CODZIENNE REFLEKSJE
AKCEPTACJA
Przyznaliśmy, że w pojedynkę za pomocą własnych skąpych zasobów nie poradzimy sobie z alkoholem; zaakceptowaliśmy wynikający z tego logicznie fakt, żeby dokonać tego niemożliwego w innym razie zadania, musimy zdać się na jakąś Siłę Wyższą (choćby była nią po prostu grupa AA). W chwili, gdy w pełni to zaakceptowaliśmy, rozpoczął się proces uwalniania nas od przymusu picia.
Jak to widzi Bill, str. 109
Wolności zaznałem dopiero wtedy, gdy zaakceptowałem to, że mogę powierzyć moją wolę i moje życie opiece Siły Wyższej, którą ja osobiście nazywam Bogiem. Pogoda ducha sączyła się kropla po kropli, przenikając do mego pełnego zamętu życia, kiedy zaakceptowałem fakt, że to przez co przechodzę, jest po prostu życiem, i uwierzyłem, że Bóg pomoże mi przezwyciężyć trudności – a nawet uczyni znacznie więcej. Od tamtej pory pomógł mi we wszystkich trudnych sytuacjach! Gdy to, co niesie życie, akceptuję w prawdzie, nie ulegając życzeniowemu myśleniu, mogę wzrastać i cieszyć się pogodą ducha i spokojem umysłu.
JAK TO WIDZI BILL – s 261
„Gruntowny i odważny”
Mój obrachunek moralny często szwankował. Niekiedy wyznawałem swoje wady nie tym ludziom co trzeba; kiedy indziej zamiast swoich własnych wad wymieniałem cudze; jeszcze kiedy indziej moje wyznanie braków i błędów przypominało raczej głośne uskarżanie się na nękające mnie problemy i okoliczności.
Dla każdego nowicjusza sugestia AA zrobienia nieulękłego obrachunku moralnego wydaje się zadaniem ponad jego możliwości. Ilekroć próbuje spojrzeć z odwagą na siebie Pycha mówi: „Obejdzie się bez tego, masz ważniejsze sprawy”, a Strach dodaje: „Nie skacz w ogień!”
Ale pycha i strach, jak i tego rodzaju obawy są fałszywym biciem na alarm. Jeśli tylko mamy całkowitą gotowość i solidnie zabierzemy się do pracy cudowne światło rozproszy wszelkie wątpliwości. I jeśli nie cofniemy się w pół drogi, poznamy zupełnie nowy rodzaj ufności oraz niewypowiedzianą ulgę, że w końcu spojrzeliśmy sami sobie w oczy.
1.Grapevine, czerwiec 1958
2.Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 50-51
DZIEŃ PO DNIU
Być człowiekiem
Jesteśmy niedoskonałymi ludźmi. Aby się uczyć, popełniamy błędy i ponosimy ich konsekwencje. Dotyczy to nas wszystkich, zawsze i wszędzie.
Kiedy więc robimy bardzo ludzkie rzeczy, pomaga nam to, że już nie karzemy samych siebie, lecz akceptujemy nasze człowieczeństwo. Nie musimy osądzać siebie tak, jak mogą to robić inni ludzie, ale tak, jak może robić to nasza Siła Wyższa, z miłością i pełną akceptacją.
Czy uczę się akceptować swoje człowieczeństwo?
Siło Wyższa, pomóż mi dostrzec, że moje człowieczeństwo jest nie tyle problemem, co raczej drogą.
Dzisiaj będę świętować moje człowieczeństwo poprzez . . .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Nie trać z oczu wspólnego problemu.
Pewien stary wyjadacz zauważył, że w AA zaszła jedna poważna zmiana, która dotyczy dyskusji w grupach wsparcia. Obecnie dużo większy nacisk kładzie się na przezwyciężanie osobistych problemów niż na trzymanie się z dala od pierwszego drinka.
„Pierwsi członkowie AA byli stale zaniepokojeni niebezpieczeństwami związanymi z piciem” – powiedział. „Dzisiejsi członkowie są bardziej zaniepokojeni swoimi uczuciami i sprawami osobistymi, takimi jak związki”.
Ta zmiana prawdopodobnie przyniosła poprawę, ale niesie ze sobą ryzyko, że członkowie programu zapomną, dlaczego w ogóle go potrzebowali.
W przypadku alkoholików niebezpiecznie jest pozwolić, by problem z alkoholem zniknął z pola widzenia. Ważne jest, aby przez cały czas pamiętać o tym, że nasz problem z alkoholem ma charakter życia lub śmierci. Nawet jeśli nie uda nam się całkowicie poradzić sobie z naszymi uczuciami lub nawiązać harmonijnych relacji, zawsze konieczne jest zachowanie trzeźwości. Katastrofa kryje się w pierwszym drinku i miejmy to stale na uwadze.
Bez względu na to, jak długo jestem trzeźwy, tego dnia kilka razy przypomnę sobie, że jestem alkoholikiem. Będę też pamiętał, że tylko trzeźwość pozwala mi uporać się z innymi problemami.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Kiedy spoglądamy wstecz, zdajemy sobie sprawę, że rzeczy, które przyszły do nas, gdy oddaliśmy się w ręce Boga, były lepsze niż wszystko, co mogliśmy zaplanować. – Anonimowi Alkoholicy
Nie możemy kontrolować teraźniejszości, patrząc w przyszłość. Możemy jedynie spojrzeć w przeszłość. Przeszłość może nas nauczyć, jak czerpać więcej z teraźniejszości. Ale z przeszłości należy wyciągać wnioski, a nie ją osądzać.
Kiedy patrzymy wstecz, widzimy kłopoty spowodowane uzależnieniem. Ale widzimy też powrót do zdrowia. Widzimy, jak nasze życie stało się lepsze. Widzimy pracę naszej Siły Wyższej w naszym życiu. Jeśli uczciwie spojrzymy na naszą przeszłość, nauczymy się czegoś nowego.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi wyciągnąć wnioski z przeszłości. Z Twoją pomocą przestanę osądzać swoją przeszłość, tak jak nie osądzałbym tych, którzy byli przede mną.
Działanie na dziś: Dziś przypomnę sobie moje życie, zanim zacząłem trzeźwieć. Czy nadal trzymam się postaw lub zachowań, które mogą sprawić, że znów zacznę sięgać po alkohol i inne używki?
JĘZYK WYZWOLENIA
Przeprosiny
Czasami zachowujemy się w taki sposób, że jest nam z tym źle. To ludzkie. Dlatego mamy takie słowa, jak „przepraszam”. Słowa, które łagodzą i zmniejszają dystans. Oczywiście, nie musimy mówić „przepraszam”, jeżeli nie zrobiliśmy nic złego. Uczucie wstydu może popychać nas do przepraszania za wszystko, co robimy, za każde wypowiedziane słowo, za to, że żyjemy i za to, kim jesteśmy.
Nie musimy przepraszać za dbanie o siebie, zajmowanie się własnymi uczuciami, określanie granic; za to, że dobrze się bawimy i że zdrowiejemy.
Nie musimy zmieniać kursu, jeżeli został on podjęty w naszym najlepszym interesie. Czasami ogólne przeprosiny pomagają nam uznać pozostałe uczucia i są przydatne w kwestiach, które są niejasne. Możemy powiedzieć: „Przepraszam za rozpętanie afery. Przepraszam za to, że mogłem cię zranić, próbując zadbać o siebie – nie miałem takiej intencji”.
Jeśli raz przeprosiliśmy, nie ma potrzeby tego powtarzać. Jeżeli komuś zależy na tym, aby wymusić na nas ponowne przeprosiny, to jego sprawa – my nie musimy tego robić.
Możemy nauczyć się poważnie traktować nasze przeprosiny, zamiast rozdawać je niepotrzebnie na lewo i prawo. Gdy mamy poczucie własnej wartości wiemy, kiedy przepraszać, a kiedy nie.
Dzisiaj postaram się być bezpośredni w swoich przeprosinach i wziąć odpowiedzialność wyłącznie za własne czyny, niczyje inne. Boże, pomóż mi uświadomić sobie, za co powinienem przeprosić, a za co nie jestem odpowiedzialny.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DZIEWIĄTA
„Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą”
PIERWSZA wersja Tradycji Dziewiątej mówiła o tym, że „W AA powinno być jak najmniej organizacji”. Z biegiem lat zmieniliśmy pogląd na ten temat. Dzisiaj możemy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że Anonimowi Alkoholicy – czyli AA jako całość – nigdy nie powinni posiadać żadnej struktury organizacyjnej. Następnie, jakby temu zaprzeczając, przystępujemy do tworzenia biur usługowych i komisji, które same w sobie są zorganizowane. Jak zatem może istnieć niezorganizowany ruch, który ma prawo organizować i organizuje wiele własnych służb. Zastanawiając się nad tym rebusem, ludzie pytają: „Co oni rozumieją pod pojęciem organizacji?”
A więc przyjrzyjmy się temu. Czy ktoś kiedyś słyszał o państwie, Kościele, partii politycznej czy nawet towarzystwie dobroczynnym, które nie miałoby zasad członkostwa? Czy ktokolwiek słyszał o związku, który nie miałby jakiejś możliwości karania swych członków i wymuszania posłuszeństwa wobec podstawowych zasad i regulaminów? Czy to nie prawda, że niemal każda społeczność na świecie daje władzę wybranym członkom po to, by utrzymać w posłuszeństwie pozostałych oraz karać lub usuwać ze społeczności złoczyńców? Toteż każdy naród, a także każda inna społeczność, musi być zarządzana i kierowana przez ludzi. Władza jest istotą wszelkiej organizacji.
A jednak Anonimowi Alkoholicy są wyjątkiem, który nie pasuje do schematu. Ani Konferencja Służb Ogólnych AA, ani Rada Fundacji ani osoby pełniące funkcje w grupie nie mogą wydać najprostszego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA, nie mówiąc już o tym, by kogokolwiek w jakiś sposób karać.
Próbowaliśmy tego niejednokrotnie, ale zawsze kończyło się to całkowitym fiaskiem. Grupy próbowały usuwać swoich członków, ale ci przychodzili z powrotem na spotkania twierdząc: „Dla nas to kwestia życia i śmierci; nie możecie nas odrzucać”. Zalecano niektórym członkom, by zaprzestali pracy z chronicznymi wpadkowiczami, słysząc w odpowiedzi: „To co robię w ramach Dwunastego Kroku, jest wyłącznie moją własną sprawą. Jakim prawem się wtrącacie?” Nie oznacza to, że żaden Anonimowy Alkoholik nie korzysta z rad i sugestii bardziej doświadczonych członków wspólnoty, ale z pewnością nie będzie on słuchać rozkazów. Najbardziej nie lubianą postacią w AA jest przepełniony mądrością weteran, który po przeniesieniu się do nowej grupy zaczyna wszystkich pouczać, co mają robić. On i wszyscy jemu podobni, którzy „biorą na siebie brzemię odpowiedzialności za dobro AA’, najczęściej wzbudzają zaciekły opór albo jeszcze gorzej – śmiech.
Można by pomyśleć, że nowojorska centrala AA stanowi wyjątek. Owszem, ludzie tam pracujący mają pewną władzę. Jednak już dawno temu, zarówno powiernicy, jak i pracownicy etatowi doszli do wniosku, że nie powinni robić niczego poza wysuwaniem sugestii i to też bardzo umiarkowanych. Wymyślili oni nawet zdanie, które po dziś dzień znajduje się w co najmniej połowie pisanych przez nich listów: „Oczywiście masz całkowite prawo zrobić, co tylko zechcesz, jednakże większość dotychczasowych doświadczeń AA wydaje się sugerować, że…” Czy taka postawa nie jest bardzo daleka od wszelkiej władzy centralnej? My uznajemy fakt, że tak indywidualnym alkoholikom, jak i grupie, nie sposób czegokolwiek nakazywać.
W tym miejscu słyszymy zdziwiony okrzyk księdza: „Oni z nieposłuszeństwa czynią cnotę”. Dołączy się do niego psychiatra, twierdząc: „Zbuntowani smarkacze! Nigdy nie dojrzeją i nie podporządkują się społecznym zwyczajom”. Przypadkowo zapytany przechodzień zareaguje: „Nic z tego nie rozumiem. Z nimi musi być coś nie tak!” Jednakże wszyscy ci krytycy przeoczyli pewien unikalny aspekt AA. Przecież każdy członek AA stosuje najlepiej jak potrafi wskazania Dwunastu Kroków, bo nieprzestrzeganie tych zasad jest niemal równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego.
Ta sama groźba wisi również nad grupą. W przypadku zaniedbania wskazań Dwunastu Tradycji także i grupa może się zdegradować i rozpaść. Tak więc my w AA
w praktyce skrupulatnie przestrzegamy zasad duchowych. Przede wszystkim dlatego, że jest to dla nas absolutna konieczność, a także dlatego, że bardzo nam odpowiada życie będące rezultatem ich przestrzegania. Wielkie cierpienie i wielkie szczęście są najlepszymi strażnikami zasad AA i innych już nam nie trzeba.
Jest dziś oczywiste, że nigdy nie powinniśmy powoływać zarządów, które by nami rządziły, ale jest również oczywiste, że będziemy musieli dawać naszym pracownikom uprawnienia, by nam służyli. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy duchem władzy a duchem służby, a przecież te dwa ideały często krańcowo różnią się od siebie. I właśnie w tym duchu służby wybieramy na krótkie kadencje osoby pełniące funkcje w grupach, intergrupach czy regionach oraz Światową Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików dla całego AA. Nawet nasza Fundacja, która niegdyś byłą niezależną radą, obecnie jest odpowiedzialna bezpośrednio przed naszą wspólnotą. Jej członkowie są stróżami i wykonawcami naszych służb na całym świecie.
Tak samo jak celem każdego z naszych członków jest wytrwanie w osobistej trzeźwości, zadaniem naszych służb jest dotarcie z trzeźwością do każdego, kto może jej potrzebować. Jeśli nikt nie wykona niezbędnej pracy w grupach, nikt nie będzie odbierać telefonu w regionalnym biurze, nikt nie odpowie na listy to AA w swej obecnej formie przestanie istnieć. Nasze linie komunikacji z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy, zostaną zerwane.
AA musi skutecznie funkcjonować. Ale jednocześnie musi unikać bogactwa, prestiżu i władzy, które zawsze są utrapieniem wszelkich innych społeczności. I chociaż na pierwszy rzut oka Tradycja Dziewiąta wydaje się dotyczyć spraw bardzo praktycznych, jej rezultatem jest istnienie społeczności bez struktury organizacyjnej; społeczności ożywianej tylko i wyłącznie duchem służby, czyli wspólnoty w najgłębszym sensie.