Refleksje na dzień 21 sierpnia

CODZIENNE REFLEKSJE

WYSTARCZY SPRÓBOWAĆ

Moja równowaga wypływała z tego, że zamiast żądać otrzymywania czegoś, sam próbowałem dawać.
The best of Bill, str. 46 – 47

Dopóki próbuję i staram się – z całego serca i z całej duszy – przekazywać innym to, co przekazano niegdyś mnie samemu, i póki nie żądam niczego w zamian – dopóty życie dobrze mnie traktuje. Zanim trafiłem “na Program”, nie bardzo umiałem dawać bezinteresownie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że dając siebie za darmo, szybko zacznę otrzymywać – wcale tego nie oczekując ani niczego nie żądając. Dziś – jak określił to Bill W.- otrzymuję dar “równowagi” : trwałej przynależności do AA; trwałego spokoju wewnętrznego; i przede wszystkim, trwałej więzi z moją Siłą Wyższą, którą ja osobiście nazywam Bogiem.


JAK TO WIDZI BILL – s 232

Wartość woli jednostki

Wielu nowicjuszy przekonało się o swojej bezsilności wobec alkoholu i zaczęło stopniowo nabierać przekonania, że wola jednostki jest nic niewarta. Zostali oni przekonani, i słusznie, że w samotnych zapasach z wieloma innymi problemami nie związanymi bezpośrednio z piciem także nie dadzą sobie rady tylko przy pomocy swojej woli.

Jednak okazuje się, że są pewne rzeczy, których człowiek może dokonać tylko sam. Sam jeden stosownie do swojej własnej sytuacji musi rozwinąć w sobie postawę gotowości, a kiedy już uzyska taką gotowość, tylko on sam może zdecydować się na podjęcie wysiłku zgodnie z duchowymi zasadami. Taka próba jest aktem własnej woli zastosowanej we właściwy sposób.

Oczywiście cały program Dwunastu Kroków wymaga stałego i osobistego wysiłku w stosowaniu się do jego zasad i – jak ufamy – do woli Bożej.

Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 42


DZIEŃ PO DNIU

Praktykowanie tolerancji

Każdy ma inne zdanie. Nie ma dwóch takich samych osób. Wszyscy jesteśmy inni. Różnice mogą wywoływać strach i oddzielać nas od innych, a my nie mamy pojęcia dlaczego.
Jeśli uzależnienie nas zamyka, to powrót do zdrowia nas otwiera. W programie uczymy się, że wszyscy jesteśmy bardziej podobni niż różni. Uczymy się szukać tego, co nas łączy. Dowiadujemy się, że tak mało wiemy o sobie (nie mówiąc już o innych) i że osądy nie są pomocne.

Czy mogę żyć i pozwolić żyć innym?

Siło wyższa, pomóż mi dostrzec siebie w innych.
Będę dziś praktykować tolerancję poprzez…


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Zaspokajanie potrzeb we właściwy sposób. Samozrozumienie.

Choć jest to dziwne, złe zachowanie związane z pijaństwem ma swoją logikę, gdy się je naprawdę zrozumie.
Dlaczego, na przykład, ludzie trwonią pieniądze na kupowanie drinków dla zupełnie obcych osób, gdy ich rodziny nie mają pieniędzy?
To szalony sposób na zaspokojenie potrzeby bliskości i akceptacji.
To prawda, że potrzeby te nigdy nie zostaną zaspokojone w ten sposób, ale spróbuj powiedzieć to osobie, która nadal pije!
Podczas zdrowienia możemy łatwiej wybaczyć sobie przeszłe działania, gdy zdamy sobie sprawę, że wynikały one z błędnej próby zaspokojenia podstawowych potrzeb. Głodująca osoba będzie szukać odpadków. Głodując z powodu braku zaspokojenia życiowych potrzeb emocjonalnych, szukaliśmy śmieci. Dobrą wiadomością w AA jest to, że trzeźwość pomoże nam zaspokoić podstawowe potrzeby we właściwy sposób.
Będę dziś pamiętał, że jako istota ludzka mam pewne potrzeby, które powinny być zaspokajane we właściwy sposób.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Piękno nie jest efektem czegoś. Ono poprostu jest. – Emily Dickinson

Prawdopodobnie wiele razy myśleliśmy, że nie jesteśmy piękni. Myśleliśmy, że jesteśmy brzydcy. Myśleliśmy, że jesteśmy złymi ludźmi. To naturalna część uzależnienia. Nasz program mówi nam, że jesteśmy dobrzy, że jesteśmy piękni. Czy wierzymy w to? Czy akceptujemy tę część programu?
Piękno jest postawą, tak jak nienawiść do samego siebie jest postawą. Musimy utrzymywać postawę, że jesteśmy piękni. Jesteśmy to winni sobie i ludziom wokół nas. I tak, to prawda, że musisz najpierw pokochać siebie, zanim będziesz mógł pokochać kogoś innego. Pamiętajmy, że nasz program jest samolubny. Musimy kochać i postrzegać siebie jako pięknych, zanim będziemy mogli dać to innym.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi dostrzec moje piękno. Pomóż mi zobaczyć, że czasami muszę być samolubny, aby się rozwijać.

Działanie na dziś: Dzisiaj będę pracować nad zakochaniem się w sobie.


JĘZYK WYZWOLENIA

Oderwanie się w związku

Gdy po raz pierwszy stykamy się z terminem „oderwanie się”, budzi on w nas sprzeciw i zastrzeżenia. Wydaje nam się, że „oderwanie się” znaczy, że nam nie zależy. Być może jesteśmy przekonani, że poprzez kontrolowanie, zamartwianie się i wymuszanie pewnych sytuacji pokazujemy, jak bardzo się czymś przejmujemy. Być może zdaje się nam, że takie działania przyniosą pożądany przez nas skutek. Kontrolowanie, zamartwianie się i wymuszanie czegokolwiek nie sprawdza się w praktyce. Nawet jeżeli mamy rację, kontrolowanie na nic się nie zda. W niektórych przypadkach kontrolowanie może zaprzepaścić to, do czego dążymy. W miarę jak ćwiczymy „oderwanie się” od ludzi w naszym życiu, powoli zaczynamy przyswajać sobie tę prawdę. Oderwanie się, szczególnie w miłości, jest zachowaniem, które działa.
Uczymy się jeszcze czegoś innego. Oderwanie się – uwalnianie się od potrzeby kontrolowania innych – usprawnia nasze związki. Otwiera drogę do najlepszego z możliwych rozwiązań. Zmniejsza poziom naszej frustracji i pozwala nam i innym żyć w pokoju i harmonii.
Oderwanie się oznacza, że troszczymy się o siebie i innych. Pozwala nam podejmować najlepsze z możliwych decyzji. Pozwala wyznaczyć granice, jakie mamy do wyznaczenia w relacjach z innymi ludźmi. Pozwala nam zaakceptować własne uczucia, przestać być reaktywnym i inicjować pozytywny kierunek działania. Zachęca innych do robienia tego samego.
Pozwala naszej Sile Wyższej wkroczyć i działać.

Dzisiaj zaufam procesowi oderwania się w miłości. Zrozumiem, że nie tylko uwalniam się; uwalniam się i robię miejsce dla Boga. Kocham innych, ale również kocham siebie.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Tradycja Ósma

„Działalność we Wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA”

WSPÓLNOTA AA nigdy nie dopuści do powstania grupy zawodowych Anonimowych Alkoholików. Nauczyliśmy się doceniać odwieczną maksymę: „Co otrzymałeś darmo – przekazuj darmo innym.” Nie można pogodzić pieniędzy z rozwojem duchowym. Nawet najlepsi na świecie profesjonaliści – zarówno w dziedzinie medycyny, jak i religii – mieli znikome sukcesy w leczeniu alko holizmu. Nie umniejszając roli fachowości w innych dziedzinach życia, musimy przyjąć do wiadomości, że dla nas zawodowstwo nie jest dobre. Każda próba stosowania Dwunastego Kroku w ramach pracy zawodowej kończyła się tak samo: sprzeniewierzeniem się wobec naszego jedynego celu.

Alkoholicy po prostu nie słuchają ludzi, którzy niosą pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze. Niemal od początku byliśmy przekonani, że rozmowa twarzą w twarz z cierpiącym alkoholikiem może wynikać tylko z chęci niesienia pomocy tylko jemu i sobie. Jeśli Anonimowy Alkoholik mówiłby za pieniądze – czy to podczas spotkania AA czy w indywidualnej rozmowie z nowym alkoholikiem, mogłoby to zaszkodzić również jemu samemu. Motyw zarobku wpływa na niego, a także na wszystko co mówi i co robi dla nowego podopiecznego. Było to od początku tak oczywiste, że tylko bardzo nieliczni AA nieśli pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze.

A mimo to faktem jest, że niewiele spraw prowadziło do równie zaciekłych sporów w naszej wspólnocie, jak zawodowstwo. Sprzątaczki zamiatające podłogi, kucharze smażący hamburgery, sekretarki w naszych biurach, autorzy książek AA – wszyscy ci ludzie byli zaciekle atakowani za to, że – jak złośliwie komentowali krytycy – „robili forsę na AA”. Nie dostrzegając faktu, że zajęcia te nie miały nic wspólnego z Dwunastym Krokiem, złośliwcy atakowali jako zawodowców AA ludzi wykonujących dla nas najbardziej niewdzięczne prace, których nikt inny by się nie podjął. Jeszcze większa wrzawa powstała wówczas, gdy członkowie AA zaczęli pro wadzić domy dla alkoholików i ośrodki rehabilitacyjne, pracować w wielkich korporacjach jako specjalni konsultanci od alkoholizmu wśród pracowników przemysłowych, podejmować pracę pielęgniarek na oddziałach odwykowych, a także pracować zarobkowo w dziedzinie edukacji i uświadamiania na temat alkoholizmu. We wszystkich tych przypadkach – podobnie jak w wielu innych – zarzucano, że wiedza i doświadczenie uzyskane w AA są sprzedawane za pieniądze, toteż ludzie wykonujący tego rodzaju prace są zawodowcami.

W końcu jednak zaczęła zarysowywać się wyraźna linia podziału między pracą zawodową a społeczną w AA. Gdy przyjmowaliśmy jako zasadę, że za pomoc w ramach Dwu nastego Kroku nie powinno się brać pieniędzy, mieliśmy rację. Kiedy jednak oświadczaliśmy, że nasza wspólnota nie może zatrudniać pracowników usługowych albo, że żaden członek AA nie ma prawa przenosić naszych doświadczeń na inne dziedziny życia – działaliśmy pod wpływem strachu. Późniejsze doświadczenia rozwiały nie mal wszystkie nasze obawy.
Weźmy na przykład takiego dozorcę czy kucharza. Po to, by klub mógł działać musi być sprzątnięty i przytulny.

Próbowaliśmy ochotników, którzy jednak szybko się zniechęcili do codziennego zamiatania podłóg i parzenia kawy, po prostu nie pokazywali się więcej. Co ważniejsze, w pustym klubie nie ma kto odbierać telefonów, może za to znaleźć w nim gościnę pijak na fali, który ma przy sobie zapasowy klucz. Ktoś powinien stale czuwać w klubie. Gdy zatrudnialiśmy alkoholika, płaciliśmy mu dokładnie tyle, co nie alkoholikowi za tę samą pracę. Praca ta to jeszcze nie niesienie pomocy, a jedynie umożliwienie realizacji Dwunastego Kroku. Była to tylko i wyłącznie praca usługowa.

Podobnie AA nie mogłoby działać bez etatowych pracowników. Zarówno w Fundacji, jak i w lokalnych biurach Inter grup nie mogliśmy zatrudniać sekretarek, które nie były alkoholiczkami. Konieczni byli ludzie znający AA od środka. Ale gdy tylko ich zatrudniliśmy, ultrakonserwatyści do spółki z zalęknionymi podnieśli wrzask: „Zawodowstwo!” Był okres, gdy sytuacja tych oddanych pracowników usługowych była nie do zniesienia. Nie zapraszano ich, by mówili na spotkaniach AA, ponieważ „robili pieniądze na AA”. Niektórzy członkowie wspólnoty wręcz ich unikali. Nawet ludzie życzliwie do nich nastawieni określa li ich jako „zło konieczne”. Zarządy bezlitośnie wykorzystywały te nastroje zmniejszając im pensje. Uważano, że mogą oni odzyskać część utraconej cnoty pracując dla AA dosłownie za psie pieniądze. Taka atmosfera utrzymywała się latami. Aż w końcu zrozumieliśmy, że sekretarka, która codziennie odbiera dziesiątki telefonów, wysłuchuje skarg dwudziestu szlochających żon, załatwia przyjęcie do szpitala i znajduje sponsorów dla dwudziestu nowych członków, a do tego jeszcze delikatnie obchodzi się ze wściekłym pijakiem, narzekającym na niewłaściwe traktowanie i twierdzącym, że nie rozumie za co jej płacą – nie może być uważana za profesjonalistkę w AA. Ona nie robi płatnego zawodu z Dwunastego Kroku, a tylko umożliwia jego niezawodną realizację. To dzięki niej, szukający u nas pomocy nie zastają zaryglowanych drzwi. Działający honorowo członkowie zarządów i chętni do honorowej pomocy, w tych pracach mają nieoceniony wkład, nie można jednak oczekiwać, by zdołali oni sami dźwigać wszystkie codzienne ciężary.

W Fundacji było tak samo. Osiem ton książek i broszur co miesiąc nie zapakują się same, same też nie nadadzą się na poczcie. Worki listów opisujących wszelkie możliwe problemy AA – od samotności Eskimosa do różnych kłopotów tysięcy grup – powinny doczekać się kompetentnych odpowiedzi. Trzeba też utrzymywać właściwe kontakty ze światem. Wszystkie środki ratownicze AA muszą być W pogotowiu. Dlatego w naszych biurach zatrudniamy członków AA. Płacimy im dobrze, bo na to zasługują. Są oni zawodowymi pracownikami, a nie zawodowymi członkami AA.

Być może w sercu każdego z nas na zawsze pozostanie obawa, że ktoś kiedyś może wykorzystać nasze imię, by się dorobić. Nawet najmniejsza sugestia na ten temat natychmiast wzbudza huragan. Jak zdążyliśmy się jednak przekonać, huragany mają to do siebie, że nie odróżniają ludzi uczciwych od łajdaków i wala na oślep. Toteż od huraganów trudno uczyć się rozsądku.

Największe nawałnice emocjonalnego oburzenia wzbudzali ci Anonimowi Alkoholicy, którzy podejmowali pracę poza AA, w ośrodkach zajmujących się problemem alkoholu. Uniwersytet szukał Anonimowego Alkoholika, by wykładał na temat alkoholizmu. Zakład przemysłowy potrzebował personalnego, który byłby obeznany z tym problemem. Zarząd miasta poszukiwał doświadczonego pracownika socjalnego, który wiedziałby coś o roli alkoholu w życiu rodzinnym. Państwowa Komisja Alkoholowa potrzebowała etatowego eksperta. To tylko kilka przykładów zajęć, jakie oferowano Anonimowym Alkoholikom. Zdarzało się, że członkowie AA kupowali schroniska lub ośrodki rehabilitacyjne, w których zdesperowani pijacy mogli znaleźć przystań. Pojawiło się więc pytanie – które czasem i dziś się pojawia – czy w świetle tradycji AA zajęcia tego rodzaju mogą być uznane za zawodowstwo.

Wydaje nam się, że odpowiedź brzmi: „Nie. Ci z nas, którzy wybierają tego rodzaju zajęcia, nie są zawodowymi realizatorami Dwunastego Kroku AA”. Droga do tego wniosku była długa i wyboista. Początkowo nie potrafiliśmy uchwycić istoty sprawy. W tamtych czasach, każdy członek AA zatrudniony w tego rodzaju przedsięwzięciu, natychmiast był nakłaniany do wykorzystania imienia AA do celów reklamowych lub do próśb o darowizny. Ośrodki rehabilitacyjne, instytucje edukacyjne, stanowe organy ustawodawcze i komisje państwowe reklamowały fakt, że członkowie AA pracują dla nich. Nie zastanawiając się nad tym, członkowie AA nierozważnie łamali zasadę anonimowości, by przynieść korzyść swoim pracodawcom. Z tego powodu sporo cennych przedsięwzięć i związanych z nimi ludzi spotykało się z nieuzasadnioną krytyką ze strony grup AA. Najczęściej ataki te poprzedzał zarzut: „Zawodowstwo! Ten facet dorabia się na AA”. A przecież nie było ani jednego przypadku, by ktoś został zatrudniony, by za pieniądze realizować Dwunasty Krok. We wszystkich tych przypadkach wykroczenie nie polegało na zawodowstwie, ale na złamaniu zasady anonimowości. Odchodzono od zasady jedynego celu AA i nadużywano imienia AA.

Ciekawe, że dziś, gdy niemal nie zdarza się, by ktoś z naszych członków złamał zasadę publicznej anonimowości, prawie wszystkie te obawy ucichły. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy prawa ani potrzeby zniechęcać Anonimowych Alkoholików, którzy zamierzają podjąć pracę w szeroko rozumianej dziedzinie alkoholizmu. W istocie wydawanie takich zakazów byłoby postawą aspołeczną. Nie możemy robić z AA zamkniętej sekty, trzymającej w sekrecie swoją wiedzę i doświadczenia. Jeśli członek AA występując jako zwykły obywatel jest lepszym nauczycielem, badaczem czy pracownikiem socjalnym, to co w tym złego? Wszyscy na tym zyskują, a my nic nie tracimy. To prawda, że czasem przedsięwzięcia, w które angażowali się nasi ludzie bywały zdecydowanie chybione, ale przecież w najmniejszym nawet stopniu nie podważa to słuszności samej zasady.

Te doświadczenia doprowadziły do ostatecznego rozwiązania problemu zawodowstwa w Tradycji AA. Za Dwunasty Krok nikt nigdy nie powinien otrzymywać pieniędzy, ale ludzie którzy pracują dla wspólnoty są warci swej zapłaty.