Refleksje na dzień 22 listopada

CODZIENNE REFLEKSJE

TYLKO DWA GRZECHY

…są tylko dwa grzechy: pierwszy to przeszkadzać w rozwoju innemu człowiekowi; drugi to przeszkadzać w rozwoju samemu sobie.
Anonimowi Alkoholicy, str. 542

Szczęście to coś szalenie nieuchwytnego. Jak często w moje “modlitwy” za innych wkradają się “ukryte” prośby o spełnienie moich własnych potrzeb i pragnień? Jakim często moje poszukiwanie szczęścia stoi na przeszkodzie innego człowieka czy nawet mnie samego? Poszukiwanie rozwoju poprzez pokorę i akceptację niesie ze sobą rzeczy, które wydają się przeciwieństwem tego, co dobre, zdrowe i żywotne. A jednak gdy patrzę wstecz, to widzę, że ból, zmaganie i przeszkody przyczyniły się w końcu do pogody ducha, osiągniętej w rozwoju “na Programie”.
Proszę moja Siłę Wyższą, abym nie hamował dziś niczyjego wzrostu i rozwoju – ani własnego, ani innych ludzi.


JAK TO WIDZI BILL– s 326

Mile widziane uwagi krytyczne

Bardzo dziękuję za twój list z uwagami krytycznymi. Jestem przekonany, że gdyby nie wypowiedzi surowych krytyków, to postęp w AA byłby zachodził dużo wolniej.

Jeśli o mnie chodzi, nauczyłem się wysoko sobie cenić ludzi, którzy poddawali mnie krytyce – czy to rozsądnej i uzasadnionej, czy wręcz przeciwnie. I jedni, i drudzy często powstrzymywali mnie od dokonania rzeczy znacznie gorszych niż te, które faktycznie zrobiłem. Ci „niemądrzy” nauczyli mnie, mam nadzieję, odrobiny cierpliwości. Ci „mądrzy” zaś zawsze wykonywali dobrą robotę dla całego AA – mnie samemu udzielając też przy tym niejednej cennej lekcji.

List, 1955


DZIEŃ PO DNIU

Liczenie naszych błogosławieństw
Przeszliśmy ze śmierci do życia. Wiemy, że przepływa przez nas potężna siła życiowa, a nasz spokój jest nowy i piękny. To, czym kiedyś gardziliśmy, teraz cenimy. Świat używek przestał być dla nas atrakcyjny.
To błogosławieństwo i cud, ponieważ w pewnym momencie znaleźliśmy się wśród tych, których uważano za beznadziejnych. Podziękujmy naszej Sile Wyższej za nasze duchowe zrozumienie i za błogosławieństwa czystego i trzeźwego życia.

Czy liczę swoje błogosławieństwa każdego dnia?

Siło Wyższa, dziękuję z głębi mojego serca i duszy za błogosławieństwo mojego nowego życia.
Dzisiaj spojrzę na moje błogosławieństwa, jedno po drugim, i … .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Zbyt mądry, by pozostać trzeźwym. Pokora.
„Nigdy nie widziałem nikogo, kto byłby zbyt głupi, by zachować trzeźwość. Ale spotkałem kilka osób, które były na to zbyt mądre”. Te mądre słowa starszego członka wspólnoty podsumowują to, co sami czasami widzimy…. ludzie, którzy czują się zniechęceni programem, ponieważ wydaje się on zbyt prosty i angażuje tak wiele osób o zwykłym wykształceniu i pochodzeniu.
Alkoholizm jest podobny do innych chorób, ponieważ dotyka wszystkich ludzi. Na przykład cukrzyca dotyka ludzi o różnym poziomie inteligencji i wykształcenia. Nigdy nie uwierzylibyśmy, że bycie inteligentnym daje nam przewagę w radzeniu sobie z taką chorobą.
W ten sam sposób bardzo inteligentna osoba nie ma przewagi nad innymi w osiąganiu trzeźwości. W rzeczywistości duma z takich darów może być przeszkodą. Może być przeszkodą w prostej akceptacji i poddaniu się potrzebnym do osiągnięcia sukcesu w Programie 12 Kroków.
W AA mamy wielu bardzo inteligentnych ludzi. Są oni również wystarczająco mądrzy, by wiedzieć, że nikt nie może przechytrzyć alkoholu.
Możemy być wdzięczni za zdolności umysłowe i wykształcenie, które pomagają nam radzić sobie w świecie. Nasza trzeźwość jest jednak odrębnym rodzajem daru, którego nie stworzyliśmy.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Leczymy się z cierpienia tylko wtedy, gdy doświadczamy go w pełni. – Marcel Proust

Nigdy nie możemy zapomnieć o naszej przeszłości. Musimy pamiętać o władzy, jaką ma nad nami nasza choroba. Dlaczego? Abyśmy mogli pamiętać, jak zaczęło się nasze zdrowienie. Abyśmy pamiętali, że nie jesteśmy wyleczeni. Abyśmy mogli opowiedzieć nasze historie.
Musimy pamiętać, jak działaliśmy. Dlaczego? Abyśmy nie zachowywali się i nie myśleli jak osoby uzależnione. Większość z nas miała słabe relacje z przyjaciółmi, rodziną i samym sobą. Musimy pamiętać, jak samotni się czuliśmy. W ten sposób sprawimy, że wyzdrowienie stanie się silniejsze z dnia na dzień.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi zawsze pamiętać o tym, jak moja choroba prawie mnie zniszczyła. Pomóż mi zmierzyć się z bólem tych wspomnień.

Działanie na dziś: Porozmawiam o moim przeszłym życiu z tymi, którzy wspierają mój powrót do zdrowia. Powiem im, co muszę pamiętać o mojej przeszłości.


JĘZYK WYZWOLENIA

Magia wdzięczności i akceptacji
Wdzięczność i akceptacja to dwa magiczne klucze dostępne w procesie zdrowienia. Bez względu na to, kim jesteśmy, gdzie jesteśmy i co posiadamy, wdzięczność i akceptacja zawsze działają.
Z czasem staniemy się na tyle szczęśliwi, żeby zrozumieć, iż nasze obecne okoliczności są dobre. Z czasem świetnie będziemy dawać sobie radę z bieżącą sytuacją, aby móc przejść do następnej.
Jeżeli towarzyszy nam uczucie, że stoimy przed ścianą, jesteśmy załamani, zablokowani, pozbawieni nadziei, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli bezskutecznie próbowaliśmy zmienić nasze obecne okoliczności, a jedynie mieliśmy poczucie uderzania głową w mur, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli jesteśmy pogrążeni w ciemnościach i mamy wrażenie, że ta noc nigdy się nie skończy, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli jesteśmy przerażeni i niepewni, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli próbowaliśmy już wszystkiego i nic nie skutkowało, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli walczymy z czymś, spróbujmy wdzięczności i akceptacji.
Jeżeli wszystko inne zawodzi, wróćmy do podstaw. Wdzięczność i akceptacja skutkują.

Dzisiaj, Boże, pomóż mi uwolnić się od oporu. Pomóż mi zrozumieć, że bolesne okoliczności przestaną tak bardzo boleć, jeżeli je zaakceptuję. Będę ćwiczył wdzięczność i akceptację we wszystkich okolicznościach mojego życia.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA 11

„Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu”

AA nigdy nie osiągnęłoby swych obecnych rozmiarów, gdyby nie całe legiony sympatyków ruchu. Jak świat długi i szeroki, znaczna część alkoholików trafia do wspólnoty dzięki przychylnym artykułom i komentarzom we wszystkich możliwych środkach przekazu. W biurach AA, a także w domach członków wspólnoty telefon nigdy nie milknie. Rozmowa zwykle zaczyna się od słów: „Czytałem o was w gazecie…” albo „Słyszałam o was w radiu…”, czy też „Widziałam w telewizji program o AA…” albo jeszcze „Widziałem wzruszający film…” Bez przesady można powiedzieć, że połowa z nas trafiła do AA tą drogą.

Nie wszyscy, którzy telefonują są alkoholikami czy też członkami ich rodzin. Lekarze czytają fachowe artykuły na temat Anonimowych Alkoholików i poszukują dodatkowych informacji. To samo dotyczy duchownych. Pracodawcy dowiadują się, że największe przedsiębiorstwa przemysłowe wyrażają się o nas z uznaniem, pragną więc dowiedzieć się co można zrobić w sprawie alkoholizmu w ich własnych firmach.

Tak więc spoczęła na nas wielka odpowiedzialność za wypracowanie możliwie najlepszej polityki informacyjnej. W rezultacie wielu bolesnych doświadczeń doszliśmy, jak sądzimy, do tego, jak powinna ona wyglądać. Pod wieloma względami jest ona odwrotnością tradycyjnej praktyki reklamowej. Zrozumieliśmy bowiem, że musimy stosować zasadę przyciągania, a nie reklamowania czy lansowania.

Przyjrzyjmy się, jak dwie przeciwstawne metody: przyciągania i lansowania działają. Partia polityczna pragnie wygrać wybory, toteż reklamuje zalety swych przywódców, by pozyskać głosy. Godne szacunku towarzystwo dobroczynne pragnie zebrać fundusze. W tym celu w nagłówku firmowej papeterii umieszcza nazwisko każdej wybitnej osobistości, której poparcie zdoła uzyskać. Znaczna część życia gospodarczego, politycznego i religijnego zależy od popularności przywódców. Ludzie, którzy symbolizują ideały lub sprawy, zaspokajają jakąś głęboką ludzką potrzebę. AA temu nie zaprzecza. Musimy jednak mieć pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze niemal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać. Biorąc pod uwagę takie niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że musimy wykazać powściągliwość.

Aż trudno uwierzyć, jakie efekty przyniosła ta powściągliwość. Jej rezultatem była taka przychylność opinii wobec Anonimowych Alkoholików, jakiej zapewne nie zdołaliby osiągnąć, nawet największym wysiłkiem, najlepsi spece od reklamy w AA. Oczywiście, ludzie musieli skądś wiedzieć o istnieniu AA. Wpadliśmy jednak na pomysł, że lepiej będzie pozostawić to zadanie naszym sympatykom i przyjaciołom spoza AA. Dokładnie tak się stało i to w niewiarygodnym stopniu. Doświadczeni dziennikarze, którzy są przecież zawodowymi sceptykami, z zapałem nieśli posłanie AA. Dla nich stanowiliśmy coś więcej niż temat ciekawego artykułu. Bo niemal wszyscy przedstawiciele prasy, którzy mieli z nami do czynienia, deklarowali nam swoją przyjaźń.
Początkowo dziennikarze nie mogli zrozumieć, dlaczego unikamy jakiegokolwiek osobistego rozgłosu. Byli autentycznie zakłopotani uporem, z jakim obstawaliśmy przy anonimowości. Później jednak zrozumieli, w czym rzecz. Mieli do czynienia z czymś wyjątkowym na tym świecie, ze stowarzyszeniem, które chciało popularyzować swe zasady i działalność, ale nie swoich poszczególnych członków. Prasa była oczarowana tą postawą. Odtąd nasi przyjaciele zawsze prezentowali nas z entuzjazmem, któremu nawet najgorliwsi członkowie AA z trudem mogliby dorównać.

Był nawet taki okres, kiedy prasa amerykańska poważniej traktowała naszą anonimowość niż niektórzy członkowie. Pewnego razu, blisko stu członków naszej wspólnoty złamało zasadę publicznej anonimowości. W jak najlepszej intencji oświadczyli oni, że anonimowość, na pewno dobra w pionierskich czasach AA, teraz się już przeżyła. Byli przekonani, że AA zajdzie dalej i szybciej, korzystając ze współczesnych metod zdobywania rozgłosu, zwłaszcza, że było wśród nas wielu ludzi cieszących się lokalną, krajową a nawet międzynarodową sławą. Gdyby wyrazili zgodę – a wielu było do tego skłonnych – czemuż by nie ogłosić publicznie ich przynależności do AA? Wszak mogłoby to zachęcić innych, by się do nas przyłączyli. Były to rzeczowe argumenty, jednakże na szczęście zaprzyjaźnieni z nami dziennikarze nie przyjęli ich do wiadomości.

Fundacja wystosowała listy do niemal wszystkich ośrodków rozpowszechniania informacji w Ameryce Północnej jasno określające naszą zasadę przyciągania, a nie reklamowania oraz podkreślając rolę osobistej anonimowości, jako najlepszego środka ochrony interesów AA. Od tego czasu redaktorzy naczelni i sekretarze redakcji konsekwentnie usuwają nazwiska i zdjęcia członków AA z tekstów na temat naszej wspólnoty, czasem przypominając ambitnym jednostkom o stosowanej w AA zasadzie anonimowości. Często rezygnowali nawet z druku bardzo dobrych artykułów, by tylko nie złamać tej zasady. Ich zrozumienie i współpraca okazały się bardzo pomocne. Dziś już tylko bardzo nieliczni członkowie AA z wyrachowaniem łamią zasadę anonimowości publicznej.

Tak pokrótce przedstawia się droga, którą doszliśmy do Jedenastej Tradycji AA. Dla nas jest jednak ona czymś więcej niż rozsądną zasadą polityki informacyjnej. Jest ona również czymś więcej niż wyrzeczeniem się własnego egotyzmu. Tradycja ta stale i w bardzo praktyczny sposób przypomina nam, że w AA nie ma miejsca dla osobistych ambicji. Dzięki niej każdy członek AA stoi na straży naszej wspólnoty.