Refleksje na dzień 17 października

CODZIENNE REFLEKSJE

DOSTROIĆ SIĘ DO WOLI BOGA

Każdy dzień zaczynamy z wizją woli Boskiej przed oczami, wszystkie nasze uczynki są jej przejawem.
Anonimowi Alkoholicy, str, 73

Jak mam utrzymać kondycję duchową? Dla mnie odpowiedź jest całkiem prosta: co dzień proszę moją Siłę Wyższą, aby na dany dzień użyczyła mi daru trzeźwości. Rozmawiałem z wieloma alkoholikami, którzy wrócili do picia, i zawsze pytałem ich: “Czy modliłeś się o trzeźwość w dniu, w którym sięgnąłeś po pierwszy kieliszek?” Żaden z nich nie odpowiedział na to pytanie twierdząco. Stosując w życiu Dziesiąty Krok i co dzień utrzymując porządek w moim domu, wiem, że jeśli poproszę o odroczenie wykonania wyroku, zostanie mi ono przyznane.


JAK TO WIDZI BILL – s 289

Gdy piętrzą się konflikty

Bywałem niekiedy zmuszony przyjrzeć się sytuacjom, w których kiepsko się spisałem. Moją natychmiastową reakcją było wówczas gorączkowe poszukiwanie usprawiedliwień.

„To tylko zwyczajne potknięcia dobrego w istocie człowieka!” – wykrzykiwałem. Gdy to nie działało, powiadałem tak: „Gdyby ci ludzie właściwie się do mnie odnosili, nie musiałbym zachowywać się w ten sposób”. Następnie próbowałem czegoś takiego: „Bóg wie, jak wielu strasznym przymusom wewnętrznym podlegam. Tego akurat nie jestem w stanie przezwyciężyć. On sam będzie musiał mnie od niego uwolnić”. Wreszcie zaś wrzeszczałem: „Tego po prostu nie zrobię! Nawet nie będę próbował!” Oczywiście konflikty piętrzyły się w nieskończoność -jako że uginałem się pod ciężarem własnych wymówek, zaprzeczeń i jawnego buntu.

W samotnych rozmyślaniach możemy ulec tendencji do samousprawiedliwiania i pobożnych życzeń. Rozmowa z drugim człowiekiem ma tę zaletę, że możemy usłyszeć bezpośrednio od niego uwagi na temat naszej sytuacji.

1. Grapevine, czerwiec 1961
2. Dwanaście na Dwanaście, strona 61


DZIEŃ PO DNIU

Łączenie się z naszą Siłą Wyższą

Nasz program jest duchowy. Aby go zrealizować, musimy poznać Siłę Wyższą. Nowa wiedza staje się dostępna dzięki nowym instrumentom. Nie mieliśmy dużej wiedzy o gwiazdach, dopóki nie pojawił się teleskop, ani dużej wiedzy o zarazkach, dopóki nie pojawił się mikroskop. Możesz myśleć o Dwunastu Krokach jako o narzędziu – środku do uświadomienia sobie i zapamiętania, że masz Siłę Wyższą. Kiedy chcemy zbadać to, co leży poza pięcioma zmysłami, musimy użyć instrumentu, który sięga poza te zmysły. Kiedy szczerze poprosimy naszą Siłę Wyższą, ona pokaże nam odpowiedź. Może nie w formie napisu na ścianie, ale zostaniemy poprowadzeni. W końcu dotarliśmy do tego programu.

Czy jestem w kontakcie z moją Siłą Wyższą?

Siło Wyższa, pomóż mi użyć Dwunastu Kroków jako narzędzia do zdobycia wiedzy o Twojej obecności w moim życiu.
Dziś poprawię mój świadomy kontakt z moją Siłą Wyższą poprzez …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Napędzany strachem – Odnalezienie odwagi.

Podczas każdej grupowej dyskusji na temat strachu, ktoś zwykle wskazuje, że służy on celowi ochronnemu, trzymając nas z dala od niebezpieczeństwa.
Jednak z tym typem strachu, który nas napędzał, częściej uciekaliśmy przed dalszym wyrządzaniem krzywdy, starając się unikać zagrożeń. Żadna osoba, której strach osiąga stadium paniki, nie jest w stanie skutecznie kontrolować swoich działań.
Nie możemy oczekiwać, że sama trzeźwość uwolni nas od strachu. To, co może zrobić, to dać nam umiejętność konstruktywnego radzenia sobie ze strachem.
Istnieją pewne kroki, aby to zrobić. PO PIERWSZE, nie powinniśmy być zbyt dumni, by przyznać, że strach może nas dopaść. PO DRUGIE, powinniśmy przyznać, że odczuwamy strach. PO TRZECIE, możemy omówić nasz strach z innymi, przekazując go naszej Sile Wyższej.
Byłoby wspaniale, gdyby te kroki podniosły nas ponad wszelkie poczucie strachu. Nawet jeśli tak się nie stanie, uda nam się opanować nasze problemy, jeśli nie pozwolimy, by strach popchnął nas do działania przeciwko sobie. Jeśli na przykład boję się wygłosić prezentację w pracy lub pójść na rozmowę kwalifikacyjną, to popadam w bezczynność. Nie możemy na to pozwolić.
Odwagę mogę dziś znaleźć w programie Dwunastu Kroków. To pozwoli mi działać właściwie i odpowiedzialnie, nawet jeśli odczuwam lekki strach.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Każde dziecko jest artystą. Problemem jest pozostanie artystą, gdy się dorośnie. – Pablo Picasso

Każdy z nas ma kolorowe pomysły, którymi chce się podzielić. Jesteśmy żywi w środku. Ale czy pozwalamy sobie na pokazanie tej strony nas samych? Nasza choroba ukradła nam wiele z dziecięcej otwartości. Wielu z nas nauczono, że dorastanie oznacza zaprzeczanie dziecka w nas. Wielu z nas dorastało w domach, w których nie było bezpiecznie działać żywo i kreatywnie. Bez względu na przyczynę, nadszedł czas, aby odzyskać dziecko, artystę, w każdym z nas. W każdym z nas program jest inny i każdy ma swój własny artystyczny charakter. Kiedy opowiadamy nasze historie, dzielimy się naszym życiem. A nasze życie jest wyjątkowe i żywe. Im bardziej żyjemy, tym więcej kolorów wnosimy do siebie i dla innych. Nie bójmy się dodawać kolorów do naszego życia.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi odnaleźć w sobie dziecko. Radość przecież jest wyborem. Pomóż mi ją wybrać.

Działanie na dziś: Dzisiaj będę pracować nad tym, by nie ukrywać się przed innymi. Będę żywy i powitam każdego, kogo spotkam z otwartością dziecka.


JĘZYK WYZWOLENIA

Poddanie się uczuciom

Poddanie się uczuciom jest bardzo osobistym i duchowym doświadczeniem.
Poddanie się uczuciom nie jest czymś, czego możemy dokonać w naszych umysłach. Nie jest to coś, co możemy wymusić lub kontrolować siłą woli. Jest to coś, czego doświadczamy.
Akceptacja czy poddanie się nie są zgrabnymi pakiecikami. Często są mieszanką trudnych emocji – złości, wściekłości, smutku. Ich akceptacja przynosi uczucie pozbycia się ciężaru i ulgę. W trakcie procesu poddawania się uczuciom doświadczmy frustracji i złości na Boga, na innych ludzi, na siebie i na życie. Kolejnym krokiem jest dojście do rdzenia bólu i smutku, do ciężkiego emocjonalnego balastu, który musi się ujawnić, abyśmy mogli poczuć się lepiej. Często te emocje związane są ze zdrowieniem i uwalnianiem ich na głębszym poziomie.
Poddanie się uczuciom wprawia koło w ruch. Uwalnia się nasz strach i niepokój odnośnie przyszłości, kiedy przestajemy stawiać im opór.
Jesteśmy chronieni. Jesteśmy prowadzeni. Dobre rzeczy zostały zaplanowane. Jesteśmy w trakcie podejmowania następnego kroku. Poddanie się uczuciom to proces, który pozwala nam iść dalej. W ten sposób nasza Siła Wyższa umożliwia posuwanie się do przodu.
Ufaj wyborom czasu i wolności, która czeka po drugiej stronie, podczas gdy robisz wszystko, co w ludzkiej mocy, aby przebrnąć przez to duchowe doświadczenie.

Otworzę się na proces poddawania się uczuciom. Pozwolę sobie na wszystkie nieprzyjemne i silne uczucia, które muszą zostać uwolnione.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA DZIESIĄTA

„Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki”

Od początku istnienia Anonimowych Alkoholików naszej wspólnoty nigdy nie podzielił jakiś poważniejszy spór. Nigdy też AA nie zajmowało stanowiska w jakichkolwiek publicznych kontrowersjach w wojującym świecie. Nie jest to jednak naszą zasługą. Można powiedzieć, że to niemal nasza wrodzona cecha, bo jak powiedział niedawno jeden z weteranów AA: „Nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć w AA zażartych sporów na tematy religijne, polityczne czy prawne. Skoro więc nie kłócimy się o to prywatnie, możemy mieć pewność, że nie będziemy tego robić publicznie.”
Jakby prowadzeni jakimś głębokim przeczuciem, od zarania AA wiedzieliśmy, że nigdy, także wówczas, gdy bylibyśmy sprowokowani, nie możemy zajmować stanowiska w żadnym publicznym sporze, nawet w najsłuszniejszej sprawie. Historia ludzkości składa się z opisów zmagań narodów i społeczeństw, które w końcu upadły w wyniku wyniszczających sporów. Inne upadły dlatego, że usiłowały narzucić reszcie ludzkości swą własną receptę na szczęście. W naszych czasach widzieliśmy miliony ofiar wojen ekonomicznych i politycznych, często wywoływanych pod wpływem różnic rasowych czy religijnych. Zagraża nam bezpośrednio kolejna zagłada w imię różnych koncepcji ustrojowych i odmiennych zasad podziału bogactw naturalnych oraz owoców ludzkiej pracy. Oto klimat duchowy, w jakim AA się narodziło i pomimo którego, dzięki łasce Bożej, się rozwija.
Raz jeszcze podkreślmy, że naszej niechęci do spierania się ze sobą ani z kimkolwiek innym nie należy uważać za jakąś wyjątkową cnotę uprawniającą nas, aby patrzeć na innych z góry. Nie znaczy to również, że członkowie AA przywróceni obecnie społeczeństwu będą uchylać się od indywidualnego obowiązku, by zajmować takie stanowisko w sprawach dzisiejszego świata, jakie każdy z nas uważa za słuszne. Gdy jednak w grę wchodzi AA jako całość, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nie wdajemy się w żadne publiczne spory, bo wiemy, że wtedy wspólnota by się rozpadła. Uznajemy trwałość i rozprzestrzenianie się AA za coś bez porównania ważniejszego niż poparcie, jakiego moglibyśmy zbiorowo udzielić jakiejkolwiek innej sprawie. Ponieważ zdrowienie z alkoholizmu jest dla nas równoznaczne z przeżyciem, musimy utrzymywać w jak naj lepszym stanie to, co umożliwia nam przetrwanie.
Może brzmieć to tak, jak gdyby alkoholicy w AA nagle zostali opanowani powszechną łagodnością i stali się wielką, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, tak wcale nie jest. Jako ludzie jesteśmy z natury kłótliwi. Zanim trochę uładziliśmy się, AA sprawiało wrażenie totalnego skłócenia, zwłaszcza dla kogoś z zewnątrz. Dyrektor korporacji, który rano zdecydował o wydatkowaniu stu tysięcy dolarów, wieczorem na spotkaniu organizacyjnym AA robi karczemną awanturę o przeznaczenie dwudziestu pięciu dolarów na niezbędne znaczki pocztowe. Zrażona czyjąś próbą uzyskania władzy w grupie połowa członków gniewnie się odłączyła, tworząc inną grupę lepiej odpowiadającą ich wyobrażeniom. Starszyzna grupowa bywała, niczym faryzeusze, chwilowo nadąsana. Zaciekle atakowano ludzi podejrzanych o nieczyste motywy przynależności do AA. Ale mimo całego hałasu, nasze małostkowe spory nigdy nie wyrządziły AA nawet najmniejszej szkody. Były one chlebem i solą uczenia się, jak razem pracować i współżyć. Warto też wspomnieć, że przedmiotem tych sporów niemal zawsze było to, jak usprawnić AA, by jak najlepiej pomagać możliwie naj większej liczbie alkoholików.
Towarzystwo imienia Waszyngtona – ruch alkoholików zainicjowany w Baltimore mniej więcej sto lat temu – niemalże odkrył sposób na alkoholizm. Początkowo Towarzystwo składało się wyłącznie z alkoholików, którzy próbowali sobie wzajemnie pomagać. Pierwsi członkowie przewidywali, że właśnie to powinno pozostać jedynym celem ruchu. Pod wieloma względami Towarzystwo imienia Waszyngtona przypominało dzisiejsze AA. Liczba członków przekroczyła sto tysięcy. Gdyby trzymali się swojego jedynego celu i gdyby pozostawiono ich samym sobie mogliby dojść do tego, co robić na alkoholizm. Ale tak się nie stało. Członkowie Towarzystwa pozwolili politykom i społecznikom, zarówno alkoholikom jak i nie alkoholikom, wykorzystywać Towarzystwo do swoich celów. Zniesienie niewolnictwa było wtedy zapalną kwestią polityczną. Wkrótce członkowie Towarzystwa zaczęli żarliwie zajmować publiczne stanowiska w tej sprawie. Możliwe, że Towarzystwo przetrwałoby spór o niewolnictwo, straci ło ono jednak wszelkie szanse, gdy postanowiło zmienić zwyczaje Amerykanów w dziedzinie picia. Z chwilą, gdy członkowie Towarzystwa imienia Waszyngtona stali się orędownikami abstynencji, całkowicie utracili zdolność pomagania alkoholikom.
AA nie przegapiło tej nauki. Analizując