Refleksje na dzień 18 października

CODZIENNE REFLEKSJE

OTWARTY UMYSŁ

Prawdziwa pokora i otwarty umysł mogą doprowadzić nas do wiary…
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 35

Moje chore myślenie doprowadziło mnie do przekonania, że kontroluję swoje picie – ale tak nie było. Gdy trafiłem do AA, zrozumiałem, że Bóg przemawia do mnie poprzez grupę. Miałem na tyle otwarty umysł, żeby wiedzieć, że potrzebuję Jego pomocy. Autentyczna, szczera akceptacja zasad AA zabrała mi nieco więcej czasu, ale wraz z nią osiągnąłem pokorę. Zdaję sobie sprawę, jaki byłem obłąkany i jestem wdzięczny, że przywrócono mi poczytalność i zdrowie duchowe i że mogę trzeźwieć. Ten nowy, zdrowiejący ja jest dużo lepszym człowiekiem niż ten, jakim byłem bez pomocy AA.


JAK TO WIDZI BILL – s 290

Czas i pieniądze

Nasza postawa wobec użyczania czasu ciekawie kontrastuje z naszą postawą wobec dawania pieniędzy. Poświęcamy AA mnóstwo swojego czasu -dla własnej ochrony i rozwoju, ale także dla dobra grup, regionów, całej wspólnoty i – przede wszystkim – nowicjuszy. Gdyby owo zbiorowe oddanie przełożyć na język finansowy, uzbierałaby się ogromna suma.

Gdy jednak przychodzi do dzielenia się żywą gotówką, zwłaszcza na potrzeby ogólne, wielu z nas specjalnie się do tego nie kwapi. Myślimy o stratach, jakie ponieśliśmy na skutek picia, o wszystkich tych pieniądzach, których w końcu nie zaoszczędziliśmy, aktóre przydałyby się na nieprzewidziane okoliczności albo wykształcenie dzieci.

Ostatnio jednak postawa taka wszędzie z wolna zanika; znika zaś Szybko i zupełnie, gdy pojawia się jakaś konkretna i nagląca potrzeba związana ze służbami AA. Dawcy rzadko mogą obserwować bezpośrednie efekty swej szczodrości. Ale wiedzą, że dzięki nim pomoc uzyskały tysiące alkoholików i ich rodzin.

Twelve Concepts, org. strona 63-64


DZIEŃ PO DNIU

Być poruszonym przez ideały

Nasze nowe życie jest głęboko poruszone przez potężne ideały. Wiele z naszych dążeń rozpada się, a następnie musimy się przeorganizować – być może wiele razy – zanim nasze cele znów staną się solidne. Uczymy się z naszych niepowodzeń; to one pokazują nam, że dążymy do idealnego programu i idealnej duchowości. Nikt z nas nie jest doskonałym modelem zdrowienia. Praca nad dobrym programem nie przynosi żadnych wyróżnień. Spikererzy na naszych spotkaniach nie są świętymi czy prorokami, ale bezimiennymi ludźmi. Opowiadają swoje historie i przekazują wiadomości w sposób nieformalny, ale lepszy niż gdyby wydarzenie było zainscenizowane. Razem podnosimy się z ruin uzależnienia.

Czy moje działania odzwierciedlają najwyższe ideały?

Siło Wyższa, kiedy moje ideały wystawiają na próbę moją wiarę, daj mi znać, że nic nie jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
Ideałem, do którego będę dziś dążyć, jest …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Ci, którzy tego pragną, a nie ci, którzy tego potrzebują. – Szczere pragnienie

W pierwszym rozkwicie trzeźwości wielu zdrowiejących ludzi konfrontuje się z towarzyszami picia, którzy również „potrzebują” programu. Często są zaskoczeni i rozczarowani, gdy wysiłki mające na celu pomóc ich przyjaciołom są odrzucane… czasami kurtuazyjnie.
Jesteśmy naprawdę ograniczeni do możliwości pomagania tym, którzy chcą wyzdrowieć, a nie tym, którzy naszym zdaniem tego potrzebują. Chociaż metody interwencji mogą być skuteczne, nadal jesteśmy w dużej mierze bezradni, aby pomóc tym, którzy nie chcą wyzdrowieć.
Żałujemy, że tak naprawdę nie mamy odpowiedzi dla milionów osób, które umierają z powodu alkoholizmu, nie zdając sobie sprawy ze swojego problemu. Nie mamy też wielkiej nadziei na to, że jakiekolwiek przyszłe próby wyzdrowienia zakończą się sukcesem bez współpracy ze strony samego alkoholika.
Pragnienie….. osobista determinacja i decyzja…. jest niezbędna dla prawie każdego rodzaju zmiany. Mamy wolność wyboru w wielu obszarach naszego życia, a alkoholicy muszą ostatecznie wybrać wyzdrowienie, aby je znaleźć i utrzymać.

Chociaż bardzo chciałbym zobaczyć, jak inni zdrowieją, muszę zaakceptować fakt, że ich osobiste pragnienie i wybór są konieczne. Będę o tym pamiętał, jeśli nadarzy się dziś okazja, by przekazać to przesłanie.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Kiedy ludzie przeszkadzają ci w jakikolwiek sposób, dzieje się tak dlatego, że ich dusze próbują przyciągnąć twoją uwagę i błogosławieństwo. – Catherine Ponder

Jesteśmy w ciągłej komunikacji ze sobą nawzajem i z Bogiem w sferze duchowej. Bez względu na to, jak szczególny może wydawać się kurs którym podążamy, nasza ścieżka biegnie równolegle do wielu ścieżek. Wszystkie ścieżki przetną się, gdy zajdzie taka potrzeba. Punktem przecięcia jest moment, w którym inna dusza szuka naszej uwagi. Możemy być uważni i kochający dla ludzi szukających naszej uwagi. Możemy być wdzięczni za nasze zaangażowanie w inne życia. Możemy być świadomi, że nasze szczególne błogosławieństwo nie jest podobne do żadnego innego i że wszyscy potrzebujemy wkładu od wielu istotnych osób w naszym życiu. Nie ma żadnego nieznaczącego spotkania w naszym życiu. Każde spotkanie z kimś innym jest częścią przeznaczenia obojga jego uczestników.

Spojrzę dziś uważnie i z miłością na ludzi wokół mnie i pobłogosławię ich wszystkich. Są w moim życiu, ponieważ tego potrzebują. Ja również ich potrzebuję.


JĘZYK WYZWOLENIA

Pozbycie się podręcznikowych zasad

Wielu z nas ma przeświadczenie, że aby przebrnąć przez życie, potrzebna jest nam instrukcja postępowania, mikroskop i gwarancja. Czujemy się niepewni i przestraszeni. Pragniemy czuć się bezpieczni, wiedząc, co ma się stać i jak mamy się zachować.
Nie ufamy ani sobie, ani życiu.
Nie wierzymy w Plan.
Chcemy mieć kontrolę nad wszystkim.
„Dokonałam wielu błędnych wyborów, popełniłam wiele
błędów, które niemalże mnie zabiły. Życie naprawdę dało mi w kość. Jak mogę sobie ufać? Jak mogę ufać życiu i swojemu instynktowi, po tym wszystkim, przez co przeszłam?” – zapytała pewna kobieta.
To zrozumiałe, że boimy się, iż ponownie zostaniemy poturbowani przez życie, biorąc pod uwagę stany, w jakich byliśmy, kiedy sięgaliśmy dna naszego współuzależnienia. Nie musimy się bać. Możemy zaufać naszym ja, naszej ścieżce i naszym instynktom.
Oczywiście, chcemy uniknąć powtarzania tych samych błędów. Nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, jakimi byliśmy wczoraj czy rok temu. Wiele zrozumieliśmy, rozwinęliśmy się, zmieniliśmy się. Wtedy zrobiliśmy to, na co było nas w tamtej chwili stać. Jeżeli popełniliśmy błąd, nie możemy pozwolić, aby uniemożliwiał nam życie i pełne doświadczanie dzisiejszego dnia.
Zrozumieliśmy, że to doświadczenie było potrzebne, łącznie z błędami, aby znaleźć się tu, gdzie jesteśmy. Czy uświadamiamy sobie, że nasze życie musiało rozwijać się właśnie tak, a nie inaczej, abyśmy mogli odnaleźć siebie, naszą Siłę Wyższą i nowy sposób życia? Czyżby jakaś część nas samych wciąż nazywała naszą przeszłość błędem?
Teraz możemy uwolnić się od przeszłości i zacząć sobie ufać. Nie musimy karać siebie przeszłością. Niepotrzebna nam instrukcja postępowania, mikroskop ani gwarancja na życie. Wszystko, czego naprawdę potrzebujemy, to lustro. Możemy w nie spojrzeć i powiedzieć: „Ufam ci. Bez względu na to, co się stanie, umiesz zadbać o siebie. A to, co się stanie, będzie dobre, lepsze niż ci się wydaje”.

Dzisiaj przestanę trzymać się kurczowo bolesnych lekcji z przeszłości. Otworzę się na pozytywne lekcje, jakie niesie jutrzejszy i dzisiejszy dzień. Ufam, że teraz będę umiał zadbać o siebie. Wierzę, że Plan jest dobry, nawet jeżeli nie wiem, na czym on polega.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA DZIESIĄTA

„Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki”

Od początku istnienia Anonimowych Alkoholików naszej wspólnoty nigdy nie podzielił jakiś poważniejszy spór. Nigdy też AA nie zajmowało stanowiska w jakichkolwiek publicznych kontrowersjach w wojującym świecie. Nie jest to jednak naszą zasługą. Można powiedzieć, że to niemal nasza wrodzona cecha, bo jak powiedział niedawno jeden z weteranów AA: „Nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć w AA zażartych sporów na tematy religijne, polityczne czy prawne. Skoro więc nie kłócimy się o to prywatnie, możemy mieć pewność, że nie będziemy tego robić publicznie.”
Jakby prowadzeni jakimś głębokim przeczuciem, od zarania AA wiedzieliśmy, że nigdy, także wówczas, gdy bylibyśmy sprowokowani, nie możemy zajmować stanowiska w żadnym publicznym sporze, nawet w najsłuszniejszej sprawie. Historia ludzkości składa się z opisów zmagań narodów i społeczeństw, które w końcu upadły w wyniku wyniszczających sporów. Inne upadły dlatego, że usiłowały narzucić reszcie ludzkości swą własną receptę na szczęście. W naszych czasach widzieliśmy miliony ofiar wojen ekonomicznych i politycznych, często wywoływanych pod wpływem różnic rasowych czy religijnych. Zagraża nam bezpośrednio kolejna zagłada w imię różnych koncepcji ustrojowych i odmiennych zasad podziału bogactw naturalnych oraz owoców ludzkiej pracy. Oto klimat duchowy, w jakim AA się narodziło i pomimo którego, dzięki łasce Bożej, się rozwija.
Raz jeszcze podkreślmy, że naszej niechęci do spierania się ze sobą ani z kimkolwiek innym nie należy uważać za jakąś wyjątkową cnotę uprawniającą nas, aby patrzeć na innych z góry. Nie znaczy to również, że członkowie AA przywróceni obecnie społeczeństwu będą uchylać się od indywidualnego obowiązku, by zajmować takie stanowisko w sprawach dzisiejszego świata, jakie każdy z nas uważa za słuszne. Gdy jednak w grę wchodzi AA jako całość, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nie wdajemy się w żadne publiczne spory, bo wiemy, że wtedy wspólnota by się rozpadła. Uznajemy trwałość i rozprzestrzenianie się AA za coś bez porównania ważniejszego niż poparcie, jakiego moglibyśmy zbiorowo udzielić jakiejkolwiek innej sprawie. Ponieważ zdrowienie z alkoholizmu jest dla nas równoznaczne z przeżyciem, musimy utrzymywać w jak naj lepszym stanie to, co umożliwia nam przetrwanie.
Może brzmieć to tak, jak gdyby alkoholicy w AA nagle zostali opanowani powszechną łagodnością i stali się wielką, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, tak wcale nie jest. Jako ludzie jesteśmy z natury kłótliwi. Zanim trochę uładziliśmy się, AA sprawiało wrażenie totalnego skłócenia, zwłaszcza dla kogoś z zewnątrz. Dyrektor korporacji, który rano zdecydował o wydatkowaniu stu tysięcy dolarów, wieczorem na spotkaniu organizacyjnym AA robi karczemną awanturę o przeznaczenie dwudziestu pięciu dolarów na niezbędne znaczki pocztowe. Zrażona czyjąś próbą uzyskania władzy w grupie połowa członków gniewnie się odłączyła, tworząc inną grupę lepiej odpowiadającą ich wyobrażeniom. Starszyzna grupowa bywała, niczym faryzeusze, chwilowo nadąsana. Zaciekle atakowano ludzi podejrzanych o nieczyste motywy przynależności do AA. Ale mimo całego hałasu, nasze małostkowe spory nigdy nie wyrządziły AA nawet najmniejszej szkody. Były one chlebem i solą uczenia się, jak razem pracować i współżyć. Warto też wspomnieć, że przedmiotem tych sporów niemal zawsze było to, jak usprawnić AA, by jak najlepiej pomagać możliwie naj większej liczbie alkoholików.
Towarzystwo imienia Waszyngtona – ruch alkoholików zainicjowany w Baltimore mniej więcej sto lat temu – niemalże odkrył sposób na alkoholizm. Początkowo Towarzystwo składało się wyłącznie z alkoholików, którzy próbowali sobie wzajemnie pomagać. Pierwsi członkowie przewidywali, że właśnie to powinno pozostać jedynym celem ruchu. Pod wieloma względami Towarzystwo imienia Waszyngtona przypominało dzisiejsze AA. Liczba członków przekroczyła sto tysięcy. Gdyby trzymali się swojego jedynego celu i gdyby pozostawiono ich samym sobie mogliby dojść do tego, co robić na alkoholizm. Ale tak się nie stało. Członkowie Towarzystwa pozwolili politykom i społecznikom, zarówno alkoholikom jak i nie alkoholikom, wykorzystywać Towarzystwo do swoich celów. Zniesienie niewolnictwa było wtedy zapalną kwestią polityczną. Wkrótce członkowie Towarzystwa zaczęli żarliwie zajmować publiczne stanowiska w tej sprawie. Możliwe, że Towarzystwo przetrwałoby spór o niewolnictwo, straci ło ono jednak wszelkie szanse, gdy postanowiło zmienić zwyczaje Amerykanów w dziedzinie picia. Z chwilą, gdy członkowie Towarzystwa imienia Waszyngtona stali się orędownikami abstynencji, całkowicie utracili zdolność pomagania alkoholikom.
AA nie przegapiło tej nauki. Analizując