CODZIENNE REFLEKSJE
SIŁA WYŻSZA JAKO PRZEWODNIK
Bacz na to, aby twoja więź z Bogiem była właściwa, a tobie i wielu, wielu innym przydarzą się wielkie rzeczy. Dla nas jest to Wielka Prawda.
Anonimowi Alkoholicy, str. 143
Właściwa więź z Siłą Wyższą wydawała mi się niemożliwym do spełnienia zaleceniem. Moja bezładna przeszłość pozostawiła we mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia – i zastanawiałem się, jak niby “cała ta sprawa z Bogiem” miałaby we mnie zadziałać. W AA powiedziano mi, abym powierzył swoje życie i wolę opiece Boga, jakkolwiek Go pojmuję. Nie mając się już do kogo zwrócić, padłem na kolana i wykrzyknąłem: “Boże, nie umiem tego zrobić! Proszę, pomóż mi! “Gdy uznałem swoją bezsilność, w mojej ciemnej duszy zamigotało nieśmiałe światełko – i pojawiła się we mnie gotowość do pozwolenia Bogu, by prowadził mnie przez życie. Kiedy uczyniłem Go swoim przewodnikiem, zaczęły mi się przydarzać wspaniałe rzeczy, i mogłem naprawdę trzeźwieć.
JAK TO WIDZI BILL – s 262
Indywidualne obowiązki
Podkreślmy, że naszej niechęci do spierania się ze sobą ani z kimkolwiek innym nie należy uważać za jakąś wyjątkową cnotę uprawniającą nas Anonimowych Alkoholików, aby patrzeć na innych z góry. Nie oznacza to również, że uczestnicy AA będą uchylać się od indywidualnych obowiązków jako obywatele. Mają zupełną swobodę, by zajmować takie stanowisko w sprawach dzisiejszego świata, jakie każdy uważa za słuszne.
Gdy jednak w grę wchodzi AA jako całość sprawa wygląda zupełnie inaczej. Jako grupa nie wdajemy się w żadne publiczne spory bo wiemy, że wtedy wspólnota by się rozpadła.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 177
DZIEŃ PO DNIU
Zmiana
Stare powiedzenie jest jak najbardziej prawdziwe: możesz zaprowadzić konia do wody, ale nie zmusisz go do picia. Tak samo jest z uzależnieniem i zdrowieniem. Ludzie mogą odebrać nam używki i umieścić nas na terapii, ale nikt nie może sprawić, że będziemy chcieli być trzeźwi.
Kiedy boli wystarczająco mocno, kiedy jesteśmy wystarczająco przestraszeni, kiedy jesteśmy wystarczająco chorzy i zmęczeni, kiedy straciliśmy wystarczająco dużo, dopiero wtedy zaczynamy się zmieniać. Ale to my sami musimy chcieć się zmienić. To jest klucz do sukcesu.
Co chcę zrobić, aby wyzdrowieć?
Siło Wyższa, pomóż mi chcieć tego, czego potrzebuję, chcieć tego, co jest dla mnie najlepsze.
Dzisiaj będę dalej wracać do zdrowia poprzez …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Wszystko, co powinniśmy wiedzieć.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, pierwsi członkowie AA mieli raczej ograniczone podejście do badań nad alkoholizmem. Stawali się niespokojni i rozdrażnieni, jeśli któryś z członków zaczynał omawiać psychologiczne aspekty problemu lub dawał inne sygnały, że próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o chorobie.
Choć dziś nie musimy przyjmować tak zawężonych postaw, powinniśmy przynajmniej przyznać, że nie potrzebujemy skomplikowanych informacji, by zachować trzeźwość.
Wszystko, co musimy wiedzieć, to to, że mamy bardzo kompulsywny problem, który można powstrzymać poprzez wyeliminowanie pierwszego drinka.
Nawet dzisiaj nikt do końca nie wie, dlaczego pierwszy drink jest tak zabójczy dla ludzi takich jak my. Nasze doświadczenie i doświadczenie innych mówi nam, że tak jest. Już sama ta wiedza może być ważnym elementem w odnalezieniu i utrzymaniu trzeźwości.
Będąc otwartym na nowe informacje, będę dziś pamiętał, że dość prosty pomysł…. że jestem alkoholikiem i nie mogę żyć z alkoholem…. jest najważniejszą rzeczą, jaką muszę wiedzieć.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Najlepszym sposobem na rozweselenie siebie jest próba rozweselenia kogoś innego. – Mark Twain
Czasami próba „poradzenia sobie” ze swoimi uczuciami nie przynosi nic dobrego. Na razie utknęliśmy w martwym punkcie. Widzimy rzeczy tylko w jeden sposób. Bez względu na to, co ktoś mówi, jesteśmy zamknięci. Na razie. Ale to zagraża naszej trzeźwości.
Jak przestać użalać się nad sobą? Skupić się na kimś innym. Kiedy naprawdę chcemy pomóc komuś innemu być szczęśliwym, zwracamy się o pomoc do naszej Siły Wyższej.
Wtedy wszystko zaczyna się zmieniać, ponieważ nasze dobre uczynki do nas wracają. Pamiętaj, że służba zawsze utrzyma nas w trzeźwości.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, czasami utknę w moich starych nawykach. Pomóż mi zmienić moje nastawienie w takich chwilach. Pomóż mi zachować trzeźwość.
Działanie na dziś: Pomyślę o chwilach, w których utknąłem w złych uczuciach. Jak udało mi się z tego wyjść.
JĘZYK WYZWOLENIA
Spontaniczność
Podczas zdrowienia uczymy się sobie odpuszczać. Uczymy się być spontaniczni.
Spontaniczność może przerażać wielu z nas. Możemy bać się utraty kontroli, która wiąże się ze spontanicznością. Być może w dalszym ciągu funkcjonujemy w ramach zasad, które nie pozwalają na spontaniczność: bądź dobry, bądź nieomylny, bądź doskonały, bądź silny, nie pozwalaj sobie na zabawę i miej wszystko pod kontrolą.
Być może spontaniczność kojarzy się nam z zachowaniami uzależniającymi, kompulsywnymi, autodestrukcyjnymi lub nieodpowiedzialnymi.
Nie to mamy na myśli, mówiąc o spontaniczności w zdrowieniu. Pozytywna spontaniczność wiąże się ze swobodnym wyrażaniem siebie w sposób, który jest zdrowy, niesie radość, nie rani nas i nie narusza praw innych. Uczymy się być spontaniczni i wolni w miarę, jak rośnie nasza samoświadomość i szacunek do samego siebie. Spontaniczność pojawia się, gdy wiara w siebie i zaufanie rosną i gdy stajemy się bardziej pewni umiejętności utrzymania zdrowych granic.
Spontaniczność związana jest ze zdolnością oddania się zabawie i osiągnięcia intymności. Aby osiągnąć wszystkie te wspaniale rzeczy, musimy być gotowi odrzucić potrzebę kontrolowania siebie i innych i w pełni poddać się chwili.
Wyzwólmy się spod własnej ścisłej kontroli. Co z tego, że popełnimy błąd? Co z tego, że możemy nie mieć racji?
Cieszmy się z niedoskonałości. Pozwólmy sobie na bezradność i bezbronność. Podejmijmy to ryzyko!
Możemy być spontaniczni bez konieczności ranienia siebie czy innych.
W rzeczywistości każdy może skorzystać dzięki naszej spontaniczności.
Dzisiaj odrzucę podręcznik z zasadami i zacznę cieszyć się z tego, kim jestem. Będę cieszyć się darem życia, darem, jakim jestem sam dla siebie, i darem, jakim są dla mnie inni.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DZIEWIĄTA
„Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą”
PIERWSZA wersja Tradycji Dziewiątej mówiła o tym, że „W AA powinno być jak najmniej organizacji”. Z biegiem lat zmieniliśmy pogląd na ten temat. Dzisiaj możemy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że Anonimowi Alkoholicy – czyli AA jako całość – nigdy nie powinni posiadać żadnej struktury organizacyjnej. Następnie, jakby temu zaprzeczając, przystępujemy do tworzenia biur usługowych i komisji, które same w sobie są zorganizowane. Jak zatem może istnieć niezorganizowany ruch, który ma prawo organizować i organizuje wiele własnych służb. Zastanawiając się nad tym rebusem, ludzie pytają: „Co oni rozumieją pod pojęciem organizacji?”
A więc przyjrzyjmy się temu. Czy ktoś kiedyś słyszał o państwie, Kościele, partii politycznej czy nawet towarzystwie dobroczynnym, które nie miałoby zasad członkostwa? Czy ktokolwiek słyszał o związku, który nie miałby jakiejś możliwości karania swych członków i wymuszania posłuszeństwa wobec podstawowych zasad i regulaminów? Czy to nie prawda, że niemal każda społeczność na świecie daje władzę wybranym członkom po to, by utrzymać w posłuszeństwie pozostałych oraz karać lub usuwać ze społeczności złoczyńców? Toteż każdy naród, a także każda inna społeczność, musi być zarządzana i kierowana przez ludzi. Władza jest istotą wszelkiej organizacji.
A jednak Anonimowi Alkoholicy są wyjątkiem, który nie pasuje do schematu. Ani Konferencja Służb Ogólnych AA, ani Rada Fundacji ani osoby pełniące funkcje w grupie nie mogą wydać najprostszego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA, nie mówiąc już o tym, by kogokolwiek w jakiś sposób karać.
Próbowaliśmy tego niejednokrotnie, ale zawsze kończyło się to całkowitym fiaskiem. Grupy próbowały usuwać swoich członków, ale ci przychodzili z powrotem na spotkania twierdząc: „Dla nas to kwestia życia i śmierci; nie możecie nas odrzucać”. Zalecano niektórym członkom, by zaprzestali pracy z chronicznymi wpadkowiczami, słysząc w odpowiedzi: „To co robię w ramach Dwunastego Kroku, jest wyłącznie moją własną sprawą. Jakim prawem się wtrącacie?” Nie oznacza to, że żaden Anonimowy Alkoholik nie korzysta z rad i sugestii bardziej doświadczonych członków wspólnoty, ale z pewnością nie będzie on słuchać rozkazów. Najbardziej nie lubianą postacią w AA jest przepełniony mądrością weteran, który po przeniesieniu się do nowej grupy zaczyna wszystkich pouczać, co mają robić. On i wszyscy jemu podobni, którzy „biorą na siebie brzemię odpowiedzialności za dobro AA’, najczęściej wzbudzają zaciekły opór albo jeszcze gorzej – śmiech.
Można by pomyśleć, że nowojorska centrala AA stanowi wyjątek. Owszem, ludzie tam pracujący mają pewną władzę. Jednak już dawno temu, zarówno powiernicy, jak i pracownicy etatowi doszli do wniosku, że nie powinni robić niczego poza wysuwaniem sugestii i to też bardzo umiarkowanych. Wymyślili oni nawet zdanie, które po dziś dzień znajduje się w co najmniej połowie pisanych przez nich listów: „Oczywiście masz całkowite prawo zrobić, co tylko zechcesz, jednakże większość dotychczasowych doświadczeń AA wydaje się sugerować, że…” Czy taka postawa nie jest bardzo daleka od wszelkiej władzy centralnej? My uznajemy fakt, że tak indywidualnym alkoholikom, jak i grupie, nie sposób czegokolwiek nakazywać.
W tym miejscu słyszymy zdziwiony okrzyk księdza: „Oni z nieposłuszeństwa czynią cnotę”. Dołączy się do niego psychiatra, twierdząc: „Zbuntowani smarkacze! Nigdy nie dojrzeją i nie podporządkują się społecznym zwyczajom”. Przypadkowo zapytany przechodzień zareaguje: „Nic z tego nie rozumiem. Z nimi musi być coś nie tak!” Jednakże wszyscy ci krytycy przeoczyli pewien unikalny aspekt AA. Przecież każdy członek AA stosuje najlepiej jak potrafi wskazania Dwunastu Kroków, bo nieprzestrzeganie tych zasad jest niemal równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego.
Ta sama groźba wisi również nad grupą. W przypadku zaniedbania wskazań Dwunastu Tradycji także i grupa może się zdegradować i rozpaść. Tak więc my w AA
w praktyce skrupulatnie przestrzegamy zasad duchowych. Przede wszystkim dlatego, że jest to dla nas absolutna konieczność, a także dlatego, że bardzo nam odpowiada życie będące rezultatem ich przestrzegania. Wielkie cierpienie i wielkie szczęście są najlepszymi strażnikami zasad AA i innych już nam nie trzeba.
Jest dziś oczywiste, że nigdy nie powinniśmy powoływać zarządów, które by nami rządziły, ale jest również oczywiste, że będziemy musieli dawać naszym pracownikom uprawnienia, by nam służyli. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy duchem władzy a duchem służby, a przecież te dwa ideały często krańcowo różnią się od siebie. I właśnie w tym duchu służby wybieramy na krótkie kadencje osoby pełniące funkcje w grupach, intergrupach czy regionach oraz Światową Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików dla całego AA. Nawet nasza Fundacja, która niegdyś byłą niezależną radą, obecnie jest odpowiedzialna bezpośrednio przed naszą wspólnotą. Jej członkowie są stróżami i wykonawcami naszych służb na całym świecie.
Tak samo jak celem każdego z naszych członków jest wytrwanie w osobistej trzeźwości, zadaniem naszych służb jest dotarcie z trzeźwością do każdego, kto może jej potrzebować. Jeśli nikt nie wykona niezbędnej pracy w grupach, nikt nie będzie odbierać telefonu w regionalnym biurze, nikt nie odpowie na listy to AA w swej obecnej formie przestanie istnieć. Nasze linie komunikacji z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy, zostaną zerwane.
AA musi skutecznie funkcjonować. Ale jednocześnie musi unikać bogactwa, prestiżu i władzy, które zawsze są utrapieniem wszelkich innych społeczności. I chociaż na pierwszy rzut oka Tradycja Dziewiąta wydaje się dotyczyć spraw bardzo praktycznych, jej rezultatem jest istnienie społeczności bez struktury organizacyjnej; społeczności ożywianej tylko i wyłącznie duchem służby, czyli wspólnoty w najgłębszym sensie.