Refleksje na dzień 18 listopada

CODZIENNE REFLEKSJE

SIATKA BEZPIECZEŃSTWA

Bywa, że… ogarnia nas tak silne uczucie buntu, że słowa modlitwy nie chcą nam przejść przez gardło. W takich przypadkach nie powinniśmy mieć sobie tego za złe, a po prostu przeczekać niedobry moment i powrócić do modlitwy, kiedy tylko będzie to możliwe, świadomi, że znów znaleźliśmy się na dobrej drodze.
12 kroków i 12 tradycji, str. 104

Czasem podnoszę głos i gniewnie tupię nogą, odwracając się od mojej Siły Wyższej. Po jakimś czasie moja choroba mówi mi, że znów zawaliłem sprawę i że jeśli nadal będę się złościł, to z pewnością znów się upiję. W takich chwilach rozbuchanej samowoli przypominam człowieka, który ześlizgnąwszy się ze skały, wisi na niej uczepiony jedną ręką. Powyższy fragment jest dla mnie “siatką bezpieczeństwa” w tym sensie, że przynagla mnie, abym spróbował zachować się inaczej – na przykład, był łagodny i cierpliwy wobec siebie. Daje mi on pewność, że moja Sił Wyższa poczeka, aż znowu zechcę zaryzykować – puszczę skałę, której kurczowo się uczepiłem, bezpiecznie wyląduję na siatce i pomodlę się.


JAK TO WIDZI BILL– s 322

Działaj powoli — ale działaj!

Od-kła-da-nie na póź-niej to forma lenistwa ujęta w siedmiu sylabach.

Z moich obserwacji wynika, że niektórym ludziom udaje się przetrwać, mimo że nieco zwlekają, ale prezentując postawę jawnego buntu, mało kto utrzyma się przy życiu.

Niejednego pijaka udało nam się skonfrontować z tym brutalnym wyborem: „My, uczestnicy AA, albo robimy to i to – albo umieramy”. Gdy świadomość tej prawdy przeniknie do czyjegoś umysłu, nawroty picia tylko zacieśniają pętlę na szyi.

Wielu alkoholików wyznaje: „Osiągnąłem punkt, w którym stanąłem wobec wyboru – albo wstąpić do AA, albo wyskoczyć przez okno. No więc jestem we wspólnocie!”

1.Dwanaście na Dwanaście, str. 68
2.List, 1952
3.List, 1950


DZIEŃ PO DNIU

Dążenie do postępu
Nie jesteśmy doskonali. A ponieważ nie jesteśmy doskonali, nie możemy oczekiwać, że będziemy perfekcyjnie realizować program. Nie odniesiemy korzyści z siedzenia i użalania się nad sobą, ponieważ nie pracujemy nad perfekcyjnymi Krokami. W ten sposób tylko odwracamy energię od lepszej pracy nad Krokami.
Wszystko, co jest konieczne, to uczciwy wysiłek na rzecz postępów. Zamiast czuć się przytłoczonym tym wszystkim, co mamy do zrobienia, musimy po prostu chcieć to zrobić. Nie jesteśmy doskonali. Dążymy jedynie do postępu.

Czy wciąż próbuję?

Siło Wyższa, pozwól mi być zadowolonym z moich postępów i nie oczekuj doskonałości od niedoskonałej istoty.
Będę dziś dążyć do postępu duchowego poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Starzy przyjaciele, którzy nas porzucili. Relacje osobiste.
Wraz z postępem w piciu, większość z nas straciła starych przyjaciół. Czasami to nasze zachowanie ich odpychało, innym razem dlatego, że nie chcieli zadawać się z „nieudacznikami”.
W trzeźwości niektóre z naszych starych przyjaźni zostały przywrócone. Są to prawdziwe przyjaźnie oparte na zaufaniu i prawdziwym uczuciu.
Ale trzeźwość może również dać nam głębsze i lepsze zrozumienie przyjaźni. Możemy nabyć nowy zestaw wartości w tym temacie. Możemy odkryć, że niektórzy z tych, których uważaliśmy za przyjaciół, byli tylko okazjonalnymi znajomymi.
Pijani znajomi prawdopodobnie odsuną się od nas, jeśli naprawdę chcemy pozostać trzeźwi. Nie musi nas to martwić, jeśli myślimy właściwie.
Wspaniałą wiadomością w tym wszystkim jest to, że we wspólnocie poznamy jednych z najlepszych przyjaciół, jakich kiedykolwiek moglibyśmy mieć. Nauczymy się także, jak być wspaniałymi przyjaciółmi dla samych siebie.
Myśląc dziś o przyjaźni, będę szukał ludzi, którym ufam i których lubię, a nie takich, których mogę wykorzystać.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Życie jest krótkie: żyj pełnią życia. – Nikita

Nie pozostaniemy długo trzeźwi, chyba że będzie to przyjemniejsze niż używanie substancji psychoaktywnych.
Prawda jest taka, że używanie substancji nie było już zabawą. To była praca. Po prostu wmawialiśmy sobie, że to wciąż zabawa.
Więc żyj! Próbuj nowych rzeczy. Poznawaj nowych przyjaciół. Próbuj nowych potraw. Podejmowanie ryzyka i przeżywanie przygód to podstawowa ludzka potrzeba. Więc do dzieła.
Trzeźwość to zabawa. Życie duchowe jest zabawą. Wyjdź na zewnątrz i zacznij żyć!

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, naucz mnie bawić się. Naucz mnie dobrze się bawić. Naucz mnie żyć!

Działanie na dziś: Dziś jest czas na zabawę. Spróbuję czegoś nowego. Zobaczę, ile osób uda mi się skłonić do uśmiechu. I będę świętować fakt, że jestem trzeźwy.


JĘZYK WYZWOLENIA

Pozwól sobie na przyjęcie wsparcia
Pozwól ludziom, by cię wspierali i kochali. Pozwól ludziom, aby ci pomogli. Pozwól, by ktoś cię przytulił, jeżeli to sprawi, że poczujesz się lepiej.
Pozwól, by ktoś cię wysłuchał, udzielił wsparcia i otuchy, kiedy tego potrzebujesz. Przyjmij komfort czyjejś fizycznej obecności, kiedy jest ci to potrzebne. Pozwól sobie, by ktoś wsparł cię emocjonalnie i zatroszczył się o ciebie.
Zbyt długo staliśmy na uboczu, zajmując się potrzebami innych, jednocześnie twierdząc, że sami nie mamy żadnych potrzeb. Zbyt długo odcinaliśmy się od tej części nas samych, która potrzebuje wsparcia.
Nadszedł czas, aby dostrzec te potrzeby, uznać je i zrozumieć, że zasługujemy na to, aby były one zaspokojone.
Jakie są nasze potrzeby? Po czym poczulibyśmy się dobrze? W jaki sposób chcielibyśmy, by inni nas wspierali i kochali? Im większą mamy jasność odnośnie naszych potrzeb, tym większe prawdopodobieństwo, że zostaną one spełnione.
Przytulenie. Wysłuchanie. Wsparcie. Otucha. Fizyczna i emocjonalna obecność ludzi, którym nie jesteśmy obojętni. Czyż to nie brzmi zachęcająco?
Ktoś kiedyś powiedział mi: „Lata osiemdziesiąte przebiegły pod hasłem ja. Może teraz lata dziewięćdziesiąte mogłyby być dekadą pod hasłem ty”.
Moja odpowiedź była natychmiastowa: „Niech lata dziewięćdziesiąte będą pod hasłem ja i ty”.
Bez względu na to, jak długo zdrowiejemy, nigdy nie wyrastamy z potrzeby wsparcia i miłości.
Dzisiaj otworzę się na uznanie swojej potrzeby wsparcia. Będę jednocześnie otwarty na potrzeby innych. Zacznę przybierać postawę wsparcia i miłości wobec samego siebie oraz brać odpowiedzialność za swoje potrzeby w relacjach z innymi ludźmi.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA 11

„Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu”

AA nigdy nie osiągnęłoby swych obecnych rozmiarów, gdyby nie całe legiony sympatyków ruchu. Jak świat długi i szeroki, znaczna część alkoholików trafia do wspólnoty dzięki przychylnym artykułom i komentarzom we wszystkich możliwych środkach przekazu. W biurach AA, a także w domach członków wspólnoty telefon nigdy nie milknie. Rozmowa zwykle zaczyna się od słów: „Czytałem o was w gazecie…” albo „Słyszałam o was w radiu…”, czy też „Widziałam w telewizji program o AA…” albo jeszcze „Widziałem wzruszający film…” Bez przesady można powiedzieć, że połowa z nas trafiła do AA tą drogą.

Nie wszyscy, którzy telefonują są alkoholikami czy też członkami ich rodzin. Lekarze czytają fachowe artykuły na temat Anonimowych Alkoholików i poszukują dodatkowych informacji. To samo dotyczy duchownych. Pracodawcy dowiadują się, że największe przedsiębiorstwa przemysłowe wyrażają się o nas z uznaniem, pragną więc dowiedzieć się co można zrobić w sprawie alkoholizmu w ich własnych firmach.

Tak więc spoczęła na nas wielka odpowiedzialność za wypracowanie możliwie najlepszej polityki informacyjnej. W rezultacie wielu bolesnych doświadczeń doszliśmy, jak sądzimy, do tego, jak powinna ona wyglądać. Pod wieloma względami jest ona odwrotnością tradycyjnej praktyki reklamowej. Zrozumieliśmy bowiem, że musimy stosować zasadę przyciągania, a nie reklamowania czy lansowania.

Przyjrzyjmy się, jak dwie przeciwstawne metody: przyciągania i lansowania działają. Partia polityczna pragnie wygrać wybory, toteż reklamuje zalety swych przywódców, by pozyskać głosy. Godne szacunku towarzystwo dobroczynne pragnie zebrać fundusze. W tym celu w nagłówku firmowej papeterii umieszcza nazwisko każdej wybitnej osobistości, której poparcie zdoła uzyskać. Znaczna część życia gospodarczego, politycznego i religijnego zależy od popularności przywódców. Ludzie, którzy symbolizują ideały lub sprawy, zaspokajają jakąś głęboką ludzką potrzebę. AA temu nie zaprzecza. Musimy jednak mieć pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze niemal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać. Biorąc pod uwagę takie niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że musimy wykazać powściągliwość.

Aż trudno uwierzyć, jakie efekty przyniosła ta powściągliwość. Jej rezultatem była taka przychylność opinii wobec Anonimowych Alkoholików, jakiej zapewne nie zdołaliby osiągnąć, nawet największym wysiłkiem, najlepsi spece od reklamy w AA. Oczywiście, ludzie musieli skądś wiedzieć o istnieniu AA. Wpadliśmy jednak na pomysł, że lepiej będzie pozostawić to zadanie naszym sympatykom i przyjaciołom spoza AA. Dokładnie tak się stało i to w niewiarygodnym stopniu. Doświadczeni dziennikarze, którzy są przecież zawodowymi sceptykami, z zapałem nieśli posłanie AA. Dla nich stanowiliśmy coś więcej niż temat ciekawego artykułu. Bo niemal wszyscy przedstawiciele prasy, którzy mieli z nami do czynienia, deklarowali nam swoją przyjaźń.
Początkowo dziennikarze nie mogli zrozumieć, dlaczego unikamy jakiegokolwiek osobistego rozgłosu. Byli autentycznie zakłopotani uporem, z jakim obstawaliśmy przy anonimowości. Później jednak zrozumieli, w czym rzecz. Mieli do czynienia z czymś wyjątkowym na tym świecie, ze stowarzyszeniem, które chciało popularyzować swe zasady i działalność, ale nie swoich poszczególnych członków. Prasa była oczarowana tą postawą. Odtąd nasi przyjaciele zawsze prezentowali nas z entuzjazmem, któremu nawet najgorliwsi członkowie AA z trudem mogliby dorównać.

Był nawet taki okres, kiedy prasa amerykańska poważniej traktowała naszą anonimowość niż niektórzy członkowie. Pewnego razu, blisko stu członków naszej wspólnoty złamało zasadę publicznej anonimowości. W jak najlepszej intencji oświadczyli oni, że anonimowość, na pewno dobra w pionierskich czasach AA, teraz się już przeżyła. Byli przekonani, że AA zajdzie dalej i szybciej, korzystając ze współczesnych metod zdobywania rozgłosu, zwłaszcza, że było wśród nas wielu ludzi cieszących się lokalną, krajową a nawet międzynarodową sławą. Gdyby wyrazili zgodę – a wielu było do tego skłonnych – czemuż by nie ogłosić publicznie ich przynależności do AA? Wszak mogłoby to zachęcić innych, by się do nas przyłączyli. Były to rzeczowe argumenty, jednakże na szczęście zaprzyjaźnieni z nami dziennikarze nie przyjęli ich do wiadomości.

Fundacja wystosowała listy do niemal wszystkich ośrodków rozpowszechniania informacji w Ameryce Północnej jasno określające naszą zasadę przyciągania, a nie reklamowania oraz podkreślając rolę osobistej anonimowości, jako najlepszego środka ochrony interesów AA. Od tego czasu redaktorzy naczelni i sekretarze redakcji konsekwentnie usuwają nazwiska i zdjęcia członków AA z tekstów na temat naszej wspólnoty, czasem przypominając ambitnym jednostkom o stosowanej w AA zasadzie anonimowości. Często rezygnowali nawet z druku bardzo dobrych artykułów, by tylko nie złamać tej zasady. Ich zrozumienie i współpraca okazały się bardzo pomocne. Dziś już tylko bardzo nieliczni członkowie AA z wyrachowaniem łamią zasadę anonimowości publicznej.

Tak pokrótce przedstawia się droga, którą doszliśmy do Jedenastej Tradycji AA. Dla nas jest jednak ona czymś więcej niż rozsądną zasadą polityki informacyjnej. Jest ona również czymś więcej niż wyrzeczeniem się własnego egotyzmu. Tradycja ta stale i w bardzo praktyczny sposób przypomina nam, że w AA nie ma miejsca dla osobistych ambicji. Dzięki niej każdy członek AA stoi na straży naszej wspólnoty.