CODZIENNE REFLEKSJE
WYJĄTKOWY PROGRAM
Wspólnota AA nigdy nie dopuści do powstania grupy zawodowych Anonimowych Alkoholików.
Nauczyliśmy się doceniać odwieczną maksymę: „Co otrzymałeś darmo – przekazuj darmo innym”. Nie można pogodzić pieniędzy z rozwojem duchowym.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 166
Myślę, że na polu leczenia z alkoholizmu Wspólnota AA wyróżnia się tym, że opiera się wyłącznie na zasadzie wzajemnego dzielenia się Alkoholików swoim doświadczeniem. Właśnie to czyni Program wyjątkowym. Gdy postanowiłem przestać pić, zadzwoniłem do kobiety, o której wiedziałem, że trzeźwieje we Wspólnocie, i ona podzieliła się ze mną posłaniem AA. Nie otrzymała za to żadnego honorarium – jej nagrodą było to, że sama przez kolejny dzień zachowała trzeźwość. Dziś i ja nie mógłbym upomnieć się o zapłatę inną niż kolejny dzień wolności od alkoholu – toteż w tym względzie otrzymuję za swój wysiłek sowite wynagrodzenie.
JAK TO WIDZI BILL – s 242
Wyzbądź się starych przekonań
Po moich bezowocnych staraniach, aby przyczynić się do wytrzeźwienia choćby jednego pijaka dr Silkworth przypomniał mi spostrzeżenie uczynione przez profesora Williama Jamesa, że prawdziwie przekształcające wstrząsy duchowe rodziły się prawie zawsze na glebie klęski i załamania. „Przestań im prawić kazania”, powiedział dr Silkworth, „zapoznaj ich najpierw z twardymi medycznymi realiami. To może ich zmiękczyć od środka na tyle, że zapragną zrobić wszystko, aby wydobrzeć. Dopiero wtedy mogą być skłonni zaakceptować te twoje duchowe idee, a może nawet Siłę Wyższą”.
Bądźcie nieustraszeni i gorliwi od samego początku. Niektórzy z nas przez jakiś czas bezskutecznie usiłowali trzymać się starych przekonań. Musieliśmy pozbyć się ich całkowicie.
1.Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 17-18
2.Anonimowi Alkoholicy, str. 49
DZIEŃ PO DNIU
Akceptacja nieszczęścia
Wszyscy wiemy, że nieszczęście, małe czy duże, jest częścią życia. Możemy jednak nie zdawać sobie sprawy z tego, że wiąże się ono zarówno z porażką, jak i zwycięstwem.
Porażka wiąże się ze świadomością, że nie możemy zmienić wyników; zwycięstwo wiąże się z porzuceniem kontroli i świadomością, że nasza Siła Wyższa zawsze pomoże nam nieść nasze ciężary.
Czy uczę się akceptować nieszczęście?
Siło Wyższa, pomóż mi zaakceptować fakt, że w życiu istnieje wielka tajemnica.
Dzisiaj będę pracować nad zaakceptowaniem mojego nieszczęścia poprzez …
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Szczerość nie wystarczy – działanie
AA mówi nam, że musimy być szczerzy wobec naszych problemów, jeśli mamy nadzieję je przezwyciężyć.
Niektórzy ludzie wydają się być całkiem chętni do zrobienia tego. Ale samo szczere przyznanie się nie rozwiąże naszych problemów. Musimy wyjść poza szczerość, podejmując odpowiednie działania, aby naprawić to, co jest nie tak w naszym życiu.
Na przykład, nie uwierzylibyśmy, że cokolwiek zostało naprawione tylko dlatego, że lekarz zdiagnozował problem zdrowotny. Wiemy, że taka diagnoza jest tylko wstępnym krokiem, który musi prowadzić do skutecznego leczenia. W ten sam sposób szczere przyznanie się do alkoholizmu nie prowadzi do trzeźwości, jeśli nie podejmiemy dalszych działań w celu rozwiązania problemu.
Powinniśmy także uważać na to, by nie popaść w pychę, gdy ogłaszamy nasze niedociągnięcia. Jeśli zdrowiejemy z alkoholizmu, ale usprawiedliwiamy zły humor jako jedną z naszych „alkoholowych wad”, to czy próbujemy poprawić nasze zachowanie? Im bardziej jesteśmy dumni z jakiejkolwiek wady, tym trudniej będzie nam ją zmienić.
Będąc szczerym co do swoich niedociągnięć, poszukam dziś okazji do wprowadzenia niezbędnych poprawek w swoim zachowaniu. Jeśli zauważę, że używam swojej „alkoholowej natury” jako wymówki dla niedopuszczalnego zachowania, podejmę działania, by coś z tym zrobić.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Nigdy, z jakiegokolwiek powodu, nie wolno odwracać się od życia. – Eleanor Roosevelt
Prawdopodobnie prędzej czy później, czekają nas ciężkie czasy (o ile już nie nadeszły). Może nie dostaniemy podwyżki. Może zostaniemy zwolnieni. Może odejdzie ktoś bliski. Cokolwiek się stanie, nie używaj alkoholu ani innych używek. Cokolwiek się stanie, kontynuuj pracę w programie. Nasz program nigdy się od nas nie odwróci. W trudnych chwilach zawsze możemy zwrócić się do naszej wspólnoty, mitingów i sponsorów. Mamy szczęście, ponieważ nie musimy sami stawiać czoła trudnym chwilom. Nie mamy powodu, by się poddawać, ponieważ nasz program nigdy się nie poddaje.
Dlatego w trudnych chwilach zbliż się do swojego programu. Zadzwoń do przyjaciela i porozmawiaj o swoich problemach. Weź udział w dodatkowym mitingu. Wszystko to powstrzymuje nas przed odwróceniem się od życia.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi uwierzyć, że trudne chwile są szansą na zbliżenie się do Ciebie.
Działanie na dziś: Program zawsze będzie przy mnie w trudnych chwilach. Dzisiaj zrobię listę tego, co zrobić, by pozostać trzeźwym, gdy nadejdą trudne czasy. Umieszczę tę listę w mojej Wielkiej Księdze.
JĘZYK WYZWOLENIA
Zaprzeczanie
Moje zdrowienie ciągnęło się latami. Wielokrotnie zdarzało mi się zaprzeczać rzeczywistości. Była to moja forma samoobrony, narzędzie przetrwania, zachowanie wspomagające, lecz jednocześnie zgubne. Zaprzeczanie było zarówno moim sprzymierzeńcem, jak i wrogiem.
Kiedy byłam dzieckiem, używałam zaprzeczenia, żeby osłaniać siebie i moją rodzinę. Broniłam się w ten sposób przed oglądaniem rzeczy, które były zbyt bolesne, aby na nie patrzeć i przed uczuciami zbyt przygniatającymi, żeby je odczuwać. Dzięki zaprzeczaniu przebrnęłam przez wiele traumatycznych sytuacji, nie mając żadnych innych narzędzi umożliwiających przetrwanie.
Negatywnym aspektem stosowania zaprzeczeń było zatracenie kontaktu ze sobą i z własnymi uczuciami. Byłam zdolna uczestniczyć w sytuacjach dla siebie bolesnych, nie wiedząc nawet, że mnie bolały. Byłam w stanie tolerować wiele bólu i przemocy, nie mając pojęcia, że to nie było normalne.
Nauczyłam się brać udział w znęcaniu się nad samą sobą.
Zaprzeczanie chroniło mnie przed bólem, jednocześnie czyniąc ślepą na własne uczucia, potrzeby i na samą siebie. Było jak gruby pled, który izolował i zagłuszał.
W końcu zaczęłam się leczyć. Docierały do mnie strzępy świadomości dotyczące mojego bólu, uczuć i zachowań. Zaczynałam widzieć siebie i świat takim, jakim był. Gdyby ten pled dawnych zaprzeczeń został zerwany ze mnie jednym ruchem, umarłabym z nadmiaru światła. Musiałam odkrywać i akceptować kolejne prawdy, wspomnienia, fragmenty świadomości i dobrodziejstwa zdrowienia kawałek po kawałku.
Życie brało udział w tym procesie wraz ze mną. Było łagodnym nauczycielem. W miarę jak zdrowiałam, byłam prowadzona do zdarzeń i ludzi, którzy pomagali mi uświadomić, co mam jeszcze do zrobienia i jakie kawałki mojej przeszłości wymagają uzdrowienia na miarę moich możliwości.
Do tej pory stosuję zaprzeczanie, ale też umiem je przełamywać. Gdy wiatr przemian przetacza się przez moje podwórko, burząc znajome struktury i przygotowując mnie na nadejście nowego, łapię swój pled i chowam się pod nim na jakiś czas. Czasami chowam się tam na chwilę, kiedy ktoś, kogo kocham, ma problem. Powracają wspomnienia związane z odmową i odrzuceniem; wspomnienia, które muszą być uświadomione, odczute i zaakceptowane po to, aby moc uzdrowienia uczyniła mnie silną i zdrową. Czasami odczuwam wstyd na myśl, że potrzeba mi tyle czasu, aby dojrzeć do zaakceptowania rzeczywistości taką, jaka jest. Jestem zażenowana, kiedy uświadamiam sobie, że znowu spowija mnie mgła zaprzeczenia. Wtedy dzieje się coś i widzę, że jednak posuwam się do przodu. Doświadczenie okazuje się konieczne i ważne – nie jest błędem, lecz istotną częścią zdrowienia. Zdrowienie jest fascynującym procesem, lecz zdaję sobie sprawę z tego, że czasami zdarza mi się użyć mechanizmu zaprzeczania, żeby przebrnąć przez trudniejsze sytuacje. Jestem również świadoma tego, że zaprzeczanie jest moim sprzymierzeńcem w równym stopniu, co wrogiem. Uważam na sygnały ostrzegawcze: mgliste, chaotyczne uczucia, ociężałą energię, poczucie wewnętrznego przymusu, pośpieszne lub forsowne działanie, unikanie mechanizmów wsparcia.
Wyrobiłam sobie zdrowy szacunek do potrzeby używania zaprzeczania jako pledu, którym można okryć się na wypadek zimna. Nie moją sprawą jest zrywanie tych pledów z innych ludzi lub wytykanie ich palcem. Wytykanie palcem spowoduje, że będzie im jeszcze zimnej – jest szczelniej będą chcieli się okryć. Zrywanie z nich pledu jest niebezpieczne. Mogą umrzeć od nadmiaru naświetlenia, tak jak mogło stać się ze mną.
Zrozumiałam, że najlepsze, co mogę dla nich zrobił to sprawić, by poczuli się ciepło i bezpiecznie. Im cieplej i bezpieczniej będą się czuli, tym bardziej będą skłonni odrzucić swój pled. Nie muszę ich wspierać w zaprzeczaniu ani ich do niego zachęcać. Mogę być szczera. Jeżeli ktoś jest w fazie zaprzeczania i to zachowanie mi szkodzi, nie muszę przebywać w towarzystwie tej osoby. Mogę życzyć jej jak najlepiej i zatroszczyć się o samą siebie. Jeżeli będę stała zbyt długo obok kogoś, kto mnie rani, z pewnością sięgnę po swój pled prędzej czy później.
Nauczyłam się grawitować w stronę ciepłych osób. Gdy jestem w towarzystwie takich osób, nie muszę używać pledu.
Nauczyłam się doceniać budowanie ciepłego otoczeniu, gdzie pledy nie są potrzebne, przynajmniej nie na długo. Zdobyłam zaufanie do sposobu, w jaki można wyleczyć się z bolesnego życia i z życiem sobie poradzić.
Boże, pomóż mi otworzyć się i zaufać procesowi, który ma uzdrowić mnie z przeszłości, której nie potrafiłem uznać. Pomóż mi dążyć do pełnej świadomości i akceptacji, a w momentach zaprzeczania, pomóż mi zdobyć się na łagodność i empatię w stosunku do siebie i innych.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio