CODZIENNE REFLEKSJE
NAPRAWIANIE KRZYWD
W licznych przypadkach, dojdziemy do wniosku, że choć krzywdy wyrządzone innym były niewielkie, to zraniły one dotkliwie nasze własne uczucia.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 80
Czy uważaliście kiedyś, że krzywda, jaką wyrządziliście wspólnikowi w pracy lub komuś z rodziny, jest tak niewielka, że nie trzeba za nią nawet przepraszać, bo osoba, której ona dotyczy i tak pewnie wcale jej nie pamięta? Jeśli taka osoba – albo wyrządzona jej krzywda – jest wciąż od nowa przedmiotem moich rozmyślań, wprawiając mnie w niepokój lub poczucie winy, to nazwisko tej osoby umieszczam na liście” aktów zadośćuczynienia” i staję się gotowy do szczerych przeprosin, wiedząc, że gdy dopilnuję wypełnienia tej ważnej części mojego zdrowienia, to poczuję się odprężony, a mój stosunek do tej osoby będzie wreszcie pełen spokoju.
JAK TO WIDZI BILL – s 228
Początek prawdziwej jedności
Kiedy trafiliśmy do AA i po raz pierwszy w życiu znaleźliśmy się wśród ludzi, którzy zdawali się nas rozumieć, ogarnęło nas nadzwyczaj ekscytujące uczucie przynależności. Sądziliśmy, że problem samotności został rozwiązany.
Wkrótce jednak zorientowaliśmy się, że choć przestaliśmy być osamotnieni w sensie towarzyskim nadal dotkliwie odczuwaliśmy dawny stan niepełnej przynależności, stania z boku. Dopóki nie zdobyliśmy się na wypowiedzenie, z pełną szczerością, nurtujących nas konfliktów i dopóki nie wysłuchaliśmy podobnego wyznania kogoś innego, wciąż nie mieliśmy poczucia przynależności.
Dopiero Piąty Kroki położył temu kres. Stał się początkiem prawdziwej wspólnoty i jedności, i z ludźmi, i z Bogiem.
Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 58-59
DZIEŃ PO DNIU
Przerwa na HALT
Akronim HALT przypomina nam, abyśmy unikali nadmiernego głodu, złości, samotności lub zmęczenia. Kiedy czujemy się w ten sposób przez jakiś czas, jesteśmy znacznie bardziej narażeni na wpadkę lub nawrót nałogu. Kiedy czujemy się szczególnie głodni, źli, samotni lub zmęczeni, warto zatrzymać się i zwrócić uwagę na to, czego potrzebuje nasze ciało i duch. Będziemy szczęśliwsi i spokojniejsi, gdy uda nam się uniknąć skrajności.
Czy zatrzymuję się, gdy czuję się zbyt H? A? L? T?
Siło wyższa, pomóż mi stać się bardziej świadomym potrzeb mojego ciała i ducha.
Co zrobię, jeśli poczuję się dziś szczególnie głodny, zły, samotny lub zmęczony?
SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH
Kogo powinniśmy szanować? Szacunek dla drugiego człowieka.
Podczas kolacji w miłej restauracji, moi przyjaciele i ja zdaliśmy sobie sprawę, że traktujemy młodego mężczyznę obsługującego stolik z zimną obojętnością. Wydawał się być niepewny siebie, wykonywał swoją pracę z obawą i brakiem pewności siebie.
Oto przykład osoby, która potrzebowała cichej zachęty. Potrzebował zapewnienia, że jego uczciwa, pożyteczna praca jest szanowana i doceniana. Należało mu również przypomnieć, że ma możliwości dalszego rozwijania i wykorzystywania swoich talentów.
Być może my, jako klienci restauracji, moglibyśmy mu to zapewnić. Czasami taka zachęta może być po prostu wyrażona w sposobie, w jaki zachowujemy się i czujemy w stosunku do ludzi. Jeśli jest ona szczera i oparta na dobrych duchowych zasadach, zostanie zrozumiana. W rzeczywistości jest to forma praktykowania zasad Dwunastu Kroków we wszystkich naszych poczynaniach. Praktykujemy utożsamianie się z każdą napotkaną osobą.
Postaram się zwrócić uwagę na każdą osobę, z którą się dziś zetknę, wiedząc, że każdy potrzebuje wsparcia i zachęty.
ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE
Słowa, które nie pasują do czynów, nie są ważne. – Ernesto Ch’e Guevara
To, co robimy, może być o wiele ważniejsze niż to, co mówimy. Mamy tendencję do mówienia o rzeczach, które chcemy robić. Musimy być również ludźmi, którzy robią rzeczy, o których mówią. Nie jesteśmy ludźmi duchowymi, jeśli nasze czyny nie są duchowe.
Wielu z nas było kiedyś ludźmi typu „wszystko albo nic”. To sprawiało, że baliśmy się podejmować dużych projektów. Ale teraz możemy zrobić wszystko, jeśli zrobimy jeden krok na raz. Nie jesteśmy już ludźmi typu „wszystko albo nic”. Jesteśmy ludźmi, którzy zmieniają się i rozwijają każdego dnia. Każdego dnia nasze czyny lepiej pasują do naszych słów.
Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi dziś żyć w pełni. Pomóż mi nie mówić zbyt wiele o tym, co chcę zrobić. Daj mi dar cierpliwości, abym mógł być zadowolony z moich postępów.
Działanie na dziś: Dzisiaj wymienię rzeczy, o których mówię, że chciałbym je zrobić. Jaką jedną rzecz mogę dziś zrobić, aby każda z nich się wydarzyła? Zrobię dziś jeden krok, aby dopasować moje życie do moich marzeń.
JĘZYK WYZWOLENIA
Uzdrawiające myśli
Wzbudź w sobie uzdrawiające myśli.
Jeśli czujesz złość i urazę, poproś Boga, aby pomógł ci odczuć te uczucia, wyciągnąć z nich wnioski i pozwolić im odpłynąć. Poproś Boga, by obdarzył łaską wszystkich, do których czujesz złość.
Poproś Go również, aby obdarzył łaską ciebie.
Jeśli odczuwasz strach, poproś Go, aby cię od niego uwolnił. Jeśli jesteś nieszczęśliwy, zmuś się do wdzięczności. Jeśli czujesz się ubogi, pamiętaj, że dostatek jest w twoim zasięgu.
Gdy wstydzisz się, utwierdź się, że jesteś w porządku, będąc tym, kim jesteś. Jesteś wystarczająco dobry.
Jeśli poddajesz w zwątpienie swoje wyczucie czasu i rytmu lub życiową pozycję, zapewnij siebie, że wszystko jest w porządku. Jesteś dokładnie tam, gdzie powinieneś się znajdować. Pamiętaj, że dotyczy to również innych ludzi.
Jeśli zastanawiasz się nad przyszłością, powiedz sobie, że wszystko będzie dobrze. Jeśli patrzysz wstecz, wyzbądź się żalu.
Jeśli dostrzegasz problemy, zapewnij siebie, że rozwiązanie znajdzie się we właściwym czasie, a problem okaże się darem losu.
Jeśli odpierasz myśli i uczucia, ćwicz akceptację. Jeśli czujesz zakłopotanie, pamiętaj, że to minie. Jeśli określasz potrzebę lub pragnienie, powiedz sobie, że zostanie ono zaspokojone.
Jeśli martwisz się o tych, których kochasz, zwróć się do Boga z prośbą o ochronę i opiekę nad nimi. Jeśli martwisz się o siebie, poproś Go o to samo.
Jeśli martwisz się o innych, myśl z miłością. Jeśli myślisz o sobie, myśl z miłością.
Wtedy zobaczysz, jak twoje myśli zmieniają rzeczywistość.
Dzisiaj będę miał uzdrawiające myśli.
Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio
Tradycja Ósma
„Działalność we Wspólnocie AA powinna na zawsze pozostać honorowa, dopuszcza się jednak zatrudnianie niezbędnych pracowników w służbach AA”
WSPÓLNOTA AA nigdy nie dopuści do powstania grupy zawodowych Anonimowych Alkoholików. Nauczyliśmy się doceniać odwieczną maksymę: „Co otrzymałeś darmo – przekazuj darmo innym.” Nie można pogodzić pieniędzy z rozwojem duchowym. Nawet najlepsi na świecie profesjonaliści – zarówno w dziedzinie medycyny, jak i religii – mieli znikome sukcesy w leczeniu alko holizmu. Nie umniejszając roli fachowości w innych dziedzinach życia, musimy przyjąć do wiadomości, że dla nas zawodowstwo nie jest dobre. Każda próba stosowania Dwunastego Kroku w ramach pracy zawodowej kończyła się tak samo: sprzeniewierzeniem się wobec naszego jedynego celu.
Alkoholicy po prostu nie słuchają ludzi, którzy niosą pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze. Niemal od początku byliśmy przekonani, że rozmowa twarzą w twarz z cierpiącym alkoholikiem może wynikać tylko z chęci niesienia pomocy tylko jemu i sobie. Jeśli Anonimowy Alkoholik mówiłby za pieniądze – czy to podczas spotkania AA czy w indywidualnej rozmowie z nowym alkoholikiem, mogłoby to zaszkodzić również jemu samemu. Motyw zarobku wpływa na niego, a także na wszystko co mówi i co robi dla nowego podopiecznego. Było to od początku tak oczywiste, że tylko bardzo nieliczni AA nieśli pomoc w ramach Dwunastego Kroku za pieniądze.
A mimo to faktem jest, że niewiele spraw prowadziło do równie zaciekłych sporów w naszej wspólnocie, jak zawodowstwo. Sprzątaczki zamiatające podłogi, kucharze smażący hamburgery, sekretarki w naszych biurach, autorzy książek AA – wszyscy ci ludzie byli zaciekle atakowani za to, że – jak złośliwie komentowali krytycy – „robili forsę na AA”. Nie dostrzegając faktu, że zajęcia te nie miały nic wspólnego z Dwunastym Krokiem, złośliwcy atakowali jako zawodowców AA ludzi wykonujących dla nas najbardziej niewdzięczne prace, których nikt inny by się nie podjął. Jeszcze większa wrzawa powstała wówczas, gdy członkowie AA zaczęli pro wadzić domy dla alkoholików i ośrodki rehabilitacyjne, pracować w wielkich korporacjach jako specjalni konsultanci od alkoholizmu wśród pracowników przemysłowych, podejmować pracę pielęgniarek na oddziałach odwykowych, a także pracować zarobkowo w dziedzinie edukacji i uświadamiania na temat alkoholizmu. We wszystkich tych przypadkach – podobnie jak w wielu innych – zarzucano, że wiedza i doświadczenie uzyskane w AA są sprzedawane za pieniądze, toteż ludzie wykonujący tego rodzaju prace są zawodowcami.
W końcu jednak zaczęła zarysowywać się wyraźna linia podziału między pracą zawodową a społeczną w AA. Gdy przyjmowaliśmy jako zasadę, że za pomoc w ramach Dwu nastego Kroku nie powinno się brać pieniędzy, mieliśmy rację. Kiedy jednak oświadczaliśmy, że nasza wspólnota nie może zatrudniać pracowników usługowych albo, że żaden członek AA nie ma prawa przenosić naszych doświadczeń na inne dziedziny życia – działaliśmy pod wpływem strachu. Późniejsze doświadczenia rozwiały nie mal wszystkie nasze obawy.
Weźmy na przykład takiego dozorcę czy kucharza. Po to, by klub mógł działać musi być sprzątnięty i przytulny.
Próbowaliśmy ochotników, którzy jednak szybko się zniechęcili do codziennego zamiatania podłóg i parzenia kawy, po prostu nie pokazywali się więcej. Co ważniejsze, w pustym klubie nie ma kto odbierać telefonów, może za to znaleźć w nim gościnę pijak na fali, który ma przy sobie zapasowy klucz. Ktoś powinien stale czuwać w klubie. Gdy zatrudnialiśmy alkoholika, płaciliśmy mu dokładnie tyle, co nie alkoholikowi za tę samą pracę. Praca ta to jeszcze nie niesienie pomocy, a jedynie umożliwienie realizacji Dwunastego Kroku. Była to tylko i wyłącznie praca usługowa.
Podobnie AA nie mogłoby działać bez etatowych pracowników. Zarówno w Fundacji, jak i w lokalnych biurach Inter grup nie mogliśmy zatrudniać sekretarek, które nie były alkoholiczkami. Konieczni byli ludzie znający AA od środka. Ale gdy tylko ich zatrudniliśmy, ultrakonserwatyści do spółki z zalęknionymi podnieśli wrzask: „Zawodowstwo!” Był okres, gdy sytuacja tych oddanych pracowników usługowych była nie do zniesienia. Nie zapraszano ich, by mówili na spotkaniach AA, ponieważ „robili pieniądze na AA”. Niektórzy członkowie wspólnoty wręcz ich unikali. Nawet ludzie życzliwie do nich nastawieni określa li ich jako „zło konieczne”. Zarządy bezlitośnie wykorzystywały te nastroje zmniejszając im pensje. Uważano, że mogą oni odzyskać część utraconej cnoty pracując dla AA dosłownie za psie pieniądze. Taka atmosfera utrzymywała się latami. Aż w końcu zrozumieliśmy, że sekretarka, która codziennie odbiera dziesiątki telefonów, wysłuchuje skarg dwudziestu szlochających żon, załatwia przyjęcie do szpitala i znajduje sponsorów dla dwudziestu nowych członków, a do tego jeszcze delikatnie obchodzi się ze wściekłym pijakiem, narzekającym na niewłaściwe traktowanie i twierdzącym, że nie rozumie za co jej płacą – nie może być uważana za profesjonalistkę w AA. Ona nie robi płatnego zawodu z Dwunastego Kroku, a tylko umożliwia jego niezawodną realizację. To dzięki niej, szukający u nas pomocy nie zastają zaryglowanych drzwi. Działający honorowo członkowie zarządów i chętni do honorowej pomocy, w tych pracach mają nieoceniony wkład, nie można jednak oczekiwać, by zdołali oni sami dźwigać wszystkie codzienne ciężary.
W Fundacji było tak samo. Osiem ton książek i broszur co miesiąc nie zapakują się same, same też nie nadadzą się na poczcie. Worki listów opisujących wszelkie możliwe problemy AA – od samotności Eskimosa do różnych kłopotów tysięcy grup – powinny doczekać się kompetentnych odpowiedzi. Trzeba też utrzymywać właściwe kontakty ze światem. Wszystkie środki ratownicze AA muszą być W pogotowiu. Dlatego w naszych biurach zatrudniamy członków AA. Płacimy im dobrze, bo na to zasługują. Są oni zawodowymi pracownikami, a nie zawodowymi członkami AA.
Być może w sercu każdego z nas na zawsze pozostanie obawa, że ktoś kiedyś może wykorzystać nasze imię, by się dorobić. Nawet najmniejsza sugestia na ten temat natychmiast wzbudza huragan. Jak zdążyliśmy się jednak przekonać, huragany mają to do siebie, że nie odróżniają ludzi uczciwych od łajdaków i wala na oślep. Toteż od huraganów trudno uczyć się rozsądku.
Największe nawałnice emocjonalnego oburzenia wzbudzali ci Anonimowi Alkoholicy, którzy podejmowali pracę poza AA, w ośrodkach zajmujących się problemem alkoholu. Uniwersytet szukał Anonimowego Alkoholika, by wykładał na temat alkoholizmu. Zakład przemysłowy potrzebował personalnego, który byłby obeznany z tym problemem. Zarząd miasta poszukiwał doświadczonego pracownika socjalnego, który wiedziałby coś o roli alkoholu w życiu rodzinnym. Państwowa Komisja Alkoholowa potrzebowała etatowego eksperta. To tylko kilka przykładów zajęć, jakie oferowano Anonimowym Alkoholikom. Zdarzało się, że członkowie AA kupowali schroniska lub ośrodki rehabilitacyjne, w których zdesperowani pijacy mogli znaleźć przystań. Pojawiło się więc pytanie – które czasem i dziś się pojawia – czy w świetle tradycji AA zajęcia tego rodzaju mogą być uznane za zawodowstwo.
Wydaje nam się, że odpowiedź brzmi: „Nie. Ci z nas, którzy wybierają tego rodzaju zajęcia, nie są zawodowymi realizatorami Dwunastego Kroku AA”. Droga do tego wniosku była długa i wyboista. Początkowo nie potrafiliśmy uchwycić istoty sprawy. W tamtych czasach, każdy członek AA zatrudniony w tego rodzaju przedsięwzięciu, natychmiast był nakłaniany do wykorzystania imienia AA do celów reklamowych lub do próśb o darowizny. Ośrodki rehabilitacyjne, instytucje edukacyjne, stanowe organy ustawodawcze i komisje państwowe reklamowały fakt, że członkowie AA pracują dla nich. Nie zastanawiając się nad tym, członkowie AA nierozważnie łamali zasadę anonimowości, by przynieść korzyść swoim pracodawcom. Z tego powodu sporo cennych przedsięwzięć i związanych z nimi ludzi spotykało się z nieuzasadnioną krytyką ze strony grup AA. Najczęściej ataki te poprzedzał zarzut: „Zawodowstwo! Ten facet dorabia się na AA”. A przecież nie było ani jednego przypadku, by ktoś został zatrudniony, by za pieniądze realizować Dwunasty Krok. We wszystkich tych przypadkach wykroczenie nie polegało na zawodowstwie, ale na złamaniu zasady anonimowości. Odchodzono od zasady jedynego celu AA i nadużywano imienia AA.
Ciekawe, że dziś, gdy niemal nie zdarza się, by ktoś z naszych członków złamał zasadę publicznej anonimowości, prawie wszystkie te obawy ucichły. Zdajemy sobie sprawę, że nie mamy prawa ani potrzeby zniechęcać Anonimowych Alkoholików, którzy zamierzają podjąć pracę w szeroko rozumianej dziedzinie alkoholizmu. W istocie wydawanie takich zakazów byłoby postawą aspołeczną. Nie możemy robić z AA zamkniętej sekty, trzymającej w sekrecie swoją wiedzę i doświadczenia. Jeśli członek AA występując jako zwykły obywatel jest lepszym nauczycielem, badaczem czy pracownikiem socjalnym, to co w tym złego? Wszyscy na tym zyskują, a my nic nie tracimy. To prawda, że czasem przedsięwzięcia, w które angażowali się nasi ludzie bywały zdecydowanie chybione, ale przecież w najmniejszym nawet stopniu nie podważa to słuszności samej zasady.
Te doświadczenia doprowadziły do ostatecznego rozwiązania problemu zawodowstwa w Tradycji AA. Za Dwunasty Krok nikt nigdy nie powinien otrzymywać pieniędzy, ale ludzie którzy pracują dla wspólnoty są warci swej zapłaty.