Refleksje na dzień 21 grudnia

CODZIENNE REFLEKSJE

WYSŁUCHAJ, PODZIEL SIĘ I ODMÓW MODLITWĘ

Pracując z alkoholikiem i jego rodziną, staraj się nie brać udziału w kłótniach. W przeciwnym razie możesz zaprzepaścić szansę przyjścia im z pomocą.
Anonimowi Alkoholicy, str. 87

Gdy próbowałem pomóc innym alkoholikom, ulegając impulsowi, udzielałem rad – i być może jest to nieuniknione. Ale danie innym prawa do błędu potrafi też przynosić korzyści. Najlepsze, co mogę uczynić, to wysłuchać innych, podzielić się z nimi moim doświadczeniem i odmówić za nich modlitwę – i wierzcie mi, że łatwiej to powiedzieć niż zrobić.


DZIEŃ PO DNIU

Wiedząc, że Bóg nas kocha.
Bez względu na to, jak bardzo nadużywaliśmy alkoholu, bez względu na to, jak bardzo byliśmy zdesperowani, nasza Siła Wyższa wciąż dawała nam szansę na wyzdrowienie. Nigdy nie powinniśmy myśleć, że ta szansa nas ominęła. Łaska naszej Siły Wyższej jest nieograniczona.
Nigdy nie możemy czuć, że jest już za późno lub że zbyt często zawodziliśmy, by móc zwrócić się do naszej Siły Wyższej. Ona nas kocha i kocha nas teraz, dziś, zawsze. Z naszą Siłą Wyższą wszystko jest możliwe i zawsze da nam życie i miłość, chyba że zdecydujemy inaczej.

Czy mogę teraz poczuć miłość mojej Siły Wyższej?

Obym wiedział, że każdy dzień jest akceptowalnym dniem na poszukiwanie miłości i przebaczenia od mojej Siły Wyższej.
Wybiorę dziś miłość mojej Siły Wyższej poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Zachowanie wiary dzięki wskazówkom. Dobry, uporządkowany kierunek.
Czy wskazówki od naszej Siły Wyższej zawsze do nas docierają? Musimy wierzyć, że tak, nawet jeśli wydaje się, że nie otrzymujemy widocznej odpowiedzi.
Duchowe przewodnictwo zwykle nie przychodzi tak, jak nam się wydaje, że powinno. Zamiast tego z czasem wiele niepowiązanych ze sobą wydarzeń łączy się w jakimś dobrym celu. Chociaż wydaje się to być przypadkiem lub zbiegiem okoliczności, bardzo ważne wyniki często rozwijają się z prostych wydarzeń – być może po prostu ze spotkania kogoś na ulicy.
Nigdy tak naprawdę nie jesteśmy w stanie określić, jak potoczy się każdy łańcuch wydarzeń. Najlepsze, co możemy zrobić, to nadal szukać wskazówek, postępując zgodnie z zasadami naszego programu. Wiele przypadkowych zdarzeń zostanie uznanych za wskazówki, gdy spojrzymy wstecz na cały łańcuch wydarzeń.
Moim najlepszym sposobem na poszukiwanie wskazówek jest po prostu pamiętanie dziś, że moje życie i sprawy są pod opieką Boga. Z tego wyniknie największe dobro.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Nie udzielaj rad, zanim nie zostaniesz o nie poproszony. – Desiderius Erasmus
Jeśli ktoś chce twojej rady, sam o nią poprosi. To jeden z powodów, dla których w programie Dwunastu Kroków nie próbujemy namawiać ludzi do dołączenia do niego. Ale ludzie proszą nas o radę. Widzą, jak się zmieniliśmy i chcą mieć to, co my. Wszystko, co musimy zrobić, to powiedzieć im, gdzie to znaleźliśmy – w AA, NA lub innej grupie Dwunastu Kroków. Nie mówimy im, co mają robić. Opowiadamy im własną historię – jak to było, co się wydarzyło i gdzie jesteśmy teraz. I zapraszamy ich, by do nas dołączyli.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi nieść uzdrawiające przesłanie programu tym, którzy proszą o radę.

Działanie na dziś: Podejmę decyzję o spędzeniu czasu z następną osobą, która poprosi mnie o pomoc.


JĘZYK WYZWOLENIA

Równowaga

Starajmy się zbudować wyważone oczekiwania wobec innych ludzi. Dążmy do zdrowej tolerancji.
W przeszłości być może nasza tolerancja była zbyt duża lub niewystarczająca. Być może nasze oczekiwania były zbyt wygórowane lub niewystarczające.
Może popadamy z jednej skrajności – tolerowania przemocy, złego traktowania i zakłamania – w drugą – brak tolerancji dla normalnych, niedoskonałych ludzkich zachowań. Jakkolwiek lepiej jest nie tkwić w postawach ekstremalnych zbyt długo, w taki właśnie sposób ludzie się zmieniają – zwykli ludzie zmagają się ze swoją niedoskonałością, próbując budować lepsze życie, lepsze związki i skuteczniejsze postawy w tych związkach.
Jeżeli jednak jesteśmy otwarci na siebie i na zmiany, które niesie proces zdrowienia, po jakimś czasie zacznie w nas kiełkować inne zjawisko – odchodzenie od postaw ekstremalnych w kierunku równowagi.
Możemy być przekonani, że w oparciu o mechanizmy zdrowienia dojdziemy do równowagi w tolerancji, dawaniu, zrozumieniu i oczekiwaniach – wobec nas samych i naszych bliźnich.
Każdy z nas może odnaleźć własną ścieżkę do równowagi w momencie, kiedy podejmuje decyzję o rozpoczęciu i kontynuacji procesu zdrowienia.
Dzisiaj będę próbował zaakceptować odmienność sposobów, w jakich dokonują się zmiany w każdym z nas. Jeżeli musiałem popaść z jednej skrajności zachowań w drugą, zaakceptuję to jako coś przejściowego. Jednocześnie postawię sobie za ceł wyważone oczekiwania i tolerancję wobec siebie i innych.


PODRÓŻ DO SERCA

Ćwicz siłę szacunku
Jest to cicha moc, która zaskoczyła mnie podczas mojej podróży. Słyszałem o niej wcześniej, ale w jakiś sposób, w biegu życia, zapomniałem o niej: szacunek.
Szacunek jest duchową mocą, mocą serca, która jest ściśle związana z wdzięcznością, ale w jakiś sposób się różni. Jest to postawa wobec ludzi, wobec życia, wobec nas samych, której przekazanie zajmuje tylko chwilę, ale w jakiś sposób ma dalekosiężne skutki. Nie tylko pozwala ludziom być sobą, ale zachęca ich do bycia najlepszymi. Jest wyrazem uznania dla ludzi, życia i tajemniczego połączenia, jakie każdy z nas ma z Bogiem.
Czy seria życiowych doświadczeń sprawiła, że zapomniałeś o szacunku? Czy w gniewie zdecydowałeś, że pewne osoby lub grupy ludzi nie zasługują na szacunek? Czy zażyłość z samym sobą lub z kimś innym sprawiła, że zapomniałeś praktykować szacunek? Odpuść przeszłość; to już koniec. Ale twoja moc przekształcania przyszłości dopiero się zaczyna.
Szanuj i doceniaj siebie. Szanuj potrzeby swojego ciała, potrzeby swojego serca i wskazówki swojej duszy. Szanuj życie innych. Szanuj dar życia. Kłaniaj się w duchu wszystkim, których spotykasz. Kłaniaj się darom wszechświata – słońcu, księżycowi, ziemi, morzu i gwiazdom. Szanuj wszystko, co żyje, drzewa, polne kwiaty, orła szybującego wysoko. Jelenia w lesie, wiewiórkę biegnącą po drzewie, motyla, który siedzi na twoim ramieniu. Każdy ma swoje miejsce na tym świecie. Ty również.
Odkryj moc szacunku. Następnie praktykuj go często. Niech zmieni Twój świat.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA DWUNASTA

„Anonimowość stanowi duchową pod stawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami”

DUCHOWĄ istotę anonimowości stanowi poświęcenie. Dwanaście Tradycji stale wymaga od nas poświęcenia celów osobistych w imię wspólnego dobra. Dlatego też uważamy, że duch poświęcenia, którego symbolem jest anonimowość, stanowi podstawę wszystkich naszych Tradycji. To właśnie wielokrotnie dowiedziona gotowość członków AA do takich poświęceń pozwala nam z ufnością patrzeć w przyszłość.

Anonimowość nie wzięła się jednak wcale z ufności. Wręcz przeciwnie, jej źródłem były obawy towarzyszące nam na początku istnienia AA. Pierwsze bezimienne grupy alkoholików były tajnymi stowarzyszeniami. Nowi członkowie mogli do nas dotrzeć wyłącznie przez garstkę zaufanych przyjaciół. Każda perspektywa najmniejszej wzmianki o nas, a nawet tylko o naszej działalności, przerażała nas. Chociaż już trzeźwi, wciąż uważaliśmy, że musimy się kryć przed publiczną nieufnością i pogardą.

Kiedy w roku 1939 ukazała się „Wielka Księga”, zatytułowaliśmy ją „Anonimowi Alkoholicy”. W przedmowie znajdowało się następujące wyjaśnienie: „Ważne jest, byśmy zachowali anonimowość, ponieważ jest nas obecnie zbyt mało, by sprostać ogromnej liczbie próśb o pomoc, które mogą do nas napłynąć po ukazaniu się tej książki. Będąc w większości ludźmi czynnymi zawodowo, mogli byśmy nie sprostać w takim przypadku nadmiarowi nowych obowiązków”. Między wierszami można wyczytać naszą obawę, że gwałtowny napływ nowych osób mógłby spowodować całkowite załamanie się naszej anonimowości.

Wraz ze wzrostem liczby grup rosły problemy z anonimowością. Niekiedy rozentuzjazmowani czyimś efektownym powrotem do zdrowia, omawialiśmy intymne i bolesne szczegóły jego przypadku, które były przeznaczone wyłącz nie do wiadomości sponsora. Ktoś pokrzywdzony w ten sposób miał pełne prawo twierdzić, że nadużyto jego zaufania. Kiedy takie szczegóły wydostawały się poza AA, wiara W szczerość naszych zapewnień o anonimowości doznawała poważnego uszczerbku. Niejednokrotnie z tego właśnie powodu ludzie się od nas odwracali. Niewątpliwie nie tylko nazwisko, ale również historia każdego członka AA musi pozostać tajemnicą, jeśli tylko on sobie tego życzy. Taka była nasza pierwsza nauczka na temat stosowania anonimowości w praktyce.

Tymczasem niektórzy z nowicjuszy, z charakterystycznym brakiem powściągliwości w ogóle nie przejmowali się tajnością. Chcieli głosić wszem i wobec o AA i to robili. Ledwie co otrzeźwieni, z błyskiem w oku dopadali każde go, kto był w zasięgu, by tylko opowiedzieć swą historię. Inni rwali się przed kamery i do mikrofonów. Czasami, niestety, rozpaczliwie upijali się sprawiając publicznie dotkliwy zawód swoim grupom. Z członków AA zmieniali się oni w poszukiwaczy oklasków.

Takie skrajne przypadki zmusiły nas w końcu do myślenia. Wreszcie musieliśmy uczciwie postawić pytanie: „Do jakiego stopnia członka AA obowiązuje zasada anonimowości?” Nasz rozwój uświadomił nam, że nie możemy dłużej być tajnym stowarzyszeniem. Ale z drugiej strony było równie oczywiste, że nie chcemy być siecią imprez rozrywkowych. Wyznaczenie bezpiecznego kursu między tymi skrajnościami zajęło nam wiele czasu.

Z reguły każdy nowo przybyły pragnął natychmiast opowiedzieć swojej rodzinie o tym, co robi. Chciał również poinformować o tym innych ludzi, którzy wcześniej próbowali mu pomóc – lekarza, duszpasterza, przyjaciół. Gdy nabrał pewności siebie, uważał, że powinien powiadomić o swym nowym życiu pracodawcę i współpracowników. Gdy nadarzała się możliwość pomocy innym, stwierdzał, że z łatwością może mówić o AA niemal z każdym człowiekiem. Takie dyskretne odsłanianie tajemnicy pomagało mu przemóc lęk przed piętnem alkoholika, niosąc zarazem do jego środowiska wieść o istnieniu AA. Wielu nowych ludzi trafiło do AA właśnie dzięki tego rodzaju rozmowom. I choć wykraczają one poza dosłowne rozumienie anonimowości, rozmowy takie są całkowicie zgodne z duchem tej zasady.

Okazało się jednak, że takie ustne rozpowszechnianie informacji nie wystarcza, nasza działalność musiała zostać spopularyzowana. Grupy AA powinny szybko dotrzeć do możliwie największej liczby zrozpaczonych alkoholików. Toteż wiele grup zaczęło organizować otwarte spotkania, na które mógł przyjść każdy, kto chciał zobaczyć na własne oczy, na czym właściwie polega AA. Spotkania te spotykały się z bardzo ciepłym przyjęciem. Wkrótce do grup zaczęły napływać prośby, by członkowie AA występowali na spotkaniach różnych stowarzyszeń społecznych, kółek parafialnych i towarzystw medycznych. Spotkania te dawały dobre rezultaty, o ile tylko zachowano anonimowość mówcy, a obecni na nich dziennikarze szanowali apele o niepublikowanie nazwisk lub zdjęć.

Potem nadeszły pierwsze zapierające dech w piersiach wypady na szerokie forum. Poświęcone nam artykuły w ukazującej się w Cleveland gazecie „Plain Dealer” z dnia na dzień powiększyły liczbę członków AA w tym mieście z kilku do kilkuset. Relacje prasowe z przyjęcia, jakie wydał dla Anonimowych Alkoholików Rockefeller pomogły podwoić nasze szeregi w ciągu zaledwie jednego roku. Słynny artykuł Jacka Alexandra W „Saturday Evening Post” uczynił z AA instytucję ogólnokrajową. Takie dowody uznania stwarzały możliwość uzyskania jeszcze większego rozgłosu. Gazety codzienne i czasopisma chciały drukować nasze osobiste wyznania. Wytwórnie filmowe chciały nas nakręcać. Radio, a w końcu i telewizja, oblegały nas, prosząc o wystąpienia. Co mieliśmy robić?

W trakcie tego przypływu publicznego uznania zrozumieliśmy, że możemy wiele na tym skorzystać, ale również wiele stracić, w zależności od tego, w jakim kierunku pójdzie to zainteresowanie. Po prostu nie mogliśmy pozwolić sobie na ryzyko, by samozwańczy mesjasze reprezentowali AA na forum publicznym. Nasza wewnętrzna potrzeba autoreklamy mogłaby nas zgubić. Gdyby choć jeden członek AA publicznie się upił lub nadużył imienia wspólnoty do osobistych korzyści, mogłoby to wyrządzić niepowetowane szkody. A zatem na tym szczeblu: prasy, radia, filmu i telewizji anonimowość, i to stuprocentowa anonimowość, była jedynym dopuszczalnym rozwiązaniem. Tu właśnie zasady AA miały mieć pierwszeństwo przed osobistymi ambicjami i to bez żadnych wyjątków.

Te doświadczenia uświadomiły nam, że anonimowość to prawdziwa pokora w praktycznym zastosowaniu. Jest ona wszechobecną cechą duchową, która dzisiaj leży u podstaw całego AA. Kierowani duchem anonimowości staramy się wyrzec naturalnych pragnień, by się osobiście wyróżnić jako członkowie AA zarówno spośród innych alkoholików, jak i spośród wszystkich ludzi. Odkładając na bok te jakże ludzkie aspiracje, wierzymy, że każdy z nas bierze udział w tkaniu wielkiej opończy, która okryje i ochroni całą naszą wspólnotę, i pod którą będziemy mogli w jedności rozwijać się i pracować.

Jesteśmy pewni, że pokora wyrażająca się w anonimowości, jest najlepszą z możliwych gwarancją rozwoju Anonimowych Alkoholików.