MÓJ OBRACHUNEK, NIE TWÓJ
Złośliwe plotki, będące bezkrwawym odpowiednikiem zadawania ciosu nożem w plecy, sprawiają nam swego rodzaju satysfakcję. Plotkując, nie chcemy przecież pomóc tym, których krytykujemy, a jedynie popisać się własna cnotą.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 68
Czasem fakt, że o kims plotkowalem, uświadamiam sobie dopiero pod koniec dnia, kiedy to podsumowywuję wszystkie wydarzenia i zajęcia – i wówczas to moje obgadywanie jawi mi się jako skaza na skądinąd ładnie przeżytym dniu. Jak mogłem powiedzieć coś takiego? – zastanawiam się. Obmowa pokazuje swój brzydki łeb podczas przerwy na kawę albo lunchu ze wspólnikami, albo wieczorem, gdy – zmęczony po trudnym dniu – czuję, że mam prawo dowartościować się kosztem innych. Wady charakteru – takie jak skłonność do plotek – wkradają się w moje życie wtedy, gdy nie zdobywam się na stały wysiłek pracy nad Dwunastoma Krokami zdrowienia. Muszę przypominać sobie, że moja niepowtarzalność jest błogosławieństwem mojego istnienia – i prawda ta odnosi się do każdego, kogo spotykam na swojej drodze, podróżując przez życie. Jedyny obrachunek moralny, jaki muszę dziś sporządzić, dotyczy wyłącznie mojej własnej osoby. Osądzanie innych pozostawię Najwyższemu Sędziemu – Boskiej Opatrzności.
JAK TO WIDZI BILL – s 287
Aspekty duchowości
Wśród uczestników AA nadal panuje ogromne pomieszanie pojęć odnośnie do tego, co przynależy do sfery materialnej, a co do duchowej. Ja osobiście uważam, że decyduje o tym nasza motywacja. Jeśli z posiadanych przez nas dóbr doczesnych korzystamy zbyt egoistycznie, to jesteśmy materialistami. Jeśli natomiast w odruchu pomocy dzielimy się nimi z innymi ludźmi, wówczas to co materialne wspomaga to co duchowe.
Wciąż panuje przekonanie, że instynkty są z założenia czymś złym i że blokują rozwój duchowy. Osobiście sądzę, że różnica pomiędzy dobrem a złem nie jest tożsama z rozróżnieniem tego co instynktowne i tego co duchowe; uważam, że polega ona raczej na właściwym lub niewłaściwym wykorzystywaniu naszych instynktów. Uznanie i odpowiednie ukierunkowanie tego co instynktowne jest niezbędne do osiągnięcia poczucia zdrowej całości i pełni.
1. List, 1958
2. List, 1954
DZIEŃ PO DNIU
Bycie pozytywnym
Abyśmy mogli wzrastać i rozwijać się duchowo, musimy zbadać nasze myśli i przekonania. Czy szukamy dobra w ludziach, miejscach i wydarzeniach? Czy rzucamy pozytywne światło na wszystko, z czym się stykamy? Zrozumieć i zaakceptować nie oznacza ograniczać ani kontrolować. Uznanie prawdy generuje pozytywną energię, pozytywne myśli i pozytywny styl życia. Negatywne myślenie wytwarza negatywne nawyki. Podważa naszą moralność, tak że rozwijamy postawę „co za różnica”. Natomiast pozytywna wiara w Siłę Wyższą, tak jak każdy z nas ją rozumie, daje siłę ciału i odwagę duszy.
Czy mam pozytywne przekonania?
Siło Wyższa, niech pozytywne myśli i przekonania będą siłą przewodnią mojego życia.
Będę dziś kultywować pozytywne przekonania poprzez . . .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Czytając o sobie. – Wdzięczność
Nie tylko doświadczenia naszych kolegów z AA mogą nam pomóc w zdrowieniu. Powinniśmy również być w stanie dostrzec siebie w historiach o ludziach, którzy wpadli w alkoholizm i złość. Dość często, jeśli jesteśmy naprawdę szczerzy, możemy nawet zobaczyć siebie w tragicznych relacjach alkoholików, którzy krzywdzili innych podczas pijackich szaleństw lub utraty świadomości. Być może powstrzymaliśmy się przed takim zachowaniem, ale czy to nie mogłoby przytrafić się również nam? Możemy na przykład przeczytać o wypadku spowodowanym przez pijanego kierowcę i zdać sobie sprawę, że ledwo uniknęliśmy takiego wypadku lub mogliśmy go spowodować, gdybyśmy nie znaleźli trzeźwości. Czytanie takich relacji wzbudza w nas głęboką litość i współczucie dla wszystkich zaangażowanych osób. Historie te uświadamiają nam, że alkoholizm ma wiele ofiar oprócz tych, którzy cierpią na tę samą chorobę. I powinniśmy być wdzięczni, że trzeźwość pozwoliła niektórym z nas trzymać się z dala od takich newsów i nie dodawać światu problemów.
Cokolwiek wydarzy się dzisiaj, będę przynajmniej wdzięczny za to, że trzeźwość może uchronić mnie przed wywoływaniem wymykających się spod kontroli sytuacji, o których czytam codziennie w gazetach.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Brak decyzji to też decyzja. – Harvey Cox
Jesteśmy zwycięzcami, ponieważ każdego dnia decydujemy się zachować trzeźwość. Każdego dnia decydujemy się słuchać naszej Siły Wyższej. Wygrywamy, dokonując aktywnych wyborów. Przestaliśmy zachowywać się tak, jakbyśmy nie mieli wyboru. Nasza stara droga pojawiła się przypadkiem? Nieprawda. Udawaliśmy, że nie mamy siły? Również nieprawda. Straciliśmy władzę nad alkoholem i innymi używkami, ale wciąż mieliśmy siłę, by poprosić o pomoc. Za każdym razem, gdy sięgaliśmy po środki chemiczne, podejmowaliśmy decyzję, tak jak każdego dnia podejmujemy decyzję o pozostaniu trzeźwym.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, dziękuję za danie mi możliwości dokonywania wyborów. Nie będę od nich uciekał. Pomóż mi dokonywać dobrych wyborów. Pomóż mi każdego dnia decydować się na słuchanie Ciebie.
Działanie na dziś: Ani przez chwilę nie będę udawać, że jestem ofiarą. Stanę twarzą w twarz z moimi wyborami i podejmę decyzję.
JĘZYK WYZWOLENIA
Uwolnienie się od chaosu
Nic dobrego nie wypływa z uczucia napięcia i stresu.
Niepokój, lęk, złość czy smutek mogą nas motywować. Uczucia te czasami są zamierzone, aby wzbudzić w nas działanie. Lecz najlepsze rezultaty osiągamy wtedy, gdy zamieniamy je na uczucie spokoju. Nie osiągniemy naszego celu ani wcześniej, ani lepiej, jeśli będziemy działali w poczuciu ponaglenia, lęku, złości czy smutku.
Uwolnij się od niepokoju. Pozwól, aby spokój wypełnił pustkę. Nie musimy zrzekać się władzy nad sobą, naszej siły wewnętrznej danej nam od Boga, ani spokoju, aby wykonać dzisiejszą porcję zadań. Dostaniemy całą potrzebną nam silę, aby zrobić to, co mamy do zrobienia, kiedy przyjdzie na to czas.
Pozwól, aby na początku zagościł spokój. Następnie zacznij działać. Zadanie zostanie wykonane wtedy dobrze i w terminie.
Dzisiaj, zacznę od wyciszenia się i pozwolę, by moja praca i życie wyrosły na tej podwalinie.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DZIESIĄTA
„Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nie zostało nigdy uwikłane w publiczne polemiki”
Od początku istnienia Anonimowych Alkoholików naszej wspólnoty nigdy nie podzielił jakiś poważniejszy spór. Nigdy też AA nie zajmowało stanowiska w jakichkolwiek publicznych kontrowersjach w wojującym świecie. Nie jest to jednak naszą zasługą. Można powiedzieć, że to niemal nasza wrodzona cecha, bo jak powiedział niedawno jeden z weteranów AA: „Nigdy nie zdarzyło mi się słyszeć w AA zażartych sporów na tematy religijne, polityczne czy prawne. Skoro więc nie kłócimy się o to prywatnie, możemy mieć pewność, że nie będziemy tego robić publicznie.”
Jakby prowadzeni jakimś głębokim przeczuciem, od zarania AA wiedzieliśmy, że nigdy, także wówczas, gdy bylibyśmy sprowokowani, nie możemy zajmować stanowiska w żadnym publicznym sporze, nawet w najsłuszniejszej sprawie. Historia ludzkości składa się z opisów zmagań narodów i społeczeństw, które w końcu upadły w wyniku wyniszczających sporów. Inne upadły dlatego, że usiłowały narzucić reszcie ludzkości swą własną receptę na szczęście. W naszych czasach widzieliśmy miliony ofiar wojen ekonomicznych i politycznych, często wywoływanych pod wpływem różnic rasowych czy religijnych. Zagraża nam bezpośrednio kolejna zagłada w imię różnych koncepcji ustrojowych i odmiennych zasad podziału bogactw naturalnych oraz owoców ludzkiej pracy. Oto klimat duchowy, w jakim AA się narodziło i pomimo którego, dzięki łasce Bożej, się rozwija.
Raz jeszcze podkreślmy, że naszej niechęci do spierania się ze sobą ani z kimkolwiek innym nie należy uważać za jakąś wyjątkową cnotę uprawniającą nas, aby patrzeć na innych z góry. Nie znaczy to również, że członkowie AA przywróceni obecnie społeczeństwu będą uchylać się od indywidualnego obowiązku, by zajmować takie stanowisko w sprawach dzisiejszego świata, jakie każdy z nas uważa za słuszne. Gdy jednak w grę wchodzi AA jako całość, sprawa wygląda zupełnie inaczej. Nie wdajemy się w żadne publiczne spory, bo wiemy, że wtedy wspólnota by się rozpadła. Uznajemy trwałość i rozprzestrzenianie się AA za coś bez porównania ważniejszego niż poparcie, jakiego moglibyśmy zbiorowo udzielić jakiejkolwiek innej sprawie. Ponieważ zdrowienie z alkoholizmu jest dla nas równoznaczne z przeżyciem, musimy utrzymywać w jak naj lepszym stanie to, co umożliwia nam przetrwanie.
Może brzmieć to tak, jak gdyby alkoholicy w AA nagle zostali opanowani powszechną łagodnością i stali się wielką, szczęśliwą rodziną. Oczywiście, tak wcale nie jest. Jako ludzie jesteśmy z natury kłótliwi. Zanim trochę uładziliśmy się, AA sprawiało wrażenie totalnego skłócenia, zwłaszcza dla kogoś z zewnątrz. Dyrektor korporacji, który rano zdecydował o wydatkowaniu stu tysięcy dolarów, wieczorem na spotkaniu organizacyjnym AA robi karczemną awanturę o przeznaczenie dwudziestu pięciu dolarów na niezbędne znaczki pocztowe. Zrażona czyjąś próbą uzyskania władzy w grupie połowa członków gniewnie się odłączyła, tworząc inną grupę lepiej odpowiadającą ich wyobrażeniom. Starszyzna grupowa bywała, niczym faryzeusze, chwilowo nadąsana. Zaciekle atakowano ludzi podejrzanych o nieczyste motywy przynależności do AA. Ale mimo całego hałasu, nasze małostkowe spory nigdy nie wyrządziły AA nawet najmniejszej szkody. Były one chlebem i solą uczenia się, jak razem pracować i współżyć. Warto też wspomnieć, że przedmiotem tych sporów niemal zawsze było to, jak usprawnić AA, by jak najlepiej pomagać możliwie naj większej liczbie alkoholików.
Towarzystwo imienia Waszyngtona – ruch alkoholików zainicjowany w Baltimore mniej więcej sto lat temu – niemalże odkrył sposób na alkoholizm. Początkowo Towarzystwo składało się wyłącznie z alkoholików, którzy próbowali sobie wzajemnie pomagać. Pierwsi członkowie przewidywali, że właśnie to powinno pozostać jedynym celem ruchu. Pod wieloma względami Towarzystwo imienia Waszyngtona przypominało dzisiejsze AA. Liczba członków przekroczyła sto tysięcy. Gdyby trzymali się swojego jedynego celu i gdyby pozostawiono ich samym sobie mogliby dojść do tego, co robić na alkoholizm. Ale tak się nie stało. Członkowie Towarzystwa pozwolili politykom i społecznikom, zarówno alkoholikom jak i nie alkoholikom, wykorzystywać Towarzystwo do swoich celów. Zniesienie niewolnictwa było wtedy zapalną kwestią polityczną. Wkrótce członkowie Towarzystwa zaczęli żarliwie zajmować publiczne stanowiska w tej sprawie. Możliwe, że Towarzystwo przetrwałoby spór o niewolnictwo, straci ło ono jednak wszelkie szanse, gdy postanowiło zmienić zwyczaje Amerykanów w dziedzinie picia. Z chwilą, gdy członkowie Towarzystwa imienia Waszyngtona stali się orędownikami abstynencji, całkowicie utracili zdolność pomagania alkoholikom.
AA nie przegapiło tej nauki. Analizując klęskę Towarzystwa imienia Waszyngtona, założyciele AA postanowili trzymać naszą wspólnotę z dala od jakichkolwiek publicznych sporów. W ten sposób został położony kamień węgielny pod Tradycję Dziesiątą: „Anonimowi Alkoholicy nie zajmują stanowiska wobec problemów spoza ich wspólnoty, ażeby imię AA nigdy nie zostało uwikłane w publiczne polemiki”.