CODZIENNE REFLEKSJE
ZROBIĆ WSZYSTKO, BY POMÓC
Zaproponuj mu swą przyjaźń i koleżeństwo. Powiedz, że jeśli chce zdrowieć, zrobisz wszystko, aby mu pomóc.
Anonimowi Alkoholicy, str. 82
Pamiętam, jak ogromną siłę przyciągania mieli dla mnie dwaj mężczyźni z AA, którzy nieśli posłanie w ramach Dwunastego Kroku. Powiedzieli, że nie spełniając właściwie żadnych warunków mogę osiągnąć to, co oni osiągnęli – wystarczyło, abym samodzielnie podjął decyzję, że chcę się do nich przyłączyć na drodze do zdrowienia. Gdy zaczynam nakłaniać nowicjusza, aby postępował tak samo, jak ja, zapominam, jak pomocni byli dla mnie dwaj mężczyźni, którzy wykazując otwartość umysłu, szczodrze i bezinteresownie zaoferowali mi możliwość zdrowienia.
DZIEŃ PO DNIU
Zdobywanie zrozumienia.
W życiu większości z nas zdarzają się rzeczy, których nie rozumiemy. Wielu rzeczy prawdopodobnie nigdy nie zrozumiemy i nie musimy rozumieć.
Najwięcej możemy zyskać próbując zrozumieć powtarzające się negatywne zachowania. Możemy uzyskać takie zrozumienie od wspólnoty, od Kroków i od naszego sponsora. Cykl może zostać przerwany, jeśli zdemaskujemy stare idee i nawyki, które inicjują powtarzające się nieszczęścia. Gdy zrozumiemy problem, przezwyciężymy go, szukając w nim ziarna możliwości.
Jak dobrze rozumiem siebie?
Siło Wyższa, pomóż mi porzucić idee i nawyki, które raz po raz prowadzą mnie starą ścieżką.
Dzisiaj przyjrzę się problemom i negatywnościom w moim życiu i postaram się je zrozumieć poprzez …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Obserwowanie naszych granic. Relacje osobiste.
Wyznaczanie granic w relacjach osobistych to sposób, w jaki zarządzamy działaniami, które w przeciwnym razie mogłyby wymknąć się spod kontroli. Jedną z solidnych granic w AA jest na przykład zachowanie anonimowości innych członków, a także własnej. Zawsze przekraczamy granice, jeśli bez pozwolenia ujawniamy członkostwo innej osoby w AA.
Mądrze jest też nie oczekiwać, że łatwa znajomość ze spotkań przeniesie się na wszystkie inne działania. Pewien członek AA, który był zatrudniony przez innego członka AA, mocno zastanawiał się, dlaczego jego szef jest tak swobodny i serdeczny na spotkaniach AA, a tak zdystansowany i rzeczowy w fabryce. Miało to jednak sens; ich relacja w fabryce różniła się od ich relacji w AA i wymagała innego zestawu granic.
Możemy chronić siebie i innych, uważając na ustalanie właściwych granic we wszystkich relacjach. Oznacza to, że to, że co jest odpowiednie dla jednego otoczenia, może nie być odpowiednie dla innego.
Będę sprawdzać, czy przestrzegam właściwych granic dla siebie i innych. Nie wolno mi naruszać praw innych bardziej, niż chcę, by naruszano moje własne.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Jak osioł jest piękny dla osła, a świnia dla świni – przysłowie angielskie.
Kiedy widzimy kogoś pijanego i pozbawionego kontroli, czy potrafimy dostrzec w nim piękną osobę?
Jeśli nie my, to kto? Krok Dwunasty przypomina nam, że musimy pomóc alkoholikowi lub narkomanowi, który cierpi. To zadanie zostało nam powierzone, ponieważ przede wszystkim powinniśmy być w stanie spojrzeć poza pijaństwo i zobaczyć człowieka. My tam byliśmy. Wiemy, jak to jest być uwięzionym w świecie bez sensu. Jeśli te wspomnienia wyblakły, być może będziemy musieli wrócić do kroku pierwszego. Możemy być źli na praktykującego pijaka lub innego narkomana. To znak, że zbyt daleko odeszliśmy od naszej przeszłości. Pamiętajmy: „Ale z łaski Boga…”.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi pamiętać o mojej przeszłości i o tym, jak jest teraz. To pomaga mi troszczyć się o osobę, która wciąż cierpi.
Działanie na dziś: Dzisiaj uszanuję swoją chorobę. Poszukam piękna w każdym pijaku i narkomanie.
JĘZYK WYZWOLENIA
Uczucia
Nie ma nic złego w posiadaniu i doświadczaniu własnych uczuć – wszystkich bez wyjątku.
Nawet po wielu latach terapii ciągle jeszcze może się zdarzyć, że będziemy borykali się z tym problemem. Spośród wielu zakazów, z którymi przyszło nam żyć, ten jest potencjalnie najbardziej niszczący i zarazem najbardziej trwały. Wielu z nas musiało zablokować emocjonalną część naszej psychiki, aby móc przetrwać pewne sytuacje. Zamknęliśmy dostęp do tej sfery naszej psychiki, która odczuwa złość, smutek, strach, radość i miłość. Być może również wyłączyliśmy nasze seksualne czy zmysłowe odczucia. Wielu z nas żyło w zamkniętych systemach z ludźmi, którzy odmawiali nam prawa do wyrażania naszych uczuć. Byliśmy przez nich zawstydzani lub karceni, kiedy próbowaliśmy je okazywać. Ci ludzie zazwyczaj sami byli przyzwyczajeni do tłamszenia własnych uczuć.
Lecz owe czasy zmieniły się. Nic nie stoi teraz na przeszkodzie, abyśmy rozpoznawali i akceptowali swoje emocje.
Nie musimy pozwalać na to, aby nasze emocje kontrolowały nas; z drugiej zaś strony nie musimy ich skrzętnie tłumić. Nasz rdzeń emocjonalny stanowi bardzo ważną część naszego jestestwa. Jest powiązany z naszym fizycznym samopoczuciem, z myśleniem i z duchowością.
Nasze emocje są również powiązane z wielkim darem, jaki posiadamy – z instynktem. Emocje umożliwiają nam dawanie i otrzymywanie miłości.
Nie jesteśmy ani słabi, ani emocjonalnie wybrakowani z tego powodu, że pozwalamy sobie na uczucia. Oznacza to, że stajemy się zdrowsi i pełniejsi.
Dzisiaj pozwolę sobie na rozpoznanie i zaakceptowanie uczuć, które przeze mnie przepływają. Bez poczucia wstydu dostroję się do emocjonalnej sfery mojej psychiki.
PODRÓŻ DO SERCA
Obudź w sobie opowiadacza historii
Każdy z nas ma historię do opowiedzenia, historię, którą chce się podzielić ze światem.
Artyści i pisarze zajmują się opowiadaniem historii. Inni mają różne sposoby opowiadania i dzielenia się swoimi historiami. Właściciel sklepu ze sprzętem wędkarskim sprzedaje przynęty, haczyki i ciężarki oraz opowiada ludziom, gdzie łowić ryby i o tej dużej, która uciekła. Mistrz stolarski opowiada swoją historię, rzeźbiąc i wieszając drewniane drzwi tak dobrze wykonane, że same delikatnie się zamykają. Kołdra opowiada swoją historię, upamiętniając ważne momenty ze swojego życia w kołdrach, które są kolorowymi dziełami sztuki.
Każdy z nas ma swoją historię do opowiedzenia i własny sposób dzielenia się nią ze światem. Ujawnia się ona w naszych słowach, w naszej pracy i w prostych czynnościach naszego codziennego życia. Wsłuchaj się w historie ludzi wokół ciebie. Wsłuchaj się w swoją duszę. Naucz się doceniać bez oceniania i słuchaj z otwartym sercem piękna każdej historii i znaczenia opowiadającego. Naucz się dostrzegać i doceniać historię, którą teraz przeżywasz.
Obudź w sobie gawędziarza i podziel się swoją historią ze światem. Opowiadaj ją z radością i polotem. Zaangażuj się w opowiadanie jej z miłością i pasją. Opowiedz ją, żyjąc pełnią życia, dobrze wykonując swoją pracę i tworząc najlepsze życie, jakie możesz. Bądź tym, kim jesteś i pokochaj bycie tym.
Żyj swoim życiem z głębi serca. Dziel się tym, co masz w sercu. A twoja historia dotknie i uzdrowi ludzkie dusze.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DWUNASTA
„Anonimowość stanowi duchową pod stawę wszystkich naszych Tradycji, przypominając nam zawsze o pierwszeństwie zasad przed osobistymi ambicjami”
DUCHOWĄ istotę anonimowości stanowi poświęcenie. Dwanaście Tradycji stale wymaga od nas poświęcenia celów osobistych w imię wspólnego dobra. Dlatego też uważamy, że duch poświęcenia, którego symbolem jest anonimowość, stanowi podstawę wszystkich naszych Tradycji. To właśnie wielokrotnie dowiedziona gotowość członków AA do takich poświęceń pozwala nam z ufnością patrzeć w przyszłość.
Anonimowość nie wzięła się jednak wcale z ufności. Wręcz przeciwnie, jej źródłem były obawy towarzyszące nam na początku istnienia AA. Pierwsze bezimienne grupy alkoholików były tajnymi stowarzyszeniami. Nowi członkowie mogli do nas dotrzeć wyłącznie przez garstkę zaufanych przyjaciół. Każda perspektywa najmniejszej wzmianki o nas, a nawet tylko o naszej działalności, przerażała nas. Chociaż już trzeźwi, wciąż uważaliśmy, że musimy się kryć przed publiczną nieufnością i pogardą.
Kiedy w roku 1939 ukazała się „Wielka Księga”, zatytułowaliśmy ją „Anonimowi Alkoholicy”. W przedmowie znajdowało się następujące wyjaśnienie: „Ważne jest, byśmy zachowali anonimowość, ponieważ jest nas obecnie zbyt mało, by sprostać ogromnej liczbie próśb o pomoc, które mogą do nas napłynąć po ukazaniu się tej książki. Będąc w większości ludźmi czynnymi zawodowo, mogli byśmy nie sprostać w takim przypadku nadmiarowi nowych obowiązków”. Między wierszami można wyczytać naszą obawę, że gwałtowny napływ nowych osób mógłby spowodować całkowite załamanie się naszej anonimowości.
Wraz ze wzrostem liczby grup rosły problemy z anonimowością. Niekiedy rozentuzjazmowani czyimś efektownym powrotem do zdrowia, omawialiśmy intymne i bolesne szczegóły jego przypadku, które były przeznaczone wyłącz nie do wiadomości sponsora. Ktoś pokrzywdzony w ten sposób miał pełne prawo twierdzić, że nadużyto jego zaufania. Kiedy takie szczegóły wydostawały się poza AA, wiara W szczerość naszych zapewnień o anonimowości doznawała poważnego uszczerbku. Niejednokrotnie z tego właśnie powodu ludzie się od nas odwracali. Niewątpliwie nie tylko nazwisko, ale również historia każdego członka AA musi pozostać tajemnicą, jeśli tylko on sobie tego życzy. Taka była nasza pierwsza nauczka na temat stosowania anonimowości w praktyce.
Tymczasem niektórzy z nowicjuszy, z charakterystycznym brakiem powściągliwości w ogóle nie przejmowali się tajnością. Chcieli głosić wszem i wobec o AA i to robili. Ledwie co otrzeźwieni, z błyskiem w oku dopadali każde go, kto był w zasięgu, by tylko opowiedzieć swą historię. Inni rwali się przed kamery i do mikrofonów. Czasami, niestety, rozpaczliwie upijali się sprawiając publicznie dotkliwy zawód swoim grupom. Z członków AA zmieniali się oni w poszukiwaczy oklasków.
Takie skrajne przypadki zmusiły nas w końcu do myślenia. Wreszcie musieliśmy uczciwie postawić pytanie: „Do jakiego stopnia członka AA obowiązuje zasada anonimowości?” Nasz rozwój uświadomił nam, że nie możemy dłużej być tajnym stowarzyszeniem. Ale z drugiej strony było równie oczywiste, że nie chcemy być siecią imprez rozrywkowych. Wyznaczenie bezpiecznego kursu między tymi skrajnościami zajęło nam wiele czasu.
Z reguły każdy nowo przybyły pragnął natychmiast opowiedzieć swojej rodzinie o tym, co robi. Chciał również poinformować o tym innych ludzi, którzy wcześniej próbowali mu pomóc – lekarza, duszpasterza, przyjaciół. Gdy nabrał pewności siebie, uważał, że powinien powiadomić o swym nowym życiu pracodawcę i współpracowników. Gdy nadarzała się możliwość pomocy innym, stwierdzał, że z łatwością może mówić o AA niemal z każdym człowiekiem. Takie dyskretne odsłanianie tajemnicy pomagało mu przemóc lęk przed piętnem alkoholika, niosąc zarazem do jego środowiska wieść o istnieniu AA. Wielu nowych ludzi trafiło do AA właśnie dzięki tego rodzaju rozmowom. I choć wykraczają one poza dosłowne rozumienie anonimowości, rozmowy takie są całkowicie zgodne z duchem tej zasady.
Okazało się jednak, że takie ustne rozpowszechnianie informacji nie wystarcza, nasza działalność musiała zostać spopularyzowana. Grupy AA powinny szybko dotrzeć do możliwie największej liczby zrozpaczonych alkoholików. Toteż wiele grup zaczęło organizować otwarte spotkania, na które mógł przyjść każdy, kto chciał zobaczyć na własne oczy, na czym właściwie polega AA. Spotkania te spotykały się z bardzo ciepłym przyjęciem. Wkrótce do grup zaczęły napływać prośby, by członkowie AA występowali na spotkaniach różnych stowarzyszeń społecznych, kółek parafialnych i towarzystw medycznych. Spotkania te dawały dobre rezultaty, o ile tylko zachowano anonimowość mówcy, a obecni na nich dziennikarze szanowali apele o niepublikowanie nazwisk lub zdjęć.
Potem nadeszły pierwsze zapierające dech w piersiach wypady na szerokie forum. Poświęcone nam artykuły w ukazującej się w Cleveland gazecie „Plain Dealer” z dnia na dzień powiększyły liczbę członków AA w tym mieście z kilku do kilkuset. Relacje prasowe z przyjęcia, jakie wydał dla Anonimowych Alkoholików Rockefeller pomogły podwoić nasze szeregi w ciągu zaledwie jednego roku. Słynny artykuł Jacka Alexandra W „Saturday Evening Post” uczynił z AA instytucję ogólnokrajową. Takie dowody uznania stwarzały możliwość uzyskania jeszcze większego rozgłosu. Gazety codzienne i czasopisma chciały drukować nasze osobiste wyznania. Wytwórnie filmowe chciały nas nakręcać. Radio, a w końcu i telewizja, oblegały nas, prosząc o wystąpienia. Co mieliśmy robić?
W trakcie tego przypływu publicznego uznania zrozumieliśmy, że możemy wiele na tym skorzystać, ale również wiele stracić, w zależności od tego, w jakim kierunku pójdzie to zainteresowanie. Po prostu nie mogliśmy pozwolić sobie na ryzyko, by samozwańczy mesjasze reprezentowali AA na forum publicznym. Nasza wewnętrzna potrzeba autoreklamy mogłaby nas zgubić. Gdyby choć jeden członek AA publicznie się upił lub nadużył imienia wspólnoty do osobistych korzyści, mogłoby to wyrządzić niepowetowane szkody. A zatem na tym szczeblu: prasy, radia, filmu i telewizji anonimowość, i to stuprocentowa anonimowość, była jedynym dopuszczalnym rozwiązaniem. Tu właśnie zasady AA miały mieć pierwszeństwo przed osobistymi ambicjami i to bez żadnych wyjątków.
Te doświadczenia uświadomiły nam, że anonimowość to prawdziwa pokora w praktycznym zastosowaniu. Jest ona wszechobecną cechą duchową, która dzisiaj leży u podstaw całego AA. Kierowani duchem anonimowości staramy się wyrzec naturalnych pragnień, by się osobiście wyróżnić jako członkowie AA zarówno spośród innych alkoholików, jak i spośród wszystkich ludzi. Odkładając na bok te jakże ludzkie aspiracje, wierzymy, że każdy z nas bierze udział w tkaniu wielkiej opończy, która okryje i ochroni całą naszą wspólnotę, i pod którą będziemy mogli w jedności rozwijać się i pracować.
Jesteśmy pewni, że pokora wyrażająca się w anonimowości, jest najlepszą z możliwych gwarancją rozwoju Anonimowych Alkoholików.