CODZIENNE REFLEKSJE
ZNALEZIENIE “PODSTAW DO WIARY”
Gotowość do wzrostu i dojrzewania jest istotą wszelkiego rozwoju duchowego.
Jak to widzi Bill, str. 171
W pewnej piosence są oto takie słowa: ”I szukam czegoś, co by sprawiło, że uwierzę…“ Przypomina mi to, że kiedyś nie byłem w stanie znaleźć podstaw do tego, by uwierzyć, że moje życie jest w porządku. Choć przyjście do AA uratowało mi życie, trzy miesiące później wypadłem ze Wspólnoty i zapiłem. Potem ktoś powiedział mi tak : “Nie musisz wierzyć. Ale czy nie chcesz uwierzyć, że istnieje jakiś powód po temu, że obdarzono Cię życiem, nawet jeśli ty sam tego nie znasz i mimo że czasem nie wiesz, jak powinieneś żyć?” Gdy zrozumiałem, jak bardzo chcę wierzyć, że żyję nie bez powodu, mogłem rozpocząć pracę nad Krokami. Gdy teraz wypowiadam słowa: “Chcę i jestem gotowy…“, używam “magicznego zaklęcia”, które prowadzi mnie do działania, uczciwości i otwartości na to, by Siła Wyższa była czynnie obecna w moim życiu.
JAK TO WIDZI BILL – s 244
Ku dojrzałości
Wielu uczestników AA nie pierwszej już młodości – którzy nasze aowskie „lekarstwo na alkohol” poddawali próbom surowym, ale w końcu uwieńczonym sukcesem – nadal przekonuje się, że często brak im trzeźwości emocjonalnej. Aby ją osiągnąć, musimy wzrastać ku dojrzałości i równowadze (co jednoznaczne jest z pokorą) – w naszych stosunkach z samymi sobą, z innymi ludźmi i z Bogiem.
Niech AA nie stanie się nigdy stowarzyszeniem zamkniętym; nie odmawiajmy nigdy dzielenia się naszym doświadczeniem, jakąkolwiek ma wartość, z otaczającym nas światem. Niech nasi poszczególni uczestnicy reagują na wezwania z każdej dziedziny ludzkiej działalności. Niech niosą doświadczenie i ducha AA, jeśli tylko może to komuś przynieść jakiś pożytek. Nie tylko bowiem Bóg uwolnił nas z pęt alkoholizmu; także świat przyjął nas z powrotem do grona swoich obywateli.
1.Grapevine, styczeń 1958
3.Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 302-303
DZIEŃ PO DNIU
Praktykowanie zasad duchowych
Co dokładnie możemy zrobić, aby wprowadzić nasze duchowe zasady w życie? Oto kilka pomysłów.
Możemy mówić o miłości, gdy inni mówią o nienawiści. Możemy mówić o ludziach, gdy inni mówią o pieniądzach. Możemy mówić, gdy inni milczą. Możemy kontynuować, gdy inni się poddają. Możemy oferować pomoc, gdy inni się wycofują. Możemy podążać za programem, podczas gdy inni szukają łagodniejszej drogi.
Jak aktywne jest moje życie duchowe?
Siło Wyższa, pomóż mi znaleźć odwagę do praktykowania moich duchowych zasad.
Duchową zasadą, którą będę dziś praktykować, jest…
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Podążanie z prądem. Rozwiązywanie problemów.
Zaskakujące jest to, jak wiele problemów rozwiązuje się samoistnie, gdy jesteśmy gotowi powierzyć je naszej Sile Wyższej. Nie jest to samospełniająca się przepowiednia wywołana podejrzliwymi przekonaniami, możemy faktycznie znaleźć dowód na to pozornie opatrznościowe działanie w naszym życiu.
Nie musimy przekonywać nikogo poza sobą, że ten proces działa. Możemy udowodnić, że niektóre z naszych najlepszych okazji wynikają z czegoś, co nazwalibyśmy przypadkiem lub zbiegiem okoliczności. Rzeczywiście, pierwsze spotkanie dwóch założycieli AA można nazwać takim przypadkowym wydarzeniem.
Musimy wierzyć, że nasza Siła Wyższa nieustannie pracuje nad rozwojem rasy ludzkiej, a program Dwunastu Kroków może być istotną siłą w tym rozwoju. W naszym własnym życiu możemy płynąć z prądem nieustannie rosnącego dobra, ponieważ nadal czujemy się jego częścią.
Nie będę dziś zmagał się z każdym problemem. Niektórymi problemami zajmę się później, a niektóre same się rozwiążą. Będę wiedział, że jestem częścią rozwoju, który trwa.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
… z wyjątkiem tych przypadków, w których mogłoby to zaszkodzić im lub innym. – Druga połowa Kroku Dziewiątego
Musimy być ostrożni, gdy naprawiamy krzywdy. Musimy myśleć o dobrym samopoczuciu ludzi. Czy możemy pomóc im wyzdrowieć, będąc z nimi bezpośrednio szczerymi? A może znów ich zranimy? Czasami oznacza to, że nie powinniśmy bezpośrednio zadośćuczyniać. Czasami lepiej jest dokonać innego rodzaju naprawienia wyrządzonej krzywdy. Jeśli nie jesteś pewien, jak komuś zadośćuczynić, poproś o radę swojego sponsora i grupę. I módl się. Z czasem będziesz wiedzieć, czy bezpośrednie zadośćuczynienie jest właściwą rzeczą do zrobienia. Pamiętaj, że Dziewiąty Krok oznacza, że jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny. W procesie zdrowienia nasze działania mogą być uzdrawiające. Uzdrowienie ma miejsce, gdy kochamy siebie i innych. A miłość jest tym, co nas uzdrawia.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, w przeszłości krzywdziłem ludzi. Proszę, użyj mnie teraz, aby pomóc tym ludziom wyzdrowieć. Daj mi dobry osąd, odwagę i dobre wyczucie czasu.
Działanie na dziś: Nigdy nie będę w stanie bezpośrednio zadośćuczynić niektórym osobom. Pomyślę o zadośćuczynieniu, które mogę im uczynić. Mogę codziennie modlić się o ich uzdrowienie.
JĘZYK WYZWOLENIA
Oderwanie się od dzieci w duchu miłości
Oderwanie się od męża i pozwolenie, by poniósł on konsekwencje swoich czynów, to jedna sprawa. Lecz jak zrobić to samo w stosunku do dzieci? Czy z dziećmi nie jest inaczej? Czy jako rodzice nie mamy wobec nich obowiązków? – Matka z Al-Anon
Wobec dzieci mamy inne zobowiązania niż wobec dorosłych. Za dzieci jesteśmy odpowiedzialni finansowo; jesteśmy odpowiedzialni za zapewnienie im materialnego bytu.
Powinniśmy nauczyć nasze dzieci, jak troszczyć się o siebie – od zawiązywania sznurowadeł po plany towarzyskie. Potrzebują naszej miłości i przewodnictwa. Potrzebują konsekwentnego potwierdzania granic po tym, jak zostały one ustalone. Potrzebują otoczenia pełnego wsparcia, aby móc się rozwijać. Potrzebują pomocy w przyswajaniu i uczeniu się systemu wartości.
Nie jesteśmy odpowiedzialni za kontrolowanie naszych dzieci. Wbrew powszechnej opinii, kontrolowanie nie zdaje egzaminu. Efekty daje połączenie dyscypliny ze wsparciem. Wstyd i wina kolidują z rozwojem dzieci i z rodzicielstwem. Powinniśmy zachowywać się w stosunku do naszych dzieci w odpowiedzialny sposób i wymagać od nich odpowiedzialności za własne czyny na poziomie adekwatnym do ich wieku. Wszystko co możemy zrobić, to starać się najlepiej, jak potrafimy.
Możemy pozwolić naszym dzieciom mieć własne życie; my również mamy do tego prawo. Możemy również zatroszczyć się o siebie w tym procesie.
Dąż do równowagi. Dąż do mądrości. Dąż do tego, by nie kontrolować, lecz zachować swoją siłę jako rodzic.
Boże, pomóż mi dzisiaj znaleźć właściwą równowagę, jeżeli chodzi o obowiązki wobec moich dzieci. Pomóż mi być rodzicem poprzez wsparcie i dyscyplinę, a nie poprzez kontrolę.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
KROK DZIEWIĄTY
„Zadośćuczyniliśmy osobiście wszystkim, wobec których było to możliwe, z wyjątkiem tych przypadków, gdy zraniłoby to ich lub innych”
ZDROWY rozsądek, umiejętność wyczucia chwili, odwaga i ostrożność – oto zalety, które będą nam potrzebne w Dziewiątym Kroku.
Po zrobieniu listy osób przez nas skrzywdzonych, po rozważnym przemyśleniu każdego przypadku i po wyrobieniu w sobie właściwego podejścia do czekających nas działań – dostrzegamy, że ludzi, którym powinniśmy zadośćuczynić, można podzielić na kilka kategorii. Są wśród nich tacy, do których powinniśmy zwrócić się bez zwłoki, gdy tylko poczujemy się pewni, że nie zagrozi to naszej trzeźwości. Znajdą się tacy, wobec których będziemy mogli tylko częściowo naprawić popełnione winy, ponieważ całkowite odkrycie przed nimi naszych tajemnic mogłoby sprawić im więcej szkody niż pożytku. W niektórych przypadkach lepiej będzie odłożyć działanie na później, a w innych – z przyczyn od nas niezależnych – nigdy nie będziemy mogli stanąć twarzą w twarz z pokrzywdzonym.
Większość z nas zaczyna naprawiać niektóre szkody natychmiast od chwili przyłączenia się do Anonimowych Alkoholików. Proces zadośćuczynienia zaczyna się już w chwili, gdy oświadczamy rodzinie, że mamy rzetelny zamiar spróbowania programu AA. W tym momencie nie myślimy ani o wybraniu odpowiedniej chwili ani o zachowaniu ostrożności przy naprawianiu krzywd. Chcemy wejść do domu, głośno wykrzykując radosną nowinę. Po powrocie z pierwszego spotkania AA albo po przeczytaniu książki „Anonimowi Alkoholicy” chcemy zazwyczaj usiąść z którymś z członków rodziny i ochoczo przyznać się do szkód spowodowanych naszym piciem. Niemal z reguły, chcemy posunąć się jeszcze dalej i przyznać się do innych wad, które utrudniały współżycie z nami. Ta pierwsza rozmowa będzie niezwykłym zdarzeniem, przeciwieństwem dawnych poranków na kacu, kiedy na zmianę obwinialiśmy siebie albo rodzinę (i wszystkich innych) za każde nasze nieszczęście. Podczas tej pierwszej rozmowy wystarczy ogólne stwierdzenie, że zdajemy sobie sprawę ze swoich wad. Rozdrapywanie bolesnych ran nie byłoby rozsądne; lepiej to odłożyć na jakiś czas. Nawet jeśli czujemy się absolutnie gotowi, aby ujawnić wszystko co najgorsze, nie powinniśmy kupować własnego spokoju ducha za cenę spokoju innych ludzi.
Bardzo podobnie powinniśmy postąpić w biurze czy fabryce. Od razu pomyślimy o ludziach, którzy dobrze wiedzą o naszym piciu i którzy byli przez nas najbardziej poszkodowani. Ale nawet w tych przypadkach słuszne będzie zachowanie większej ostrożności niż wobec rodziny i odłożenie pierwszych rozmów na kilka tygodni lub dłużej. Najpierw musimy poczuć, że dość pewnie stoimy na gruncie AA. Wtedy jesteśmy gotowi zwrócić się do tych osób, by powiedzieć im czym jest AA i do czego zmierzamy. Po takim wyjaśnieniu możemy swobodnie przyznać się do win i przeprosić za nie. Możemy spłacić – albo obiecać ich spłacenie – wszelkie długi finansowe i inne, jakie możemy wobec nich mieć. Przychylna reakcja większości ludzi wobec takiej spokojnej szczerości często nas zaskakuje. Nawet najsurowsi i najbardziej usprawiedliwieni w tej surowości krytycy bardzo często już przy pierwszej próbie wyjdą nam naprzeciw.
Ta atmosfera uznania i podziwu często bywa tak ekscytująca, że wytrąca nas z równowagi, rodząc nienasycone pragnienie podobnych przeżyć. W odosobnionych przypadkach, kiedy spotykamy się z chłodnym i sceptycznym przy jęciem, możemy popaść w drugą skrajność. Ogarnia nas wtedy ochota, by sprzeczać się i narzucać innym własne zdanie. Możemy też popaść w zniechęcenie i pesymizm. Jeśli jednak dobrze przygotujemy się zawczasu, nawet najbardziej nieprzychylne reakcje nie odwiodą nas od stanowczo i jednoznacznie nakreślonego celu.
Musimy także mieć się na baczności, aby uczucie ulgi po kilku wstępnych próbach zadośćuczynienia nie podsunęło nam wniosku, że zadanie zostało zakończone i teraz może my spocząć na laurach. Pokusa, aby darować sobie bardziej upokarzające i budzące lęk konfrontacje, które nadal stoją przed nami, może być bardzo silna. Będą nam przychodziły do głowy sensowne na pozór wymówki, by w ogóle uniknąć tych gorzkich pigułek. Albo będziemy po prostu zwlekać, mówiąc sobie, że nie nadeszła jeszcze właściwa pora, podczas, gdy w rzeczywistości straciliśmy już wiele doskonałych okazji do naprawienia zła. Niech słowo ostrożność nie maskuje tchórzostwa.
Kiedy zaczynamy nabierać pewności na naszej nowej drodze życia, a przez zachowanie i przykład zaczynamy przekonywać innych, że rzeczywiście zmieniamy się na lepsze – zazwyczaj możemy już całkiem bezpiecznie rozmawiać z absolutną szczerością z poszkodowanymi osoba mi, nawet z tymi, którzy zaledwie domyślają się lub w ogóle nie wiedzą o tym, że wyrządziliśmy im krzywdę. Jedynym wyjątkiem będą przypadki, kiedy nasze wyznania mogłyby kogoś zranić. Rozmowę mającą na celu zadość uczynienie za krzywdy najlepiej rozpocząć w jakiejś naturalnej, nie zaaranżowanej sytuacji. Ale jeśli taka okazja się nie nadarzy, w pewnym momencie powinniśmy zdobyć się na odwagę, udać się do tego z kim mamy porozmawiać i powiedzieć o co nam chodzi. Nie musimy nurzać się w przesadnym poczuciu winy wobec tych, których skrzywdziliśmy, ale nasze przeprosiny zawsze powinny być szczere i pokrzepiające na duchu.
Tylko w jednym przypadku powinniśmy ograniczyć potrzebę całkowitego ujawnienia wyrządzonych krzywd. Dzieje się tak w nielicznych przypadkach, gdy nasze wyznania mogłyby wyrządzić krzywdę ludziom przepraszanym lub – co równie ważne – innym. Nie możemy na przykład ujawniać w szczegółach naszych stosunków pozamałżeńskich niczego nie podejrzewającej żonie lub mężowi. A kiedy rozmowa na takie tematy okaże się konieczna, musimy za wszelką cenę uniknąć sprawiania bólu osobom trzecim, kimkolwiek by one były. Bezlitosne przysparzanie zmartwień innym nie zmniejszy przecież ciężaru naszych przewin.
Ta sama zasada stosuje się do wszelkich trudnych decyzji we wszystkich sprawach. Przypuśćmy na przykład, że prze piliśmy sporą sumę pieniędzy należących do przedsiębiorstwa – albo w charakterze „pożyczek” albo z funduszów reprezentacyjnych. Przypuśćmy, że nie wyjdzie to na jaw, jeśli nic nie powiemy. Czy powinniśmy natychmiast przyznać się do tego, wiedząc na pewno, że zostaniemy zwolnieni z pracy i trudno będzie nam znaleźć nową? Czy dla zaspokojenia potrzeby zadośćuczynienia innym podporządkujemy tej sztywnej zasadzie troskę o dobro rodziny? Czy nie lepiej najpierw poradzić się tych, którzy mogą zostać bezpośrednio dotknięci? Czy nie lepiej przedstawić problem sponsorowi w AA lub duchowemu doradcy i szczerze zwrócić się do Boga o pomoc i przewodnictwo – obiecując sobie podjęcie działania wówczas, gdy będziemy pewni, że jest ono słuszne, niezależnie od ceny, jaką przyjdzie nam zapłacić? Oczywiście nie ma jednoznacznej recepty na wszystkie tego rodzaju dylematy. Ale wszystkie wymagają pełnej gotowości do zadośćuczynienia – tak szybko i rzetelnie, jak tylko jest to możliwe w każdym konkretnym przypadku.
Zawsze jednak powinniśmy mieć całkowitą pewność, że przyczyną zwłoki nie jest tchórzostwo. Wszak gotowość przyjęcia odpowiedzialności za popełnione w przeszłości uczynki – przy jednoczesnym zachowaniu poczucia odpowiedzialności za dobro innych – stanowi duchową istotę Dziewiątego Kroku.