Refleksje na dzień 4 sierpnia

CODZIENNE REFLEKSJE

ZIARNO WIARY

Wiara z pewnością jest konieczna, ale sama wiara nic nie zdziała. Możemy wierzyć i jednocześnie daleko być od Boga.
12 Kroków i 12 Tradycji, str. 36

Jako dziecko nieustannie kwestionowałem istnienie Boga. Dla takiego jak ja “myśliciela o naukowym umyśle” żadna odpowiedz nie wytrzymywała gruntownej dyskusji; aż któregoś dnia pewna cierpliwa kobieta powiedziała mi tak: “Musisz uwierzyć”. I tym prostym stwierdzeniem zasiała we mnie ziarenko zdrowienia!

Dziś, gdy stosuję program zdrowienia – z wolna zaczynam pozwalać, aby to pierwsze ziarno wiary rosło i rozkwitało. Każdy dzień zdrowienia – sumienna praca w ogródku – sprawia, że w moim życiu coraz pełniej obecna jest Siła Wyższa – taka, jak ja ją pojmuję. Dzięki wierze, mój Bóg zawsze był przy mnie, ale to ja muszę wykazać gotowość i zaakceptować Jego obecność.

Proszę Boga, aby użyczył mi gotowości potrzebnej do wypełniania Jego woli.


JAK TO WIDZI BILL – s 215

Konstruktywny trening

Są w AA i tacy, których nazywamy destruktywnymi krytykami. To ci, którzy chcą rządzić, są „politykierami” i używają oskarżeń dla osiągnięcia własnych celów – wszystko to, oczywiście, dla dobra AA!… Nauczyliśmy się jednak, że ludzie ci wcale nie muszą nam szkodzić.

Powinniśmy uważnie słuchać tego, co mają do powiedzenia. Czasem mówią całą prawdę, kiedy indziej – trochę prawdy. Jeśli znajdujemy się w ich zasięgu, przedstawiona przez nich prawda, półprawda czy nieprawda może okazać się dla nas tak samo nieprzyjemna. Jeżeli jednak mają oni rację – czy choćby trochę racji – to lepiej im podziękujmy i dokonajmy stosownego obrachunku moralnego, przyznając, że się myliliśmy. Jeżeli zaś plotą bzdury, to możemy albo ich zignorować, albo spróbować przekonać. Jeśli to zawiedzie, to może nam być jedynie przykro, że są oni zbyt chorzy, by słuchać; możemy postarać się zapomnieć o całej sprawie.

Niewiele jest lepszych sposobów na gruntowną samoocenę i ćwiczenie cierpliwości niż trening, do jakiego tak często dają nam okazję te „zbłąkane owieczki o jak najlepszych intencjach”.

Twelve Concepts, org. str. 40


DZIEŃ PO DNIU

Być szczęściarzem

Niektórzy ludzie uważają, że „szczęście” jest przyczyną sukcesu w ich życiu. Ale czy szczęście naprawdę oznacza cierpienie i ból, których nie zawahaliśmy się znieść? Możliwości rozwoju, które wykorzystaliśmy? Życzliwość i humor, które okazaliśmy innym? Podziękowania, które wyraziliśmy innym za ich dobroć dla nas?
Jeśli sukces to „szczęście”, to my sami je tworzymy. Wtedy szczęście oznacza bycie otwartym i dostępnym; szczęście oznacza gotowość plus łaskę.

Czy zdaję sobie sprawę z tego, jakim jestem szczęściarzem?

Siło Wyższa, pomóż mi być otwartym i gotowym na przyjęcie Twojej łaski.
Dzisiaj podziękuję mojej Sile Wyższej za moje „szczęście” poprzez …


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Traktowanie bliskich gorzej niż obcych – Relacje osobiste

Niektórzy z nas dorastali z urazą z powodu sposobu, w jaki traktowały nas nasze rodziny. To było dezorientujące, gdy zauważyliśmy, jak mili mogą być nasi rodzice wobec obcych, a potem jak nagle mogą stać się wobec nas agresywni.
Najlepszym lekarstwem na tego rodzaju urazę jest przebaczenie, ale powinniśmy również zadać sobie pytanie, czy aby nie jesteśmy winni tych samych błędów. Czy jesteśmy nieuprzejmi i nieuważni wobec własnych dzieci i członków rodziny? Czy przepraszamy, gdy obrażamy obcych, ale nie przepraszamy, gdy ranimy własne dzieci?
Powinniśmy starać się traktować wszystkich sprawiedliwie i życzliwie. Żaden członek rodziny nie powinien być narażony na naszą nieustanną krytykę i nieuprzejmość. Jesteśmy im winni te same uprzejmości, które okazujemy nieznajomym.
Jeśli miałem złe przykłady niewłaściwego traktowania w moich latach dzieciństwa, zmienię ten wzorzec, traktując moją własną rodzinę uczciwie i życzliwie, zaczynając od dzisiaj.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Niech ten, kto chce poruszyć świat, najpierw poruszy siebie. – Sokrates

Przed rozpoczęciem zdrowienia większość z nas była wielkimi gadułami. Dwanaście Kroków jest dla ludzi czynu, a nie gadatliwych. W Krokach znajdujemy słowa działania: przyznał się, pokornie poprosił, bezpośrednio naprawił, kontynuował osobistą inwentaryzację. Wszystkie te słowa mówią o działaniu. W zdrowieniu chodzi o działanie. Jest dla ludzi czynu. Działanie może być bardzo proste. Na przykład pójście na miting wcześniej, by rozstawić krzesła. Może to być też pomoc sąsiadowi. Program uczy, że duchowość jest aktywna, rośniemy i zmieniamy się.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, daj mi ruch. Daj mi duchowy ruch. Pomóż mi działać, a nie tylko mówić. Naucz mnie realizować mój program.

Działanie na dziś: Dzisiaj będę pamiętać, że słowa idą w parze z działaniami.


JĘZYK WYZWOLENIA

Okazanie słabości

Zrozumiałem, że im bardziej pozwalałem sobie na okazanie słabości, tym większą kontrolę miałem nad sobą. – Anonim

Wielu z nas jest przekonanych, że na zewnątrz musimy sprawiać wrażenie silnych i pewnych siebie. Wierzymy, że maska, jaką pokazujemy światu, powinna odzwierciedlać uprzejmość, perfekcję, opanowanie, siłę i kontrolę. Jakkolwiek utrzymanie kontroli, opanowania i siły jest pożądane i często właściwe, każdy z nas ma także drugą stronę swojego ja – tę, która jest bezradna, boi się, ma wątpliwości i wpada w złość. Ta część też potrzebuje opieki, miłości i zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. Wyrażenie tych potrzeb sprawia, że stajemy się bezbronni i mniej niż doskonali, lecz ta strona naszego ja również potrzebuje naszej akceptacji.
Zgoda na okazanie słabości pomoże nam budować trwałe związki. Dzielenie się słabościami pomaga zbliżyć się do innych, a innym pomaga zbliżyć się do nas. Pomaga nam rozwijać się w miłości i akceptacji własnej osoby. Pomaga nam stać się motorem zdrowienia. Pozwala nam odczuć głębię naszego człowieczeństwa i otworzyć się na innych.

Dzisiaj pozwolę sobie na odsłonięcie własnych słabości wobec innych ludzi wtedy, kiedy jest to bezpieczne i stosowne.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI

Krok Ósmy

„Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim”

KROKI Ósmy i Dziewiąty dotyczą stosunków osobistych. Najpierw spoglądamy w przeszłość i staramy się ujawnić przed sobą popełnione błędy, następnie podejmujemy energiczną próbę naprawy wyrządzonych krzywd, a na koniec, oczyściwszy rumowisko przeszłości, zastanawiamy się jak, w oparciu o zdobytą już wiedzę, rozwijać możliwie najlepsze stosunki z wszystkimi ludźmi, których znamy.

Jest to ogromne zadanie. Możemy je wykonywać coraz lepiej nie realizując go jednak nigdy do końca. Uczenie się życia w prawdziwym spokoju, zrozumieniu i braterstwie z ludźmi o najróżniejszych cechach, jest wzruszającą i fascynującą przygodą. Każdy Anonimowy Alkoholik sam się przekonał, że nie zajdzie daleko w tej nowej przygodzie życiowej, jeśli najpierw się nie cofnie i nie zrobi porządnego przeglądu krzywd, jakie wyrządził innym ludziom. W pewnym stopniu wysiłek ten został już raz podjęty przy obrachunku moralnym, ale teraz nadeszła pora zrobienia go na nowo ze zdwojoną energią, aby w pełni zorientować się, ile osób zostało skrzywdzonych i w jaki sposób. Takie otwieranie uczuciowych ran, często zadawnionych, wielu zapomnianych, niektórych nadal boleśnie zaognionych może zrazu wydawać się bezcelowym i niepotrzebnym zabiegiem chirurgicznym. Ale jeśli tylko zrobimy w dobrej wierze początek, bardzo szybko odczujemy ogromne korzyści, dzięki którym ból będzie ustępował w miarę pokonywania kolejnych przeszkód. Są to jednak bardzo realne przeszkody. Pierwsza i najtrudniejsza to kwestia wybaczenia. Gdy tylko zaczynamy myśleć o zerwanym lub zachwianym związku z drugą osobą, nasze emocje przyjmują postawę samoobronną. Aby uniknąć spojrzenia na wyrządzoną komuś krzywdę, koncentrujemy się z urazą na złych uczynkach popełnionych przez tę osobę wobec nas. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy istotnie postępowanie tego kogoś nie zawsze było właściwe. Z triumfem wytykamy jej czy jego błędy po to, by pomniejszyć własne lub w ogóle o nich zapomnieć.

Z miejsca powinniśmy się na tym przyłapać. Niewiele pożytku z tego, że kocioł przygania garnkowi. Pamiętajmy, że alkoholicy wcale nie mają monopolu na chore emocje. Co więcej, zazwyczaj nasze własne zachowanie pod wpływem alkoholu potęgowało wady innych. Z powtarzającą się regularnością nadużywaliśmy cierpliwości naszych przyjaciół, doprowadzając ich do utraty panowania nad sobą, a także prowokowaliśmy najgorsze odruchy u osób, które nigdy nie miały o nas zbyt wysokiego mniemania. W wielu przypadkach mamy do czynienia z towarzyszami niedoli, których cierpienia pogłębialiśmy własnym zachowaniem. Jeśli teraz zamierzamy zwrócić się o wybaczenie, czemu nie zacząć od wybaczenia innym – Wszystkim razem i każdemu z osobna.

Sporządzając listę osób, którym wyrządziliśmy krzywdę, większość z nas natrafiła na jeszcze jedną trudną przeszkodę. Gdy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że właśnie przygotowujemy się do osobistego wyznania naszych żałosnych występków ludziom, którym sprawiliśmy ból, przeżyliśmy bolesny szok. Dość już czuliśmy się skrępowani, kiedy w zaufaniu wyznawaliśmy to wszystko Bogu, samemu sobie i drugiemu człowiekowi. A teraz perspektywa odwiedzin lub choćby napisania listu do poszkodowanych przerażała nas, zwłaszcza gdy przypominaliśmy sobie, jakiego zdania o nas jest większość z nich. Zdarzało się także, że skrzywdziliśmy ludzi po dziś dzień żyjących w błogiej nieświadomości naszych postępków. Dlaczego więc, pytaliśmy, nie zostawić przeszłości w spokoju? Po co u licha w ogóle myśleć o tych ludziach? Był to jeden ze sposobów, za pomocą których strach, ręka w rękę z pychą próbowały powstrzymać nas od zrobienia listy wszystkich osób, którym wyrządziliśmy krzywdę.

Niektórzy z nas potykali się o jeszcze inną kłodę. Uparcie trzymaliśmy się przekonania, że pijąc nigdy nie skrzywdziliśmy nikogo prócz siebie. Rodzina nie ucierpiała, bo przecież pokrywaliśmy wszystkie wydatki domowe i prawie nigdy nie piliśmy w domu. Nasi współpracownicy nie ponieśli żadnej szkody, ponieważ prawie zawsze przychodziliśmy do pracy. Nasza reputacja pozostawała bez szwanku, bo – jak sądziliśmy – mało kto wiedział, że w ogóle piliśmy. A ci, co wiedzieli, nieraz nas zapewniali, że wesoła popijawa może zdarzyć się każdemu. O jakich więc tu krzywdach mowa? Co najwyżej kilku takich, które bez trudu uda się naprawić zdawkowymi przeprosinami.

Taka postawa jest oczywiście rezultatem celowego zapominania. Postawę tę można zmienić jedynie przez głęboki i szczery wgląd we własne motywy i postępki.

I choć w niektórych przypadkach w ogóle nie możemy dokonać zadośćuczynienia, a czasem trzeba je odłożyć na później, mimo to powinniśmy dokładnie i wyczerpująco zbadać wpływ, jaki wywarło nasze dawne życie na innych ludzi. W licznych przypadkach dojdziemy do wniosku, że choć krzywdy wyrządzone innym były niewielkie, zraniły one dotkliwie nasze własne uczucia. Głębokie, czasem całkiem zapomniane, ale wewnętrznie niszczące konflikty uczuciowe nadal tkwią w podświadomości. W chwili gdy się wydarzyły, mogły gwałtownie wykrzywić nasze uczucia, wpływając na dalszy rozwój osobowości i zmieniając całe nasze życie na gorsze.

Chociaż zasadniczym celem jest zadośćuczynienie innym, równie ważne jest to, by z analizy stosunków z innymi ludźmi, wydobyć możliwie każdy skrawek informacji o sobie, o naszych własnych najtrudniejszych problemach. Ponieważ ułomne związki z innymi ludźmi niemal zawsze były bezpośrednią przyczyną wszystkich naszych bolączek, łącznie z alkoholizmem, żadna dziedzina poszukiwań nie może przynieść większych korzyści niż właśnie ta. Spokojna, przemyślana refleksja nad stosunkami z ludźmi pogłębi naszą wiedzę o sobie. Możemy wejrzeć głęboko pod powierzchowny obraz naszych wad i dostrzec te ułomności, które tkwiły u samych podstaw zła. Bardzo często ułomności te przesądziły o całym biegu naszego życia. Przekonaliśmy się, że wnikliwość popłaca, i to z nawiązką.

Warto też zastanowić się, co to właściwie znaczy, kiedy mówimy, że „skrzywdziliśmy” kogoś. Jakiego rodzaju „krzywdy” ludzie wyrządzają sobie nawzajem? Pojęcie „krzywda” możemy praktycznie określić, jako takie zderzenie instynktów, którego rezultat kaleczy ludzi fizycznie, umysłowo lub duchowo. Jeśli stale tracimy panowanie nad sobą, budzimy gniew innych. Kiedy kłamiemy lub oszukujemy, pozbawiamy innych nie tylko dóbr materialnych, ale także poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego i spokoju ducha. W istocie nakłaniamy ich do tego, by traktowali nas z pogardą i mściwością. Gdy życie seksualne podporządkowujemy egoizmowi, wywołujemy zazdrość, cierpienie i silną potrzebę odpłacenia nam tą samą monetą.

Takie wyczyny bynajmniej nie wyczerpują katalogu wyrządzanych przez nas krzywd. Zastanówmy się nad mniej jaskrawymi, które czasem mogą być równie szkodliwe. Przypuśćmy, że w życiu rodzinnym cechuje nas skąpstwo, nieodpowiedzialność, brak wrażliwości i chłód uczuciowy.
Przypuśćmy, że jesteśmy drażliwi, krytyczni, niecierpliwi i ponurzy. Przypuśćmy, że poświęcamy całą swą uwagę jednej osobie w rodzinie, zaniedbując pozostałe. Zastanówmy się, co właściwie robimy, kiedy panoszymy się nad całą rodziną sprawując rządy silnej ręki albo zamęczamy wszystkich pedantycznymi uwagami, co i jak powinni robić z godziny na godzinę. A co się dzieje, kiedy pogrążamy się w wiecznym przygnębieniu i oparach litości nad sobą, zarażając innych swoim cierpiętnictwem? Rejestr tego rodzaju krzywd powodujących, że współżycie z praktykującym alkoholikiem jest trudne lub wręcz nieznośne, można ciągnąć niemal w nieskończoność. A kiedy te same cechy osobowości ujawnią się w biurze, warsztacie i życiu towarzyskim i tam mogą wyrządzić równie wielkie szkody jak w rodzinie.

Dokonawszy rzetelnego przeglądu wszystkich naszych stosunków z ludźmi i dostrzegłszy te cechy osobowości, które raniły innych i szkodziły im, teraz możemy zacząć szukać w pamięci konkretnych ludzi, którym wyrządziliśmy krzywdę. Bez trudu znajdziemy miejsce dla naszych najbliższych, których przecież raniliśmy najdotkliwiej. A później musimy podjąć podróż w przeszłość, rok po roku, aż do granic pamięci, aby nie pominąć nikogo, komu kiedykolwiek sprawiliśmy ból. Każdy przypadek powinniśmy przemyśleć z wielką uwagą i starannością. Będziemy trzymać się zasady, by uznawać własne przewiny, wybaczając jednocześnie wyrządzone nam krzywdy zarówno rzeczywiste, jak i urojone w naszej wyobraźni. Powinniśmy unikać skrajnych sądów zarówno o sobie samych jak i o innych. Nie wolno nam wyolbrzymiać własnych ani cudzych wad. Będziemy wytrwale starać się o rozwagę i obiektywizm.

Kiedy zadrży nam w ręku ołówek, możemy dodać sobie otuchy myślą o tym, co znaczył ten Krok dla naszych przyjaciół w AA. Bo przecież jest to początek końca naszego odosobnienia od ludzi i od Boga.