Refleksje na dzień 3 sierpnia

CODZIENNE REFLEKSJE

DO SŁUŻBY

Prawdziwym naszym celem jest przygotowanie się do jak najlepszego służenia Bogu i stanie się użytecznym dla ludzi.
Anonimowi Alkoholicy, str. 66

Jest oczywiste, że obmyślony dla mnie przez Boga plan znajduje wyraz w miłości. Bóg kochał mnie wystarczająco mocno, by nie raz wyratować mnie z ciemnej uliczki czy aresztu, tak bym mógł stać się pożytecznym uczestnikiem w Jego świecie. W odpowiedzi na tę miłość, kocham wszystkie Jego dzieci – służąc im sobą i świecąc przykładem. Proszę Boga, aby pomógł mi naśladować Jego miłość do mnie poprzez moją miłość do ludzi.


JAK TO WIDZI BILL – s 214

„.. .jedynie spróbować ”

Kiedy byłem nastolatkiem musiałem być sportowcem tylko dlatego, że sportowcem nie byłem. Musiałem zostać muzykiem, bo nie byłem w stanie prawidłowo zagrać melodii. Musiałem być przewodniczącym mojej klasy w szkolnym internacie. Musiałem być pierwszy absolutnie we wszystkim, ponieważ w głębi mojego przekornego serca miałem siebie za najnędzniejsze z bożych stworzeń. Nie mogłem się pogodzić z tym głębokim kompleksem niższości i dlatego zostałem kapitanem drużyny baseballowej i nauczyłem się grać na skrzypcach. Musiałem przewodzić, bo inaczej… Była to postawa: „wszystko albo nic” rodzaj przypadłości, który ciągnął mnie w przepaść.

Cieszę się, że postanowiłeś spróbować tej nowej pracy. Jednak upewnij się, że naprawdę zamierzasz jedynie spróbować. Jeśli przyjmiesz wobec tego pomysłu postawę wyrażającą się w słowach: „Musi mi się udać, nie wolno mi zawieść, nie mogę ponieść porażki” – to zagwarantujesz sobie niepowodzenie, które z kolei gwarantuje, że zapijesz. Jeżeli zaś w całym tym przedsięwzięciu ujrzysz tylko twórczy eksperyment, wówczas wszystko powinno pójść dobrze.

1.Anonimowi Alkoholicy wkraczają w dojrzałość, str. 70
2.List, 1958


DZIEŃ PO DNIU

Zachowanie i umocnienie naszego życia

Niektórzy ludzie wydają się nie mieć problemów z używaniem środków zmieniających świadomość, ale dla nas są one bardzo destrukcyjne. Kiedy używaliśmy substancji zmieniających świadomość, traciliśmy życie – fizycznie i duchowo – i z trudem odzyskiwaliśmy je dzięki programowi Dwunastu Kroków.
My, którzy nadużywaliśmy substancji zmieniających świadomość, my, którzy jesteśmy uzależnieni, nie możemy już nigdy więcej ich używać – w przeciwnym razie ryzykujemy nawrót do pełnego uzależnienia. Naszą ścieżką jest całkowita abstynencja poprzez program.

Czy chronię i umacniam swoje trzeźwe życie?

Siło Wyższa, pomóż mi zachować moje życie w trzeźwości.
Dziś będę umacniał moje trzeźwe życie i praktykował mój program poprzez . . .


SPACER W SUCHYCH MIEJSCACH

Uważaj na presję otoczenia – Zachowanie trzeźwości

Mówi się, że presja otoczenia często wciąga młodych ludzi w alkoholizm i narkomanię. Jako dorośli podążający za programem zdrowienia również jesteśmy podatni na presję wywieraną przez innych.
Na przykład na przyjęciu na którym jest alkohol, niektórzy ludzie mogą wyrażać lekkie współczucie, że pijemy „tylko napoje bezalkoholowe”, tak jakbyśmy odbywali jakąś formę pokuty. Mogą też wyrażać przesadny podziw dla naszego sukcesu w zdrowieniu. Nawet to może sprawić, że poczujemy się inaczej.
Nie musimy być krytyczni wobec takich reakcji. Faktem jest, że jesteśmy nieco inni, gdy pozostajemy trzeźwi w sytuacjach, w których nadmierne picie jest normalne.
Nie powinniśmy jednak robić z tego naszego problemu, jeśli inni zwracają na to uwagę. To presja otoczenia, ale powinniśmy być na tyle dojrzali, by ją odrzucić.
Niezależnie od sytuacji, w jakiej się obecnie znajduję, jeśli wiem, że podążam właściwą ścieżką, nie dam się zwieść opiniom i komentarzom innych ludzi. Ich opinie nie mają na mnie wpływu, jeśli wiem, że postępuję właściwie.


ZACHOWAJ TO W PROSTOCIE

Alkoholizm nie jest sportem tylko dla widzów. W końcu cała rodzina zaczyna grać. – Joyce Rebeta-Burditt

Jednym z największych kłamstw, jakie uzależnieni mogą sobie wmawiać, jest: „Nie krzywdzę nikogo poza sobą”.
Jest to kolejny dowód na to, że nie dostrzegamy, jak ważni jesteśmy dla innych.
Podczas uzależnienia miłość była dla nas ciężarem. Kiedy ktoś okazywał nam miłość, odwracaliśmy się. Oni cierpieli. A my cierpieliśmy z nimi.
W procesie zdrowienia, kiedy jesteśmy gotowi, staramy się pomóc naszym rodzinom w powrocie do zdrowia. Słuchamy, jak mówią o tym, jak nasza choroba ich zraniła. Pocieszamy ich, gdy opowiadają swoje historie. Pamiętajmy, że to nasza choroba ich zraniła. Pamiętajmy, że nasz powrót do zdrowia, im również pomoże wyzdrowieć.

Modlitwa na dziś: Siło Wyższa, pomóż mi zmierzyć się z bólem, który moja choroba przyniosła innym. Pozwól mi poznać ich ból. Niech to pomoże mi pozostać trzeźwym.

Działanie na dziś: Wymienię wszystkie osoby, które zraniła moja choroba. Pomodlę się za nie, nawet jeśli mnie skrzywdziły.


JĘZYK WYZWOLENIA

Zachować swoją siłę w związku

Współuzależnienie przede wszystkim kojarzy mi się ze strachem i paniką, ponieważ większość życia czułam się wykorzystywana, przymuszana i nie wiedziałam, jak zadbać o siebie w związku. – Anonim

Nieważne, jak długo zdrowiejemy – w dalszym ciągu może nas kusić, aby zrzec się władzy nad sobą na rzecz innych – zwierzchnika, ukochanej osoby czy dziecka.
Doświadczamy wtedy szeregu emocji i myśli, które nazywamy „współuzależnieniowym obłędem”. Możemy czuć wściekłość, przerażenie, zagubienie, obsesję lub mieć poczucie winy. Możemy czuć się zależni i bezradni lub stać się przesadnie kontrolujący i nieelastyczni. W warunkach stresu możemy powrócić do dawnych zachowań. Dla tych z nas, którzy borykają się z problemami współuzależnienia i dorastania w rodzinie alkoholowej, związki mogą oznaczać stres.
Nie musimy tkwić w układzie współuzależnienia. Nie musimy wstydzić się ani obwiniać siebie czy innych za naszą sytuację. Musimy po prostu pamiętać, żeby utrzymać poczucie władzy nad sobą.
Ćwicz, ćwicz. Ćwicz wykorzystywanie własnej siły wewnętrznej, aby zatroszczyć się o siebie, bez względu na to, z kim masz do czynienia, gdzie jesteś czy co robisz. To właśnie jest zdrowienie. Nie oznacza to, że usiłujemy kontrolować innych; nie oznacza, że stajemy się szorstcy i nieprzyjemni. Oznacza, że wykorzystujemy swoją siłę wewnętrzną, żeby zadbać o siebie. Samo myślenie o tym może wywołać strach. To normalne. Zadbaj o siebie mimo wszystko. Odpowiedzi i siła są teraz wewnątrz ciebie.
Zacznij od zaraz. Zacznij od miejsca, w którym jesteś. Zacznij od dbania o siebie, jakim jesteś w danej chwili, na miarę twoich możliwości.

Dzisiaj skupię się na utrzymaniu siły wewnętrznej, aby zatroszczyć się o siebie. Nie pozwolę, aby strach, fałszywe poczucie wstydu czy winy przeszkodziły mi w tym.


Dzisiejsze refleksje – wszystkie w wersji audio


DWANAŚCIE KROKÓW I DWANAŚCIE TRADYCJI

Krok Ósmy

„Zrobiliśmy listę osób, które skrzywdziliśmy i staliśmy się gotowi zadośćuczynić im wszystkim”

KROKI Ósmy i Dziewiąty dotyczą stosunków osobistych. Najpierw spoglądamy w przeszłość i staramy się ujawnić przed sobą popełnione błędy, następnie podejmujemy energiczną próbę naprawy wyrządzonych krzywd, a na koniec, oczyściwszy rumowisko przeszłości, zastanawiamy się jak, w oparciu o zdobytą już wiedzę, rozwijać możliwie najlepsze stosunki z wszystkimi ludźmi, których znamy.

Jest to ogromne zadanie. Możemy je wykonywać coraz lepiej nie realizując go jednak nigdy do końca. Uczenie się życia w prawdziwym spokoju, zrozumieniu i braterstwie z ludźmi o najróżniejszych cechach, jest wzruszającą i fascynującą przygodą. Każdy Anonimowy Alkoholik sam się przekonał, że nie zajdzie daleko w tej nowej przygodzie życiowej, jeśli najpierw się nie cofnie i nie zrobi porządnego przeglądu krzywd, jakie wyrządził innym ludziom. W pewnym stopniu wysiłek ten został już raz podjęty przy obrachunku moralnym, ale teraz nadeszła pora zrobienia go na nowo ze zdwojoną energią, aby w pełni zorientować się, ile osób zostało skrzywdzonych i w jaki sposób. Takie otwieranie uczuciowych ran, często zadawnionych, wielu zapomnianych, niektórych nadal boleśnie zaognionych może zrazu wydawać się bezcelowym i niepotrzebnym zabiegiem chirurgicznym. Ale jeśli tylko zrobimy w dobrej wierze początek, bardzo szybko odczujemy ogromne korzyści, dzięki którym ból będzie ustępował w miarę pokonywania kolejnych przeszkód. Są to jednak bardzo realne przeszkody. Pierwsza i najtrudniejsza to kwestia wybaczenia. Gdy tylko zaczynamy myśleć o zerwanym lub zachwianym związku z drugą osobą, nasze emocje przyjmują postawę samoobronną. Aby uniknąć spojrzenia na wyrządzoną komuś krzywdę, koncentrujemy się z urazą na złych uczynkach popełnionych przez tę osobę wobec nas. Dzieje się tak zwłaszcza wówczas, gdy istotnie postępowanie tego kogoś nie zawsze było właściwe. Z triumfem wytykamy jej czy jego błędy po to, by pomniejszyć własne lub w ogóle o nich zapomnieć.

Z miejsca powinniśmy się na tym przyłapać. Niewiele pożytku z tego, że kocioł przygania garnkowi. Pamiętajmy, że alkoholicy wcale nie mają monopolu na chore emocje. Co więcej, zazwyczaj nasze własne zachowanie pod wpływem alkoholu potęgowało wady innych. Z powtarzającą się regularnością nadużywaliśmy cierpliwości naszych przyjaciół, doprowadzając ich do utraty panowania nad sobą, a także prowokowaliśmy najgorsze odruchy u osób, które nigdy nie miały o nas zbyt wysokiego mniemania. W wielu przypadkach mamy do czynienia z towarzyszami niedoli, których cierpienia pogłębialiśmy własnym zachowaniem. Jeśli teraz zamierzamy zwrócić się o wybaczenie, czemu nie zacząć od wybaczenia innym – Wszystkim razem i każdemu z osobna.

Sporządzając listę osób, którym wyrządziliśmy krzywdę, większość z nas natrafiła na jeszcze jedną trudną przeszkodę. Gdy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że właśnie przygotowujemy się do osobistego wyznania naszych żałosnych występków ludziom, którym sprawiliśmy ból, przeżyliśmy bolesny szok. Dość już czuliśmy się skrępowani, kiedy w zaufaniu wyznawaliśmy to wszystko Bogu, samemu sobie i drugiemu człowiekowi. A teraz perspektywa odwiedzin lub choćby napisania listu do poszkodowanych przerażała nas, zwłaszcza gdy przypominaliśmy sobie, jakiego zdania o nas jest większość z nich. Zdarzało się także, że skrzywdziliśmy ludzi po dziś dzień żyjących w błogiej nieświadomości naszych postępków. Dlaczego więc, pytaliśmy, nie zostawić przeszłości w spokoju? Po co u licha w ogóle myśleć o tych ludziach? Był to jeden ze sposobów, za pomocą których strach, ręka w rękę z pychą próbowały powstrzymać nas od zrobienia listy wszystkich osób, którym wyrządziliśmy krzywdę.

Niektórzy z nas potykali się o jeszcze inną kłodę. Uparcie trzymaliśmy się przekonania, że pijąc nigdy nie skrzywdziliśmy nikogo prócz siebie. Rodzina nie ucierpiała, bo przecież pokrywaliśmy wszystkie wydatki domowe i prawie nigdy nie piliśmy w domu. Nasi współpracownicy nie ponieśli żadnej szkody, ponieważ prawie zawsze przychodziliśmy do pracy. Nasza reputacja pozostawała bez szwanku, bo – jak sądziliśmy – mało kto wiedział, że w ogóle piliśmy. A ci, co wiedzieli, nieraz nas zapewniali, że wesoła popijawa może zdarzyć się każdemu. O jakich więc tu krzywdach mowa? Co najwyżej kilku takich, które bez trudu uda się naprawić zdawkowymi przeprosinami.

Taka postawa jest oczywiście rezultatem celowego zapominania. Postawę tę można zmienić jedynie przez głęboki i szczery wgląd we własne motywy i postępki.

I choć w niektórych przypadkach w ogóle nie możemy dokonać zadośćuczynienia, a czasem trzeba je odłożyć na później, mimo to powinniśmy dokładnie i wyczerpująco zbadać wpływ, jaki wywarło nasze dawne życie na innych ludzi. W licznych przypadkach dojdziemy do wniosku, że choć krzywdy wyrządzone innym były niewielkie, zraniły one dotkliwie nasze własne uczucia. Głębokie, czasem całkiem zapomniane, ale wewnętrznie niszczące konflikty uczuciowe nadal tkwią w podświadomości. W chwili gdy się wydarzyły, mogły gwałtownie wykrzywić nasze uczucia, wpływając na dalszy rozwój osobowości i zmieniając całe nasze życie na gorsze.

Chociaż zasadniczym celem jest zadośćuczynienie innym, równie ważne jest to, by z analizy stosunków z innymi ludźmi, wydobyć możliwie każdy skrawek informacji o sobie, o naszych własnych najtrudniejszych problemach. Ponieważ ułomne związki z innymi ludźmi niemal zawsze były bezpośrednią przyczyną wszystkich naszych bolączek, łącznie z alkoholizmem, żadna dziedzina poszukiwań nie może przynieść większych korzyści niż właśnie ta. Spokojna, przemyślana refleksja nad stosunkami z ludźmi pogłębi naszą wiedzę o sobie. Możemy wejrzeć głęboko pod powierzchowny obraz naszych wad i dostrzec te ułomności, które tkwiły u samych podstaw zła. Bardzo często ułomności te przesądziły o całym biegu naszego życia. Przekonaliśmy się, że wnikliwość popłaca, i to z nawiązką.

Warto też zastanowić się, co to właściwie znaczy, kiedy mówimy, że „skrzywdziliśmy” kogoś. Jakiego rodzaju „krzywdy” ludzie wyrządzają sobie nawzajem? Pojęcie „krzywda” możemy praktycznie określić, jako takie zderzenie instynktów, którego rezultat kaleczy ludzi fizycznie, umysłowo lub duchowo. Jeśli stale tracimy panowanie nad sobą, budzimy gniew innych. Kiedy kłamiemy lub oszukujemy, pozbawiamy innych nie tylko dóbr materialnych, ale także poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego i spokoju ducha. W istocie nakłaniamy ich do tego, by traktowali nas z pogardą i mściwością. Gdy życie seksualne podporządkowujemy egoizmowi, wywołujemy zazdrość, cierpienie i silną potrzebę odpłacenia nam tą samą monetą.

Takie wyczyny bynajmniej nie wyczerpują katalogu wyrządzanych przez nas krzywd. Zastanówmy się nad mniej jaskrawymi, które czasem mogą być równie szkodliwe. Przypuśćmy, że w życiu rodzinnym cechuje nas skąpstwo, nieodpowiedzialność, brak wrażliwości i chłód uczuciowy.
Przypuśćmy, że jesteśmy drażliwi, krytyczni, niecierpliwi i ponurzy. Przypuśćmy, że poświęcamy całą swą uwagę jednej osobie w rodzinie, zaniedbując pozostałe. Zastanówmy się, co właściwie robimy, kiedy panoszymy się nad całą rodziną sprawując rządy silnej ręki albo zamęczamy wszystkich pedantycznymi uwagami, co i jak powinni robić z godziny na godzinę. A co się dzieje, kiedy pogrążamy się w wiecznym przygnębieniu i oparach litości nad sobą, zarażając innych swoim cierpiętnictwem? Rejestr tego rodzaju krzywd powodujących, że współżycie z praktykującym alkoholikiem jest trudne lub wręcz nieznośne, można ciągnąć niemal w nieskończoność. A kiedy te same cechy osobowości ujawnią się w biurze, warsztacie i życiu towarzyskim i tam mogą wyrządzić równie wielkie szkody jak w rodzinie.

Dokonawszy rzetelnego przeglądu wszystkich naszych stosunków z ludźmi i dostrzegłszy te cechy osobowości, które raniły innych i szkodziły im, teraz możemy zacząć szukać w pamięci konkretnych ludzi, którym wyrządziliśmy krzywdę. Bez trudu znajdziemy miejsce dla naszych najbliższych, których przecież raniliśmy najdotkliwiej. A później musimy podjąć podróż w przeszłość, rok po roku, aż do granic pamięci, aby nie pominąć nikogo, komu kiedykolwiek sprawiliśmy ból. Każdy przypadek powinniśmy przemyśleć z wielką uwagą i starannością. Będziemy trzymać się zasady, by uznawać własne przewiny, wybaczając jednocześnie wyrządzone nam krzywdy zarówno rzeczywiste, jak i urojone w naszej wyobraźni. Powinniśmy unikać skrajnych sądów zarówno o sobie samych jak i o innych. Nie wolno nam wyolbrzymiać własnych ani cudzych wad. Będziemy wytrwale starać się o rozwagę i obiektywizm.

Kiedy zadrży nam w ręku ołówek, możemy dodać sobie otuchy myślą o tym, co znaczył ten Krok dla naszych przyjaciół w AA. Bo przecież jest to początek końca naszego odosobnienia od ludzi i od Boga.