Refleksje na dzień 17 listopada

CODZIENNE REFLEKSJE

PRZEZWYCIĘŻANIE OSAMOTNIENIA

Alkoholicy, niemal bez wyjątku, znają aż zanadto dobrze udrękę osamotnienia. Jeszcze zanim zaczęliśmy się upijać i narażać ludziom, prawie każdego z nas męczyło uczucie, że tak naprawdę z nikim nic nas nie łączy.
Jak to widzi Bill, str. 90

Udręka i pustka wewnętrzna, które często niegdyś odczuwałem, w moim obecnym życiu zdarzają się coraz rzadziej. Nauczyłem się radzić sobie z samotnością. Tylko wtedy, kiedy jestem sam i gdy odczuwam spokój jestem w stanie porozumiewać się z Bogiem – albowiem nie może On do mnie dotrzeć, gdy jestem czymś pochłonięty lub wzburzony. Dobrze jest pozostawać w kontakcie z Bogiem przez cały czas, jednakże utrzymanie tego kontaktu – poprzez modlitwę i medytację – jest dla mnie absolutnie konieczne zwłaszcza wtedy, gdy wszystko wydaje się źle układać.


JAK TO WIDZI BILL– s 321

Efekty modlitwy

Osoba wątpiąca, która wypróbowuje praktykę modlitwy, powinna zacząć sumować jej efekty. Jeśli człowiek ten wytrwa w systematycznym wysiłku, zazna z pewnością większej pogody ducha i tolerancji; obniży się natomiast poziom jego lęku i złości. Jego udziałem stanie się też spokojna odwaga, która nie płynie z napięcia ani nie jest nim przesycona. Zarówno „porażki”, jak i „sukcesy” człowiek ten będzie w stanie ujrzeć we właściwych proporcjach i perspektywie. Spotykające go problemy i zgryzoty stracą swą destrukcyjną moc i zaczną dla niego oznaczać naukę. Całym sobą poczuje się on bardziej wolny i zdolny do racjonalnego postępowania.

Dostrzeże też niedorzeczność pomysłu, wedle którego modlitwa jest tylko hipnozą za pomocą autosugestii. Poczuje, jak niepomiernie wzrosło jego poczucie celu i kierunku w życiu. Stopniowo opuszczą go obawy i niepokoje. Poprawie ulegnie też zapewne jego zdrowie fizyczne. Zaczną mu się przytrafiać wspaniałe i trudne do wytłumaczenia zdarzenia. Zadziwiająco polepszą się jego stosunki z rodziną i ze światem zewnętrznym.

Grapevine, czerwiec 1958


DZIEŃ PO DNIU

Odnaleźć szczęście
Jak często mylimy przyjemność ze szczęściem! Wielu ludzi cieszy się każdą przyjemnością na ziemi, a mimo to są smutni i samotni. Przyjemność pochodzi ze świata, z czegoś poza nami. Jak dowiedzieliśmy się z naszych doświadczeń związanych z substancjami psychoaktywnymi, przyjemność może być zwodnicza i niesatysfakcjonująca. Przyjemność nie dawała nam żadnych nagród, ale za to zbierała obfite żniwo. Im bardziej szukaliśmy nierealnych marzeń, tym bardziej stawaliśmy się niespełnieni.
Szczęście pochodzi z wewnątrz, ze świadomości, że jesteśmy kochani i że nasza Siła Wyższa nas kocha. Poznamy prawdziwe szczęście, gdy stracimy z oczu samych siebie poprzez miłość do naszej Siły Wyższej.

Czy znalazłem szczęście?

Siło Wyższa, pokaż mi, że szczęście pochodzi z aktywnego doświadczania Ciebie w moim życiu.
Dzisiaj wyrażę miłość mojej Siły Wyższej poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Czy robimy to wystarczająco dobrze? Sukces.
Czasami możemy zejść z właściwej drogi, mieszając AA ze światowymi ideami sukcesu.
W AA sukces oznacza zachowanie trzeźwości przy jednoczesnym stosowaniu zasad AA w naszych codziennych sprawach. Możemy odnosić sukcesy we wszystkich dziedzinach życia.
Nigdy nie powinniśmy myśleć, że ktoś nie odnosi sukcesu tylko dlatego, że ma nisko płatną pracę lub nie odzyskał utraconej pozycji biznesowej lub zawodowej. Na przykład jeden z naszych członków był kiedyś starszym wspólnikiem w lukratywnej spółce prawniczej, zanim popadł w alkoholizm. W trzeźwych latach odnalazł wielką satysfakcję w stosunkowo nisko płatnej posadzie sędziego. W kategoriach światowych można go postrzegać jako kogoś, kto odniósł porażkę. Jednak z punktu widzenia AA okres ten był naprawdę udaną częścią jego życia.
Nasza Siła Wyższa pokaże nam, gdzie powinno być nasze miejsce w życiu. To powinno być wystarczającym sukcesem dla każdego z nas.
Dam dziś z siebie wszystko w każdej pracy, jaką mam, wdzięczny za trzeźwość, która pomaga mi być samowystarczalnym i szczęśliwym.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Nieszczęścia są jak noże, które albo nam służą, albo nas tną, w zależności od tego, czy chwycimy je za ostrze, czy za rękojeść. – Herman Melville

Przetrwaliśmy ciężkie czasy. Udało nam się przetrwać uzależnienie. Niektórzy z nas przeżyli przemoc. Czuliśmy, że nasze serca zostały złamane. Ale udowodniliśmy, że możemy przetrwać. Teraz uczymy się, że możemy również wyzdrowieć.
Powrót do zdrowia nie oznacza, że wszystko będzie łatwe. Ale mamy Siłę Wyższą, która nam pomaga. Mamy przyjaciół, którzy nas słuchają, troszczą się o nas i pomagają nam przezwyciężyć ból. Dzięki naszemu programowi zdrowienia jesteśmy w stanie zachować nadzieję i miłość w naszym życiu – jeden dzień na raz.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi przetrwać trudne chwile. Pomóż mi zaufać Twojej miłości i opiece.

Działanie na dziś: Dzisiaj zaplanuję przyszłość z moim sponsorem. Co zrobię teraz, aby mieć silne wsparcie, gdy nadejdą trudne czasy?


JĘZYK WYZWOLENIA

Żal i działanie
Pokładaj zaufanie w Bogu, ale rób coś. – Mary Lyon
Ważne jest, abyśmy pozwolili sobie na odczuwanie żalu jako pomostu między wczoraj a jutrem. Jednakże nie musimy nadmiernie pogrążać się w żalu lub bólu.
Opłakiwanie straty, poddawanie się uczuciu przygnębienia, zmęczenia i znużenia sytuacją czasami trwa wystarczająco długo. Nadchodzi czas, kiedy trzeba się przełamać. Nadchodzi czas, aby podjąć działanie.
Będziemy wiedzieli, kiedy nadszedł czas, by przerwać potok żalu. Pojawią się sygnały wewnątrz i wokół nas. Zmęczy nas przygnębienie. Pojawi się pomysł, nadarzy się możliwość. Możliwe, że pomyślimy: „Nie, za dużo wysiłku…”. Zrób to mimo wszystko. Spróbuj czegoś nowego. Wychyl się. Rozpostrzyj ramiona. Zrób coś niezwykłego, coś odmiennego, coś wyjątkowego.
Nowe zajęcie może zapoczątkować proces transformacji. Idź spać dwie godziny później niż zwykle. Wyznacz termin, żeby zrobić coś dla siebie, co odbiega od tego, co robisz zazwyczaj. Umów się z kimś, kogo nie widziałaś od lat. Zrób coś, aby wesprzeć nową energię, która płynie w twoim kierunku.
Być może nie mamy ochoty, aby przerwać okres żalu. Być może pozostanie w kokonie żalu wydaje się bezpieczniejsze i łatwiejsze. Zacznijmy jednak wydobywać się z niego.
Sprawdźmy najpierw ściany naszego kokonu. Naprzyjmy na nie. Potem trochę mocniej. Być może nadszedł już czas, aby się wykluć.

Dzisiaj zaufam Bogu i procesowi, ale jednocześnie podejmę działanie mające na celu poprawę mojego samopoczucia.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA 11

„Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu”

AA nigdy nie osiągnęłoby swych obecnych rozmiarów, gdyby nie całe legiony sympatyków ruchu. Jak świat długi i szeroki, znaczna część alkoholików trafia do wspólnoty dzięki przychylnym artykułom i komentarzom we wszystkich możliwych środkach przekazu. W biurach AA, a także w domach członków wspólnoty telefon nigdy nie milknie. Rozmowa zwykle zaczyna się od słów: „Czytałem o was w gazecie…” albo „Słyszałam o was w radiu…”, czy też „Widziałam w telewizji program o AA…” albo jeszcze „Widziałem wzruszający film…” Bez przesady można powiedzieć, że połowa z nas trafiła do AA tą drogą.

Nie wszyscy, którzy telefonują są alkoholikami czy też członkami ich rodzin. Lekarze czytają fachowe artykuły na temat Anonimowych Alkoholików i poszukują dodatkowych informacji. To samo dotyczy duchownych. Pracodawcy dowiadują się, że największe przedsiębiorstwa przemysłowe wyrażają się o nas z uznaniem, pragną więc dowiedzieć się co można zrobić w sprawie alkoholizmu w ich własnych firmach.

Tak więc spoczęła na nas wielka odpowiedzialność za wypracowanie możliwie najlepszej polityki informacyjnej. W rezultacie wielu bolesnych doświadczeń doszliśmy, jak sądzimy, do tego, jak powinna ona wyglądać. Pod wieloma względami jest ona odwrotnością tradycyjnej praktyki reklamowej. Zrozumieliśmy bowiem, że musimy stosować zasadę przyciągania, a nie reklamowania czy lansowania.

Przyjrzyjmy się, jak dwie przeciwstawne metody: przyciągania i lansowania działają. Partia polityczna pragnie wygrać wybory, toteż reklamuje zalety swych przywódców, by pozyskać głosy. Godne szacunku towarzystwo dobroczynne pragnie zebrać fundusze. W tym celu w nagłówku firmowej papeterii umieszcza nazwisko każdej wybitnej osobistości, której poparcie zdoła uzyskać. Znaczna część życia gospodarczego, politycznego i religijnego zależy od popularności przywódców. Ludzie, którzy symbolizują ideały lub sprawy, zaspokajają jakąś głęboką ludzką potrzebę. AA temu nie zaprzecza. Musimy jednak mieć pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze niemal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać. Biorąc pod uwagę takie niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że musimy wykazać powściągliwość.

Aż trudno uwierzyć, jakie efekty przyniosła ta powściągliwość. Jej rezultatem była taka przychylność opinii wobec Anonimowych Alkoholików, jakiej zapewne nie zdołaliby osiągnąć, nawet największym wysiłkiem, najlepsi spece od reklamy w AA. Oczywiście, ludzie musieli skądś wiedzieć o istnieniu AA. Wpadliśmy jednak na pomysł, że lepiej będzie pozostawić to zadanie naszym sympatykom i przyjaciołom spoza AA. Dokładnie tak się stało i to w niewiarygodnym stopniu. Doświadczeni dziennikarze, którzy są przecież zawodowymi sceptykami, z zapałem nieśli posłanie AA. Dla nich stanowiliśmy coś więcej niż temat ciekawego artykułu. Bo niemal wszyscy przedstawiciele prasy, którzy mieli z nami do czynienia, deklarowali nam swoją przyjaźń.
Początkowo dziennikarze nie mogli zrozumieć, dlaczego unikamy jakiegokolwiek osobistego rozgłosu. Byli autentycznie zakłopotani uporem, z jakim obstawaliśmy przy anonimowości. Później jednak zrozumieli, w czym rzecz. Mieli do czynienia z czymś wyjątkowym na tym świecie, ze stowarzyszeniem, które chciało popularyzować swe zasady i działalność, ale nie swoich poszczególnych członków. Prasa była oczarowana tą postawą. Odtąd nasi przyjaciele zawsze prezentowali nas z entuzjazmem, któremu nawet najgorliwsi członkowie AA z trudem mogliby dorównać.

Był nawet taki okres, kiedy prasa amerykańska poważniej traktowała naszą anonimowość niż niektórzy członkowie. Pewnego razu, blisko stu członków naszej wspólnoty złamało zasadę publicznej anonimowości. W jak najlepszej intencji oświadczyli oni, że anonimowość, na pewno dobra w pionierskich czasach AA, teraz się już przeżyła. Byli przekonani, że AA zajdzie dalej i szybciej, korzystając ze współczesnych metod zdobywania rozgłosu, zwłaszcza, że było wśród nas wielu ludzi cieszących się lokalną, krajową a nawet międzynarodową sławą. Gdyby wyrazili zgodę – a wielu było do tego skłonnych – czemuż by nie ogłosić publicznie ich przynależności do AA? Wszak mogłoby to zachęcić innych, by się do nas przyłączyli. Były to rzeczowe argumenty, jednakże na szczęście zaprzyjaźnieni z nami dziennikarze nie przyjęli ich do wiadomości.

Fundacja wystosowała listy do niemal wszystkich ośrodków rozpowszechniania informacji w Ameryce Północnej jasno określające naszą zasadę przyciągania, a nie reklamowania oraz podkreślając rolę osobistej anonimowości, jako najlepszego środka ochrony interesów AA. Od tego czasu redaktorzy naczelni i sekretarze redakcji konsekwentnie usuwają nazwiska i zdjęcia członków AA z tekstów na temat naszej wspólnoty, czasem przypominając ambitnym jednostkom o stosowanej w AA zasadzie anonimowości. Często rezygnowali nawet z druku bardzo dobrych artykułów, by tylko nie złamać tej zasady. Ich zrozumienie i współpraca okazały się bardzo pomocne. Dziś już tylko bardzo nieliczni członkowie AA z wyrachowaniem łamią zasadę anonimowości publicznej.

Tak pokrótce przedstawia się droga, którą doszliśmy do Jedenastej Tradycji AA. Dla nas jest jednak ona czymś więcej niż rozsądną zasadą polityki informacyjnej. Jest ona również czymś więcej niż wyrzeczeniem się własnego egotyzmu. Tradycja ta stale i w bardzo praktyczny sposób przypomina nam, że w AA nie ma miejsca dla osobistych ambicji. Dzięki niej każdy członek AA stoi na straży naszej wspólnoty.