Refleksje na dzień 20 sierpnia

CODZIENNE REFLEKSJE

KU WOLNOŚCI EMOCJONALNEJ

Ponieważ ułomne związki z innymi ludźmi niemal zawsze były bezpośrednią przyczyną wszystkich naszych bolączek, łącznie z alkoholizmem, żadna dziedzina poszukiwań nie może przynieść większych korzyści niż właśnie ta.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str 81

Gotowość jest dla mnie czymś szczególnym, gdyż wydaje się, że osiągam ją na przestrzeni czasu; najpierw towarzyszy jej świadomość, a później lekkie uczucie dyskomfortu, które wywołuje we mnie chęć podjęcia jakiegoś działania. Gdy zastanawiałem się nad podjęciem Ósmego Kroku, moja gotowość do zadośćuczynienia wyrosła z pragnienia uzyskania przebaczenia – od siebie i od innych. Stałem się zdolny do przebaczenia innym z chwilą, gdy uświadomiłem sobie swoja własną rolę w relacjach i kontaktach z ludźmi. Chciałem zaznać spokoju i pogody ducha, które opisane są w obietnicach Programu. Praca nad pierwszymi Siedmioma Krokami uzmysłowiła mi, kogo skrzywdziłem, i że sam byłem swoim największym wrogiem. Wiedziałem, że aby odbudować swoje związki z ludźmi, będę musiał się zmienić. Chciałem nauczyć się żyć w harmonii ze sobą i innymi, tak aby móc żyć również w wolności emocjonalnej. Początek końca mojej izolacji od ludzi i od Boga nastąpił wtedy, gdy sporządziłem listę do Kroku Ósmego.


JAK TO WIDZI BILL – s 231

Przywilej porozumienia

Każdy zgodzi się, że uczestnicy AA to ludzie, którym niewiarygodnie się poszczęściło; mieliśmy szczęście, że tak wiele wycierpieliśmy; mamy szczęście, że nawzajem się poznajemy, rozumiemy i kochamy – i wszystko to w najwyższym stopniu.

Na skarby te właściwie sobie nie zasłużyliśmy. Toteż większość z nas jest świadoma, że są to cenne i rzadkie dary, których źródłem jest nasze poczucie bliskości, płynące ze wspólnego nam wszystkim cierpienia i zdrowienia za sprawą łaski Boga.

Dzięki temu dany nam jest przywilej porozumiewania się w takim stopniu i w taki sposób, jaki nader rzadko zdarza się w otaczającym nas świecie, pośród niealkoholików.

Kiedyś wstydziłem się swego stanu, toteż nie mówiłem o nim. Obecnie jednak bez skrępowania przyznaję się do swojej depresji – dzięki czemu przyciągnąłem do siebie osoby o podobnych skłonnościach. Praca z nimi ogromnie mi pomogła.*)

1.Grapevine, październik 1959
2.List, 1954
*) Bill dodał, że po roku 1955 nie przeżywał już depresji.


DZIEŃ PO DNIU

Powolny wzrost

Nasza Siła Wyższa ma boski plan dla każdego z nas. Jednak zrozumienie naszego miejsca w nim może zająć nam trochę czasu. Możemy nie wiedzieć, co powinniśmy robić; wiemy tylko, czego nie powinniśmy robić. Czasami możemy odczuwać pustkę. Jeśli w tym boleśnie powolnym czasie będziemy wierzyć, że rzeczy się zmienią, możemy nauczyć się znosić tę niepewność z mniejszym strachem.
W takich chwilach może nam się wydawać, że nic się nie dzieje. Ale tak jak góry w końcu wyłoniły się z niespokojnego terenu, tak wzrost pojawi się w naszym życiu po okresie stresu. Wzrost może się pojawić tylko wtedy, gdy jesteśmy cierpliwi.

Czy moja wiara jest wystarczająco silna, by zapewnić mi powolny i stały wzrost?

Siło Wyższa, pomóż mi być cierpliwym i wiernym w okresie niestabilnych zmian i powolnego stałego wzrostu.
Dzisiaj wzmocnię swoją wiarę poprzez…


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Wszystko, co błyszczy. Kuszące chwile.

Chociaż prawdziwa trzeźwość oznacza całkowitą utratę chęci do picia, nierzadko zdarzają się chwile, w których stare życie nabiera nagłego uroku. Ta atrakcyjność nigdy nie opiera się na realistycznym spojrzeniu na rzeczy takimi, jakimi były. Jest to raczej przypływ uczucia związanego z jakimś kuszącym aspektem życia po alkoholu.
Takie fałszywe uczucie zawsze minie, jeśli pozwolimy sobie przypomnieć, co się z nami stało i dlaczego musieliśmy szukać pomocy. Nie będziemy mieć tego uczucia, gdy przypomnimy sobie nieszczęście, rozpacz i inny ból z tej części naszego życia.
Stare powiedzenie mówi, że nie wszystko złoto, co się świeci. Wszystkie błyszczące sceny związane z piciem również nie są tak naprawdę złotymi chwilami. Dla nas są one zawsze preludiami do katastrofy.
Będę dziś pamiętał, aby pozwolić realistycznemu myśleniu rządzić moim życiem, nawet jeśli zdarzają się chwile, w których moje uczucia są chwilowo rozchwiane.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Niebo i piekło są teraz. Swoimi własnymi działaniami czynisz je niebem lub piekłem. – George Harrison

Używaliśmy substancji chemicznych, by poczuć się lepiej, ale zaczęliśmy czuć się gorzej. Nie mieliśmy nad tym kontroli. Życie wydawało się piekłem.
Teraz mamy program, który mówi nam, jak uczynić życie lepszym. W niektóre dni czujemy się nawet jak w niebie! Ale musimy pracować nad naszym programem, aby stworzyć własne niebo.
Praca nad programem nie jest zbyt trudna. A sprawia, że czujemy się tak dobrze. Dlaczego więc nie robimy tego cały czas? Może trochę boimy się nieba. Czas nauczyć się kochać lepsze życie!

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi pracować nad moim programem każdego dnia, tak aby każdy dzień miał w sobie odrobinę nieba. Pomóż mi przyzwyczaić się do lepszego życia.

Działanie na dziś: Dziś wieczorem pomyślę o chwilach dobroci, radości, nadziei i wiary, które wprowadziły odrobinę nieba do mojego dzisiejszego życia.


JĘZYK WYZWOLENIA

Uczciwość w relacjach

Możemy w sposób bezpośredni i uczciwy określać granice i parametry naszych związków.
Być może nic bardziej niż związki nie daje świadectwa indywidualności i unikalności naszego zdrowienia. Niektórzy z nas są w stałych związkach. Jedni spotykają się z kimś, drudzy nie. Niektórzy z kimś mieszkają. Są tacy, którzy chcieliby z kimś się spotykać. Jeszcze inni chcieliby być w stałym związku. Niektórzy wchodzą w nowe związki podczas zdrowienia. Inni pozostają w związkach, w których byli przed rozpoczęciem zdrowienia. Istnieją również inne związki. Istnieją przyjaźnie, związki z dziećmi, z rodzicami, z dalszą rodziną. Istnieją też relacje zawodowe – z ludźmi w miejscu pracy. Powinniśmy być uczciwi i bezpośredni w związkach. Ta uczciwość i bezpośredniość może wyrażać się w wyznaczaniu parametrów naszych związków. Według Charlotte Kasl, możemy określić swoje relacje z innymi ludźmi i prosić ich o zrobienie tego samego w stosunku do nas. Męczące jest być w danej relacji i nie znać dokładnie swojego w niej miejsca – czy to w pracy, przyjaźni, rodzinie czy w miłości. Mamy prawo do bezpośredniości w określaniu naszego związku – tego, czym powinien on być dla nas. Lecz związek oznacza dwoje ludzi, którzy mają równe prawa. Druga osoba ma takie samo prawo do określenia związku jak my. Mamy prawo wiedzieć i pytać, w równym stopniu, co nasz partner. Najlepszą dewizą jest uczciwość.
Możemy wyznaczyć granice. Jeżeli druga osoba pragnie bardziej intymnego związku niż my, musimy jasno i uczciwie określić własne oczekiwania i zamierzony poziom zaangażowania. Mówimy tej osobie, czego może od nas realistycznie oczekiwać, oraz ile chcemy i możemy jej dać. W jaki sposób ta osoba to przyjmie – to jej sprawa. Podjęcie decyzji odnośnie tego, czy jej o tym powiemy czy nie – to nasza sprawa.
Wyznaczamy granice naszych przyjaźni, kiedy te stają się chaotyczne. Wyznaczamy granice relacji z dziećmi, jeżeli te relacje zrobiły się zbyt lepkie i przekroczyły pożądane parametry. Powinniśmy określić związek intymny i powiedzieć sobie, co oznacza on dla każdej z zaangażowanych stron. Mamy prawo do jasnych odpowiedzi. Mamy prawo do własnych wyobrażeń i oczekiwań. Takie samo prawo ma druga osoba.
Uczciwość i bezpośredniość są jedyną dewizą. Czasami nie wiemy, czego chcemy w związku. Czasami nasz partner tego nie wie. Lecz im wcześniej określimy nasz związek z udziałem drugiej strony, tym wcześniej możemy zdecydować o podjęciu właściwego działania.
Im jaśniej zdefiniujemy nasz związek, tym łatwiej będzie nam zadbać w nim o siebie. Mamy prawo do naszych granic, pragnień i potrzeb. Dotyczy to również drugiej osoby. Nie możemy zmusić nikogo do bycia w związku lub zaangażowania się w stopniu przez nas pożądanym, jeżeli ta osoba tego nie chce. Każdy z nas ma prawo do tego, aby nie być do niczego zmuszanym.
Informacja jest potężnym narzędziem, a posiadanie informacji o tym, czym jest dany związek, jakie ma granice i jak jest zdefiniowany – da nam silę, by zadbać w nim o samych siebie.
Potrzeba czasu, aby ukształtować związek, ale w pewnym momencie możemy realistycznie oczekiwać jasnej definicji, czym ten związek jest i jakie są jego granice. Jeżeli definicje wykluczają się, możemy podjąć świadomą decyzję, jak zadbać o siebie w świetle nowych faktów.

Dzisiaj będę dążył do jasności i bezpośredniości w relacjach. Jeżeli jestem w związku, który w tej chwili jest niejasny i nieokreślony i jeżeli dałem mu wystarczająco dużo czasu, żeby się ukształtował, podejmę teraz działanie w celu jego określenia. Boże, dopomóż mi uwolnić się od strachu przed określeniem i uświadomieniem sobie istoty moich obecnych relacji. Prowadź mnie do zrozumienia – jasnego, zdrowego myślenia. Pomóż mi uwierzyć, że to, czego chcę, nie jest niewłaściwe. Pomóż mi zrozumieć, że jeżeli nie mogę otrzymać tego od drugiej osoby, nie znaczy to, że coś jest z tym nie w porządku, tytko że jest to niemożliwe w danej chwili. Pomóż mi nie rezygnować z moich potrzeb i pragnień i daj mi siłę, abym dokonywał właściwych, zdrowych wyborów prowadzących mnie do ich zaspokojenia.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Tradycja Ósma

„Działalność we Wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA”

WSPÓLNOTA AA nigdy nie dopuści do powstania grupy zawodowych Anonimowych Alkoholików. Nauczyliśmy się doceniać odwieczną maksymę: „Co otrzymałeś darmo – przekazuj darmo innym.” Nie można pogodzić pieniędzy z rozwojem duchowym. Nawet najlepsi na świecie profesjonaliści – zarówno w dziedzinie medycyny, jak i religii – mieli znikome sukcesy w leczeniu alko holizmu. Nie umniejszając roli fachowości w innych dziedzinach życia, musimy przyjąć do wiadomości, że dla nas zawodowstwo nie jest dobre. Każda próba stosowania Dwunastego Kroku w ramach pracy zawodowej kończyła się tak samo: sprzeniewierzeniem się wobec naszego jedynego celu.

Alkoholicy po prostu nie słuchają ludzi, którzy niosą pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze. Niemal od początku byliśmy przekonani, że rozmowa twarzą w twarz z cierpiącym alkoholikiem może wynikać tylko z chęci niesienia pomocy tylko jemu i sobie. Jeśli Anonimowy Alkoholik mówiłby za pieniądze – czy to podczas spotkania AA czy w indywidualnej rozmowie z nowym alkoholikiem, mogłoby to zaszkodzić również jemu samemu. Motyw zarobku wpływa na niego, a także na wszystko co mówi i co robi dla nowego podopiecznego. Było to od początku tak oczywiste, że tylko bardzo nieliczni AA nieśli pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze.

A mimo to faktem jest, że niewiele spraw prowadziło do równie zaciekłych sporów w naszej wspólnocie, jak zawodowstwo. Sprzątaczki zamiatające podłogi, kucharze smażący hamburgery, sekretarki w naszych biurach, autorzy książek AA – wszyscy ci ludzie byli zaciekle atakowani za to, że – jak złośliwie komentowali krytycy – „robili forsę na AA”. Nie dostrzegając faktu, że zajęcia te nie miały nic wspólnego z Dwunastym Krokiem, złośliwcy atakowali jako zawodowców AA ludzi wykonujących dla nas najbardziej niewdzięczne prace, których nikt inny by się nie podjął. Jeszcze większa wrzawa powstała wówczas, gdy członkowie AA zaczęli pro wadzić domy dla alkoholików i ośrodki rehabilitacyjne, pracować w wielkich korporacjach jako specjalni konsultanci od alkoholizmu wśród pracowników przemysłowych, podejmować pracę pielęgniarek na oddziałach odwykowych, a także pracować zarobkowo w dziedzinie edukacji i uświadamiania na temat alkoholizmu. We wszystkich tych przypadkach – podobnie jak w wielu innych – zarzucano, że wiedza i doświadczenie uzyskane w AA są sprzedawane za pieniądze, toteż ludzie wykonujący tego rodzaju prace są zawodowcami.

W końcu jednak zaczęła zarysowywać się wyraźna linia podziału między pracą zawodową a społeczną w AA. Gdy przyjmowaliśmy jako zasadę, że za pomoc w ramach Dwu nastego Kroku nie powinno się brać pieniędzy, mieliśmy rację. Kiedy jednak oświadczaliśmy, że nasza wspólnota nie może zatrudniać pracowników usługowych albo, że żaden członek AA nie ma prawa przenosić naszych doświadczeń na inne dziedziny życia – działaliśmy pod wpływem strachu. Późniejsze doświadczenia rozwiały nie mal wszystkie nasze obawy.
Weźmy na przykład takiego dozorcę czy kucharza. Po to, by klub mógł działać musi być sprzątnięty i przytulny.

Próbowaliśmy ochotników, którzy jednak szybko się zniechęcili do codziennego zamiatania podłóg i parzenia kawy, po prostu nie pokazywali się więcej. Co ważniejsze, w pustym klubie nie ma kto odbierać telefonów, może za to znaleźć w nim gościnę pijak na fali, który ma przy sobie zapasowy klucz. Ktoś powinien stale czuwać w klubie. Gdy zatrudnialiśmy alkoholika, płaciliśmy mu dokładnie tyle, co nie alkoholikowi za tę samą pracę. Praca ta to jeszcze nie niesienie pomocy, a jedynie umożliwienie realizacji Dwunastego Kroku. Była to tylko i wyłącznie praca usługowa.

Podobnie AA nie mogłoby działać bez etatowych pracowników. Zarówno w Fundacji, jak i w lokalnych biurach Inter grup nie mogliśmy zatrudniać sekretarek, które nie były alkoholiczkami. Konieczni byli ludzie znający AA od środka. Ale gdy tylko ich zatrudniliśmy, ultrakonserwatyści do spółki z zalęknionymi podnieśli wrzask: „Zawodowstwo!” Był okres, gdy sytuacja tych oddanych pracowników usługowych była nie do zniesienia. Nie zapraszano ich, by mówili na spotkaniach AA, ponieważ „robili pieniądze na AA”. Niektórzy członkowie wspólnoty wręcz ich unikali. Nawet ludzie życzliwie do nich nastawieni określa li ich jako „zło konieczne”. Zarządy bezlitośnie wykorzystywały te nastroje zmniejszając im pensje. Uważano, że mogą oni odzyskać część utraconej cnoty pracując dla AA dosłownie za psie pieniądze. Taka atmosfera utrzymywała się latami. Aż w końcu zrozumieliśmy, że sekretarka, która codziennie odbiera dziesiątki telefonów, wysłuchuje skarg dwudziestu szlochających żon, załatwia przyjęcie do szpitala i znajduje sponsorów dla dwudziestu nowych członków, a do tego jeszcze delikatnie obchodzi się ze wściekłym pijakiem, narzekającym na niewłaściwe traktowanie i twierdzącym, że nie rozumie za co jej płacą – nie może być uważana za profesjonalistkę w AA. Ona nie robi płatnego zawodu z Dwunastego Kroku, a tylko umożliwia jego niezawodną realizację. To dzięki niej, szukający u nas pomocy nie zastają zaryglowanych drzwi. Działający honorowo członkowie zarządów i chętni do honorowej pomocy, w tych pracach mają nieoceniony wkład, nie można jednak oczekiwać, by zdołali oni sami dźwigać wszystkie codzienne ciężary.

W Fundacji było tak samo. Osiem ton książek i broszur co miesiąc nie zapakują się same, same też nie nadadzą się na poczcie. Worki listów opisujących wszelkie możliwe problemy AA – od samotności Eskimosa do różnych kłopotów tysięcy grup – powinny doczekać się kompetentnych odpowiedzi. Trzeba też utrzymywać właściwe kontakty ze światem. Wszystkie środki ratownicze AA muszą być W pogotowiu. Dlatego w naszych biurach zatrudniamy członków AA. Płacimy im dobrze, bo na to zasługują. Są oni zawodowymi pracownikami, a nie zawodowymi członkami AA.

Być może w sercu każdego z nas na zawsze pozostanie obawa, że ktoś kiedyś może wykorzystać nasze imię, by się dorobić. Nawet najmniejsza sugestia na ten temat natychmiast wzbudza huragan. Jak zdążyliśmy się jednak przekonać, huragany mają to do siebie, że nie odróżniają ludzi uczciwych od łajdaków i wala na oślep. Toteż od huraganów trudno uczyć się rozsądku.

Największe nawałnice emocjonalnego oburzenia wzbudzali ci Anonimowi Alkoholicy, którzy podejmowali pracę poza AA, w ośrodkach zajmujących się problemem alkoholu. Uniwersytet szukał Anonimowego Alkoholika, by wykładał na temat alkoholizmu. Zakład przemysłowy potrzebował personalnego, który byłby obeznany z tym problemem. Zarząd miasta poszukiwał doświadczonego pracownika socjalnego, który wiedziałby coś o roli alkoholu w życiu rodzinnym. Państwowa Komisja Alkoholowa potrzebowała etatowego eksperta. To tylko kilka przykładów zajęć, jakie oferowano Anonimowym Alkoholikom. Zdarzało się, że członkowie AA kupowali schroniska lub ośrodki rehabilitacyjne, w których zdesperowani pijacy mogli znaleźć przystań. Pojawiło się więc pytanie – które czasem i dziś się pojawia – czy w świetle tradycji AA zajęcia tego rodzaju mogą być uznane za zawodowstwo.

Wydaje nam się, że odpowiedź brzmi: „Nie. Ci z nas, którzy wybierają tego rodzaju zajęcia, nie są zawodowymi realizatorami Dwunastego Kroku AA”. Droga do tego wniosku była długa i wyboista. Początkowo nie potrafiliśmy uchwycić istoty sprawy. W tamtych czasach, każdy członek AA zatrudniony w tego rodzaju przedsięwzięciu, natychmiast był nakłaniany do wykorzystania imienia AA do celów reklamowych lub do próśb o darowizny. Ośrodki rehabilitacyjne, instytucje edukacyjne, stanowe organy ustawodawcze i komisje państwowe reklamowały fakt, że członkowie AA pracują dla nich. Nie zastanawiając się nad tym, członkowie AA nierozważnie łamali zasadę anonimowości, by przynieść korzyść swoim pracodawcom. Z tego powodu sporo cennych przedsięwzięć i związanych z nimi ludzi spotykało się z nieuzasadnioną krytyką ze strony grup AA. Najczęściej ataki te poprzedzał zarzut: „Zawodowstwo! Ten facet dorabia się na AA”. A przecież nie było ani jednego przypadku, by ktoś został zatrudniony, by za pieniądze realizować Dwunasty Krok. We wszystkich tych przypadkach wykroczenie nie polegało na zawodowstwie, ale na złamaniu zasady anonimowości. Odchodzono od zasady jedynego celu AA i nadużywano imienia AA.

Ciekawe, że dziś, gdy niemal nie zdarza się, by ktoś z naszych członków złamał zasadę publicznej anonimowości, prawie wszystkie te obawy ucichły. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy prawa ani potrzeby zniechęcać Anonimowych Alkoholików, którzy zamierzają podjąć pracę w szeroko rozumianej dziedzinie alkoholizmu. W istocie wydawanie takich zakazów byłoby postawą aspołeczną. Nie możemy robić z AA zamkniętej sekty, trzymającej w sekrecie swoją wiedzę i doświadczenia. Jeśli członek AA występując jako zwykły obywatel jest lepszym nauczycielem, badaczem czy pracownikiem socjalnym, to co w tym złego? Wszyscy na tym zyskują, a my nic nie tracimy. To prawda, że czasem przedsięwzięcia, w które angażowali się nasi ludzie bywały zdecydowanie chybione, ale przecież w najmniejszym nawet stopniu nie podważa to słuszności samej zasady.

Te doświadczenia doprowadziły do ostatecznego rozwiązania problemu zawodowstwa w Tradycji AA. Za Dwunasty Krok nikt nigdy nie powinien otrzymywać pieniędzy, ale ludzie którzy pracują dla wspólnoty są warci swej zapłaty.