem było to, by jak najlepiej współżyć i współdziałać. W świecie wokół nas widzieliśmy owładnięte ambicją jednostki, które niszczyły całe narody. Walka o władzę, bogactwa i prestiż rozdzielała ludzkość jak nigdy przedtem. Nawet potężnym tego świata nie udawało się osiągnąć pokoju i harmonii, cóż więc może zdziałać gromadka zbłąkanych alkoholików. Jak poprzednio, na samym początku walczyliśmy i modliliśmy się o nasze własne wyzdrowienie, tak niedługo potem podjęliśmy równie gorliwe starania, by znaleźć zasady, dzięki którym sama Wspólnota AA mogłaby przetrwać. Na kowadle licznych doświadczeń wykute zostały zręby naszej wspólnoty.
Wielokrotnie, w niezliczonych miejscach, odtwarzaliśmy historię Eda Rickenbackera i jego dzielnych towarzyszy po katastrofie lotniczej nad Pacyfikiem. Podobnie jak my, cudownym trafem uszli z życiem, ale wciąż jeszcze ich tratwa była otoczona groźnym bezmiarem oceanu. Jakże doskonale zdawali sobie oni sprawę z tego, że ich wspólne dobro jest najważniejsze. Nikt nie mógł domagać się większej porcji chleba czy wody. Każdy musiał mieć wzgląd na innych. Wszyscy wiedzieli, że muszą znaleźć prawdziwą siłę w niezachwianej wierze. I znaleźli ją w stopniu, który pozwolił im znieść każdą próbę wytrzymałości ich kruchej tratwy, przetrwać wszystkie chwile niepewności, bólu, strachu, desperacji, a nawet śmierć jednego z nich.
Podobnie jest z Wspólnotą AA. Dzięki wierze i pracy zdołaliśmy budować na fundamencie naszych niezwykłych doświadczeń naszą wspólnotę. Doświadczenia te żyją dziś nadal w Dwunastu Tradycjach Anonimowych Alkoholików. Tradycjach, które – z Bożą pomocą – będą nas utrzymywać w jedności tak długo, jak tylko Bóg będzie nas potrzebować.