CODZIENNE REFLEKSJE
UKŁAD ODNIESIENIA
Wróćmy do naszej listy, puszczając w niepamięć krzywdy doznane od innych, postanowiliśmy skupić się na własnych błędach. W jakich okolicznościach byliśmy egoistami, kiedy byliśmy nieuczciwi, samolubni lub tchórzliwi?
Anonimowi Alkoholicy, str. 58
Jakąż cudowną wolność daje to, że nie potrzebuję już nieustannej aprobaty ze strony moich współpracowników ani ludzi, których kocham. Żałuję, że wcześniej nie wiedziałem o tym Kroku, bo od chwili, gdy uzyskałem wzorcowy układ odniesienia, stałem się zdolny do czynienia tego co trzeba, wiedząc, że moje działanie jest adekwatne do sytuacji i że tak właśnie trzeba postąpić.
JAK TO WIDZI BILL – s 230
Kochać wszystkich?
Mało jest ludzi, którzy naprawdę kochają wszystkich. Większość z nas musi przyznać, że kochaliśmy zaledwie kilka osób, wobec większości byliśmy obojętni, a do pozostałych – powiedzmy to sobie – odczuwaliśmy niechęć, albo wręcz nienawiść.
Nam alkoholikom do zachowania równowagi potrzeba czegoś lepszego. Nie możemy nadal obdarzać zaborczą miłością kilku osób, nie możemy ignorować większości i nie możemy bać się lub nienawidzić nikogo. Musimy więc zmienić stosunek do ludzi, nawet jeśli zmiana ta będzie bardzo powolna.
Możemy zacząć od starań, by nie obarczać tych, których kochamy nieuzasadnionymi wymaganiami. Możemy okazywać uprzejmość ludziom, którym przedtem jej nie okazywaliśmy, a tym, których nie lubimy możemy przynajmniej próbować oddawać sprawiedliwość i grzecznie ich traktować, być może nawet podejmując wysiłek, by ich zrozumieć i pomóc im.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str 92-93
DZIEŃ PO DNIU
Poczucie własnej wartości.
Po pewnym czasie uczestnictwa w programie niektórzy z nas czują, że wiedzą znacznie więcej niż przeciętny uczestnik (i być może tak jest). Ale poczucie własnej wartości nikomu nie pomaga. Ważna jest ciężka praca nad utrzymaniem trzeźwości. Dbając o siebie, po cichu dajemy dobry przykład.
Musimy nieść posłanie i oferować pomoc, ale wywyższanie się nie pomaga.
Czy pozbywam się poczucia własnej wartości?
Siło Wyższa, pomóż mi poznać moje słabości i być pokornym.
W jaki sposób będę dziś praktykować pokorę?
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Inwentura osobista.
W początkach AA dramatyczne relacje z pijackich eskapad zdawały się świadczyć o szczerości. Inwentura osobista często obejmowała opowiadanie innym o dziwacznych zachowaniach związanych z piciem.
Dziś wiemy, że taka inwentaryzacja powinna być kontynuowana codziennie, nawet jeśli minęły lata od naszego ostatniego drinka. Dzięki bolesnym doświadczeniom nauczyliśmy się, że w trzeźwości nadal możemy wykazywać wiele niedociągnięć, które nękały nas jako praktykujących alkoholików.
Pułapką może być także skupianie się na naszych przeszłych krzywdach, a nie na dzisiejszych błędach. Skupiamy się na przeszłości, by uniknąć szczerości co do tego, na czym stoimy dzisiaj. Pamiętajmy, że inwentaryzacja jest zawsze teraz. Inwentaryzacja przeszłości nie pomoże nam w radzeniu sobie z dzisiejszymi niedociągnięciami.
Nie będę używał dyskusji o moich przeszłych krzywdach jako podstępu, aby uniknąć szczerości w kwestii dzisiejszych błędów. Będę kontynuował osobistą inwentaryzację i przyznawał się do popełnionych błędów, gdy tylko się pojawią.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Przyszłość jest zrobiona z tego samego, co teraźniejszość. – Simone Weil
Odkryliśmy, że nie potrzebujemy magii, aby wyzdrowieć – potrzebujemy cudu! Teraz jesteśmy chodzącymi cudami.
Częścią naszego cudu jest to, że widzimy, jak ważny jest dzień dzisiejszy. Nie możemy zmienić naszej przyszłości, jeśli nie zmienimy dnia dzisiejszego. Dlatego żyjemy z dnia na dzień. Żyjąc dobrze dzisiaj, sprawiamy, że nasza przyszłość jest lepsza. Pocieszeniem jest świadomość, że nasz program już tam będzie, i nadzieja, że my też tam będziemy.
Starzy wyjadacze mówią, że trzeźwość jest łatwa, jeśli przestrzegamy jednej prostej zasady: nie pij i chodź na mitingi.
Życie może stać się prostsze; niewiele się zmienia. Z czasem utrzymanie trzeźwości będzie dla nas łatwiejsze.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi utrzymać trzeźwość w prostocie. Pomóż mi zaakceptować zasady życia.
Działanie na dziś: Wymienię trzy rzeczy, które będą dla mnie jutro i pojutrze, ponieważ pracuję nad nimi dzisiaj.
JĘZYK WYZWOLENIA
Uwolnienie się od wstydu.
Wstyd jest mrocznym, potężnym uczuciem, które powstrzymuje nas od działania.
To prawda, że wstyd może powstrzymać nas od niewłaściwych zachowań, lecz wielu z nas nauczyło się łączyć wstyd ze zdrowymi zachowaniami, które są w naszym najlepszym interesie.
W rodzinach patologicznych wstyd kojarzy się ze zdrowymi zachowaniami, takimi jak rozmawianie o uczuciach, podejmowanie wyborów, dbanie o siebie, przeżywanie radości, odnoszenie sukcesów czy nawet pozytywny odbiór samego siebie.
Wstyd może się nam również kojarzyć z proszeniem o zaspokojenie naszych pragnień i potrzeb, z bezpośrednim i uczciwym komunikowaniem się, z dawaniem i otrzymywaniem miłości.
Czasami wstyd przywdziewa maskę strachu, wściekłości, obojętności lub potrzeby ucieczki i ukrycia się. Lecz jeżeli mamy wrażenie bycia pogrążonymi w czymś mrocznym i jest nam źle ze sobą, mamy prawdopodobnie do czynienia ze wstydem.
W zdrowieniu uczymy się określać, czym jest wstyd. Jeśli potrafimy go rozpoznać, możemy się od niego uwolnić. Możemy zaakceptować i pokochać siebie od zaraz.
Mamy prawo do tego, żeby być, żeby być tu i teraz, i być tym, kim jesteśmy. Nie musimy nigdy sobie pozwolić na to, aby wstyd podpowiadał nam, że tak nie jest.
Dzisiaj zaatakuję i pokonam wstyd towarzyszący mi w życiu.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Tradycja Ósma
„Działalność we Wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA”
WSPÓLNOTA AA nigdy nie dopuści do powstania grupy zawodowych Anonimowych Alkoholików. Nauczyliśmy się doceniać odwieczną maksymę: „Co otrzymałeś darmo – przekazuj darmo innym.” Nie można pogodzić pieniędzy z rozwojem duchowym. Nawet najlepsi na świecie profesjonaliści – zarówno w dziedzinie medycyny, jak i religii – mieli znikome sukcesy w leczeniu alko holizmu. Nie umniejszając roli fachowości w innych dziedzinach życia, musimy przyjąć do wiadomości, że dla nas zawodowstwo nie jest dobre. Każda próba stosowania Dwunastego Kroku w ramach pracy zawodowej kończyła się tak samo: sprzeniewierzeniem się wobec naszego jedynego celu.
Alkoholicy po prostu nie słuchają ludzi, którzy niosą pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze. Niemal od początku byliśmy przekonani, że rozmowa twarzą w twarz z cierpiącym alkoholikiem może wynikać tylko z chęci niesienia pomocy tylko jemu i sobie. Jeśli Anonimowy Alkoholik mówiłby za pieniądze – czy to podczas spotkania AA czy w indywidualnej rozmowie z nowym alkoholikiem, mogłoby to zaszkodzić również jemu samemu. Motyw zarobku wpływa na niego, a także na wszystko co mówi i co robi dla nowego podopiecznego. Było to od początku tak oczywiste, że tylko bardzo nieliczni AA nieśli pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze.
A mimo to faktem jest, że niewiele spraw prowadziło do równie zaciekłych sporów w naszej wspólnocie, jak zawodowstwo. Sprzątaczki zamiatające podłogi, kucharze smażący hamburgery, sekretarki w naszych biurach, autorzy książek AA – wszyscy ci ludzie byli zaciekle atakowani za to, że – jak złośliwie komentowali krytycy – „robili forsę na AA”. Nie dostrzegając faktu, że zajęcia te nie miały nic wspólnego z Dwunastym Krokiem, złośliwcy atakowali jako zawodowców AA ludzi wykonujących dla nas najbardziej niewdzięczne prace, których nikt inny by się nie podjął. Jeszcze większa wrzawa powstała wówczas, gdy członkowie AA zaczęli pro wadzić domy dla alkoholików i ośrodki rehabilitacyjne, pracować w wielkich korporacjach jako specjalni konsultanci od alkoholizmu wśród pracowników przemysłowych, podejmować pracę pielęgniarek na oddziałach odwykowych, a także pracować zarobkowo w dziedzinie edukacji i uświadamiania na temat alkoholizmu. We wszystkich tych przypadkach – podobnie jak w wielu innych – zarzucano, że wiedza i doświadczenie uzyskane w AA są sprzedawane za pieniądze, toteż ludzie wykonujący tego rodzaju prace są zawodowcami.
W końcu jednak zaczęła zarysowywać się wyraźna linia podziału między pracą zawodową a społeczną w AA. Gdy przyjmowaliśmy jako zasadę, że za pomoc w ramach Dwu nastego Kroku nie powinno się brać pieniędzy, mieliśmy rację. Kiedy jednak oświadczaliśmy, że nasza wspólnota nie może zatrudniać pracowników usługowych albo, że żaden członek AA nie ma prawa przenosić naszych doświadczeń na inne dziedziny życia – działaliśmy pod wpływem strachu. Późniejsze doświadczenia rozwiały nie mal wszystkie nasze obawy.
Weźmy na przykład takiego dozorcę czy kucharza. Po to, by klub mógł działać musi być sprzątnięty i przytulny.
Próbowaliśmy ochotników, którzy jednak szybko się zniechęcili do codziennego zamiatania podłóg i parzenia kawy, po prostu nie pokazywali się więcej. Co ważniejsze, w pustym klubie nie ma kto odbierać telefonów, może za to znaleźć w nim gościnę pijak na fali, który ma przy sobie zapasowy klucz. Ktoś powinien stale czuwać w klubie. Gdy zatrudnialiśmy alkoholika, płaciliśmy mu dokładnie tyle, co nie alkoholikowi za tę samą pracę. Praca ta to jeszcze nie niesienie pomocy, a jedynie umożliwienie realizacji Dwunastego Kroku. Była to tylko i wyłącznie praca usługowa.
Podobnie AA nie mogłoby działać bez etatowych pracowników. Zarówno w Fundacji, jak i w lokalnych biurach Inter grup nie mogliśmy zatrudniać sekretarek, które nie były alkoholiczkami. Konieczni byli ludzie znający AA od środka. Ale gdy tylko ich zatrudniliśmy, ultrakonserwatyści do spółki z zalęknionymi podnieśli wrzask: „Zawodowstwo!” Był okres, gdy sytuacja tych oddanych pracowników usługowych była nie do zniesienia. Nie zapraszano ich, by mówili na spotkaniach AA, ponieważ „robili pieniądze na AA”. Niektórzy członkowie wspólnoty wręcz ich unikali. Nawet ludzie życzliwie do nich nastawieni określa li ich jako „zło konieczne”. Zarządy bezlitośnie wykorzystywały te nastroje zmniejszając im pensje. Uważano, że mogą oni odzyskać część utraconej cnoty pracując dla AA dosłownie za psie pieniądze. Taka atmosfera utrzymywała się latami. Aż w końcu zrozumieliśmy, że sekretarka, która codziennie odbiera dziesiątki telefonów, wysłuchuje skarg dwudziestu szlochających żon, załatwia przyjęcie do szpitala i znajduje sponsorów dla dwudziestu nowych członków, a do tego jeszcze delikatnie obchodzi się ze wściekłym pijakiem, narzekającym na niewłaściwe traktowanie i twierdzącym, że nie rozumie za co jej płacą – nie może być uważana za profesjonalistkę w AA. Ona nie robi płatnego zawodu z Dwunastego Kroku, a tylko umożliwia jego niezawodną realizację. To dzięki niej, szukający u nas pomocy nie zastają zaryglowanych drzwi. Działający honorowo członkowie zarządów i chętni do honorowej pomocy, w tych pracach mają nieoceniony wkład, nie można jednak oczekiwać, by zdołali oni sami dźwigać wszystkie codzienne ciężary.
W Fundacji było tak samo. Osiem ton książek i broszur co miesiąc nie zapakują się same, same też nie nadadzą się na poczcie. Worki listów opisujących wszelkie możliwe problemy AA – od samotności Eskimosa do różnych kłopotów tysięcy grup – powinny doczekać się kompetentnych odpowiedzi. Trzeba też utrzymywać właściwe kontakty ze światem. Wszystkie środki ratownicze AA muszą być W pogotowiu. Dlatego w naszych biurach zatrudniamy członków AA. Płacimy im dobrze, bo na to zasługują. Są oni zawodowymi pracownikami, a nie zawodowymi członkami AA.
Być może w sercu każdego z nas na zawsze pozostanie obawa, że ktoś kiedyś może wykorzystać nasze imię, by się dorobić. Nawet najmniejsza sugestia na ten temat natychmiast wzbudza huragan. Jak zdążyliśmy się jednak przekonać, huragany mają to do siebie, że nie odróżniają ludzi uczciwych od łajdaków i wala na oślep. Toteż od huraganów trudno uczyć się rozsądku.
Największe nawałnice emocjonalnego oburzenia wzbudzali ci Anonimowi Alkoholicy, którzy podejmowali pracę poza AA, w ośrodkach zajmujących się problemem alkoholu. Uniwersytet szukał Anonimowego Alkoholika, by wykładał na temat alkoholizmu. Zakład przemysłowy potrzebował personalnego, który byłby obeznany z tym problemem. Zarząd miasta poszukiwał doświadczonego pracownika socjalnego, który wiedziałby coś o roli alkoholu w życiu rodzinnym. Państwowa Komisja Alkoholowa potrzebowała etatowego eksperta. To tylko kilka przykładów zajęć, jakie oferowano Anonimowym Alkoholikom. Zdarzało się, że członkowie AA kupowali schroniska lub ośrodki rehabilitacyjne, w których zdesperowani pijacy mogli znaleźć przystań. Pojawiło się więc pytanie – które czasem i dziś się pojawia – czy w świetle tradycji AA zajęcia tego rodzaju mogą być uznane za zawodowstwo.
Wydaje nam się, że odpowiedź brzmi: „Nie. Ci z nas, którzy wybierają tego rodzaju zajęcia, nie są zawodowymi realizatorami Dwunastego Kroku AA”. Droga do tego wniosku była długa i wyboista. Początkowo nie potrafiliśmy uchwycić istoty sprawy. W tamtych czasach, każdy członek AA zatrudniony w tego rodzaju przedsięwzięciu, natychmiast był nakłaniany do wykorzystania imienia AA do celów reklamowych lub do próśb o darowizny. Ośrodki rehabilitacyjne, instytucje edukacyjne, stanowe organy ustawodawcze i komisje państwowe reklamowały fakt, że członkowie AA pracują dla nich. Nie zastanawiając się nad tym, członkowie AA nierozważnie łamali zasadę anonimowości, by przynieść korzyść swoim pracodawcom. Z tego powodu sporo cennych przedsięwzięć i związanych z nimi ludzi spotykało się z nieuzasadnioną krytyką ze strony grup AA. Najczęściej ataki te poprzedzał zarzut: „Zawodowstwo! Ten facet dorabia się na AA”. A przecież nie było ani jednego przypadku, by ktoś został zatrudniony, by za pieniądze realizować Dwunasty Krok. We wszystkich tych przypadkach wykroczenie nie polegało na zawodowstwie, ale na złamaniu zasady anonimowości. Odchodzono od zasady jedynego celu AA i nadużywano imienia AA.
Ciekawe, że dziś, gdy niemal nie zdarza się, by ktoś z naszych członków złamał zasadę publicznej anonimowości, prawie wszystkie te obawy ucichły. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy prawa ani potrzeby zniechęcać Anonimowych Alkoholików, którzy zamierzają podjąć pracę w szeroko rozumianej dziedzinie alkoholizmu. W istocie wydawanie takich zakazów byłoby postawą aspołeczną. Nie możemy robić z AA zamkniętej sekty, trzymającej w sekrecie swoją wiedzę i doświadczenia. Jeśli członek AA występując jako zwykły obywatel jest lepszym nauczycielem, badaczem czy pracownikiem socjalnym, to co w tym złego? Wszyscy na tym zyskują, a my nic nie tracimy. To prawda, że czasem przedsięwzięcia, w które angażowali się nasi ludzie bywały zdecydowanie chybione, ale przecież w najmniejszym nawet stopniu nie podważa to słuszności samej zasady.
Te doświadczenia doprowadziły do ostatecznego rozwiązania problemu zawodowstwa w Tradycji AA. Za Dwunasty Krok nikt nigdy nie powinien otrzymywać pieniędzy, ale ludzie którzy pracują dla wspólnoty są warci swej zapłaty.