Refleksje na dzień 11 października

CODZIENNE REFLEKSJE

PANOWANIE NAD SOBĄ

Zacznijmy od nauki panowania nad sobą. Jest to umiejętność o pierwszoplanowym znaczeniu.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 91

Przejazd do pracy samochodem daje mi okazję do krytycznego zastanowienia się nad sobą. Pewnego dnia, siedząc za kierownicą, dokonałem w myślach przeglądu moich postępów w trzeźwieniu – i niezbyt zadowoliło mnie to, co odkryłem. Miałem nadzieję, że będąc zajęty pracą, z czasem zapomnę o tych nieprzyjemnych myślach; ale jako że dzień był pełen rozczarowań, moja niechęć do siebie tylko wzrosła i wezbrało we mnie napięcie. Wycofałem się do odosobnionego stolika w hallu, żeby zastanowić się, jak najlepiej wykorzystać resztę dnia. W przeszłości, kiedy coś szło nie tak, moją instynktowną reakcją był zawsze atak. Ale przez ten krótki czas, w którym starałem się żyć zgodnie z programem AA, nauczyłem się łapać dystans i przyglądać się swoim emocjom. Zobaczyłem, że – choć nie jestem jeszcze taką osobą, jaką chciałbym być – umiem już nie reagować w stary sposób. Tamte stare wzory zachowań przynosiły jedynie smutek i zranienie – zarówno mnie, jak i innym. Powróciłem na stanowisko pracy, zdecydowany spędzić resztę dnia w jakiś produktywny sposób; podziękowałem Bogu, że dał mi okazje do poczynienia tego dnia dalszych postępów.


JAK TO WIDZI BILL – s 283

„Bezsilni wobec alkoholu”

Staczałem się wciąż niżej i niżej, aż do tego dnia w 1934 roku, gdy leżąc na piętrze w szpitalu po raz pierwszy zdałem sobie sprawę z tego, że mój przypadek jest kompletnie beznadziejny.

Lois była na dole, gdzie dr Silkworth we właściwy sobie delikatny sposób próbował jej wytłumaczyć, co mi dolega oraz to, że rzeczywiście jestem w stanie beznadziejnym. „Ależ Bill ma bardzo silną wolę. Nie widział pan nigdy tak uparcie wytrwałego człowieka jak on” – powiedziała Lois. „Bill usiłował wydobrzeć wręcz jak desperat. Próbowaliśmy wszystkiego. Doktorze, dlaczego on nie może przestać pić?”

Dr Silkworth wyjaśnił jej, że mój nawyk picia przerodził się w obsesję, prawdziwą nienormalność, zmuszającą mnie do picia wbrew własnej woli.
« « « » » »
W ostatnich stadiach picia wola oporu gdzieś się ulotniła. A jednak, gdy przyznajemy się do całkowitej klęski i stajemy się gotowi wypróbować zasady AA, obsesja picia opuszcza nas i wkraczamy w nowy wymiar – doświadczamy wolności płynącej od Boga, jakkolwiek Go pojmujemy.

1. Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, strona 68-69
2. List, 1966


DZIEŃ PO DNIU

Korzystanie z programu

Niektóre osoby nieuzależnione uważają, że nasz program jest kulą u nogi. Szybko odrzucają to, czego nie rozumieją. Zakwestionujmy jednak takie rozumowanie. Ludzie muszą pracować, by zarobić na życie; my musimy realizować nasz program, by żyć. Czy praca jest kulą u nogi?
Praca jest formą wsparcia, a nasza społeczność jest również formą wsparcia. Nigdy nie musimy wstydzić się naszej wspaniałej społeczności, która wniosła tak wiele radości w tak wiele żyć.

Czy w pełni korzystam z programu?

Siło Wyższa, obym wiedział, że nie muszę usprawiedliwiać mojego programu, mojego uzależnienia ani mojego istnienia.
Dzisiaj będę korzystał z programu poprzez …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Utrzymywanie gniewu w bezpiecznych granicach – Radzenie sobie z gniewem
„Nawet pisanie gniewnych listów może być wspaniałym wentylem bezpieczeństwa” – powiedział współzałożyciel AA, Bill W. – „pod warunkiem, że kosz na śmieci znajduje się gdzieś w pobliżu”. To wspaniała rada dotycząca właściwego sposobu radzenia sobie z gniewem.
Napisanie gniewnego listu jest dobrym sposobem na ujawnienie naszych uczuć, tak abyśmy mogli je zobaczyć. Jest to o wiele zdrowsze niż osobliwa metoda ” wypierania” swoich uczuć i udawania, że nie było żadnej krzywdy ani urazy. Ale gniewny list, raz wysłany, może być bardziej destrukcyjny niż wystrzelona kula. Możemy żałować, że kiedykolwiek go wysłaliśmy. Może mieć niezamierzone konsekwencje najgorszego rodzaju. Dlatego kosz na śmieci staje się drugim sposobem radzenia sobie z gniewem. Wyrzucamy list i pozwalamy, by czas i mądrość uleczyły sprawę. To, co zwykle dzieje się pod kierunkiem naszej Siły Wyższej, to znalezienie znacznie bardziej satysfakcjonującego sposobu rozwiązania tego, co się wydarzyło.
Jeśli dzisiaj będę zły, przyznam się do tego przed samym sobą. Być może nawet przeleję swoje uczucia na papier. Ale będę miał na tyle rozsądku, by nie posuwać się dalej z takimi wybuchami.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Obyś żył przez wszystkie dni swego życia. – Jonathan Swift

Prawda jest taka, że życie jest trudne. Zaakceptowanie tego faktu sprawi, że będzie łatwiej. Pamiętasz, jak dobrze zadziałało to w Kroku Pierwszym? Kiedy przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec alkoholu i innych używek, otrzymaliśmy siłę, by wyzdrowieć. Podobnie jest z problemami życiowymi. Możemy poświęcić wiele energii na unikanie trudności życiowych. Ale nasz program uczy nas, jak wykorzystywać tę samą energię do rozwiązywania naszych problemów. Problemy są szansą na poprawę siebie i stanie się bardziej duchowym. Mamy wybór: możemy albo wykorzystać naszą energię do unikania problemów, albo stawić im czoła. Kiedy przestajemy marnować energię, zaczynamy czuć się bardziej pewni siebie.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, życie jest po to, by je przeżyć, zarówno to łatwe, jak i to trudne. Pomóż mi stawić mu czoła i wyciągnąć z niego właściwe wnioski.

Działanie na dziś: Będę pracować nad tym, by nie narzekać na to, jak ciężkie jest życie. Wezmę tę samą energię i wykorzystam ją do rozwiązywania problemów, które mogę napotkać.


JĘZYK WYZWOLENIA

Zdrowienie

Jakże łatwo obwiniać innych o nasze problemy. „Zobacz, co on robi!”, „Widzisz, jak długo czekałam?”, „Dlaczego nie dzwoni?”, „Gdyby tylko się zmienił, byłabym szczęśliwa”.
Często nasze oskarżenia są uzasadnione. Prawdopodobnie czujemy się zranieni i sfrustrowani. W takich chwilach może nam się zdawać, że wyjściem z naszego bólu i frustracji jest zmuszenie drugiej osoby do spełnienia naszych oczekiwań albo wymuszenie pożądanego przez nas skutku. Jednakże te samokrzywdzące iluzje oddają władzę i kontrolę nad naszym życiem w ręce innych ludzi. Właśnie to nazywa się współuzależnieniem.
Sposobem na uwolnienie się od bólu i frustracji, jakkolwiek słusznych, jest uznanie własnych uczuć. Czujemy złość i smutek; następnie uwalniamy się od nich, by znaleźć spokój wewnątrz siebie. Wiemy, że nasze szczęście nie jest kontrolowane przez drugą osobę, nawet jeżeli udało nam się przekonać o tym samych siebie. Nazywamy to akceptacją.
Następnie przyznajemy, że chociaż wolelibyśmy, aby nasza sytuacja wyglądała inaczej, być może nasze życie toczy się w ten sposób nie bez powodu. Być może istnieje wyższy cel i plan, który jest lepszy od czegokolwiek, co bylibyśmy w stanie wymyślić. Nazywamy to wiarą.
Następnie decydujemy, co chcemy robić, co jest w zasięgu naszych możliwości, aby zadbać o siebie. Nazywamy to zdrowieniem.
Łatwo jest wskazać palcem na kogoś, ale więcej satysfakcji da subtelne wskazanie palcem na siebie.

Dzisiaj poradzę sobie z bólem i frustracją zajmując się własnymi uczuciami.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio