Refleksje na dzień 5 sierpnia

CODZIENNE REFLEKSJE

„UWAŻNE SŁUCHANIE”

Z jakim uporem rościmy sobie prawo do wyłącznej decyzji, gdy w grę wchodzą nasze poglądy i postępowanie.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 39

Jeśli przyjmę porady tych, którzy już skorzystali na programie, i będę zgodnie z nimi działać, to mam szansę wyrosnąć poza granice, które narzuca mi moja przeszłość. Niektóre problemy całkiem znikną, podczas gdy inne mogą wymagać cierpliwego, dobrze przemyślanego działania. Uważne słuchanie wypowiedzi innych uczestników AA może rozwinąć we mnie intuicyjną umiejętność radzenia sobie z nieoczekiwanymi problemami. Zwykle najlepiej jest dla mnie, abym wystrzegał się od gwałtownych posunięć. Takiemu jak ja „męczennikowi”, wystarczającą ulgę przynosi pójście na mityng albo zadzwonienie do kogoś ze Wspólnoty. Dzielenie się problemami na mityngach – z innymi alkoholikami, z którymi się utożsamiam – albo prywatna rozmowa ze sponsorem może zmienić niektóre aspekty położenia, w jakim się znajduję. Pozwala mi to rozpoznać moje wady i dostrzec, w jaki sposób obracają się przeciwko mnie. Kiedy wierzę w duchową moc Programu, kiedy ufam, że inni uczą mnie tego, czego potrzebuję do lepszego życia – wówczas odkrywam, że mogę zaufać sobie w czynieniu tego, co konieczne.


JAK TO WIDZI BILL – s 216

Gdy kończy się ,,miodowy miesiąc”

Dla większości z nas pierwsze lata w AA są czymś w rodzaju miodowego miesiąca. Odnajdujemy nowy i solidny powód do życia, mamy mnóstwo zajęć, które przynoszą nam radość. Przez jakiś czas nie absorbują nas główne problemy życiowe. I wszystko to służy dobremu celowi.

Gdy jednak miesiąc miodowy dobiega końca, musimy przyjąć na siebie przewidziane dla nas zadania i ciężary, tak jak wszyscy inni ludzie. I w tym momencie zaczyna się okres próby Możemy utracić centralną pozycję w grupie. Możemy mieć wzmożone kłopoty w domu albo w pracy. Możemy na nowo zacząć ulegać starym schematom zachowania. To, czy rozpoznamy te problemy, i sposób, w jaki sobie z nimi poradzimy, będzie sprawdzianem poczynionego przez nas postępu.

Mędrcy zawsze wiedzieli, jak niewiele można osiągnąć w życiu bez nawyku badania samego siebie, uznawania wykrytych w sobie braków a następnie cierpliwej i nieprzerwanej pracy, by naprawić to, co złe.

1.List, 1954
2.Dwanaście kroków i Dwanaście tradycji, str. 88


DZIEŃ PO DNIU

Akceptacja zmian

Podczas zdrowienia mamy wiele do zrobienia i wiele lekcji do nauczenia się, gdy naprawiamy nasze drogi i relacje. Za każdym razem, gdy się zmieniamy, stajemy się silniejsi i bardziej wolni.
Często jednak jesteśmy tak przywiązani do naszych wad i zależności, że boimy się zmian, nawet tych dobrych. Jak zasugerowano w Kroku Szóstym, naszym zadaniem jest stać się gotowym na zmianę, gdy nadejdzie właściwy czas.

Czy staję się gotowy na zmiany?

Siło Wyższa, pomóż mi zaakceptować potrzebę zmian i mniej się ich obawiać.
Jestem gotów zmienić się dzisiaj poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Czy możemy rozwiązywać problemy innych ludzi? Rozwiązywanie problemów

W pracy Dwunastu Kroków nigdy nie brakuje ludzi, którzy borykają się z poważnymi problemami. Często kusi nas, by wykorzystać naszą wiedzę i zasoby do rozwiązywania tych problemów za innych.
To może być błąd. Podejmowanie się takich zadań bez głębokiego przemyślenia i zrozumienia jest zawsze ryzykowne. Takie próby naprawiania innych zwykle dotyczą jedynie objawów, a nie przyczyn.
O ile druga osoba nie jest całkowicie bezradna, najlepszym rozwiązaniem jest dzielenie się z nią doświadczeniami i wiedzą, ale pozostawienie jej rozwiązania problemów. Nie powinniśmy zachęcać nikogo do uzależnienia się od nas, ani też stawiać się w roli boskich jednostek, które znają wszystkie odpowiedzi. W rzeczywistości możemy się popisywać zamiast pomagać, a także okradać innych z pewności siebie i rozwoju, które wynikają z rozwiązywania własnych problemów.
Podzielę się dziś moimi doświadczeniami i nadzieją, jednocześnie powstrzymując się od prób naprawiania ludzi. Nie znam odpowiedzi na wszystkie pytania i błędem jest sądzić, że tak jest.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Jesteś tylko człowiekiem, musisz popełniać błędy. – Billy Joel

Posłuchaj miłego głosu wewnątrz. Posłuchaj głosu, który mówi ci, że jesteś wystarczająco dobry. Słuchaj głosu, który mówi ci, że popełnianie błędów jest w porządku – uczysz się na nich. Wsłuchaj się w głos, który każe ci iść na meeting, nawet jeśli na zewnątrz jest zimno, a ty jesteś zmęczony. Słuchaj i pozwól, by ten głos stawał się coraz wyraźniejszy. Słuchaj i przyjmij go do swego serca. Rozmawiaj z tym głosem.
Zadawaj mu pytania i szukaj go, gdy potrzebujesz przyjaciela. Ten głos to twoja Siła Wyższa. Słuchaj, jak twoja Siła Wyższa mówi ci, jaką jesteś wspaniałą osobą.

Modlitwa na dziś: Modlę się do łagodniejszego, kochającego głosu, który żyje we mnie. Siło Wyższa, zawsze byłaś dla mnie miła. Zawsze mnie kochałaś. Pomóż mi pamiętać, że zawsze tam jesteś – wewnątrz mnie.

Działanie na dziś: Poświęcę dziś czas na słuchanie i rozmowę z kochającym głosem, który żyje we mnie.


JĘZYK WYZWOLENIA

Stosunek do pieniędzy

Czasami nasze życie jest tak pełne bólu, że wydaje się nam bardzo niesprawiedliwe, że musimy nagle dorosnąć i stać się finansowo odpowiedzialnymi za siebie.
To uczucie jest zrozumiałe, lecz taka postawa jest niezdrowa. Wielu zdrowiejącym osobom może zdawać się, że życie, a w szczególności niektórzy ludzie powinni wynagrodzić im to, co wycierpieli.
Aby zbudować pozytywny stosunek do samych siebie, znaleźć emocjonalny spokój i wolność, jakich szukamy w zdrowieniu, potrzebujemy zdrowych granic odnośnie pieniędzy – odnośnie tego, co dajemy innym i co godzimy się od nich przyjąć.
Czy sądzimy, że coś się nam od innych należy, ponieważ nie jesteśmy w stanie zatroszczyć się o siebie? Czy uważamy, że inni ludzie są nam coś winni, ponieważ nie mamy tylu pieniędzy co oni? Czy świadomie lub podświadomie uważamy, że są nam coś dłużni, ponieważ nacierpieliśmy się, pozostając w związkach z nimi lub z kimś innym?
Odszkodowania są przyznawane w sądach, nie w procesie zdrowienia.
Niezdrowe granice dotyczące zgody na to, co możemy otrzymać od innych ludzi nie prowadzą do zdrowych związków ani z nimi, ani z sobą.
Sprawdźmy to, zaglądając w głąb siebie. Kluczem jest nasze nastawienie. Problemem są granice w przyjmowaniu pieniędzy. Bądźmy gotowi podjąć wyzwanie, aby wziąć odpowiedzialność za siebie.

Dzisiaj będę dążył do jasno określonych, zdrowych granic dotyczących przyjmowania pieniędzy od innych łudzi. W ramach naprawy przyjrzę się krytycznie swojej historii finansowej i sprawdzę, czy kiedykolwiek przyjmowanie przeze mnie pieniędzy nie było odzwierciedleniem niewłaściwych granic. Jeżeli odkryję przykłady zachowań, które stanowią coś mniej niż postawę zdrowej odpowiedzialności za siebie, będę gotów je naprawić.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


Krok Ósmy

„Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim”

KROKI Ósmy i Dziewiąty dotyczą stosunków osobistych. Najpierw spoglądamy w przeszłość i staramy się ujawnić przed sobą popełnione błędy, następnie podejmujemy energiczną próbę naprawy wyrządzonych krzywd, a na koniec, oczyściwszy rumowisko przeszłości, zastanawiamy się jak, w oparciu o zdobytą już wiedzę, rozwijać możliwie najlepsze stosunki z wszystkimi ludźmi, których znamy.

Jest to ogromne zadanie. Możemy je wykonywać coraz lepiej nie realizując go jednak nigdy do końca. Uczenie się życia w prawdziwym spokoju, zrozumieniu i braterstwie z ludźmi o najróżniejszych cechach, jest wzruszającą i fascynującą przygodą. Każdy Anonimowy Alkoholik sam się przekonał, że nie zajdzie daleko w tej nowej przygodzie życiowej, jeśli najpierw się nie cofnie i nie zrobi porządnego przeglądu krzywd, jakie wyrządził innym ludziom. W pewnym stopniu wysiłek ten został już raz podjęty przy obrachunku moralnym, ale teraz nadeszła pora zrobienia go na nowo ze zdwojoną energią, aby w pełni zorientować się, ile osób zostało skrzywdzonych i w jaki sposób. Takie otwieranie uczuciowych ran, często zadawnionych, wielu zapomnianych, niektórych nadal boleśnie zaognionych może zrazu wydawać się bezcelowym i niepotrzebnym zabiegiem chirurgicznym. Ale jeśli tylko zrobimy w dobrej wierze początek, bardzo szybko odczujemy ogromne korzyści, dzięki którym ból będzie ustępował w miarę pokonywania kolejnych przeszkód. Są to jednak bardzo realne przeszkody. Pierwsza i najtrudniejsza to kwestia wybaczenia. Gdy tylko zaczynamy myśleć o zerwanym lub zachwianym związku z drugą osobą, nasze emocje przyjmują postawę samoobronną. Aby uniknąć spojrzenia na wyrządzoną komuś krzywdę, koncentrujemy się z urazą na złych uczynkach popełnionych przez tę osobę wobec nas. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy istotnie postępowanie tego kogoś nie zawsze było właściwe. Z triumfem wytykamy jej czy jego błędy po to, by pomniejszyć własne lub w ogóle o nich zapomnieć.

Z miejsca powinniśmy się na tym przyłapać. Niewiele pożytku z tego, że kocioł przygania garnkowi. Pamiętajmy, że alkoholicy wcale nie mają monopolu na chore emocje. Co więcej, zazwyczaj nasze własne zachowanie pod wpływem alkoholu potęgowało wady innych. Z powtarzającą się regularnością nadużywaliśmy cierpliwości naszych przyjaciół, doprowadzając ich do utraty panowania nad sobą, a także prowokowaliśmy najgorsze odruchy u osób, które nigdy nie miały o nas zbyt wysokiego mniemania. W wielu przypadkach mamy do czynienia z towarzyszami niedoli, których cierpienia pogłębialiśmy własnym zachowaniem. Jeśli teraz zamierzamy zwrócić się o wybaczenie, czemu nie zacząć od wybaczenia innym – Wszystkim razem i każdemu z osobna.

Sporządzając listę osób, którym wyrządziliśmy krzywdę, większość z nas natrafiła na jeszcze jedną trudną przeszkodę. Gdy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że właśnie przygotowujemy się do osobistego wyznania naszych żałosnych występków ludziom, którym sprawiliśmy ból, przeżyliśmy bolesny szok. Dość już czuliśmy się skrępowani, kiedy w zaufaniu wyznawaliśmy to wszystko Bogu, samemu sobie i drugiemu człowiekowi. A teraz perspektywa odwiedzin lub choćby napisania listu do poszkodowanych przerażała nas, zwłaszcza gdy przypominaliśmy sobie, jakiego zdania o nas jest większość z nich. Zdarzało się także, że skrzywdziliśmy ludzi po dziś dzień żyjących w błogiej nieświadomości naszych postępków. Dlaczego więc, pytaliśmy, nie zostawić przeszłości w spokoju? Po co u licha w ogóle myśleć o tych ludziach? Był to jeden ze sposobów, za pomocą których strach, ręka w rękę z pychą próbowały powstrzymać nas od zrobienia listy wszystkich osób, którym wyrządziliśmy krzywdę.

Niektórzy z nas potykali się o jeszcze inną kłodę. Uparcie trzymaliśmy się przekonania, że pijąc nigdy nie skrzywdziliśmy nikogo prócz siebie. Rodzina nie ucierpiała, bo przecież pokrywaliśmy wszystkie wydatki domowe i prawie nigdy nie piliśmy w domu. Nasi współpracownicy nie ponieśli żadnej szkody, ponieważ prawie zawsze przychodziliśmy do pracy. Nasza reputacja pozostawała bez szwanku, bo – jak sądziliśmy – mało kto wiedział, że w ogóle piliśmy. A ci, co wiedzieli, nieraz nas zapewniali, że wesoła popijawa może zdarzyć się każdemu. O jakich więc tu krzywdach mowa? Co najwyżej kilku takich, które bez trudu uda się naprawić zdawkowymi przeprosinami.

Taka postawa jest oczywiście rezultatem celowego zapominania. Postawę tę można zmienić jedynie przez głęboki i szczery wgląd we własne motywy i postępki.

I choć w niektórych przypadkach w ogóle nie możemy dokonać zadośćuczynienia, a czasem trzeba je odłożyć na później, mimo to powinniśmy dokładnie i wyczerpująco zbadać wpływ, jaki wywarło nasze dawne życie na innych ludzi. W licznych przypadkach dojdziemy do wniosku, że choć krzywdy wyrządzone innym były niewielkie, zraniły one dotkliwie nasze własne uczucia. Głębokie, czasem całkiem zapomniane, ale wewnętrznie niszczące konflikty uczuciowe nadal tkwią w podświadomości. W chwili gdy się wydarzyły, mogły gwałtownie wykrzywić nasze uczucia, wpływając na dalszy rozwój osobowości i zmieniając całe nasze życie na gorsze.

Chociaż zasadniczym celem jest zadośćuczynienie innym, równie ważne jest to, by z analizy stosunków z innymi ludźmi, wydobyć możliwie każdy skrawek informacji o sobie, o naszych własnych najtrudniejszych problemach. Ponieważ ułomne związki z innymi ludźmi niemal zawsze były bezpośrednią przyczyną wszystkich naszych bolączek, łącznie z alkoholizmem, żadna dziedzina poszukiwań nie może przynieść większych korzyści niż właśnie ta. Spokojna, przemyślana refleksja nad stosunkami z ludźmi pogłębi naszą wiedzę o sobie. Możemy wejrzeć głęboko pod powierzchowny obraz naszych wad i dostrzec te ułomności, które tkwiły u samych podstaw zła. Bardzo często ułomności te przesądziły o całym biegu naszego życia. Przekonaliśmy się, że wnikliwość popłaca, i to z nawiązką.

Warto też zastanowić się, co to właściwie znaczy, kiedy mówimy, że „skrzywdziliśmy” kogoś. Jakiego rodzaju „krzywdy” ludzie wyrządzają sobie nawzajem? Pojęcie „krzywda” możemy praktycznie określić, jako takie zderzenie instynktów, którego rezultat kaleczy ludzi fizycznie, umysłowo lub duchowo. Jeśli stale tracimy panowanie nad sobą, budzimy gniew innych. Kiedy kłamiemy lub oszukujemy, pozbawiamy innych nie tylko dóbr materialnych, ale także poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego i spokoju ducha. W istocie nakłaniamy ich do tego, by traktowali nas z pogardą i mściwością. Gdy życie seksualne podporządkowujemy egoizmowi, wywołujemy zazdrość, cierpienie i silną potrzebę odpłacenia nam tą samą monetą.

Takie wyczyny bynajmniej nie wyczerpują katalogu wyrządzanych przez nas krzywd. Zastanówmy się nad mniej jaskrawymi, które czasem mogą być równie szkodliwe. Przypuśćmy, że w życiu rodzinnym cechuje nas skąpstwo, nieodpowiedzialność, brak wrażliwości i chłód uczuciowy.
Przypuśćmy, że jesteśmy drażliwi, krytyczni, niecierpliwi i ponurzy. Przypuśćmy, że poświęcamy całą swą uwagę jednej osobie w rodzinie, zaniedbując pozostałe. Zastanówmy się, co właściwie robimy, kiedy panoszymy się nad całą rodziną sprawując rządy silnej ręki albo zamęczamy wszystkich pedantycznymi uwagami, co i jak powinni robić z godziny na godzinę. A co się dzieje, kiedy pogrążamy się w wiecznym przygnębieniu i oparach litości nad sobą, zarażając innych swoim cierpiętnictwem? Rejestr tego rodzaju krzywd powodujących, że współżycie z praktykującym alkoholikiem jest trudne lub wręcz nieznośne, można ciągnąć niemal w nieskończoność. A kiedy te same cechy osobowości ujawnią się w biurze, warsztacie i życiu towarzyskim i tam mogą wyrządzić równie wielkie szkody jak w rodzinie.

Dokonawszy rzetelnego przeglądu wszystkich naszych stosunków z ludźmi i dostrzegłszy te cechy osobowości, które raniły innych i szkodziły im, teraz możemy zacząć szukać w pamięci konkretnych ludzi, którym wyrządziliśmy krzywdę. Bez trudu znajdziemy miejsce dla naszych najbliższych, których przecież raniliśmy najdotkliwiej. A później musimy podjąć podróż w przeszłość, rok po roku, aż do granic pamięci, aby nie pominąć nikogo, komu kiedykolwiek sprawiliśmy ból. Każdy przypadek powinniśmy przemyśleć z wielką uwagą i starannością. Będziemy trzymać się zasady, by uznawać własne przewiny, wybaczając jednocześnie wyrządzone nam krzywdy zarówno rzeczywiste, jak i urojone w naszej wyobraźni. Powinniśmy unikać skrajnych sądów zarówno o sobie samych jak i o innych. Nie wolno nam wyolbrzymiać własnych ani cudzych wad. Będziemy wytrwale starać się o rozwagę i obiektywizm.

Kiedy zadrży nam w ręku ołówek, możemy dodać sobie otuchy myślą o tym, co znaczył ten Krok dla naszych przyjaciół w AA. Bo przecież jest to początek końca naszego odosobnienia od ludzi i od Boga.