CODZIENNE REFLEKSJE
BYŁEM WYJĄTKIEM
Łagodnym głosem spytał mnie on [Bill. W] po prostu: “Myślisz, że jesteś jednym z nas?”
Anonimowi Alkoholicy, str. 413
Gdy piłem, byłem przekonany, że jestem wyjątkiem. Myślałem, że nie dotyczą mnie małostkowe wymagania i że w pełni zasługuję na usprawiedliwienie. Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że ciemną stroną mojej postawy był mój brak “poczucia przynależności”. Na początku z innymi członkami Wspólnoty utożsamiałem się tylko na poziomie choroby. Jakimż cudownym przebudzeniem było dla mnie uzmysłowienie sobie, że – jeśli wszyscy ludzie żyją tak jak potrafią – jestem taki sam jak inni! Ból, radość i zagubienie, jakie odczuwają, nie są niczym wyjątkowym – są naturalną częścią i mojego, i ich życia.
JAK TO WIDZI BILL– s 265
Ani zależność, ani samowystarczalność
Równie niedobrze kończyły się stosunki z tymi, od których jak niemowlęta wymagaliśmy nieustannej opieki i ochrony, wychodząc z założenia, że należy nam się od świata troska o nasz dobrobyt. Ludzie, których najbardziej kochaliśmy odpychali nas lub całkowicie opuszczali. Rozczarowanie było trudne do zniesienia.
Nie potrafiliśmy dostrzec, że choć dorośli wiekiem, ciągle postępowaliśmy jak dzieci, usiłując narzucić wszystkim wokół – przyjaciołom, żonom, mężom i całemu światu rolę opiekuńczych rodziców. Nie chcieliśmy przyjąć do wiadomości, że nadmierna zależność od ludzi zawsze kończy się niepowodzeniem, ponieważ nie ma ludzi o bezgranicznej wytrwałości i nawet najlepsi spośród bliskich czasem się od nas odwrócą, zwłaszcza wówczas, gdy wymagamy od nich zbyt wiele uwagi.
Mamy teraz inne oparcie: ufność i poleganie na Bogu. Zamiast polegać na sobie, ufamy nieskończonemu Bogu. Jeśli w jakiejś mierze udaje się nam postępować tak jak On by tego chciał i z pokorą polegać na nim, On pomoże nam ze spokojem stawić czoło nieszczęściu.
1.Dwanaście na Dwanaście, str. 115
2.Anonimowi Alkoholicy, str. 58
DZIEŃ PO DNIU
Budzenie się do życia
Nawet podczas zdrowienia wielu z nas ma trudności z uniknięciem starych nawyków, które uniemożliwiają nam czerpanie z życia pełnymi garściami. Na przykład wstrzymujemy miłość, unikamy ludzi i doświadczeń, ignorujemy marzenia. Nawet unikanie bólu zmniejsza bogactwo życia.
Teraz, gdy odzyskujemy nasze życie, możemy ćwiczyć przeżywanie go w większym stopniu. Możemy dokonać pewnych zmian, zaakceptować kilka wyzwań, podjąć pewne ryzyko. Jest tak wiele do zyskania.
Czy budzę się do życia?
Siło Wyższa, pomóż mi rozwinąć żagle, aby zaakceptować moje życie i jak najlepiej je wykorzystać.
Dzisiaj będę żyć pełnią życia poprzez …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Kiedy uraza powraca
Zaskakujące, a nawet upokarzające jest odkrycie, że stara uraza odżywa, czasem wiele lat po tym, jak myśleliśmy, że została ona zażegnana. Kiedy tak się dzieje, zastanawiamy się, jak dokładni byliśmy w pozbywaniu się tej urazy.
Sekretem radzenia sobie z takim problemem jest przekazanie starej urazy naszej Sile Wyższej bez marnowania czasu na zastanawianie się, dlaczego znów się pojawiła. Musimy poradzić sobie z tym tak, jakby był to zupełnie nowy problem; i w pewnym sensie rzeczywiście tak jest. Jeśli chodzi o kwestionowanie naszej szczerości w przeszłości, to również jest to strata czasu. Zawsze staramy się robić wszystko, co w naszej mocy, ze zrozumieniem, jakie mamy na dany dzień. Bycie dla siebie zbyt surowym nie ułatwia praktykowania naszego programu. Urazy mogą powracać i powracają, ale nie muszą nas niszczyć.
Dzisiaj uświadomię sobie, że zawsze jestem podatny na moje wszelkie bieżące problemy, w tym urazę. Na szczęście mam swój program radzenia sobie z nimi, gdy tylko się pojawią.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
… ten, kto odnajduje siebie, traci swoje nieszczęście. – Matthew Arnold
Straciliśmy wiele nieszczęścia. W jego miejsce rośnie w nas duch… w miarę jak przybywa miłości.
Zwłaszcza miłość do samego siebie. W naszej chorobie zaczęliśmy nienawidzić samych siebie. Tak naprawdę nienawidziliśmy naszej choroby. Nie mogliśmy odnaleźć siebie. Widzieliśmy tylko to, co widzieli inni – naszą chorobę. W trakcie zdrowienia odnajdujemy siebie na nowo. Odkrywamy, że jesteśmy dobrymi ludźmi. Zaczęliśmy też kochać otaczający nas świat. Widzimy, że mamy coś do zaoferowania temu światu – samych siebie.
Dlaczego? Ponieważ odnaleźliśmy siebie.
Modlitwa na dziś: Cieszę się, że żyję. Czasami życie boli, ale żyjąc, odnalazłem Ciebie. Dziękuję ci, Siło Wyższa. Modlę się, abyśmy zawsze byli blisko siebie.
Działanie na dziś: Wymienię dziesięć wspaniałych rzeczy, które odkryłem o sobie podczas zdrowienia.
JĘZYK WYZWOLENIA
Ćwiczmy tolerancję.
Tolerujmy nasze dziwactwa, uczucia, reakcje, osobliwości i człowieczeństwo. Tolerujmy nasze wzloty i upadki, nasz opór przed zmianą, nasze zmagania i czasami nasz trudny charakter. Tolerujmy nasze lęki, błędy, naszą tendencję do unikania problemów i bólu. Tolerujmy nasze obawy przed bliskością, otwarciem się i bezbronnością. Tolerujmy naszą chwilową potrzebę wyższości, czasami potrzebę poczucia wstydu, czy dzielenia się miłością, jak równy z równym. Tolerujmy sposób, w jaki rozwijamy się, idąc parę kroków do przodu, parę do tyłu. Tolerujmy nasze instynktowne pragnienie kontroli i niechęć do zrezygnowania z niej. Tolerujmy sposób, w jaki deklarujemy potrzebę miłości i następnie odtrącamy tych, którzy chcą nam ją dać. Tolerujmy naszą tendencję do obsesyjnych zachowań, zapominania o ufaniu Bogu i blokowania się.
Niektórych rzeczy nie musimy tolerować. Nie tolerujmy agresywnych i destrukcyjnych zachowań w stosunku do siebie czy innych.
Ćwiczmy zdrową, pełną miłości tolerancję w stosunku do samych siebie. Gdy tak czynimy, uczymy się jednocześnie tolerować innych ludzi. Następnie zróbmy jeszcze jeden krok do przodu. Uprzytomnijmy sobie, że człowieczeństwo, które uczymy się tolerować, jest czymś, co nas uszlachetnia.
Dzisiaj będę tolerancyjny wobec samego siebie. To umożliwi mi właściwą tolerancję wobec innych.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio