CODZIENNE REFLEKSJE
PRZEZ MIŁOŚĆ DO ZDROWIENIA
Musieliśmy odrzucić całą tak dotąd przez nas hołubioną filozofię samowystarczalności. Ale nie uczyniliśmy tego za pomocą staromodnej siły woli; polegało to raczej na tym, że rozwinęliśmy w sobie gotowość do zaakceptowania nowej rzeczywistości życia. Ani nie uciekaliśmy, ani nie walczyliśmy. Po prostu naprawdę zaakceptowaliśmy.
I to nas wyzwoliło.
Best of the Grapevine (najciekawsze artykuły z miesięcznika Grapevine), tom 1, str. 198
Mogę uwolnić się od dawnego siebie, który tylko mnie zniewala. Z czasem rozpoznaję kryjące się we mnie dobro i zaczynam w nie wierzyć. Widzę, że dzięki Sile Wyższej, która z miłością mnie obejmuje, mogę wracać do zdrowia. Moja Siła Wyższa jest źródłem miłości i mocy, nieustannie dokonującym we mnie cudów. Jestem trzeźwy… i pełen wdzięczności.
JAK TO WIDZI BILL – s 260
Rzeczywistość wewnętrzna
Badania zjawisk świata materialnego wskazują na fakt, że to, co widzimy na własne oczy jest tylko ułamkiem rzeczywistości. Najzwyklejszy stalowy dźwigar jest w istocie zbiorem elektronów, wirujących wokół siebie z niewiarygodną prędkością. Ruch tych cząstek atomu podlega niezachwianym prawom fizyki. Tak twierdzi nauka. Nie podajemy tego w wątpliwość.
Gdy jednak ktoś stawia równie logiczną tezę, że poza materią, którą jesteśmy w stanie zmysłowo zaobserwować, kryje się Potęga, Sens i Inteligentna Siła Sprawcza, rodzi się w nas przekora, nasz umysł zaczyna natychmiast dowodzić, że tak nie jest. Gdybyśmy uznali, że nie istnieje nic poza materią, oznaczałoby to, iż nasze życie powstało z nicości, nic nie znaczy i zmierza donikąd.
Anonimowi Alkoholicy, str. 41
DZIEŃ PO DNIU
Postanowienie pozostania trzeźwym
Kiedy zaczynamy trzeźwieć, dobrym pomysłem jest odbycie dziewięćdziesięciu spotkań w ciągu dziewięćdziesięciu dni: nasze umysły są wciąż zamglone. Na samym początku potrzebujemy dodatkowych mitingów i dodatkowego wsparcia.
Potrzeba było wiele zaprzeczeń i czasu, by sięgnąć dna. Aby wspiąć się z powrotem na wzgórze, z którego zeszliśmy, potrzeba dużo akceptacji i czasu.
Czy zobowiązałem się do pozostania w trzeźwości?
Siło Wyższa, pomóż mi pracować tak ciężko nad pozostaniem trzeźwym, jak ciężko pracowałem nad używaniem substancji.
Zobowiązuję się dzisiaj do pozostania czystym i trzeźwym przez . . .
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Rola humoru – Postawy.
W grupach wsparcia jest dużo humoru, co prawdopodobnie wynika z dziwacznych historii o piciu opowiadanych przez mówców. Jest to również odzwierciedlenie naszych prawdziwych osobowości.
Odpowiedni rodzaj humoru pomaga nam osiągnąć równowagę i nie traktować siebie zbyt poważnie. Spotkania mogą być strasznie duszące, gdy nie ma w nich ani wesołości, ani radości.
Istnieje również niewłaściwy rodzaj humoru, którego należy unikać. Bardzo łatwo jest pozwolić, by żarty i dobroduszne docinki zajęły miejsce szczerych dyskusji, których wszyscy potrzebujemy. W AA zbyt łatwo jest stać się znanym i lubianym jako czarujący dowcipniś, nawet jeśli po cichu odczuwa się wewnętrzny ból. Ludzie są często zaskoczeni, gdy taka osoba wpada w kłopoty, ponieważ zaakceptowali jej humorystyczną osobowość, nie znając prawdziwej osoby. W takim przypadku humor może wysłać niewłaściwą wiadomość.
Jednak w większości przypadków humor pomaga nam podążać właściwą drogą.
Utrzymujmy go w naszym obrazie, ale także w odpowiednim skupieniu.
Nie będę się dziś bał śmiać z siebie ani o sobie. Być może mój zdrowy śmiech odzwierciedla również uśmiech Boga.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Uważamy, że wyeliminowanie naszego picia to dopiero początek. – Anonimowi Alkoholicy
Odstawienie alkoholu lub innych używek to dopiero początek. Nawet jeśli zrezygnujemy z chemikaliów, czy możemy być szczęśliwi, jeśli odzyskamy dawne życie pod każdym innym względem?
Musimy zrobić coś więcej. Musimy zobaczyć, jak zmieniła nas nasza choroba.
Aby to zrobić, zwracamy się do Kroków. Nasz program uczy nas, jak stać się nowymi ludźmi. Zmienimy się. A zmiany te czynią nas szczęśliwymi. To najlepsza część zdrowienia – zmiana.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, otwórz mnie na zmiany, które mnie uzdrowią. Pomóż mi zobaczyć, że nie jestem wyleczony tylko dlatego, że przestałem pić lub brać narkotyki.
Działanie na dziś: Dzisiaj wybiorę jedną rzecz w sobie, którą chcę zmienić.
JĘZYK WYZWOLENIA
Zgoda na dobre rzeczy
Przed rozpoczęciem zdrowienia moje relacje były beznadziejne. W pracy też nie było zbyt różowo. Byłam uwikłana w sprawy mojej dysfunkcyjnej rodziny. Ale przynajmniej wiedziałam, czego się spodziewać! – Anonim
Chciałabym, aby druga polowa mojego życia była tak szczęśliwa, jak pierwsza była nieszczęśliwa. Czasami boję się, że nie będzie. Czasami boję się, że będzie.
Dobre rzeczy mogą być równie przerażające, jak złe. Zmiany, nawet te na lepsze, mogą być źródłem większego niepokoju i lęku niż trudne chwile. Przeszłość, szczególnie ta przed rozpoczęciem zdrowienia, była bezpiecznie znajoma. Wiedzieliśmy, czego możemy spodziewać się po naszych związkach. Były przewidywalne. Były powtórzeniem tego samego wzorca tych samych zachowań, tego samego dobrze znajomego bólu. Być może nasze związki nie były tym, czego pragnęliśmy, ale przynajmniej wiedzieliśmy, co nas może spotkać.
Tak przestaje być, kiedy zmieniamy wzorce i zaczynamy zdrowieć.
Być może przedtem byliśmy już całkiem nieźli w przewidywaniu tego, co może się zdarzyć w różnych sferach życia. Związki miały być bolesne, a potrzeby niezaspokojone.
Nagle sprawy przybierają inny obrót. Im bardziej angażujemy się w program zdrowienia, tym bardziej my sami i nasze okoliczności życiowe ulegają zmianie. Wchodzimy na dziewicze terytorium. Rzeczy zmieniają się na lepsze. Zmiany na lepsze są w toku. Zaczynamy odnosić sukcesy w miłości, pracy, życiu. Dzień po dniu, zaczyna być lepiej i cierpienie powoli znika.
Nie chcemy dłużej być ofiarami losu. Nauczyliśmy się unikać niepotrzebnych sytuacji kryzysowych i traumatycznych.
Życie zaczyna traktować nas łaskawie.
„Jak mam sobie poradzić z całym tym dobrodziejstwem?” Zapytała mnie pewna kobieta. „To trudniejsze i bardziej obce niż ból i tragedia”.
„W taki sam sposób, w jaki radziłaś sobie z trudnymi i bolesnymi przeżyciami – powiedziałam – Bierz życie dzień po dniu”.
Dzisiaj, Boże, pomóż mi uwolnić się od potrzeby doświadczania bólu i sytuacji kryzysowych. Pomóż mi przejść tak łagodnie, jak to tylko możliwe, przez przykre uczucia i problemy. Pomóż mi odnaleźć równowagę w spokoju, radości i wdzięczności. Pomóż mi dążyć do akceptacji tego, co dobre, tak usilnie, jak kiedyś dążyłem do akceptacją tego, co bolesne i trudne.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
TRADYCJA DZIEWIĄTA
„Anonimowi Alkoholicy nie powinni nigdy stać się organizacją; dopuszcza się jednak tworzenie służb i komisji bezpośrednio odpowiedzialnych wobec tych, którym służą”
PIERWSZA wersja Tradycji Dziewiątej mówiła o tym, że „W AA powinno być jak najmniej organizacji”. Z biegiem lat zmieniliśmy pogląd na ten temat. Dzisiaj możemy stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że Anonimowi Alkoholicy – czyli AA jako całość – nigdy nie powinni posiadać żadnej struktury organizacyjnej. Następnie, jakby temu zaprzeczając, przystępujemy do tworzenia biur usługowych i komisji, które same w sobie są zorganizowane. Jak zatem może istnieć niezorganizowany ruch, który ma prawo organizować i organizuje wiele własnych służb. Zastanawiając się nad tym rebusem, ludzie pytają: „Co oni rozumieją pod pojęciem organizacji?”
A więc przyjrzyjmy się temu. Czy ktoś kiedyś słyszał o państwie, Kościele, partii politycznej czy nawet towarzystwie dobroczynnym, które nie miałoby zasad członkostwa? Czy ktokolwiek słyszał o związku, który nie miałby jakiejś możliwości karania swych członków i wymuszania posłuszeństwa wobec podstawowych zasad i regulaminów? Czy to nie prawda, że niemal każda społeczność na świecie daje władzę wybranym członkom po to, by utrzymać w posłuszeństwie pozostałych oraz karać lub usuwać ze społeczności złoczyńców? Toteż każdy naród, a także każda inna społeczność, musi być zarządzana i kierowana przez ludzi. Władza jest istotą wszelkiej organizacji.
A jednak Anonimowi Alkoholicy są wyjątkiem, który nie pasuje do schematu. Ani Konferencja Służb Ogólnych AA, ani Rada Fundacji ani osoby pełniące funkcje w grupie nie mogą wydać najprostszego polecenia jakiemukolwiek członkowi AA, nie mówiąc już o tym, by kogokolwiek w jakiś sposób karać.
Próbowaliśmy tego niejednokrotnie, ale zawsze kończyło się to całkowitym fiaskiem. Grupy próbowały usuwać swoich członków, ale ci przychodzili z powrotem na spotkania twierdząc: „Dla nas to kwestia życia i śmierci; nie możecie nas odrzucać”. Zalecano niektórym członkom, by zaprzestali pracy z chronicznymi wpadkowiczami, słysząc w odpowiedzi: „To co robię w ramach Dwunastego Kroku, jest wyłącznie moją własną sprawą. Jakim prawem się wtrącacie?” Nie oznacza to, że żaden Anonimowy Alkoholik nie korzysta z rad i sugestii bardziej doświadczonych członków wspólnoty, ale z pewnością nie będzie on słuchać rozkazów. Najbardziej nie lubianą postacią w AA jest przepełniony mądrością weteran, który po przeniesieniu się do nowej grupy zaczyna wszystkich pouczać, co mają robić. On i wszyscy jemu podobni, którzy „biorą na siebie brzemię odpowiedzialności za dobro AA’, najczęściej wzbudzają zaciekły opór albo jeszcze gorzej – śmiech.
Można by pomyśleć, że nowojorska centrala AA stanowi wyjątek. Owszem, ludzie tam pracujący mają pewną władzę. Jednak już dawno temu, zarówno powiernicy, jak i pracownicy etatowi doszli do wniosku, że nie powinni robić niczego poza wysuwaniem sugestii i to też bardzo umiarkowanych. Wymyślili oni nawet zdanie, które po dziś dzień znajduje się w co najmniej połowie pisanych przez nich listów: „Oczywiście masz całkowite prawo zrobić, co tylko zechcesz, jednakże większość dotychczasowych doświadczeń AA wydaje się sugerować, że…” Czy taka postawa nie jest bardzo daleka od wszelkiej władzy centralnej? My uznajemy fakt, że tak indywidualnym alkoholikom, jak i grupie, nie sposób czegokolwiek nakazywać.
W tym miejscu słyszymy zdziwiony okrzyk księdza: „Oni z nieposłuszeństwa czynią cnotę”. Dołączy się do niego psychiatra, twierdząc: „Zbuntowani smarkacze! Nigdy nie dojrzeją i nie podporządkują się społecznym zwyczajom”. Przypadkowo zapytany przechodzień zareaguje: „Nic z tego nie rozumiem. Z nimi musi być coś nie tak!” Jednakże wszyscy ci krytycy przeoczyli pewien unikalny aspekt AA. Przecież każdy członek AA stosuje najlepiej jak potrafi wskazania Dwunastu Kroków, bo nieprzestrzeganie tych zasad jest niemal równoznaczne z podpisaniem na siebie wyroku śmierci. Pijaństwo i śmierć nie są wyrokiem wydanym przez ludzi u władzy, lecz rezultatem nieprzestrzegania zasad duchowych przez samego zainteresowanego.
Ta sama groźba wisi również nad grupą. W przypadku zaniedbania wskazań Dwunastu Tradycji także i grupa może się zdegradować i rozpaść. Tak więc my w AA
w praktyce skrupulatnie przestrzegamy zasad duchowych. Przede wszystkim dlatego, że jest to dla nas absolutna konieczność, a także dlatego, że bardzo nam odpowiada życie będące rezultatem ich przestrzegania. Wielkie cierpienie i wielkie szczęście są najlepszymi strażnikami zasad AA i innych już nam nie trzeba.
Jest dziś oczywiste, że nigdy nie powinniśmy powoływać zarządów, które by nami rządziły, ale jest również oczywiste, że będziemy musieli dawać naszym pracownikom uprawnienia, by nam służyli. Na tym właśnie polega różnica pomiędzy duchem władzy a duchem służby, a przecież te dwa ideały często krańcowo różnią się od siebie. I właśnie w tym duchu służby wybieramy na krótkie kadencje osoby pełniące funkcje w grupach, intergrupach czy regionach oraz Światową Konferencję Służb Ogólnych Anonimowych Alkoholików dla całego AA. Nawet nasza Fundacja, która niegdyś byłą niezależną radą, obecnie jest odpowiedzialna bezpośrednio przed naszą wspólnotą. Jej członkowie są stróżami i wykonawcami naszych służb na całym świecie.
Tak samo jak celem każdego z naszych członków jest wytrwanie w osobistej trzeźwości, zadaniem naszych służb jest dotarcie z trzeźwością do każdego, kto może jej potrzebować. Jeśli nikt nie wykona niezbędnej pracy w grupach, nikt nie będzie odbierać telefonu w regionalnym biurze, nikt nie odpowie na listy to AA w swej obecnej formie przestanie istnieć. Nasze linie komunikacji z tymi, którzy potrzebują naszej pomocy, zostaną zerwane.
AA musi skutecznie funkcjonować. Ale jednocześnie musi unikać bogactwa, prestiżu i władzy, które zawsze są utrapieniem wszelkich innych społeczności. I chociaż na pierwszy rzut oka Tradycja Dziewiąta wydaje się dotyczyć spraw bardzo praktycznych, jej rezultatem jest istnienie społeczności bez struktury organizacyjnej; społeczności ożywianej tylko i wyłącznie duchem służby, czyli wspólnoty w najgłębszym sensie.