CODZIENNE REFLEKSJE
BAGAŻ PRZESZŁOŚCI
…mędrcy zawsze wiedzieli, jak niewiele można osiągnąć w życiu bez nawyku badania samego siebie, uznawaniem wykrytych w sobie braków, a następnie cierpliwej i nieprzerwanej pracy, by naprawić to, co złe.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 88
I bez bagażu dnia wczorajszego mam dziś dość do załatwienia. Mój dzisiejszy bilans musi się zgodzić, jeśli jutrzejszy dzień ma mi przynieść jakąś szansę. Pytam więc siebie, czy gdzieś popełniłem błąd, i jak mogę uniknąć tego zachowania w przyszłości. Czy kogoś zraniłem, lub komuś pomogłem – i dlaczego? Któreś z dzisiejszych doświadczeń zapewne obciążą jakoś moje jutro – ale w większości przypadków nie musi się tak stać, jeśli co dzień będę uczciwie dokonywał obrachunku moralnego.
JAK TO WIDZI BILL– s 277
Ciężar naszych przewin
Tylko w jednym przypadku powinniśmy ograniczyć potrzebę całkowitego ujawnienia wyrządzonych krzywd. Dzieje się tak, gdy nasze wyznania mogłyby wyrządzić krzywdę ludziom przepraszanym lub – co równie ważne – innym. Nie możemy na przykład ujawniać w szczegółach naszych stosunków pozamałżeńskich niczego nie podejrzewającej żonie lub mężowi.
Bezlitosne przysparzanie zmartwień innym nie zmniejszy przecież ciężaru naszych przewin.
Naprawiając wyrządzone krzywdy powinniśmy zachować się rozsądnie, taktownie, rozważnie, z pełną pokorą, ale bez uniżoności czy płaszczenia się. Jesteśmy dziećmi Bożymi i czerpiemy z tego naszą dumę. Nie będziemy pełzać przed nikim.
1. Dwanaście Kroków i Dwanaście Tradycji, strona 86
2. Anonimowi Alkoholicy, strona 72
DZIEŃ PO DNIU
Stawanie się oderwanym
W naszej potrzebie stania się pełnowartościową osobą, czasami uważamy za konieczne zaprojektowanie środowiska, które naszym zdaniem będzie bardziej satysfakcjonujące niż nasze obecne: inne miasto, nowe stanowisko lub dochodowy cel. Ale jeśli zapomnimy, że „odpuściliśmy”, aby wpuścić naszą Wyższą Siłę, marzenia mogą stać się fantazjami i pułapkami.
Jeśli zaczynamy desperacko poszukiwać celu lub miejsca z powodu spełnienia, które do niego przywiązaliśmy lub myślimy, że obiecuje, to otwieramy się na zniechęcenie i rozczarowanie. Ale kiedy naprawdę się zdystansujemy – oddając naszą wolę i nasze życie naszej Sile Wyższej – jesteśmy w stanie osiągnąć znaczące szczęście dzięki niej.
Czy oddaję moją teraźniejszość i przyszłość mojej Sile Wyższej?
Siło Wyższa, modlę się, abyś pomogła mi być tam, gdzie jest dla mnie najlepiej.
Cele i aspiracje, które przekażę dziś mojej Sile Wyższej to …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Co może przynieść trzeźwość? – Życie w trzeźwości
Pojedynczy cel, jakim jest zachowanie trzeźwości, jest tak ważny w AA, że często pomija się poboczne korzyści. Istnieje nawet tendencja do ostrzegania członków przed niebezpieczeństwem przywiązywania wagi do czegokolwiek poza trzeźwością. Musimy jednak stać się odpowiedzialnymi ludźmi we wszystkim, nie tylko w trzeźwości. Możemy oczekiwać, że prawdziwa trzeźwość przyniesie pewność siebie i dobre samopoczucie, których oczekiwaliśmy od butelki, ale nigdy nie otrzymaliśmy. Trzeźwość prawdopodobnie nie da nam ekwiwalentu euforii, której doświadczaliśmy pijąc, ale świetne samopoczucie oparte na realistycznych oczekiwaniach jest bardziej satysfakcjonujące niż absurdalne stany psychiczne, których szukaliśmy w piciu. Prowadzenie właściwego stylu życia przyniesie własne nagrody. Zachowując trzeźwość, spełnię wszystkie swoje obowiązki wobec rodziny i przyjaciół. Trzeźwość nie obiecuje cudów, ale przynosi dobre życie.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Często łatwiej jest walczyć o swoje zasady, niż żyć zgodnie z nimi. – Adlai Stevenson
Łatwo jest mówić o naszych wartościach. Ale kiedy sprzedawca w sklepie przez pomyłkę wyda dodatkową resztę, wartości te zostają wystawione na próbę. Dobrze jest czytać o duchowości w wygodnym fotelu w domu. Ale kiedy utkniemy w korku, trudno jest działać zgodnie z naszymi wartościami.
Właśnie dlatego codzienne praktykowanie naszego programu pomaga. Praktyka przygotowuje nas na trudne czasy.
Być może raz w roku będziemy mieli ochotę napić się lub zażyć inny narkotyk. Może tylko raz w roku otrzymamy niewłaściwą ilość reszty w sklepie. Ale jeśli codziennie będziemy żyć zgodnie z naszymi wartościami, będziemy gotowi, gdy nadejdą trudne czasy. Pamiętaj: „Nie wystarczy mówić. Trzeba też działać”.
Modlitwa na dziś: Siło wyższa, pomóż mi żyć zgodnie z programem każdego dnia. Pomóż mi „iść drogą”.
Działanie na dziś: Dzisiaj wykonam Krok Dziesiąty, inwentura powie mi, czy żyję zgodnie z moimi wartościami.
JĘZYK WYZWOLENIA
Wiedza
Naucz się pozwalać sobie być prowadzonym do prawdy. Poznamy to, co musimy poznać we właściwym czasie. Nie musimy obwiniać się za to, że potrzebujemy czasu, aby dojrzeć do jakiejś prawdy. Nie musimy wymuszać spostrzeżeń i samoświadomości, zanim ten czas nie nastąpi. Tak! Być może cały świat dostrzegał jakąś prawidłowość w naszym życiu, której my wypieraliśmy się dopóty, dopóki nie byliśmy gotowi uporać się z nią. To nasza sprawa i nasze prawo! Ten proces należy do nas. Odkryjemy prawdę we właściwym czasie, kiedy będziemy na nią gotowi, kiedy spełni się nasze doświadczenie.
Najbardziej pomocną koncepcją we wspieraniu rozwoju jest świadomość tego, że nasz rozwój jest naszą sprawą. Możemy dawać i przyjmować wsparcie i zachętę w jego trakcie. Możemy słuchać innych ludzi i mówić im, co sądzimy na dany temat. Możemy wyznaczać granice i troszczyć się o siebie, gdy to konieczne. Cały czas jednak dajemy sobie i innym prawo do rozwijania się we własnym tempie, bez osądzania i z wiarą, że wszystko przebiega tak, jak powinno i we właściwym czasie.
Kiedy będziemy gotowi, kiedy nadejdzie właściwy moment i kiedy nasza Siła Wyższa będzie gotowa – będziemy wiedzieli wszystko, co musimy wiedzieć.
Dzisiaj pozwolę sobie i innym posiadać własne tempo i plan rozwoju. Zaufam, że we właściwym czasie będzie mi dana świadomość i narzędzia, aby sobie z tą świadomością radzić.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
KROK DZIESIĄTY
„Prowadziliśmy nadal obrachunek moralny, z miejsca przyznając się do popełnianych błędów”.
PRZEPRACOWUJĄC nasze pierwsze Dziewięć Kroków, przygotowujemy się do nowego życia. Przy Dziesiątym Kroku zaczynamy stosować sposób życia AA w praktyce, dzień po dniu, w pogodnych i burzliwych chwilach. Nadchodzi pora surowego egzaminu: czy potrafimy zachować trzeźwość, równowagę uczuciową i godziwie żyć w każdej sytuacji?
Ciągły wgląd we własne zalety i wady oraz pragnienie, by dzięki temu stale uczyć się i rozwijać są dla nas koniecznością. My, alkoholicy przekonujemy się o tym dopiero wtedy, gdy przeszliśmy przez piekło. Oczywiście, ludzie o dużym doświadczeniu zawsze i wszędzie praktykowali bezlitosną samoanalizę i samokrytycyzm. Bo mędrcy zawsze wiedzieli, jak niewiele można osiągnąć w życiu bez nawyku badania samego siebie, uznawania wykrytych w sobie braków a następnie cierpliwej i nieprzerwanej pracy, by naprawić to, co złe.
Pijak, który ma straszliwego kaca po wczorajszej libacji nie może dziś cieszyć się życiem. Istnieje jednak jeszcze inny kac, dobrze znany z doświadczenia wszystkim, czy ktoś pije czy nie. Jest to kac uczuciowy, bezpośredni rezultat zbierających się od wczoraj lub dzisiaj w nadmiarze negatywnych emocji: złości, strachu, zazdrości itp. Jeśli chcemy zachować dziś i jutro pogodę ducha, koniecznie musimy zlikwidować takie kace. Nie wymaga to ponurego grzebania się w przeszłości, a jedynie przyznawania się do błędów popełnianych teraz i naprawiania ich. Dokonany już obrachunek moralny umożliwia nam pogodzenie się z przeszłością. Po zrobieniu Czwartego Kroku to co było, mamy już za sobą. Kiedy zrobiliśmy rzetelny rachunek moralny i pogodziliśmy się z sobą, uwierzyliśmy, że możemy stawiać czoło kolejnym wyzwaniom, jakie przy niesie jutro.
Choć wszystkie rachunki sumienia są w zasadzie do siebie podobne, mogą one obejmować różne okresy życia. Istnieje rachunek natychmiastowy, podejmowany o każdej porze dnia i nocy, gdy tylko jesteśmy uwikłani w jakiś problem. Inny rachunek robimy pod koniec każdego dnia, kiedy rozważamy wydarzenia ubiegłych godzin. Sporządzamy swego rodzaju bilans, uznając swoje zasługi i przyznając się do braków. Są wreszcie okazje, kiedy samodzielnie lub razem ze sponsorem albo doradcą duchowym, robimy dokładny przegląd postępów od poprzedniej rozmowy. Wielu Anonimowych Alkoholików robi tego rodzaju porządki ze sobą raz do roku lub co pół roku. Niektórzy z nas lubią co jakiś czas spędzić dobę czy kilka dni w odosobnieniu od codziennego świata i ludzi, by w całkowitym spokoju oddać się medytacji i gruntownej autorefleksji.
Czy jednak praktyki te nie psują nam radości życia, nie potrzebnie zabierając czas? Czy każdy AA musi spędzać większość świadomego życia smętnie wałkując swoje grzechy i zaniedbania? W żadnym razie. Kładziemy tak wielki nacisk na potrzebę obrachunku ze sobą tylko dlatego, że większości z nas nawyk obiektywnej samooceny był zupełnie nie znany. Kiedy jednak wdrożymy się w ten zdrowy zwyczaj, okaże się on tak interesujący i pożyteczny, że nie będziemy żałować poświęconego mu czasu. Bo przecież minuty, a czasem godziny poświęcane pogłębianiu wiedzy o sobie z natury rzeczy uczynią resztę dnia lepszą i bardziej szczęśliwą. A na dłuższą metę obrachunek stanie się po prostu częścią codziennego trybu życia i przestanie być czymś wyjątkowym.
Zanim przejdziemy do szczegółów natychmiastowego obrachunku, czyli sprawdzianu sytuacji, zastanówmy się, w jakich sytuacjach tego rodzaju obrachunek może być przydatny.
Jedną z prawd życia duchowego jest ta, że ilekroć ulega my wzburzeniu, to niezależnie od powodów tego wzburzenia, coś złego dzieje się z nami. Kiedy ktoś nas dotknie i czujemy się tym zranieni, to przecież także z nami coś nie jest w porządku. Czy jednak nie ma wyjątków od tej reguły? Na przykład „usprawiedliwiony” gniew? Jeśli ktoś nas oszukuje, czy nie mamy prawa być wściekli na drania? Albo słusznie oburzeni na zarozumialców? Dla nas, Anonimowych Alkoholików, takie wyjątki są niebezpieczne. Przekonaliśmy się już nieraz, że usprawiedliwiony gniew powinniśmy zostawić ludziom, którzy potrafią lepiej nad nim panować.
Pretensje do innych to uczucie prześladujące alkoholików szczególnie często i dotkliwie. I bez znaczenia jest tu fakt, czy te pretensje są uzasadnione, czy nie. Jeden wybuch złości nieraz potrafił zepsuć nam cały dzień, a skwapliwie pielęgnowana uraza obracała nas w niezdolnych do życia nieszczęśników. Gniew, ten sporadyczny luksus ludzi zrównoważonych, dla nas był emocjonalnym potrzaskiem, w którym mogliśmy tkwić bez końca. Te emocjonalne „ekscesy” często prowadziły prosto do butelki. Tak samo inne negatywne emocje: zawiść, zazdrość, litowanie się nad sobą lub zraniona duma.
Natychmiastowy obrachunek, czyli sprawdzian sytuacji zrobiony podczas takiego ataku wewnętrznego wzburzenia, może bardzo pomóc w poskromieniu rozhuśtanych emocji. Sprawdzian taki powinien ograniczyć się do bieżącej sytuacji, teraz, w tej chwili. Analizę długofalowych trudności lepiej odłożyć na czas specjalnie temu celowi poświęcony. Natychmiastowy sprawdzian obejmuje natomiast nasze bieżące wzloty i upadki, szczególnie wtedy, kiedy ludzie lub nieoczekiwane wydarzenia wytrącają nas z równowagi i prowokują do błędów.
W takich przypadkach zawsze potrzebne jest nam panowanie nad sobą, uczciwa analiza sytuacji, gotowość przyznania się do winy i taka sama gotowość do wybaczania, jeśli ktoś inny jest winny. Nie powinniśmy się zniechęcać, jeśli zdarzy się nam któryś z dawnych błędów – nasze zmagania nie są łatwe. Naszym celem jest postęp, a nie doskonałość.
Zacznijmy od nauki panowania nad sobą. Jest to umiejętność o pierwszoplanowym znaczeniu. Kiedy nie potrafimy pohamować języka, rozsądek i tolerancja natychmiast się ulatniają. Jedna złośliwa wypowiedź, jeden ostry, nieprzemyślany osąd mogą na cały dzień, a czasem nawet na cały rok, popsuć stosunki z drugą osobą. Nic tak nie popłaca jak powściągliwość języka i pióra. Musimy unikać niepohamowanego krytycyzmu i zapalczywych kłótni, w których chodzi nam o postawienie na swoim. To samo dotyczy dąsania się po kątach i milczącej pogardy. Są to emocjonalne pułapki, a przynętą jest w nich duma oraz mściwość. Naszym pierwszym zadaniem jest ominięcie pułapki. Ilekroć kusi nas przynęta, powinniśmy ćwiczyć w tył zwrot i trzeźwe myślenie. Nie będziemy bowiem zdolni godziwie myśleć i działać, dopóki nie posiądziemy automatycznego nawyku panowania nad sobą.
Nie tylko nieprzyjemne i nieoczekiwane problemy wymagają opanowania. Musimy być równie ostrożni, kiedy zaczynamy odnosić sukcesy. Nikt bowiem nie kocha osobistego powodzenia bardziej od nas; upijaliśmy się sukcesem niczym winem, aż do stanu najwyższego podniecenia.
W okresach, kiedy sprzyjało nam szczęście, ponosiły nas fantazje o jeszcze wspanialszych tryumfach nad okolicznościami i ludźmi. Zaślepieni dufną pewnością siebie udawaliśmy wielkie szyszki. Nic dziwnego, że ludzie, znudzeni albo urażeni, odwracali się od nas.
Dzisiaj, kiedy jesteśmy trzeźwi w AA, kiedy odzyskuje my szacunek przyjaciół i współpracowników, przekonuje my się, że nadal musimy zachować szczególną czujność. Najlepszym zabezpieczeniem przed wygórowanym mniemaniem o sobie jest stała świadomość, że dzisiejszą trzeźwość zawdzięczamy jedynie Bożej łasce i że obecne sukcesy są bardziej Jego niż naszą zasługą.
Aż w końcu, kiedy zaczynamy rozumieć, że wszyscy ludzie, łącznie z nami, są do pewnego stopnia chorzy emocjonalnie i często omylni, niepostrzeżenie zaczynamy być łagodniejsi w ocenach, bardziej tolerancyjni. Zaczynamy rozumieć, co to znaczy naprawdę kochać innych. Stopniowo i z coraz większym przekonaniem dochodzimy do wniosku, że nie ma sensu złościć się i obrażać na ludzi, którzy podobnie jak my sami cierpią ból dojrzewania.
Tak radykalna zmiana stosunku do życia wymaga czasu, może nawet długiego czasu. Mało jest ludzi, którzy naprawdę kochają wszystkich. Większość z nas musi przyznać, że kochaliśmy zaledwie kilka osób, wobec większości byliśmy obojętni, o ile tylko nie wchodzili nam w drogę, a do pozo stałych – powiedzmy to sobie – odczuwaliśmy niechęć albo wręcz nienawiść. I chociaż tego rodzaju postawy są nader powszechne, nam Anonimowym Alkoholikom do zachowania równowagi potrzeba czegoś lepszego. Uczucie głębokiej nienawiści na pewno nas z niej wytrąci. Nie możemy nadal obdarzać zaborczą miłością kilku osób, nie możemy ignorować większości i nie możemy bać się lub nienawidzić nikogo. Musimy więc zmienić stosunek do ludzi, nawet jeśli zmiana ta będzie bardzo powolna.
Możemy zacząć od starań, by nie obarczać tych, których kochamy, nieuzasadnionymi wymaganiami. Możemy okazywać uprzejmość ludziom, którym jej nie okazywaliśmy. A tym, których nie lubimy, możemy próbować oddawać sprawiedliwość i grzecznie ich traktować, być może nawet podejmując wysiłek, by ich zrozumieć i pomóc im.
Ilekroć postąpimy niewłaściwie w stosunku do kogokolwiek – powinniśmy zaraz się do tego przyznać – zawsze przed sobą, a także przed nimi, jeśli takie przyznanie będzie pomocne. Uprzejmość, dobroć, sprawiedliwość i miłość to zasady, dzięki którym można żyć w harmonii praktycznie z każdym człowiekiem. W chwilach wątpliwości, zawsze możemy przypomnieć sobie słowa: „Bądź wola Twoja, nie moja”. Zawsze też możemy zadawać sobie pyta nie: „Czy nie robię dziś drugiemu tego, co mnie niemiłe??
Pod koniec dnia, często przed samym zaśnięciem, wielu z nas sporządza bilans dnia. Warto wtedy pamiętać, że obrachunek ze sobą nie jest tylko wykazem błędów i niedostatków. Dzień, w którym nie zrobiliśmy czegoś dobrego, istotnie byłby złym dniem. Ale przecież w rzeczywistości większość świadomego życia spędzamy konstruktywnie Nie lekceważymy swoich dobrych intencji, myśli i uczynków. Nawet jeśli nie udało się nam coś, w co włożyliśmy wiele wysiłku, należy nam się za to właśnie, kto wie czy nie najwyższa ocena. A wtedy ból niepowodzenia może przekształcić się w cenną wartość, staje się bodźcem potrzebnym do tego, by iść naprzód. Ból jest kamieniem probierczym rozwoju duchowego, powiedział kiedyś ktoś, kto dobrze wiedział, o czym mówi. My, w AA, którzy wiemy, że ból nałogu musiał poprzedzać trzeźwość, a później chaos emocjonalny poprzedzał pogodę ducha – całym sercem podpisujemy się pod tym stwierdzeniem.
Przyglądając się rubryce strat w naszym bilansie dnia, powinniśmy uważnie zbadać motywy tych myśli lub uczynków, które wydają nam się niewłaściwe. W większości przypadków bez trudu dostrzeżemy i zrozumiemy te motywy. Uniesieni dumą, gniewem, zazdrością, niepokojem lub lękiem, działaliśmy pod dyktando tych uczuć. Teraz trzeba więc uświadomić sobie te złe myśli i uczynki, pomyśleć o tym, jak można było postąpić i postanowić, że postaramy się z Bożą pomocą wykorzystać to doświadczenie w przyszłości. No i oczywiście musimy pamiętać o naprawieniu tego wszystkiego, co do tej pory jeszcze zaniedbaliśmy naprawić.
Zdarzają się jednak przypadki, gdy jedynie bardzo wnikliwa analiza może wydobyć na jaw nasze rzeczywiste motywy. Zdarza się tak wówczas, gdy w grę wchodzi nasz odwieczny wróg: racjonalizacja czyli samousprawiedliwienie, które wybiela nasze ciemne postępki. Ulegamy wtedy pokusie uwierzenia, że postąpiliśmy w imię słusznych racji i motywów, chociaż wcale tak nie było.
Skrytykowaliśmy, na przykład „konstruktywnie” kogoś, kto rzekomo na to zasługiwał, gdy tymczasem rzeczywistym motywem było pragnienie wygrania nieistotnego sporu. Albo obgadaliśmy kogoś za plecami w przeświadczeniu, że pomagamy innym lepiej go zrozumieć, gdy w głębi duszy zależało nam na wywyższeniu siebie i pod ważeniu opinii o nim. Czasem raniliśmy naszych najbliższych, pozornie w celach „wychowawczych”, żeby dać im nauczkę, podczas gdy naprawdę chcieliśmy ich ukarać. Popadaliśmy w depresję i narzekaliśmy na zdrowie, pod czas gdy w istocie chcieliśmy pozyskać współczucie i uwagę innych. Ta przedziwna skłonność umysłu i uczuć przewija się w stosunkach międzyludzkich jak okiem sięgnąć. Często nieuchwytne i subtelne przekonanie o własnej słuszności może nadawać ton nawet najmniej znaczącym uczynkom i myślom. Codzienna nauka dostrzegania tych skaz, przyznawania się do nich i ich naprawiania jest istotą pracy nad charakterem i budowaniem godziwego życia. Szczery żal za wyrządzone krzywdy, głęboka wdzięczność za uzyskane dary i gotowość do dalszej poprawy to zalety, do których powinniśmy wytrwale zmierzać.
Tak rozpatrzywszy miniony dzień, nie pomijając dobrych uczynków i bezstronnie zbadawszy stan duszy, możemy szczerze podziękować Bogu za otrzymane błogosławieństwa i ze spokojnym sumieniem zasnąć.