Refleksje na dzień 16 października

CODZIENNE REFLEKSJE

CO DZIEŃ PRZEZ CAŁY DZIEŃ

Nie da się tego osiągnąć w ciągu jednego dnia. To długoplanowe działanie.
Anonimowi Alkoholicy, str. 73

W początkowych latach mojej przynależności do AA Krok Dziesiąty odbierałem jako sugestię, abym co jakiś czas przyglądał się swoim zachowaniom i reakcjom. Gdyby dopatrzył się czegoś niewłaściwego, powinienem się do tego przyznać, a jeśli trzeba – nawet kogoś przeprosić. Po kilku latach trzeźwienia doszedłem do wniosku, że powinienem częściej siebie obserwować. Musiało upłynąć kolejne kilka lat trzeźwienia, abym uświadomił sobie pełne znaczenie Dziesiątego Kroku i sformułowania: “Prowadziliśmy nadal… “nie oznacza od czasu do czasu ani nawet często. Oznacza co dzień przez cały dzień.


JAK TO WIDZI BILL – s 288

Trzeźwość emocjonalna

Przyglądając się swoim zaburzeniom i niepokojom mniej lub bardziej dokuczliwym – odkryjemy, że u ich podstawy leży zawsze jakiegoś rodzaju niezdrowe uzależnienie, które konsekwentnie domaga się zaspokojenia. Próbujmy więc, z pomocą Boga, nieustannie wyrzekać się tych obciążających i pętających nas skłonności.
Wówczas dopiero będziemy wolni na tyle, by móc żyć i kochać; i samym sobie, i innym będziemy wtedy w stanie nieść posłanie trzeźwości emocjonalnej.

Grapevine, styczeń 1958


DZIEŃ PO DNIU

Uwalnianie siebie

Program może ponownie wprowadzić nas w koncepcję dobra i zła, boga i diabła. Jeśli brzmi to przestarzale, pomyśl jeszcze raz. Nie musimy wyobrażać sobie kopyt i rogów, ale czy nasze uzależnienie nie jest jak osobisty diabeł? Sami nosimy te kopyta i rogi.
Tak więc nasza odpowiedź brzmi: tak, diabeł w nas, przyczyna naszych kłopotów, musi zostać ponownie odkryty i zrozumiany, abyśmy mogli go pokonać. Jesteśmy źródłem naszych własnych kłopotów; jesteśmy naszymi własnymi diabłami. Dopóki nie podejmiemy działań, by uwolnić się od samych siebie, dopóty będziemy się pogrążać i cierpieć.

Czy pokonałem siebie?

Siło Wyższa, dzięki Twojej łasce mogę rozpoznać własnego diabła i oddać go Tobie, aby z Twoją pomocą mógł zostać pokonany.
Dzisiaj powstrzymam się poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Bezdomni i bezrobotni – brak bezpieczeństwa ekonomicznego

Alkoholizm nie jest jedyną przyczyną bezdomności i bezrobocia, które trapią nasz świat. Nawet w trzeźwości ludzie mogą stracić pracę i dom, nie z własnej winy.
Powrót do zdrowia zmniejsza prawdopodobieństwo, że doprowadzimy do takich okoliczności w naszym własnym życiu. Poza tym, zachowując trzeźwość, będziemy w stanie lepiej radzić sobie z wszelkimi niepowodzeniami, które się pojawią. Bolesnym faktem jest to, że jest prawie niemożliwe, aby pomóc jakiemukolwiek pozbawionemu środków do życia alkoholikowi znaleźć dom lub pracę, chyba że przestanie on pić. Uczymy się tego dzięki naszemu doświadczeniu.
Naszym prawdziwym domem jest nasza Siła Wyższa, a nasza najlepsza praca może polegać na dzieleniu się naszym doświadczeniem i siłą z innymi. Pamiętając o tym, możemy być współczujący i wyrozumiali wobec ogólnych problemów związanych z bezdomnością i bezrobociem. Nie mamy odpowiedzi na wszystkie pytania, ale na wiele z nich znamy odpowiedzi.

Będę wdzięczny i wyrozumiały w każdym rozważaniu dzisiejszych problemów bezdomności i bezrobocia. Pozostając trzeźwym, przynajmniej pomagam złagodzić niektóre z ogólnych problemów.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Błądzić jest rzeczą ludzką, ale gdy gumka zużywa się szybciej niż ołówek, to już przesada. – Josh Jenkins

Popełnianie błędów jest w porządku. Ale nie powinniśmy żyć życiem pełnym wymówek. Nie powinniśmy prześlizgiwać się po swoich błędach; powinniśmy się na nich uczyć.
Wymówki odgradzają nas od nas samych i od innych. Ludzie nie ufają nam, jeśli nie przyznajemy się i nie akceptujemy naszych błędów. Poleganie na wymówkach skazuje nas na powtarzanie tych samych błędów.
W procesie zdrowienia przyznajemy się i akceptujemy nasze zachowanie. Robimy to, kontynuując inwenturę naszego życia. Robimy to, by móc uczyć się na własnych błędach. „Posiadanie” naszych błędów pomaga nam wzrastać.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi uznać moje błędy. Dziękuję Ci za Krok Dziesiąty i rozwój, jaki dla mnie niesie.

Działanie na dziś: Dzisiaj wymienię pięć moich ulubionych wymówek. Pomyślę, kiedy ostatnio użyłem każdej z nich. Czego próbowałem uniknąć.


JĘZYK WYZWOLENIA

Bycie uczciwym w stosunku do samego siebie

Relacja z samym sobą jest najważniejszą relacją, jaką musimy zbudować. Jakość tej relacji zdeterminuje jakość pozostałych relacji.
Kiedy będziemy w stanie przyznać się do własnych uczuć i zaakceptować je, będziemy również mogli zrobić to samo w stosunku do innych ludzi.
Kiedy zaakceptujemy własne pragnienia i potrzeby, staniemy się gotowi do tego, aby zostały one spełnione. Kiedy zaakceptujemy nasze myśli, przekonania i to, co jest dla nas ważne, będziemy mogli przekazać to innym.
Kiedy nauczymy się traktować siebie na serio, inni zaczną robić to samo.
Kiedy nauczymy się śmiać z samych siebie, będziemy gotowi śmiać się razem z innymi.
Kiedy nauczymy się ufać sobie, będziemy godni zaufania i gotowi do tego, by zaufać innym.
Kiedy będziemy wdzięczni za to, kim jesteśmy, będzie to znaczyło, że znaleźliśmy miłość do samych siebie.
Kiedy zdobędziemy się na miłość do samych siebie i zaakceptujemy nasze pragnienia i potrzeby, będziemy gotowi na dawanie i otrzymywanie miłości.
Kiedy nauczymy się stać na własnych nogach, będziemy gotowi, by stanąć obok kogoś.
Dzisiaj skupię się na tym, aby być w dobrej relacji z samym sobą.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA DZIESIĄTA

„Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki”

Od początku istnienia Anonimowych Alkoholików naszej wspólnoty nigdy nie podzielił jakiś poważniejszy spór. Nigdy też AA nie zajmowało stanowiska w jakichkolwiek publicznych kontrowersjach w wojującym świecie. Nie jest to jednak naszą zasługą. Można powiedzieć, że to niemal nasza wrodzona cecha, bo jak powiedział niedawno jeden z weteranów AA: „Nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć w AA zażartych sporów na tematy religijne, polityczne czy prawne. Skoro więc nie kłócimy się o to prywatnie, możemy mieć pewność, że nie będziemy tego robić publicznie.”
Jakby prowadzeni jakimś głębokim przeczuciem, od zarania AA wiedzieliśmy, że nigdy, także wówczas, gdy bylibyśmy sprowokowani, nie możemy zajmować stanowiska w żadnym publicznym sporze, nawet w najsłuszniejszej sprawie. Historia ludzkości składa się z opisów zmagań narodów i społeczeństw, które w końcu upadły w wyniku wyniszczających sporów. Inne upadły dlatego, że usiłowały narzucić reszcie ludzkości swą własną receptę na szczęście. W naszych czasach widzieliśmy miliony ofiar wojen ekonomicznych i politycznych, często wywoływanych pod wpływem różnic rasowych czy religijnych. Zagraża nam bezpośrednio kolejna zagłada w imię różnych koncepcji ustrojowych i odmiennych zasad podziału bogactw naturalnych oraz owoców ludzkiej pracy. Oto klimat duchowy, w jakim AA się narodziło i pomimo którego, dzięki łasce Bożej, się rozwija.
Raz jeszcze podkreślmy, że naszej niechęci do spierania się ze sobą ani z kimkolwiek innym nie należy uważać za jakąś wyjątkową cnotę uprawniającą nas, aby patrzeć na innych z góry. Nie znaczy to również, że członkowie AA przywróceni obecnie społeczeństwu będą uchylać się od indywidualnego obowiązku, by zajmować takie stanowisko w sprawach dzisiejszego świata, jakie każdy z nas uważa za słuszne. Gdy jednak w grę wchodzi AA jako całość, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nie wdajemy się w żadne publiczne spory, bo wiemy, że wtedy wspólnota by się rozpadła. Uznajemy trwałość i rozprzestrzenianie się AA za coś bez porównania ważniejszego niż poparcie, jakiego moglibyśmy zbiorowo udzielić jakiejkolwiek innej sprawie. Ponieważ zdrowienie z alkoholizmu jest dla nas równoznaczne z przeżyciem, musimy utrzymywać w jak naj lepszym stanie to, co umożliwia nam przetrwanie.
Może brzmieć to tak, jak gdyby alkoholicy w AA nagle zostali opanowani powszechną łagodnością i stali się wielką, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, tak wcale nie jest. Jako ludzie jesteśmy z natury kłótliwi. Zanim trochę uładziliśmy się, AA sprawiało wrażenie totalnego skłócenia, zwłaszcza dla kogoś z zewnątrz. Dyrektor korporacji, który rano zdecydował o wydatkowaniu stu tysięcy dolarów, wieczorem na spotkaniu organizacyjnym AA robi karczemną awanturę o przeznaczenie dwudziestu pięciu dolarów na niezbędne znaczki pocztowe. Zrażona czyjąś próbą uzyskania władzy w grupie połowa członków gniewnie się odłączyła, tworząc inną grupę lepiej odpowiadającą ich wyobrażeniom. Starszyzna grupowa bywała, niczym faryzeusze, chwilowo nadąsana. Zaciekle atakowano ludzi podejrzanych o nieczyste motywy przynależności do AA. Ale mimo całego hałasu, nasze małostkowe spory nigdy nie wyrządziły AA nawet najmniejszej szkody. Były one chlebem i solą uczenia się, jak razem pracować i współżyć. Warto też wspomnieć, że przedmiotem tych sporów niemal zawsze było to, jak usprawnić AA, by jak najlepiej pomagać możliwie naj większej liczbie alkoholików.
Towarzystwo imienia Waszyngtona – ruch alkoholików zainicjowany w Baltimore mniej więcej sto lat temu – niemalże odkrył sposób na alkoholizm. Początkowo Towarzystwo składało się wyłącznie z alkoholików, którzy próbowali sobie wzajemnie pomagać. Pierwsi członkowie przewidywali, że właśnie to powinno pozostać jedynym celem ruchu. Pod wieloma względami Towarzystwo imienia Waszyngtona przypominało dzisiejsze AA. Liczba członków przekroczyła sto tysięcy. Gdyby trzymali się swojego jedynego celu i gdyby pozostawiono ich samym sobie mogliby dojść do tego, co robić na alkoholizm. Ale tak się nie stało. Członkowie Towarzystwa pozwolili politykom i społecznikom, zarówno alkoholikom jak i nie alkoholikom, wykorzystywać Towarzystwo do swoich celów. Zniesienie niewolnictwa było wtedy zapalną kwestią polityczną. Wkrótce członkowie Towarzystwa zaczęli żarliwie zajmować publiczne stanowiska w tej sprawie. Możliwe, że Towarzystwo przetrwałoby spór o niewolnictwo, straci ło ono jednak wszelkie szanse, gdy postanowiło zmienić zwyczaje Amerykanów w dziedzinie picia. Z chwilą, gdy członkowie Towarzystwa imienia Waszyngtona stali się orędownikami abstynencji, całkowicie utracili zdolność pomagania alkoholikom.
AA nie przegapiło tej nauki. Analizując