CODZIENNE REFLEKSJE
CODZIENNE ZMAGANIE
To, co naprawdę zdobyliśmy, jest codziennym zmaganiem o utrzymanie osiągniętego stanu.
Anonimowi Alkoholicy , str. 73
Utrzymanie osiągniętego przeze mnie stanu przypomina codzienną pracę, przygotowanie się do maratonu, systematyczny trening w basenie i na bieżni. Zachowanie dobrej kondycji duchowej wymaga modlitwy i medytacji. Jedyny i najważniejszy sposób na doskonalenie mojej więzi z Siłą Wyższą polega na modleniu się i medytowaniu. Wobec alkoholu jestem bezsilny w takim samym stopniu, w jakim nie mogę zawrócić biegu rzeki; żadna ludzka siła nie była w stanie przezwyciężyć mojego alkoholizmu. A teraz mogę napawać się radością, szczęściem i mądrością. Posiadłem moc darzenia miłością i reagowania na otaczającą mnie rzeczywistość z wiarą w rzeczy nie zawsze widoczne gołym okiem. Moje codzienne zmaganie oznacza, że choćby nie wiem jak trudny czy bolesny wydawał się dzisiejszy dzień, to zawsze mogę zaczerpnąć z mocy Programu, aby pozostać wolny od mojej przebiegłej, podstępnej i potężnej choroby.
JAK TO WIDZI BILL– s 320
Zaaranżować cale przedstawienie
Większość ludzi usiłuje żyć na własny rachunek, bez niczyjej pomocy. Taki człowiek zachowuje się jak aktor, który usiłuje zaaranżować całe przedstawienie na swój sposób – zarówno światła, balet, scenografię, jak i resztę artystów. Gdyby tylko inni artyści zechcieli postępować według jego życzeń, widowisko byłoby wspaniałe.
Cóż zazwyczaj się dzieje? Przedstawienie nie toczy się dobrze. Przyznając, że być może jest w tym część jego winy, nadal jest przekonany, że główna wina leży po stronie innych. Kolejno rozwija się w nim uczucie gniewu, potem złości, wreszcie popada w stan współczucia dla siebie samego.
Czyż ów człowiek nie jest w rzeczywistości egoistą, nawet wtedy, gdy stara się być pożyteczny? Czy nie jest ofiarą złudzenia, że mógłby osiągnąć zadowolenie i szczęście, gdyby tylko potrafił swym otoczeniem właściwie pokierować?
Anonimowi Alkoholicy, str. 61-62
DZIEŃ PO DNIU
Odnajdywanie prawdziwego świata
Nasze stare poglądy często opierały się na błędnych wyobrażeniach o tym, jak traktował nas świat. Te błędne przekonania nie umierają łatwo i trudno jest zdać sobie sprawę, że zło świata nie było tym, co sprawiało, że cierpieliśmy. To my sami doprowadziliśmy się do cierpienia. Nasz bezcelowy bunt zaprowadził nas tylko dalej na drogę zniszczenia.
Nie można zaprzeczyć, że nasz styl życia w znacznym stopniu przyczynił się do tego całego zła. Gdy zdajemy sobie z tego sprawę, nagle uświadamiamy sobie, jak piękny jest świat, gdy po prostu na to pozwolimy – gdy nie próbujemy od niego uciec.
Czy odnalazłem prawdziwy świat?
Siło Wyższa, jeśli świat odzwierciedla to, co widzę w sobie, pozwól mi zobaczyć miłość, piękno i dobroć.
Dziś odkryję prawdziwy świat poprzez . . .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Kontynuacja działania
Dziecko uczące się jeździć na rowerze odkrywa, że wystarczy delikatnie pedałować, aby utrzymać rower w ruchu. Trudniejszym zadaniem było wsiadanie na rower i utrzymywanie prostego kursu we właściwym kierunku.
Zachowanie trzeźwości w AA wydaje się być tym samym. Osiągnięcie trzeźwości może wymagać wiele wysiłku i szczerości, ale rutyna prostych kroków pozwala utrzymać trzeźwość na co dzień. Dla większości ludzi codzienne medytacje i regularne uczęszczanie na spotkania wystarczą, by utrzymać prosty kurs we właściwym kierunku.
Niebezpieczeństwo pojawia się, gdy ludzie stają się zbyt leniwi lub nieostrożni, by podjąć nawet te proste kroki. Wówczas, niczym rower tracący pęd do przodu, mogą się zachwiać i upaść.
Nawet w momencie chybotania, można ponownie rozpędzić rower i odzyskać stabilność. Warto o tym pamiętać, gdy nasza trzeźwość zaczyna się chwiać.
Nic nie może być dziś tak ważne, że powstrzymuje mnie od robienia prostych rzeczy potrzebnych do ciągłej trzeźwości. Będę pamiętał o rowerze.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Módl się o siłę równą twojemu zadaniu. – Phillips Brooks
Naszym zadaniem jest zachowanie trzeźwości i pomaganie innym, którzy wciąż cierpią z powodu uzależnienia. Będziemy potrzebować cierpliwości i wyrozumiałości. Będziemy potrzebować wiele miłości. Przede wszystkim będziemy potrzebować silnego programu.
Módl się, byś dobrze poznał Kroki. Módl się, byś chciał pomagać innym – zawsze. Módl się o te rzeczy, a będziesz miał silny program. W programie uczymy się, że modlitwa działa. Widzimy, jak modlitwa zmienia nasze życie i życie ludzi wokół nas. Poznaliśmy moc modlitwy.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, modlę się o poznanie Twojej woli dla mnie i moc do jej wypełnienia.
Działanie na dziś: Dzisiaj przyznam się do moich potrzeb, modląc się o pomoc od mojej Siły Wyższej.
JĘZYK WYZWOLENIA
W pułapce ofiary
Przekonanie, że życie musi być ciężkie i skomplikowane, jest przekonaniem, które czyni z nas cierpiętników.
Możemy zmienić swoje negatywne przekonania na temat życia i możliwości przerwania bólu i zadbania o siebie.
Nie jesteśmy bezradni. Możemy rozwiązywać swoje problemy. Mamy siłę – nie po to, aby kontrolować czy zmieniać innych, ale po to, by zająć się własnymi problemami, które są do rozwiązania.
Używanie każdego problemu, jaki się pojawia, aby „udowodnić” sobie, że życie jest ciężkie, a my bezradni, to współuzależnienie. Jest to tkwienie w pułapce ofiary.
Życie nie musi być trudne. Wprost przeciwnie, może być proste. Życie jest dobre. Nie musimy go „pogarszać”. Nie musimy żyć po jego ciemnej stronie.
Mamy siłę, więcej siły, niż nam się wydaje – nawet podczas trudnych chwil. Trudne chwile nie są dowodem na to, że życie jest złe. Są częścią wzlotów i upadków; często prowadzą do jak najlepszych rozwiązań.
Możemy zmienić nasze nastawienie; możemy zmienić siebie; czasami możemy zmienić swoją sytuację życiową.
Zycie pełne jest wyzwań. Czasami jest w nim więcej bólu, niż chcielibyśmy; czasami więcej radości, niż moglibyśmy sobie wyobrazić.
Jest to częścią całego pakietu, a pakiet ten jest dobry.
Nie jesteśmy ofiarami losu. Możemy nauczyć się nie wchodzić w takie role. Sprawimy, że życie stanie się o wiele łatwiejsze, gdy uwolnimy się od przekonania, że musi być ono ciężkie i trudne.
Dzisiaj, Boże, pomóż mi uwolnić się od przekonania, że życie jest takie ciężkie, okropne i trudne. Pomóż mi zastąpić to przekonanie zdrowszym i bardziej realistycznym poglądem.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA 11
„Nasze oddziaływanie na zewnątrz opiera się na przyciąganiu, a nie na reklamowaniu; musimy zawsze zachowywać osobistą anonimowość wobec prasy, radia i filmu”
AA nigdy nie osiągnęłoby swych obecnych rozmiarów, gdyby nie całe legiony sympatyków ruchu. Jak świat długi i szeroki, znaczna część alkoholików trafia do wspólnoty dzięki przychylnym artykułom i komentarzom we wszystkich możliwych środkach przekazu. W biurach AA, a także w domach członków wspólnoty telefon nigdy nie milknie. Rozmowa zwykle zaczyna się od słów: „Czytałem o was w gazecie…” albo „Słyszałam o was w radiu…”, czy też „Widziałam w telewizji program o AA…” albo jeszcze „Widziałem wzruszający film…” Bez przesady można powiedzieć, że połowa z nas trafiła do AA tą drogą.
Nie wszyscy, którzy telefonują są alkoholikami czy też członkami ich rodzin. Lekarze czytają fachowe artykuły na temat Anonimowych Alkoholików i poszukują dodatkowych informacji. To samo dotyczy duchownych. Pracodawcy dowiadują się, że największe przedsiębiorstwa przemysłowe wyrażają się o nas z uznaniem, pragną więc dowiedzieć się co można zrobić w sprawie alkoholizmu w ich własnych firmach.
Tak więc spoczęła na nas wielka odpowiedzialność za wypracowanie możliwie najlepszej polityki informacyjnej. W rezultacie wielu bolesnych doświadczeń doszliśmy, jak sądzimy, do tego, jak powinna ona wyglądać. Pod wieloma względami jest ona odwrotnością tradycyjnej praktyki reklamowej. Zrozumieliśmy bowiem, że musimy stosować zasadę przyciągania, a nie reklamowania czy lansowania.
Przyjrzyjmy się, jak dwie przeciwstawne metody: przyciągania i lansowania działają. Partia polityczna pragnie wygrać wybory, toteż reklamuje zalety swych przywódców, by pozyskać głosy. Godne szacunku towarzystwo dobroczynne pragnie zebrać fundusze. W tym celu w nagłówku firmowej papeterii umieszcza nazwisko każdej wybitnej osobistości, której poparcie zdoła uzyskać. Znaczna część życia gospodarczego, politycznego i religijnego zależy od popularności przywódców. Ludzie, którzy symbolizują ideały lub sprawy, zaspokajają jakąś głęboką ludzką potrzebę. AA temu nie zaprzecza. Musimy jednak mieć pełną świadomość, że przebywanie w centrum uwagi jest ryzykowne, szczególnie w naszym przypadku. W naturze niemal każdego z nas leży niepowstrzymane zachwalanie samego siebie, toteż perspektywa stowarzyszenia złożonego prawie wyłącznie z agentów reklamowych mogła przerażać. Biorąc pod uwagę takie niebezpieczeństwo, wiedzieliśmy, że musimy wykazać powściągliwość.
Aż trudno uwierzyć, jakie efekty przyniosła ta powściągliwość. Jej rezultatem była taka przychylność opinii wobec Anonimowych Alkoholików, jakiej zapewne nie zdołaliby osiągnąć, nawet największym wysiłkiem, najlepsi spece od reklamy w AA. Oczywiście, ludzie musieli skądś wiedzieć o istnieniu AA. Wpadliśmy jednak na pomysł, że lepiej będzie pozostawić to zadanie naszym sympatykom i przyjaciołom spoza AA. Dokładnie tak się stało i to w niewiarygodnym stopniu. Doświadczeni dziennikarze, którzy są przecież zawodowymi sceptykami, z zapałem nieśli posłanie AA. Dla nich stanowiliśmy coś więcej niż temat ciekawego artykułu. Bo niemal wszyscy przedstawiciele prasy, którzy mieli z nami do czynienia, deklarowali nam swoją przyjaźń.
Początkowo dziennikarze nie mogli zrozumieć, dlaczego unikamy jakiegokolwiek osobistego rozgłosu. Byli autentycznie zakłopotani uporem, z jakim obstawaliśmy przy anonimowości. Później jednak zrozumieli, w czym rzecz. Mieli do czynienia z czymś wyjątkowym na tym świecie, ze stowarzyszeniem, które chciało popularyzować swe zasady i działalność, ale nie swoich poszczególnych członków. Prasa była oczarowana tą postawą. Odtąd nasi przyjaciele zawsze prezentowali nas z entuzjazmem, któremu nawet najgorliwsi członkowie AA z trudem mogliby dorównać.
Był nawet taki okres, kiedy prasa amerykańska poważniej traktowała naszą anonimowość niż niektórzy członkowie. Pewnego razu, blisko stu członków naszej wspólnoty złamało zasadę publicznej anonimowości. W jak najlepszej intencji oświadczyli oni, że anonimowość, na pewno dobra w pionierskich czasach AA, teraz się już przeżyła. Byli przekonani, że AA zajdzie dalej i szybciej, korzystając ze współczesnych metod zdobywania rozgłosu, zwłaszcza, że było wśród nas wielu ludzi cieszących się lokalną, krajową a nawet międzynarodową sławą. Gdyby wyrazili zgodę – a wielu było do tego skłonnych – czemuż by nie ogłosić publicznie ich przynależności do AA? Wszak mogłoby to zachęcić innych, by się do nas przyłączyli. Były to rzeczowe argumenty, jednakże na szczęście zaprzyjaźnieni z nami dziennikarze nie przyjęli ich do wiadomości.
Fundacja wystosowała listy do niemal wszystkich ośrodków rozpowszechniania informacji w Ameryce Północnej jasno określające naszą zasadę przyciągania, a nie reklamowania oraz podkreślając rolę osobistej anonimowości, jako najlepszego środka ochrony interesów AA. Od tego czasu redaktorzy naczelni i sekretarze redakcji konsekwentnie usuwają nazwiska i zdjęcia członków AA z tekstów na temat naszej wspólnoty, czasem przypominając ambitnym jednostkom o stosowanej w AA zasadzie anonimowości. Często rezygnowali nawet z druku bardzo dobrych artykułów, by tylko nie złamać tej zasady. Ich zrozumienie i współpraca okazały się bardzo pomocne. Dziś już tylko bardzo nieliczni członkowie AA z wyrachowaniem łamią zasadę anonimowości publicznej.
Tak pokrótce przedstawia się droga, którą doszliśmy do Jedenastej Tradycji AA. Dla nas jest jednak ona czymś więcej niż rozsądną zasadą polityki informacyjnej. Jest ona również czymś więcej niż wyrzeczeniem się własnego egotyzmu. Tradycja ta stale i w bardzo praktyczny sposób przypomina nam, że w AA nie ma miejsca dla osobistych ambicji. Dzięki niej każdy członek AA stoi na straży naszej wspólnoty.