Refleksje na dzień 21 września

CODZIENNE REFLEKSJE

OSTATNIA OBIETNICA

Nagle zaczniemy pojmować, że Bóg czyni dla nas to, czego sami dla siebie nie byliśmy w stanie uczynić.
Anonimowi Alkoholicy, str. 72

W moim przypadku, ostatnia z Obietnic Programu, opisanych w Wielkiej Księdze, urzeczywistniła się już pierwszego dnia trzeźwości. Tamtego dnia Bóg sprawił, że nie sięgnąłem po alkohol – i miało to miejsce zawsze, gdy pozwalałem Mu działać w moim życiu. Bóg użycza mi siły, odwagi i przewodnictwa, których potrzebuję, aby odpowiedzialnie zmierzyć się z życiem – dzięki temu mogę wychodzić ludziom naprzeciw i pomagać innym w zachowaniu trzeźwości i w rozwoju. Przejawia się On w moim wnętrzu, czyniąc mnie wyrazicielem Jego woli odnośnie do słów, myśli i uczynków. Wpływa On na moją duchowość, ale to ja realizuję ją na zewnątrz – nigdy bowiem nie robi On dla mnie tego, co sam mogę dla siebie zrobić. Muszę być gotów spełniać Jego zamysły, aby mógł z powodzeniem działać poprzez mnie.


JAK TO WIDZI BILL– s 263

Lęk i wiara

Osiągnięcie wolności od lęku to zadanie na cale życie – i to takie, którego nigdy nie wypełnimy w stu procentach.

W obliczu ciężkiego ataku, groźnej choroby, czy też w innych okolicznościach, które poważnie naruszają nasze bezpieczeństwo, wszyscy, w naturalny sposób, reagujemy lękiem – i poddajemy mu się albo nie, co może przynieść różnorakie, lepsze lub gorsze skutki. Jedynie ludzie, którzy sami siebie oszukują, mogą twierdzić, że są całkowicie wolni od lęku.

W końcu pojęliśmy, że wiara w jakąś koncepcję Boga była częścią nas samych. Czasami wytrwale musieliśmy go szukać, ale On zawsze istniał. Był faktem tak jak i my. Głęboko w nas samych znaleźliśmy Wspaniałą Rzeczywistość.

  1. Grapevine, styczeń 1962
  2. Anonimowi Alkoholicy, str. 46

DZIEŃ PO DNIU

Wybór życia duchowego.

Wchodząc na drogę zdrowienia, musimy dokonać krytycznego wyboru. Możemy wybrać świat duchowy (Dwanaście Kroków) lub świat materialny (który, jak już wiemy, nie zadziałał w naszym przypadku). Możemy wybrać życie w duchu lub życie w iluzji (której częścią było nasze uzależnienie).
Możemy zaufać Sile Wyższej lub podążać za opiniami innych (i bać się ich). Możemy zaangażować się lub być bierni i wycofani.

Który wybór wzmacnia moje zdrowienie?

Siło Wyższa, pomóż mi zawsze wybierać ścieżkę, która wzmacnia moje zdrowienie.
Jako część mojego życia duchowego, dzisiaj będę …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Dobro, które czynię – działanie.

Dlaczego powstrzymujemy się, gdy mamy okazję pomóc innym lub zrobić coś wyjątkowo dobrego? Dlaczego wielu ludzi niechętnie daje z siebie wszystko, jeśli nie zostanie to nagrodzone uznaniem lub pochwałą?
Być może powstrzymujemy się, ponieważ nie rozumiemy, że każde dobre działanie zawsze przynosi własną nagrodę. Pomimo ponadczasowego powiedzenia Szekspira, dobro, które czynimy, nie jest „pochowane z naszymi kośćmi”… ono przetrwa, teraz i w przyszłości.
W programie Dwunastu Kroków uczymy się, że praca tylko dla uznania i pochwały nie jest satysfakcjonująca. Musi też istnieć przeświadczenie, że nasze wysiłki przyczyniają się do większego dobra i mają wartościowy cel. To właśnie czyni AA tak wyjątkowym dla ludzi, którzy są mu całkowicie oddani… wiemy, że wszystko, co robimy dla AA, czyni świat lepszym.
Powinniśmy również wiedzieć, że ci, którzy mogą pomagać innym, są szczęśliwymi, dobrze sytuowanymi ludźmi. Inni mogą chcieć pomagać, ale brakuje im narzędzi. My mamy narzędzia do niesienia pomocy, która zmienia życie — i świat.
Dobro, które czynię dzisiaj, jest skarbem, który będę posiadał już na zawsze.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Miłość nie sprawia, że świat się kręci. Miłość sprawia, że jazda jest warta zachodu. – Franklin Jones

Przed powrotem do zdrowia złość, użalanie się nad sobą i smutek często wypełniały nasze serca. Świat toczył się dalej. Zaczęliśmy nienawidzić tej jazdy.
Podczas zdrowienia miłość wypełnia nasze serca. Zaczynamy kochać życie. Miłość to prawdziwa troska o to, co dzieje się z innymi ludźmi. Miłość jest tym, co sprawia, że ta jazda jest tego warta.
W naszym programie znajdujemy wiele miłości. Ludzie naprawdę zaczynają się dla nas liczyć. A my zaczynamy naprawdę liczyć się dla innych. Wielu z nas uczy się miłości na naszych mitingach. Program uczy miłości, ponieważ program jest miłością.

Modlitwa na dziś: Modlę się, abym przyjął miłość do mojego serca i innych ludzi do mojego życia. Miłość zbliża mnie do mojej Siły Wyższej.

Działanie na dziś: Wymienię wszystkich ludzi, których kocham i pomyślę dlaczego są dla mnie ważni.


JĘZYK WYZWOLENIA

Uwolnienie się od ponaglania.

Zajmijmy się tylko jedną rzeczą w danej chwili. To wszystko, co musimy zrobić. Nie wszystkim naraz, a po kolei. Zadanie po zadaniu. Uczucie po uczuciu. Dzień po dniu. Problem po problemie. Krok po kroku. Przyjemność po przyjemności.
Rozluźnijmy się. Uwolnijmy się od ponaglania. Zacznijmy coś w spokoju. Zajmijmy się jedną rzeczą w danej chwili.
Przekonamy się, że da się w ten sposób załatwić absolutnie wszystko.
Dzisiaj zajmę się sprawami we właściwej kolejności. Jeśli ogarną mnie wątpliwości, zacznę od rzeczy najważniejszych.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


TRADYCJA DZIEWIĄTA

„Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą”

PIERWSZA wersja Tradycji Dziewiątej mówiła o tym, że „W AA powinno być jak najmniej organizacji”. Z biegiem lat zmieniliśmy pogląd na ten temat. Dzisiaj możemy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że Anonimowi Alkoholicy – czyli AA jako całość – nigdy nie powinni posiadać żadnej struktury organizacyjnej. Następnie, jakby temu zaprzeczając, przystępujemy do tworzenia biur usługowych i komisji, które same w sobie są zorganizowane. Jak zatem może istnieć niezorganizowany ruch, który ma prawo organizować i organizuje wiele własnych służb. Zastanawiając się nad tym rebusem, ludzie pytają: „Co oni rozumieją pod pojęciem organizacji?”

A więc przyjrzyjmy się temu. Czy ktoś kiedyś słyszał o państwie, Kościele, partii politycznej czy nawet towarzystwie dobroczynnym, które nie miałoby zasad członkostwa? Czy ktokolwiek słyszał o związku, który nie miałby jakiejś możliwości karania swych członków i wymuszania posłuszeństwa wobec podstawowych zasad i regulaminów? Czy to nie prawda, że niemal każda społeczność na świecie daje władzę wybranym członkom po to, by utrzymać w posłuszeństwie pozostałych oraz karać lub usuwać ze społeczności złoczyńców? Toteż każdy naród, a także każda inna społeczność, musi być zarządzana i kierowana przez ludzi. Władza jest istotą wszelkiej organizacji.

A jednak Anonimowi Alkoholicy są wyjątkiem, który nie pasuje do schematu. Ani Konferencja Służb Ogólnych AA, ani Rada Fundacji ani osoby pełniące funkcje w grupie nie mogą wydać najprostszego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA, nie mówiąc już o tym, by kogokolwiek w jakiś sposób karać.

Próbowaliśmy tego niejednokrotnie, ale zawsze kończyło się to całkowitym fiaskiem. Grupy próbowały usuwać swoich członków, ale ci przychodzili z powrotem na spotkania twierdząc: „Dla nas to kwestia życia i śmierci; nie możecie nas odrzucać”. Zalecano niektórym członkom, by zaprzestali pracy z chronicznymi wpadkowiczami, słysząc w odpowiedzi: „To co robię w ramach Dwunastego Kroku, jest wyłącznie moją własną sprawą. Jakim prawem się wtrącacie?” Nie oznacza to, że żaden Anonimowy Alkoholik nie korzysta z rad i sugestii bardziej doświadczonych członków wspólnoty, ale z pewnością nie będzie on słuchać rozkazów. Najbardziej nie lubianą postacią w AA jest przepełniony mądrością weteran, który po przeniesieniu się do nowej grupy zaczyna wszystkich pouczać, co mają robić. On i wszyscy jemu podobni, którzy „biorą na siebie brzemię odpowiedzialności za dobro AA’, najczęściej wzbudzają zaciekły opór albo jeszcze gorzej – śmiech.

Można by pomyśleć, że nowojorska centrala AA stanowi wyjątek. Owszem, ludzie tam pracujący mają pewną władzę. Jednak już dawno temu, zarówno powiernicy, jak i pracownicy etatowi doszli do wniosku, że nie powinni robić niczego poza wysuwaniem sugestii i to też bardzo umiarkowanych. Wymyślili oni nawet zdanie, które po dziś dzień znajduje się w co najmniej połowie pisanych przez nich listów: „Oczywiście masz całkowite prawo zrobić, co tylko zechcesz, jednakże większość dotychczasowych doświadczeń AA wydaje się sugerować, że…” Czy taka postawa nie jest bardzo daleka od wszelkiej władzy centralnej? My uznajemy fakt, że tak indywidualnym alkoholikom, jak i grupie, nie sposób czegokolwiek nakazywać.

W tym miejscu słyszymy zdziwiony okrzyk księdza: „Oni z nieposłuszeństwa czynią cnotę”. Dołączy się do niego psychiatra, twierdząc: „Zbuntowani smarkacze! Nigdy nie dojrzeją i nie podporządkują się społecznym zwyczajom”. Przypadkowo zapytany przechodzień zareaguje: „Nic z tego nie rozumiem. Z nimi musi być coś nie tak!” Jednakże wszyscy ci krytycy przeoczyli pewien unikalny aspekt AA. Przecież każdy członek AA stosuje najlepiej jak potrafi wskazania Dwunastu Kroków, bo nieprzestrzeganie tych zasad jest niemal równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego.

Ta sama groźba wisi również nad grupą. W przypadku zaniedbania wskazań Dwunastu Tradycji także i grupa może się zdegradować i rozpaść. Tak więc my w AA
w praktyce skrupulatnie przestrzegamy zasad duchowych. Przede wszystkim dlatego, że jest to dla nas absolutna konieczność, a także dlatego, że bardzo nam odpowiada życie będące rezultatem ich przestrzegania. Wielkie cierpienie i wielkie szczęście są najlepszymi strażnikami zasad AA i innych już nam nie trzeba.

Jest dziś oczywiste, że nigdy nie powinniśmy powoływać zarządów, które by nami rządziły, ale jest również oczywiste, że będziemy musieli dawać naszym pracownikom uprawnienia, by nam służyli. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy duchem władzy a duchem służby, a przecież te dwa ideały często krańcowo różnią się od siebie. I właśnie w tym duchu służby wybieramy na krótkie kadencje osoby pełniące funkcje w grupach, intergrupach czy regionach oraz Światową Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików dla całego AA. Nawet nasza Fundacja, która niegdyś byłą niezależną radą, obecnie jest odpowiedzialna bezpośrednio przed naszą wspólnotą. Jej członkowie są stróżami i wykonawcami naszych służb na całym świecie.

Tak samo jak celem każdego z naszych członków jest wytrwanie w osobistej trzeźwości, zadaniem naszych służb jest dotarcie z trzeźwością do każdego, kto może jej potrzebować. Jeśli nikt nie wykona niezbędnej pracy w grupach, nikt nie będzie odbierać telefonu w regionalnym biurze, nikt nie odpowie na listy to AA w swej obecnej formie przestanie istnieć. Nasze linie komunikacji z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy, zostaną zerwane.

AA musi skutecznie funkcjonować. Ale jednocześnie musi unikać bogactwa, prestiżu i władzy, które zawsze są utrapieniem wszelkich innych społeczności. I chociaż na pierwszy rzut oka Tradycja Dziewiąta wydaje się dotyczyć spraw bardzo praktycznych, jej rezultatem jest istnienie społeczności bez struktury organizacyjnej; społeczności ożywianej tylko i wyłącznie duchem służby, czyli wspólnoty w najgłębszym sensie.